Kodeks karny definiuje dziś gwałt jako doprowadzenie kogoś przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej.
Art 197 Kodeksu Karnego - przeczytaj więcej
Art. 197. Zgwałcenie i wymuszenie czynności seksualnej
§ 1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego,podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 2. Jeżeli sprawca, w sposób określony w § 1, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. Jeżeli sprawca dopuszcza się zgwałcenia:
1) wspólnie z inną osobą,
2) wobec małoletniego poniżej lat 15,
3) wobec wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
§ 4. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1-3 działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5.
Klub Lewicy złożył w Sejmie projekt ustawy, która rozszerza tę definicję.
Według proponowanej przez Lewicę wersji art. 197 KK gwałci ten, „kto nie uzyskał wyraźnej i świadomej zgody na kontakt seksualny”.
A gdzie tu miejsce na romantyzm? – kpią mężczyźni na Twitterze (przegląd komentarzy publikujemy poniżej). Sugerują, że konieczność otrzymania wyraźnie artykułowanej zgody zniszczy spontaniczność relacji seksualnych.
Wyjaśniamy, czym kończy się dla kobiet tak pojmowany romantyzm. I dlaczego zmiana prawnej definicji gwałtu jest potrzebna.
Nienowa definicja gwałtu
Proponowana przez Lewicę definicja to żadna nowość. Artykuł 36 Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (zwanej Konwencją Stambulską) gwałt definiuje jako penetrację, dokonywanie czynności seksualnych lub doprowadzanie do czynności seksualnych bez zgody drugiej osoby.
„Zgoda musi być udzielona dobrowolnie jako wyraz wolnej woli” – doprecyzowuje Konwencja i zobowiązuje sygnatariuszy nie tylko do zawarcia takiej definicji w przepisach, ale też dopilnowania, żeby obowiązywała także wobec byłych lub obecnych małżonków oraz partnerów.
Konwencję podpisano w 2011 roku, Polska ratyfikowała ją w 2015 roku. Definicja gwałtu oparta na braku zgody została już wprowadzona w Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, Islandii, Luksemburgu, Grecji, Hiszpanii, Holandii, na Cyprze w Szwecji i w Danii. W Polsce apeluje też o nią Rzecznik Praw Obywatelskich.
„Musimy wspólnie zgodzić się na to, że do zgwałcenia dochodzi zawsze, gdy brak jest pozytywnej, tj. świadomej, wolnej, autonomicznej i nieprzymuszonej zgody na zbliżenie” – pisze Adam Bodnar w liście do premiera.
Do zmiany definicji gwałtu w Szwecji doprowadził między innymi narodowy ruch FATTA, który powstał w 2013 r. Szwedzi protestowali wtedy przeciwko wyrokowi sądu, który uniewinnił trzech młodych mężczyzn oskarżonych o zgwałcenie 15-latki butelką wina, doprowadzając do krwawienia. Sąd uznał, że „ludzie podejmujący czynności seksualne, robią sobie nawzajem różne rzeczy w sposób spontaniczny, bez proszenia o zgodę”. Sugerował też, że odmowa otwarcia nóg przez dziewczynę mogła wynikać z jej nieśmiałości.
Rząd: nie zmieniamy definicji, bo opór to przecież brak zgody
Nie od dziś wiadomo, że rząd PiS nie darzy Konwencji Stambulskiej szczególną sympatią – wciąż mówi o jej wypowiedzeniu. Problem definicji gwałtu też nie spędza rządzącym snu z powiek.
Kiedy w 2018 posłowie i posłanki Nowoczesnej w interpelacji pytali, dlaczego nie dostosowano obowiązującej w polskim prawie definicji gwałtu do tej z Konwencji Stambulskiej podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Łukasz Piebiak odpowiedział, że nie ma takiej potrzeby. Przecież opór to też brak zgody.
„Polski porządek prawny wprowadza przestępstwo zgwałcenia jako zachowanie polegające na przełamaniu oporu ofiary, czyli de facto sankcjonuje zachowanie podjęte pomimo sprzeciwu ofiary – zatem podjęte pomimo zwerbalizowanego braku zgody” – twierdzi Piebiak, choć ma też w zanadrzu kolejny argument: „Ustawowe unormowania przestępstwa zgwałcenia pozostają otwarte na interpretację zgodną z Konwencją i możliwe powinno być uwzględnienie braku zgody ofiary, rozumianej jako niewyrażenie wprost akceptacji”.
Jak to wygląda w praktyce?
Sąd uniewinnił mężczyznę, którego Agnieszka oskarżyła o brutalny gwałt, bo “ofiara zgłosiła sprawę po tym, jak sprawca poukładał sobie życie na nowo”. Słowa Katarzyny podważono i skazano ją na karę więzienia za składanie fałszywych zeznań, chociaż mężczyzna przyznał się do gwałtu. Fundacja STER informowała, że niemal 70 proc. spraw dotyczących gwałtu jest umarzanych i nigdy nie trafia do sądu (dane od stycznia 2014 do czerwca 2015).
Zobacz, jak wiele kobiet pada ofiarą przemocy seksualnej
Jednoznacznych danych na temat skali przemocy seksualnej brakuje – ze względu na tabu bardzo trudno ją badać. Rozbieżności w badaniach są więc gigantyczne. Przykładowo:
Badanie na poziomie Unii Europejskiej (Agencja FRA), publikacja 2014 roku:
- 5 proc. wszystkich kobiet, które wzięły udział w badaniu, zostało zgwałconych po osiągnięciu przez nie wieku 15 lat.
Polskie badanie Fundacji STER „Przełamać tabu”, publikacja 2016 roku:
- próba odbycia stosunku seksualnego wbrew woli, poprzez groźby lub użycie przemocy fizycznej – 51 proc.;
- liczba kobiet, które doświadczyły gwałtu, odkąd skończyły 15 lat – 22,4 proc.
53,1 proc. z nich nie powiedziało o tym bliskim, a 91,8 proc. nie zawiadomiło organów ścigania.
Osoby, które zdecydowały się zawiadomić służby o zgwałceniu, w większości spotykają się z niemocą systemu. W 2017 roku policja wszczęła 2486 postępowań, z czego tylko w niecałych 51 proc. stwierdziła przestępstwo. „Dziennik Gazeta Prawna” podaje, że między 2010 a 2016 rokiem od 31 proc. do nawet 41 proc. skazanych za gwałty dostało kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Z danych European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics wynika, że tylko 13,2 proc. osób skazanych za zgwałcenie dostaje w Polsce kary długoterminowe, czyli między 5 a 10 lat więzienia, gdzie średnia europejska wynosi 25,4 proc. (w Czechach 32 proc., na Węgrzech – 33,7 proc., w Niemczech – 24,6 proc., a we Francji – 31,9 proc.). Z danych tych wynika, że polskie sądy są statystycznie dwa razy łagodniejsze wobec gwałcicieli niż sądy w innych krajach europejskich.
Wiele kobiet gwałtu nigdy nie zgłasza z obawy przed tym, jak zostaną potraktowane na policji. Często na komisariatach są zbywane, traktowane podejrzliwie lub obwiniane.
„Znam osobiście cztery kobiety, które zgwałcono – tylko jedna zgłosiła się na policję. Miała 16 lat i połamane żebra. Usłyszała, że najpierw puściła się ze swoim chłopakiem, a teraz boi się konsekwencji” – mówiła OKO.press A., bohaterka naszego reportażu, którą w sylwestrową noc w Lesznie ścigał półnagi mężczyzna w kominiarce, groził gwałtem.
Dzięki jej uporowi, sprawa trafiła do sądu.
Prokuratura argumentowała, że skoro „mężczyzna skupiał się na masturbowaniu się, a nie kontakcie cielesnym z pokrzywdzoną”, to nie można „kategorycznie stwierdzić, że jego celem było zrealizowanie słów cyt. »wyrucham cię«”.
W noc, kiedy roztrzęsiona zjawiła się na komisariacie, usłyszała: dlaczego pani nie krzyczała?
Ofiara gwałtu często nie krzyczy
Obowiązująca w Polsce doktryna stawia więcej wymagań ofierze gwałtu, niż oprawcy.
„Osoba zaatakowana musi »stawiać czynny i nieprzerwany opór«, »manifestować swój brak zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk« zaś »opór ma być rzeczywisty, a nie pozorny«. Jednak nie zawsze jest to możliwe” – tłumaczył Mikołaj Czerwiński z Amnesty International, koordynator ds. równego traktowania podczas kampanii „Tak to miłość”.
Jak podkreśla Amnesty International, chociaż od ofiary gwałtu oczekuje się, że będzie walczyć i krzyczeć, „powszechną reakcją fizjologiczną i psychologiczną jest stan bierności, zmrożenia w konfrontacji z atakiem seksualnym – pozostawiając osobę niezdolną do przeciwstawienia się napaści”.
Pokazało to m.in. szwedzkie badanie kliniczne z 2017 roku – 70 procent z 298 przebadanych kobiet, które przeżyły gwałt, opisało “mimowolny paraliż” podczas napadu. Nietrudno sobie też wyobrazić, że bierność może być przez ofiarę postrzegana jako mniej ryzykowna, szczególnie jeśli obawia się, że opór albo krzyk wywoła większą agresję lub próbę uciszenia.
„Aktualna definicja sprawia również, że przypadki zgwałcenia osoby nietrzeźwej, nieprzytomnej, odurzonej czy śpiącej (czyli będącej w stanie, który nie pozwala na wyrażenie świadomej zgody na seks), bywają kwalifikowane jako wykorzystanie bezradności osoby pokrzywdzonej – co wiąże się z niższym wymiarem kary (o ile sprawca w ogóle zostanie ukarany)” – pisze Centrum Praw Kobiet.
Obowiązujące w Polsce wymagania wobec ofiary, wykorzystywane przeciwko niej podczas procesów tylko dodatkowo ją krzywdzą. Dają do zrozumienia: sama nie wie, co przeżyła albo nie zachowała się tak, jak powinna, więc może tego chciała? Może sama jest sobie winna?
Takie sugestie i przekonania, zainteresowanie strojem ofiary, jej zachowaniem lub tym, ile wypiła albo dlaczego „była sama”, jest w Polsce powszechne i składa się na kulturę gwałtu. Odwraca uwagę od zwykle bezkarnego oprawcy i koncentruje się na ocenianiu i powtórnym wiktymizowaniu ofiary. To właśnie w ten mechanizm wymierzona jest definicja proponowana przez Lewicę, która przypomina o tym, że seks musi być dobrowolny zawsze.
To co teraz, zgoda na piśmie? Polski Twitter reaguje
O tym, jak głęboko zakorzeniona jest w Polsce kultura gwałtu, świadczy chociażby szerokie niezrozumienie i rozbawienie, z jakim dziennikarze i politycy przyjęli propozycję nowej definicji.
„Nie prościej wprowadzić zakaz stosunków seksualnych?” – pytał na Twitterze Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”. Potem usunął wpis i przeprosił Panie, które poczuły się nim dotknięte.
Definicję sprowadzano do absurdu: „Świetny pomysł. Dzięki temu dwie pijane osoby będą się mogły pozwać za gwałt” – pisał Marcin Roszkowski, prezes Klubu Jagiellońskiego.
„Jak ta zgoda ma zostać wyrażona, a to wyrażenie udokumentowane?” – dopytywał dziennikarz TVN Konrad Piasecki, dla którego nie było też jasne, co niby ze zgodą osób odurzonych. „Zgoda na seks ma być na piśmie?” – dopytywał też Robert Gwiazdowski, profesor prawa na Uczelni Łazarskiego, okazał się zwolennikiem tezy, że co ma być, to będzie. Przecież „prawdziwy” gwałciciel i tak zgwałci.
Waldemar Kuczyński wyraził niepokój, że taka definicja pozwoli każdego mężczyznę oskarżyć o gwałt, chyba że wszystko sobie nagra. Potem uznał, że to wszystko atak na mężczyzn. „U sporej części Pań narastało pragnienie, tęsknota do świata płci żeńskiej, do takiej krainy przypominającej tę z Seksmisji, bez męskich potworów, sprawców wszelkiego kobiecego zła. Tylko, jak co, Ekscelencję dobierzcie czujniej i niech Liga Rządzi”.
Na wiele z powyższych – głównie męskich wątpliwości odpowiedziało na Instagramie Centrum Praw Kobiet. Pojawiło się też wiele głosów odwołujących się do romantyzmu i spontaniczności, którą taka świadoma zgoda miałaby rujnować.
Świadoma zgoda to podstawa
Koncepcja świadomej zgody jest ważna, bo ucina argumenty, które dziś są używane przeciw ofiarom gwałtów: że się nie broniły lub nie krzyczały i zmienia wypaczone przez kulturę gwałtu myślenie o seksie. Co z romantyzmem i pisemną zgodą? Jak tłumaczyła OKO.press edukatorka seksualna Kasia Koczułap:
„Pytać można na różne sposoby. Może wypaść sztywno, szczególnie na początku, ale przecież można też pytać szeptem, przytulając, całując. Trzeba wprost, ale wiele par ma swój własny hermetyczny język, dzięki temu te pytania nie wypadają nienaturalnie.
To nasza sprawa, jak zapytamy. Ważne, żeby nie było wątpliwości”.
Reakcje w mediach społecznościowych i obawy o kłamliwość kobiet komentuje tak: „Kiedy zaczyna się dyskusję o zmianie definicji gwałtu, żeby osoby zgwałcone mogły dochodzić sprawiedliwości, pojawia się ktoś, kto chce zagarnąć przestrzeń, cały problem odwrócić. Mówi: nie rozmawiajmy o tym, dlaczego jest tyle gwałtów, pomówmy, co będzie, jeśli ktoś kogoś fałszywie oskarży.
Oczywiście, zapobieganie fałszywym oskarżeniom to również ważny temat, ale nie możemy zajmować się problemem od końca. Świadoma zgoda, edukowanie o kulturze gwałtu to zmiana na lepsze dla wszystkich osób, nie tylko dla kobiet”.
W jaki sposób?
„Jeżeli zmienimy myślenie na temat seksu, przestaniemy wymagać od kobiet, żeby go nie chciały, skończymy z wiarą, że odmowa to odrzucenie, świadoma zgoda stanie się oczywistością. Kiedy to wszystko zrozumiemy i nauczymy się pytać, nikt nie będzie się bał zgadzać, odmawiać, znikną niejasności. Sytuacja poprawi się dla wszystkich. Będzie mniej pola do fałszywych oskarżeń, mniej nieporozumień” – mówi Koczułap. Więcej przeczytacie w naszym wywiadzie.
Kto wtedy te lewuski bedzie walil?Nasprowadzaja pewnie kolorowych demokratow roku,typu Simon Mol.
Niestety to tworzy nierozwiązywalny prawny problem. Jak ustalić "wyraźną zgodę" i jak zapobiec fałszywym oskarżeniom?
Czy samo oświadczenie kobiety ma wystarczać? Czy mężczyzna też może oskarżać?
Nikt o tym nic nie wie, i nic o tym w projekcie nie ma. Po prostu bubel prawny, pisany pod dyktando polityczne i światopoglądowe.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Notariusz nie wystarczy bo domniemana ofiara może zmienić zdanie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
OKO pisze, że to nie powód do kpin, tylko próba ukrócenia samczej agresji seksualnej. Co robi Grzegorz Ropczyński? Kpi, oczywiście.
Bo nie potrafisz się postawić w sytuacji, kiedy zaczyna Cię całować i obmacywać homoseksualista, na co być może akurat nie masz ochoty, prawda? Spróbuj może jeszcze raz – jeśli Ci się uda, zrozumiesz, jak się czuje kobieta, która, hyhy, nie dała "pisemnej zgody".
"Oczywiście, zapobieganie fałszywym oskarżeniom to również ważny temat, ale nie możemy zajmować się problemem od końca."
Nie rozumiem tego zdania.
"obawy o kłamliwość kobiet"
Kobiety tak samo jak mężczyźni mogą kłamać. Domniemanie niewinności jest podstawą państwa opartego na prawie.
Nie sądziłem, że dotychczasowe przepisy zezwalają na czynności seksualne bez zgody. Nie tylko seksualne.
"Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem"…
Opisy uzasadnienia dotyczą praktyki stosowania prawa.
Wg wnioskodawców wadliwej bo wymuszającej na zgłaszającym uprawdopodobnienia jego twierdzeń.
Wobec tego lewica proponuje przerzucenie dowodzenia na stronę przeciwną.
Nie ma być zasady, że ten co twierdzi, twierdzenie ma udowodnić.
To dowodzenie ma zostać zastąpione OŚWIADCZENIEM: nie było zgody.
To oskarżony ma udowodnić niewinność bo proponowana zmiana wprowadza domniemanie winy.
Projekt pomija przy tym kwestie dowodzenia stanu sprawy w zamian proponując ironię w miejsce zasadnych pytań.
Jak udowodnić istnienie zgody? Jak udowodnić istnienie zgody w trakcie aktu bo to się przecież może zmienić na każdym jego etapie.
Może nie wystarczyć wyśmiewana forma pisemna złożona przed bo wizja i realizacja mogą się różnić.
To nie jest żart i pozostaje bez odpowiedzi.
Projekt i cytowane uzasadnienia dotyczą kobiet choć problem dotyczy i mężczyzn choć w niewielkim, dla kobiet pomijalnym zakresie.
Projekt wprowadzający faktyczne domniemanie zakłada czystość intencji strony zgłaszającej.
Że bywa inaczej, chyba nikogo poza projektodawcą, nie trzeba przekonywać.
Projekt jest zwyczajnie głupi i jak żaden inny wprowadza pole do nadużyć.
Także wobec kobiet: "byłem pijany, obudziła mnie jej seksualna aktywność wobec mnie". Tak trudno to sobie wyobrazić? Zwłaszcza w obliczu niechcianej ciąży i konsekwencji?
Tyle o bzdurze mającej wszelkie szanse wprowadzenia 🙂
Warto jednak przy tej okazji wspomnieć o pewnego rodzaju tendencji stosowanej wobec mężczyzn.
Tendencji domniemań stanowiącej, jak sądzę, naruszenie konstytucyjnej równości wobec prawa.
Ustawa przemocowa – nakaz natychmiastowego opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia lub zakaz zbliżania się do mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia.
Decyzja podejmowana przez policjanta także wobec osób będących wyłącznym właścicielem mieszkania.
Dopiero praktyka uzmysłowi możliwe nadużycia. Mi wyobraźnia podopowiada ich sporo.
Prawo rodzinne – domniemanie ojcostwa. Późniejsze, poza terminem ustawowym, powzięcie wiedzy o nieistnieniu biologicznego związku z dziećmi nie pozwala na samodzielne podjęcie decyzji co dalej. Nie zmienia to zakresu obowiązków mężczyzny, nie powoduje żadnych konsekwencji u kobiet.
Wątpliwe pozostają kwestie odszkodowawcze z tytułu oszustwa.
Hie hie hie, Daleczego angielskie kurfiszony skarżą sie na molestowanko, skoro łażą do klubów gdzie alkohol płynie jak rzeka a faceci z wysp to jaskiniowcy? Jestem pewien że owe kobiety miały biusty wywalone jak w japońskim porno i czekały na przygodę z milionerem xD
Mogla byc nago, nieprzytomna i tak nie daje to nikomu prawa jej gwalcic.
Rozumiem, że nie będziesz miał nikomu za złe, jeśli po jakiejś ostrej popijawie w klubie (gdzie alkohol leje się jak rzeka) odkryjesz, że byłeś przedmiotem gwałtu homoseksualnego?
Lucyfer sie nie skarży, jaka policja? Wziąłbym kilka karnistrów i spalił bar razem z barmanem i pijakami. Może bym trafił gwałciciela a może nie. Tak odreagowują na gwałt faceci i jest dobrze.
W końcu jakiś artykuł, dający tępakom netowym, okazję na udział w wyścigach w wyżyganiu całego śmietniska własnych hurtowych mądrości.
Im kultura nie zabrania na debilne porównania.
Takiego syfu w komentarzach to tutaj jeszcze nie było. Cywilizacja życia (czyt.: CYWILIZACJA OKAZJI DLA KATONAZIOLSKIEJ WIEPRZOWINY) pełną gębą i to dosłownie.
Rzygac piszemy przez "rz".
Skoro wali, jak przez "ż", czas najwyższy zmienić zasady jak dobra żmiana.
No i jak zwykle a propos tego tematu odzywają się polscy "romantycy". Że 70% zgłoszonych spraw gwałtu kończy się uniewinnieniem albo zawiasami jest zupełnie ok. Co tam ofiara, co tam trauma. Najważniejsze to nie pytać o zgodę na seks tylko brać jak ruscy żołnierze. Taka to polska ułańska fantazja. Jeśli którykolwiek z was ma partnerkę (bo która kobieta nie poleciałaby na chłopa, który nie respektuje jej granic), to nigdy jej nie pytacie przed czy ma ochotę tylko szarżujecie z podniesioną lancą? Obcą pijaną w sztok dziewczynę też byście przelecieli, bo jest okazja? To wszystko jest przede wszystkim smutne, bo potwierdza tylko, że rzeczywiście w tym kraju wciąż świetnie się mają stereotypy o fałszu i zakłamaniu kobiet. Wciąż kobieta, jej ciało i jej zgoda znaczy mniej niż to, że facet akurat ma ochotę. Wiecie ile jest takich przypadków, kiedy dochodzi do fałszywego oskarżenia o gwałt? Mniej niż 1%. Ale oczywiście, trzeba chronić mężczyzn. I w związku z tym należy kultywować kulturę gwałtu, w której sprawcę się rozgrzesza, ofiarę ponownie wiktymizuje i jest ok. 70% vs mniej niż 1%. A kto jest moi drodzy silniejszy fizycznie? Kobieta czy mężczyzna? W jaki sposób kobieta ma się bronić przed niechcianymi awansami, jeśli tyłu facetom ciągle się wydaje, że "nie znaczy tak"? Myślałam, że tylko prawactwo nie ogarnia, że kobieta ma wyłączne prawo do decydowania o swoim ciele i to w sumie jest jeszcze smutniejsze. Że żeby być w tym kraju kobietą i móc w miarę bezpiecznie funkcjonować, trzeba nosić w torebce gaz pieprzowy. A jak cię zgwałcą, to jeszcze później zostaniesz po głowie od wszystkich, bo to na pewno twoja wina. Rzygać się chce tym krajem. Rzygać się chce pogardą z jaką się tu traktuje kobiety i kompletnym brakiem świadomości i jakiejkolwiek empatii że strony ogromnej ilości facetów. I na swój sposób równie obrzydliwe jest to, że w obliczu twardych danych tyłu facetów zaocznie zaczyna stawiać się w pozycji ofiar.
A te dane to pani wyssała z Palca czy są na to jakieś potwierdzenia ? Szczególnie tym o 1 % 🙂 ? Pomijam już imputowanie co kto myśli, ja nie znam żadnej kobiety z mojego grona która była by gwałcona ( nie raz rozmawiamy w towarzystwie o tych sprawach ) lub nie pytana o zgodę na seks, to są skrajne przypadki właśnie gwałtów a nie norma, albo ktoś tu nieźle kłamie 😉
Taa, sporo w ostatnich latach takich oskarzeń o gwałt czy np. ugód pozasądowych celebrytów szantażowanych przez przygodnie spotkaną kobietę o rzekomy gwałt.
To wymień chociaż kilka, skoro to tak "sporo". A potem to przyrównaj do ogólnej ilości "celebrytów", których w skali globu jest, lekko licząc, kilkadziesiąt tysięcy, i oblicz jak ważki statystycznie jest problem tych fałszywych oskarżeń.
To przynajmniej są jakieś dane, a nie anegdotki, jak twoja, że żadna kobieta nie przyznała się w twoim towarzystwie, że była gwałcona, więc problem nie istnieje. Żaden człowiek nie spieszy się do wyznawania swoich najgłębszych traum w czasie towarzyskich pogawędek, a już szczególnie w towarzystwie prymitywów takich jak ty, co do których wie, że nie ma szans na zrozumienie.
W końcu wypowiedź kobiety: "…obrzydliwe jest to, że w obliczu twardych danych tylu facetów zaocznie zaczyna stawiać się w pozycji ofiar".
Dla domorosłych maczo, trochę poskomleć to żaden problem.
Być fair, to o wiele gorzej. To upokorzenie dla ich męskiej dumy. A empatia, to dla nich imię żeńskie. Egoistyczny typ, żyje wyłącznie s w y m i wzlotami i upadkami. Gdy ma potrzeby – p a n u j e, gdy traci – choruje.
Kobiety mafiozów, dyktatorów, urzędasów skorumpowanych aparatów i administracji, lobbystów, nawet producentów filmowych – oficjalnie są za życia kobietami nietykalnymi. Często świętymi, zaraz po ich matkach. Często zupełnie inaczej wygląda ta "świętość i nietykalność" bez świadków.
W Polsce, od stuleci numer na: "byłem pijany, obudziła mnie jej seksualna aktywność wobec mnie", nawet uzupełniony o: "kiedy zasnąłem, pokaleczyła się sama, by mnie zniszczyć", wielu sprawcom przemocy wobec kobiet uchodzi bezkarnie. Nieżadko, "ofiary kobiecej przemocy", swoje pięści zbiły sobie przysłowiowym "upadkiem ze schodów". Nikłych możliwości zapłodnienia przez większość typów na zerwanym filmie, biegłym sądowym tłumaczyć nie trza. Tradycja zobowiązuje, dlatego pisiorstwu trzeba sądów, które ich wyborców w pełni rozumieją, nawet współczują.
Jak tak dalej pójdzie, niebawem sprawcy tłumaczyć będą troską o zdrowie partnerki i mądrością porzekadła o "biciu b a b y", jako leku przeciw "gniciu jej wątroby".
W tym kraju piąstka-piąstkę myje już od dawna, a pojęcie:"przemoc domowa", jak i "kombinatorstwo", wyPiSuje się ze słownika z każdym dniem samowolki tej sitwy.
Jeżeli 70% spraw o gwałt kończy się uniewinnieniem to można z tego wyciągać różne wnioski. Np. o skali problemu fałszywych oskarżeń, czyż nie? To nawet zakładając, że ta liczba ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.
Tak, bo kobiety nie mają nic lepszego do roboty, tylko leźć z fałszywymi oskarżeniami na komisariat, doświadczać chamstwa policjantów, gburowatości prokuratorów, wytykania palcami przez otoczenie, a na koniec komentarzy podobnych tobie, anonimowych prymitywów w internecie. Na pewno bardzo je pociągają te wszystkie atrakcje.
Gdybyś był kobietą to chciałbyś bezpodstawnie kogoś oskarżyć i przejść przez całą upokarzającą procedurę udowadniania gwałtu i seksu z kimś? Trochę wyobraźni.
Dziesiątki są takich pań w USA, po dużej sprawie gdzie pani dostała wysokie odszkodwanie od znanej osoby, był wysyp spraw które zakończyły się skazanie ale oskarżycielek za kłamanie i składanie fałszywych zeznań 😉
Oczywiście w Stanach po tych wielu sprawach, zaostrzono jeszcze kary za takie oskarżenia 😉 i nagle pozwy zaczęły być wycofywane oraz trafia ich o wiele mniej do sądów….
Czyli jest proste rozwiązanie: zaostrzyć kary za fałszywe zeznania.
W Polsce nie ma takiej potrzeby, bo z podanych statystyk wynika, że i tak na 70% oskarżenie o gwałt będzie odrzucone. Kobieta musiała by być wyjątkowo zdesperowana, aby jeszcze fałszywe oskarżenie wnosić.
Tak, w USA mocno zaostrzono karanie za fałszywe oskarżenia i liczba zgłoszeń o gwałt i molestowanie derastycznie spadła. W krajach w Europie fałyszwe zeznania o gwałt składa od 2 do 10 % kobiet. Myślę że zaostrzenie kar znacznie zredukowała by i tą statystykę. Lecz w ideologiczno politycznym wybryku prawnym proponowanym przez Lewicę nie widzę żadnego sensu, to niby teraz bez zgody kobiety odbycie z nią stosunku to nie gwałt ? Kodeks karny mówi wprost o tym, kolejne zbędne i głupie zapisy by zbijać kapitał polityczny….
To wszystko prawda, tylko nie bardzo wiem jak proponowane zmiany prawa mogłyby tu jakoś wyraźnie pomóc. Nie znam szczegółów projektu, ale jeśli mają być zachowane podstawowe paradygmaty prawne (a powinny), jak konieczność udowodnienia winy, przemawianie wątpliwości na korzyść oskarżonego itd., to względem obecnych przepisów zmiana jest raczej żadna. Nadal jest to zazwyczaj brak świadków, dowodów materialnych, a więc słowo przeciwko słowu i trudności dowodowe takie jak obecnie.
Doskonale napisane.
Jakiekolwiek by nie było u nas prawo to polski "kontekst" powoduje, że wymiar sprawiedliwości nie traktuje zażaleń na przemoc wobec kobiet na poważnie, zwłaszcza wtedy gdy chodzi o przemoc seksualną. Nie wiem jak naprawić ten bardzo poważny problem, ale wiem że proponowane rozwiązania na modłę "szwedzką" wcale nie działaja tam jednoznacznie tak jabkby to sobie wyobrażały polskie feministki. Oczywiście sama przemoc fizyczna w Szwecji spotkałaby się w sądzie ze zdecydowanym potępieniem. Tyle, że nie każdy gwałt to brutalne pobicie. A dowody w Szwecji mimo wszystko też są potrzebne do skazania. Bezpodstawne oskarżenia traktowane są tam dość surowo o czym przekonało się wiele kobiet, które poszły do sądu w ramach ruch #metoo (nie tu miejsce na opis takichprzegranych oskarżeń). Więc nie idealizujmy Szwecji.
Nie rozumiem tego jazgotu "mezczyzn"
Boicie się oskarżenia o gwalt?
Zacznijcie szanowac kobiety, slychajcie ich i pytajcie o ich potrzeby.
Seks z osoba którą kochasz powinna wam obojgu sprawiac przyjemnosc.
ola ola "Nie rozumiem tego jazgotu "mezczyzn"
Boicie się oskarżenia o gwalt?"
Ja coś Pani zrobiłem, że mnie Pani obraża?
Czy jazgoczesz?
Boisz sie że kobieta ktora kochasz, szanujesz oskarzy cie o cos co nie zrobiłeś?
Nie obrazam prawdziwych męzczyzn.
Jestem wściekla na chłopcow którzy swoje potrzeby realizuja krzywdzac innych.
Tylko na chłopców którzy swoje potrzeby realizują krzywdząc innych?
Przemoc nie ma płci.
Brak wyobraźni, wygląda na to, ma płeć.
ola ola "Boisz sie że kobieta ktora kochasz, szanujesz oskarzy cie o cos co nie zrobiłeś?"
A co to ma do rzeczy czy daną kobietę się kocha czy nie. Ważniejsze czy ona jest uczciwa. Bo jeśli jest cwaniarą, w atmosferze nagonki na mężczyzn, może zrobić świetny interes.
Nie należy ludzi skazywać bez solidnych dowodów, bo doprowadzi to do nadużyć, krzywd i skandali, które na koniec skompromitują i podważą system sprawiedliwości.
I nie jesteśmy na "ty", proszę się nie spoufalać będąc agresywnie nastawioną.
Co do jednego zgoda. To nie jest powód do kpin. To poważna sprawa. To kolejny gwóźdź do trumny rządów prawa w Polsce, dokładana przez lewicę do wybryków pisowskich. Autorzy projektu w uzasadnienie wszak niemalże wprost przyznają, że ich celem jest przerzucenie na oskarżonego o gwałt ciężaru udowodnienia jego niewinności. Projekt ten jest zatem usiłowałem gwałtu na zasadach sprawiedliwego procesu i to powinno wystarczyć do wyrzucenia go do kosza. Jego autorów powinna wręcz za takie coś spotkać jakąś forma ostracyzmu, wszak domniemanie niewinności w procesie karnym to fundament cywilizowanego państwa, który nie powinien w ogóle podlegać dyskusjom.
King George "To kolejny gwóźdź do trumny rządów prawa w Polsce, dokładana przez lewicę do wybryków pisowskich. "
I tu jest sedno problemu. Procesy rozkładu biegną po obu stronach. Czym się różnią feministyczne hunwejbinki od antyaborcyjnych dewotek?
Tym, że kobiety walczące o prawa człowieka mają rację. A kobiety walczące o ograniczanie praw człowieka nie mają racji.
Fanatyzm podobny.
Prawo do sprawiedliwego procesu i domniemanie niewinności uważa się za jedne z podstawowych praw człowieka (art 6 EKPC, art. 14 MPPOiP). Feministki żądające przerzucenia ciężaru udowodnienia niewinności na oskarżonego o gwałt ewidentnie zatem dążą do ograniczenia praw człowieka.
Konserwatywny socjalista to jakaś bzdura . . Socjalizm z zasady nie jest konserwatywny. Zresztą jaki socjalista nie popierałby równych praw ludzi do stanowienia o sobie
O to chodzi, Panowie, byśmy napotykając niechęć partnerki do seksu, powstrzymali swoją chęć. Byśmy przestali namawiać, obłapiać, karać złością, szantażować i na inne "miękkie" sposoby doprowadzać do sytuacji, że dla "świętego" spokoju partnerka nam się odda. Bo będzie to pogwałcenie jej godności. Chodzi o poszerzenie świadomości, nie represji.
Hello World "O to chodzi, Panowie, byśmy napotykając niechęć partnerki do seksu, powstrzymali swoją chęć."
Dlaczego tylko "Panowie" a nie Panie? Kobiety nie potrafią się narzucać? I odrzucona nie może oskarżyć mężczyznę o próbę gwałtu? Tak jak w poniższej historii?
"zwróciła na niego uwagę żona jego pana i rzekła do niego: 'Połóż się ze mną' On jednak nie zgodził się … opowiedziała o tym zajściu tak: 'Wszedł do mnie ów sługa, Hebrajczyk, którego do nas sprowadziłeś, aby ze mną swawolić. A gdy zaczęłam krzyczeć, zostawił u mnie swój płaszcz i uciekł z domu'. Kiedy pan jego usłyszał te słowa swej żony, która mu dodała: 'Tak postąpił ze mną twój sługa!' – zapałał wielkim gniewem. Polecił schwytać Józefa i oddać go do więzienia, gdzie znajdowali się więźniowie faraona." (Księga Rodzaju 39)
Albo w filmie "W sieci" z Demi Moore ("Disclosure")?
Zarówno mężczyźni i kobiety są ludźmi. Nie wszyscy są uczciwi.
To jest jeden z tematów, w których taki wysilony "symetryzm" jest zwyczajnie głupi. Według oficjalnych statystyk GUS za ostatnie dziesięciolecie, kobiety są ofiarami gwałtu 14,5 razy częściej niż mężczyźni (według definicji KK, bo według definicji ICCS aż 28 razy częściej), ofiarami przemocy domowej czterokrotnie częściej. Jeszcze przypomnij sobie, jak często spotykałeś się z niechcianymi komentarzami na temat swojego wyglądu, klepaniem po tyłku, wulgarnymi uwagami podpitych kobiet na ulicy, ocieraniem się w tramwaju itd., bo większość kobiet, zwłaszcza młodych i ładnych, doświadcza takich rzeczy regularnie.
Wyobraźmy sobie teką sytuację;podaję kobiecie pigułkę gwałtu.Gdy zaczyna działać podsuwam jej oświadczenie o zgodzie na seks.I voila jestem kryty,chyba,ze kobieta dowie się i pigułce.Ale jak mówią "macho" jest ryzyko,jest zabawa.Obecny kodeks wystarczająco,w pełni,określa gwałt.Trzeba go tylko stosować.
We Francji jest jeszcze fajniej, samo zaproszenie koleżanki z pracy na obiad, a nie daj boże, kolację może być zakwalifikowane jako molestowanie, a nawet wstęp do propozycji na seks.
"Jeżeli zmienimy myślenie na temat seksu, przestaniemy wymagać od kobiet, żeby go nie chciały"
Wymaganie od kobiet, żeby CHCIAŁY seksu, też jest problemem. Też – a nawet jeszcze bardziej – prowadzi do bagatelizowania gwałtu, czy raczej zakładania, że nie było żadnego gwałtu, tylko kobieta była "puszczalska".
Są ludzie, którzy nie lubią seksu i byliby najszczęśliwsi bez niego, a nawet byliby głęboko nieszczęśliwi i połamani psychicznie, gdyby mieli uprawiać seks. I im więcej wychwalania seksu nawet przy okazji zwalczania przemocy seksualnej, im więcej normatywizmu i domniemania seksualnego, tym bardziej takie osoby słyszą: "Ktoś taki jak ty nie może istnieć".
"Wymaganie od kobiet, żeby CHCIAŁY seksu". Jakie wymaganie? To jest jedynie stwierdzenie faktu. A przyjmując do wiadomości, że kobieta może chcieć seksu, tak jak i mężczyzna, ułatwi stronie silniejszej zapytać, czy w danych okolicznościach ma ona ochotę. A w niektórych sytuacjach, umożliwi kobiecie zaproponowanie mężczyźnie erotycznej przygody.
Eva filia Magdalenae "Wymaganie od kobiet, żeby CHCIAŁY seksu, też jest problemem."
Nie wiem czy to jest tak rozpowszechiony problem. Chodzi Pani o małżeństwa? Uporczywa odmowa seksu może być podstawą do rozwodu. Dlaczego wyróżnia Pani kobiety? Mężczyzna nie ma prawa odmawiać seksu?
"Też – a nawet jeszcze bardziej – prowadzi do bagatelizowania gwałtu, czy raczej zakładania, że nie było żadnego gwałtu, tylko kobieta była "puszczalska".
Jest to niezrozumiałe, co Pani chce powiedzieć.
"im więcej normatywizmu i domniemania seksualnego, tym bardziej takie osoby słyszą: "Ktoś taki jak ty nie może istnieć".
Ktoś Panią zmusza do seksu? Są już na to paragrafy.
…
.
Anna Maria Kowalska: "wolałabym się zabić niż przechodzić przez ten cały proces i udowadniać, że odpowiednio głośno krzyczałam"
Proszę wytłumaczyć jaki proces by Pani zaakceptowała? Powinno wystarczyć samo oskarżenie aby mężczyzna (czy kobieta) zostali skazani?
Czy też jakieś warunki powinny być spełnione? Jeśli tak, to jakie?
To z całą pewnością nie jest powód do żartów czy kpin. Ale jako praktyk (sędzia z prawie 20 letnim stażem w sprawach karnych) widzę problemy praktyczne i to poważne. To co brzmi pięknie w sferze wartości (bo zgoda dobrowolne współżycie obu stron nie podlega dyskusji), będzie trudne w praktyce sądowej. I będzie duże pole do nadużyć. Nie zgadzam się z argumentem, że sąd wymaga (wymagał) walki ofiary z napastnikiem. Gwałt w obecnym brzmieniu kk jest już gdy przemoc jest choćby w minimalnym natężeniu.
KK wystarczy że tęczowo się zrobi i już czuje się masowo zgwałcony.
\"Agresywne ataki na wiarę!\"Złodziej!!! Złodziej!!!
Gwałcicielki!!! Gwałcicielki!!! – krzyczą ci co sami nimi są.
Jeśli kobiety chcą polepszyć swą społeczną pozycję, powinny zainspirować się wrażliwością kościoła i zacząć też tak jak KK.
Tyle że kobietom nie przystoi robić z siebie ofiarę w złotem wyszywanych szatach w stylu guru.
One mają o wiele ważniejsze, trudniejsze i nieżadko morderczo ryzykowne misje, niż ci udający aniołki, bałwochwalczy, zapoceni i zaślinieni kryptogeje i pedofile z nadwagą i świńskimi oczkami, w swych beemwuchach i daimlerach.