0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adrianna Bochenek / Agencja GazetaAdrianna Bochenek / ...

„Widać już w szkołach zarządzanie strachem. Szkoły mają nie wpuszczać tych, co myślą inaczej niż partia. Zaczyna to przypominać PRL” - mówi OKO.press sędzia Waldemar Żurek z Krakowa, jeden z symboli wolnych sądów.

W piątek 8 października 2021 roku sędzia miał być na spotkaniu z młodzieżą z I Liceum Ogólnokształcącym w Giżycku na Mazurach. Zaprosił go przewodniczący samorządu uczniowskiego, w porozumieniu z dyrekcją szkoły. Ale spotkanie nagle odwołano, bo dyrekcja zmieniła zdanie. Wystraszyła się, że do szkoły przyjeżdża sędzia, którego dużo jest w telewizji i otwarcie krytykuje obecną władzę za to, co robi z sądami. Sędzia o tym, że nie pojedzie do Giżycka, dowiedział się dwa dni wcześniej, 6 października.

W tym samym czasie pojawiła się informacja, że zawieszona została dyrektorka szkoły podstawowej numer 1 w Dobczycach niedaleko Krakowa. Dlaczego? Ponieważ pozwoliła uczniom wziąć udział w spotkaniu z sędziami, w tym Waldemarem Żurkiem, którzy w czerwcu 2021 roku przyjechali na rynek w miasteczku w ramach Tour de Konstytucja. Zawieszenia chciał związany z obecną władzą Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.

Ale w rzeczywistości stał za tym sam minister edukacji Przemysław Czarnek z PiS. Minister przyznał się przed kamerą TVN24, że to on podejmował reakcje w sprawie dyrektorki. Mówił, że współdziałał z małopolską kurator Barbarą Nowak. Winą dyrektorki jest to, że dyskusja o prawie i Konstytucji rzekomo naraziła na szwank rozwój dzieci. Dyrektorkę zawiesił burmistrz Dobczyc, który sam był na tym spotkaniu i przyznaje, że należał do PO. To nie koniec. Dyrektora ma też dyscyplinarkę i stanie przed komisją dyscyplinarną.

Jak prorządowy portal wywołał histerię

Zawieszona dyrektorka szkoły podstawowej w Dobczycach to Aleksandra Sutkowska. Jej winą jest to, że w czerwcu 2021 roku pozwoliła uczniom z klas 5 - 8 wziąć udział w Tour de Konstytucja, który był organizowany pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich. Tour odwiedza mniejsze miasta i miejscowości w Polsce by ich mieszkańcy na spotkaniach z adwokatami, prokuratorami i sędziami mogli porozmawiać o prawie i Konstytucji.

W spotkaniach biorą udział sędziowie i prokuratorzy zaangażowani w obronę praworządności w Polsce np. Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn, czy Waldemar Żurek. Być może o Dobczycach nikt by nie usłyszał, gdyby nie pro rządowy portal wPolityce, który podniósł larum. Postraszył, że rozmawiano tam z dziećmi o „aborcji i prezydencie”. A jako głównego „winnego” wskazano sędziego Żurka, którego władza od kilku lat niszczy za obronę wolnych sądów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Na publikację zareagował oburzeniem minister edukacji Przemysław Czarnek i małopolska kurator oświaty Barbara Nowak. Uznali, że wobec dzieci prowadzono polityczną indoktrynację. Czarnka zdenerwowało to, że dzieci usłyszały rozważania jednego z prokuratorów o prawach obywatelskich i o tym, że nie można nikogo bezpodstawnie zatrzymywać. W tym kontekście prokurator podał jako przykład zatrzymanie na podstawie rozporządzenia — niezgodnego z Konstytucją — kogoś, kto jedzie na aborcję do Czech.

Władzy nie spodobała się też wypowiedź sędziego Żurka. Jeden z uczniów powiedział przez mikrofon, że słyszał w mediach, ze prezydent łamie Konstytucję. Żurek odpowiedział tłumacząc, na czym polega rola prezydenta jako strażnika Konstytucji. Mówił, że prezydent z tej roli się nie wywiązuje i, że jest specjalny sąd dla najważniejszych polityków za łamanie Konstytucji.

Publikacja pro rządowego portalu uruchomiła szybkie represje za spotkanie w Dobczycach. Kolegium Sądu Okręgowego w Krakowie - składające się z prezesów sądów, nominatów resortu ministra Ziobry - wystąpiło do rzecznika dyscyplinarnego o dyscyplinarkę dla Waldemara Żurka za rzekome agitowanie polityczne uczniów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Wszczęto też postępowanie przeciwko dyrektorce szkoły w Dobczycach, która pozwoliła wyjść uczniom na Tour de Konstytucja.

Jak burmistrz zawiesił dyrektorkę

I teraz dyrektorkę Aleksandrę Sutkowską zawieszono, a rzecznik dyscyplinarny skierował przeciwko niej wniosek o postępowanie dyscyplinarne przed komisją dyscyplinarną. Dyrektorka ma się tłumaczyć z tego, że rzekomo naraziła uczniów na treści niedostosowane do ich wieku. Zarzuca się jej, że na udział w Tour de Konstytucja nie miała zgody rodziców.

Wniosek do komisji dyscyplinarnej jest podstawą zawieszenia dyrektorki przez burmistrza Dobczyc Tomasza Susia. Wnioskował do niego w tej sprawie Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak i rzecznik dyscyplinarny, który formalnie działa przy wojewodzie małopolskim, ale w praktyce na mocy porozumienia scedowano to na kuratorium. „To nie była dla mnie łatwa decyzja. Obowiązek zawieszenia dyrektorki wynika z przepisów Karty Nauczyciela dotyczących postępowania dyscyplinarnego. Gdybym chciał ją zawiesić, zrobiłbym to zaraz po spotkaniu na Tour de Konstytucja” - zapewnia OKO.press burmistrz Dobczyc Tomasz Suś.

Burmistrz Dobczyc już po raz drugi zawiesił dyrektorkę. Po raz pierwszy zrobił to w 2019 roku za to, że zajęcia językowe w szkole prowadziło dwóch studentów z Algierii w ramach współpracy z międzynarodową organizacją studentów AIESEC. Mieli oni przez dwa tygodnie prowadzić warsztaty przybliżające kulturę ich kraju. To miało kształtować postawy otwartości i tolerancji wśród dzieci. Jak pisała „Gazeta Wyborcza” warsztaty przerwano, bo ktoś zadzwonił do kuratorium, że dzieci uczą się pisać po arabsku swoje imiona. Dyrektorce zarzucono, że nie sprawdziła poziomu znajomości angielskiego u studentów. Sprawę z powodów proceduralnych umorzyła wtedy komisja dyscyplinarna.

Burmistrz Dobczyc zawieszając teraz dyrektorkę za Tour de Konstytucja powołał się na artykuł 85t Karty Nauczyciela. „Burmistrz próbuje się zasłaniać tym, że nie miał wyboru i musiał zawiesić dyrektorkę. Ale to nieprawda. Przepis ten mówi, że zawiesza się nauczyciela lub dyrektora jeśli zarzucany mu czyn dotyczy prawa i dobra dziecka” - mówi OKO.press prof. Dobrosława Szumiło-Kulczycka z UJ, pełnomocniczka zawieszonej dyrektorki.

Dodaje: „W naszej ocenie [pełnomocników, dyrektorka ma ich dwóch - red.] twierdzenie, że wyrażenie zgody na imprezę dla dzieci organizowanej przez stowarzyszenia sędziowskie pod patronatem RPO miałoby na razić na szkodę dzieci jest karygodne i niedopuszczalne. Decyzja o zawieszeniu jest skandaliczna. Burmistrz nie miał tu obligu”. Prof. Szumiło-Kulczycka podkreśla, że dyrektorka przez zawieszenie dostanie wynagrodzenie obniżone o dodatki do podstawowej pensji. „A rozprawę dyscyplinarną wyznaczono dopiero na 15 marca 2021 roku” – podkreśla prof. Szumiło-Kulczycka. Dyrektorce grozi nagana lub zwolnienie z pracy.

Jak dyrektorka z Giżycka odwołała spotkanie z sędzią

Na drugim końcu Polski w Giżycku dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego Iwona Rosa w ogóle nie zgodziła się na spotkanie z sędzią Waldemarem Żurkiem. Spotkanie miało być w piątek 8 października 2021 roku. Na jego pomysł wpadł przewodniczący samorządu uczniowskiego Mateusz Drwal. Na wiosnę przyszłego roku będzie zdawał maturę. Sędziego Żurka poznał w kwietniu 2021 roku na wiecu solidarnościowym z Igorem Tuleyą pod Sądem Najwyższym. Pisaliśmy o Tulei w OKO.press:

Zaprosił go do szkoły by opowiedział rówieśnikom o zawodzie sędziego. Dyrektorka szkoły zgodziła się na spotkanie, zostały uzgodnione pytania. Ale nagle zmieniła zdanie. „Nie powiedział mi o tym, że spotkanie będzie z Żurkiem, tylko z sędzią. Szkoła nie może być miejscem, w którym toczą się walki polityczne. Nie mogłam doprowadzić do tego by w szkole były polityczne rozgrywki z uczniami. Mamy też uczniów o prawicowych poglądach. Mieli się pobić?” - mówi OKO.press dyrektor giżyckiego liceum Iwona Rosa.

Dodaje: „Zaproponowałem by spotkanie było tylko dla zainteresowanych, online. Ale mu to nie wystarczyło. Nikt z uczniów nie przyszedł i nie poparł go”. OKO.press zapytało dyrektorkę o pytania do Żurka, które miały być z nią uzgodnione wcześniej. „Były pytania, ale nie były to pytania z doradztwa zawodowego” - odpowiedziała Iwona Rosa. Zapytaliśmy więc jakie konkretnie były to pytania i wtedy pani dyrektor się rozłączyła.

„Uprzedzałem, że będzie to spotkanie z sędzią Żurkiem i przekazałem pani dyrektor listę tematów. I poprawiłem je po jej uwagach” - mówi OKO.press maturzysta Mateusz Drwal. Dodaje: „Nie mam pretensji do dyrektor, jest w trudnej sytuacji. Być może nie jest osobą, która rzuca się na barykady. I zdaję sobie sprawę, że mogłyby spaść na nią konsekwencje. To tylko pokazało, że to o czym mówią publicyści i dziennikarze, czyli o wpływaniu na szkoły i ograniczaniu ich niezależności dzieje się naprawdę”.

Mateusz Drwal po tej sprawie złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego samorządu szkolnego. Ale nie wykluczone, że do spotkania młodzieży z sędzią Żurkiem w Giżycku dojdzie. Tyle, że odbędzie się ono poza terenem szkoły.

Licealista z Giżycka Mateusz Drwal pod Sądem Najwyższym na pikiecie wsparcia dla Igora Tulei. Fot. Archiwum prywatne Mateusza Drwala.

Themis: władza nie ma monopolu na edukację dzieci

Sędzia Żurek jest zaskoczony decyzją dyrektorki giżyckiego liceum. „Cieszyłem się na to spotkanie. Miałem takie spotkania z młodzieżą i je lubię. Bo młodzież jest świetna, ma różne pytania. Widać już, że do szkół weszło zarządzenia strachem” - mówi OKO.press Waldemar Żurek. Podkreśla: „Ta sprawa i Dobczyc pokazuje, że władza chce przestraszyć dyrektorów, by nie wpuszczali do szkół ludzi, którzy myślą inaczej niż władza. Dziwię się, że w Dobczycach uległ temu nawet burmistrz”.

W spawie Dobczyc i Giżycka wypowiedział się zarząd stowarzyszenia sędziów Themis, do którego należy Żurek. Decyzję burmistrza Dobczyc o zwieszeniu dyrektorki uważa za naganną i bezprawną. Zarząd pisze, że w szkołach działa już efekt mrożący. Podkreśla, że takie zachowania naruszają prawo młodych ludzi do wolności myśli i wyznania. I, że to w państwach autorytarnych władza ma monopol na kształtowanie sumień i światopoglądu młodych ludzi. I ten monopol utrzymuje przy pomocy represji oraz zastraszania. Themis zapowiada, że nadal będzie spotykał się z młodzieżą, by rozmawiać z nią o Konstytucji. Całe oświadczenie zarządu Themis można przeczytać pod tym adresem.

O tym, jak przykład szkoły w Dobczycach pokazuje czym będzie Lex Czarnek, pisaliśmy w OKO.press:

Przed Adamem Bodnarem szkoły też zamykały drzwi

Ale sędzia Żurek nie jest pierwszym, przed którym zamykały się drzwi polskich szkół. Spotkało to już Adama Bodnara, gdy był Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Bodnar jeździł po Polsce i spotykał się z ludźmi w ramach spotkań regionalnych. Pracownicy jego Biura dzwonili wtedy do szkół i proponowali spotkanie z Rzecznikiem o prawach obywatelskich i prawach młodzieży.

„Już w 2018 roku zdarzyło mi się pocałować klamkę w szkole w Tomaszowie Mazowieckim. Miałem tam mieć spotkanie, pojawiłem się w szkole i z jakiś powodów spotkanie nie mogło się odbyć. Zawinąłem się na pięcie. To był już sygnał” - mówi OKO.press Adam Bodnar