0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

W piątek, 28 lipca Sejm zajmie się projektem nowelizacji prawa oświatowego. Ustawa może wejść w życie już 1 września 2023. Chodzi o obywatelską inicjatywę ustawodawczą „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”, którą krytycy nazywają lex Czarnek 3.0 (bo PiS nie udało się przepchnąć Lex Czarnek i Lex Czarnek 2.0)

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG

Przeczytaj także:

Lex Czarnek 3.0 zamknie drzwi szkół przed organizacjami społecznymi, które mają zajmować się bliżej niezdefiniowaną „seksualizacją”

Zapis ustawy brzmi dokładnie tak: „W przedszkolu oraz szkole zabroniona jest działalność stowarzyszeń i innych organizacji, promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci”.

Według związkowców z ZNP i działaczy Wolnej Szkoły, „seksualizacja” to słowo wytrych, które ma odciąć od szkół tę część trzeciego sektora, która nie podoba się władzy. Decydujący głos przy udzielaniu zgody na przeprowadzenie zajęć dodatkowych — podobnie jak wcześniej w dwóch odrzuconych przez prezydenta projektach lex Czarnek — może mieć kurator oświaty z politycznego nadania.

View post on Twitter

Lex Czarnek 3.0 zakłada też drobiazgowe prześwietlanie każdej organizacji, która wyjdzie z ofertą do uczniów czy nauczycieli

Po przedstawieniu scenariusza zajęć, celów i dotychczasowej działalności, dyrektor szkoły będzie musiał niezwłocznie przekazać dokumentację radzie szkoły i radzie rodziców. A o ich opinii poinformuje potem wszystkich rodziców.

Ponadto każde zgłoszenie o chęci przeprowadzenia zajęć będzie trafiało do organu prowadzącego i kuratora oświaty. Jeśli wszyscy będą na „tak”, to do udziału w zajęciach wystarczy już tylko...pisemna zgoda obojga rodziców.

Taka formuła zatwierdzania zajęć dodatkowych to prosty przepis na administracyjny paraliż, także w sytuacjach, które wymagają szybkiego reagowania.

Co ciekawe, wyłączona z ograniczeń będzie nie tylko działalność Czerwonego Krzyża, czy organizacji harcerskich, ale także „zajęcia organizowane w ramach zadania zleconego z zakresu administracji rządowej”.

Lex Czarnek 3.0 – chwyt stary jak świat

To nie tylko kolejna próba ograniczenia autonomii dyrektorów i społeczności szkolnej w tej kadencji.

PiS liczy na wywołanie paniki moralnej wokół bezpieczeństwa polskich dzieci.

„Gender”, „ideologia LGBT”, „seksualizacja dzieci” – to wciąż te same hasła, które odwołują się do najgłębszych uprzedzeń wobec osób nieheteronormatywnych i transpłciowych. PiS, którego kampania wyborcza przypomina fazy rozwoju pleśni, nie odpuszcza współczesnych wojen kulturowych. Biorąc po raz kolejny na sztandary tradycyjną polską rodzinę i niewinność dzieci, spodziewa się mobilizacji najtwardszego elektoratu przy urnach wyborczych.

Pod koniec lat 80. bliźniacze, choć mniej zamaskowane, prawo wprowadzali w Wielkiej Brytanii konserwatyści pod przewodnictwem premier Margaret Thatcher. W 1987 r. „Żelazna dama” przed własną partią wygłosiła surową ocenę systemu edukacji, w którym dzieci zamiast kluczowych kompetencji i wartości, dostają polityczne slogany.

„Dzieci, które trzeba nauczyć poszanowania tradycyjnych wartości moralnych, są uczone, że mają niezbywalne prawo do bycia gejami”, mówiła Thatcher. „Wszystkie te dzieci są oszukiwane, że będą miały dobry start w życiu — tak, są oszukiwane”.

Po kolejnych wygranych wyborach konserwatyści przepchnęli prawo, nazywane potocznie ustawą o powstrzymaniu władz lokalnych od promowania homoseksualizmu (section 28), które wywołało nie tylko masowe protesty (m.in. wejście do siedziby państwowego nadawcy — BBC) i aresztowania, ale przede wszystkim efekt mrożący.

W szkołach zamykano młodzieżowe grupy wsparcia dla osób LGBT+, a nauczyciele bali się w jakikolwiek sposób poruszać temat nieheteronormatywności.

Dziś haseł „ochrony dzieci” używają prawicowi populiści i autokraci na całym świecie

W Stanach Zjednoczonych służy ono wprowadzaniu indeksów książek zakazanych dla młodzieży i ograniczaniu dostępu nieletnich do terapii afirmujących płeć. W Rosji i na Węgrzech bezpieczeństwo najmłodszych było kluczem do uchwalenia prawa, które nie pozwala na „promowanie homoseksualizmu” w niemal każdej sferze życia publicznego.

Także w Polsce pojawiały się już znacznie ambitniejsze pomysły, np. zakaz organizacji marszów równości (Kaja Godek), czy promowania ideologii LGBT (prezydent Andrzej Duda, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro). W końcu, stanęło na szkole, z której — szczególnie za kadencji ministra Czarnka — PiS zrobił pole doświadczalne dla własnych fiksacji ideologicznych.

Ekspres legislacyjny

Za projektem, który miał być głosem zatroskanych rodziców, stoją organizacje katolickie i lokalni działacze PiS. Wśród nich m.in. Karolina Paleń, radna PiS ze Stalowej Woli, dyrektorka Domu dla Dzieci i Młodzieży im. św. Brata Alberta oraz Domu dla Dzieci i Młodzieży im. św. Jana Pawła II.

Firmują go najważniejsze osoby w partii. Pierwszy podpis pod ustawą złożyła marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Chwilę później dołączył do niej wicepremier Jarosław Kaczyński. Swoje zaangażowanie w rzekomo „oddolną” inicjatywę tłumaczył tak: „Dzieci w szkołach są seksualizowane, nawet bardzo małe. Chodzi o to, żeby dzieci nie były poddawane praktykom, które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych”.

O ochronie dzieci przed demoralizacją mówił też wielokrotnie minister edukacji Przemysława Czarnek. Pytany w mediach o to, czym w zasadzie jest seksualizacja, Czarnek odpowiadał: „To podawanie informacji, które są promocją seksu, również tego, nazwijmy go, niemoralnego całkowicie. Jest potrzeba postawienia tamy, żebyśmy tej zgnilizny, demoralizacji nie obserwowali w polskich szkołach”.

Gdy 19 lipca Komitet Ustawodawczy zjawił się w Sejmie, uroczyście powitała go Elżbieta Witek.

View post on Twitter

Kancelaria Sejmu opublikowała tego dnia nie tylko skrót konferencji prasowej, ale także reklamówki wyborcze marszałek Sejmu. Grupka dzieci w podziękowaniu za zaangażowanie w inicjatywę wręcza Elżbiecie Witek kwiaty, a ta przytula je po kolei, mówiąc, że chciałaby takich asystentów, a „jedno [red. – jest] lepsze od drugiego”.

View post on Twitter

Poza osobistym marketingiem, chodzi tu też o próbę ocieplenia samej inicjatywy

Nie chodzi o przecież o żadne zakazy, ale uczynienie szkoły miejscem bezpiecznym dla najmłodszych — próbują nas przekonać rządzący.

Jak przekonuje Wolna Szkoła „partia rządząca na swojej liście obsesji, które budzą lęk ich wyborców i przekonanie o konieczności obrony ma słowo SEKS, które utożsamia z innymi słowami – demoralizacja, deprawacja, świństwa, grzech itp., stygmatyzując ważną sferę rozwoju człowieka i pole potrzebnej edukacji.

Skutek? „Przez obsesyjne stygmatyzowanie sfery seksualności człowieka edukacja seksualna w szkołach jest praktycznie nieobecna, a groteskowy program nauczania wychowania do życia w rodzinie nie spełnia w najmniejszym stopniu potrzeby edukacyjnej w zakresie edukacji seksualnej” – podkreślają edukatorzy i nauczyciele.

PiS się krytycznymi uwagami nie przejmuje, realizując od początku założony scenariusz. Wszak marszałek Witek obiecała, że nowe przepisy będą obowiązywać już w roku szkolnym 2023/2024.

Kancelarii Sejmu wystarczyły więc zaledwie dwa dni, by skierować projekt do pierwszego czytania.

Dziś jest już w konsultacjach z organizacjami samorządowymi, a 28 lipca ma stanąć na posiedzeniu Sejmu.

PiS liczy, że obywatelskość projektu, uchroni ich przed kolejnym blamażem. Rządzący starają się postawić prezydenta Andrzeja Dudę w niewygodnej pozycji: czym innym jest bowiem odrzucenie inicjatywy poselskiej, czy ministerialnej, czym innym wyrzucenie do kosza głosów 250 tys. zatroskanych obywateli.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze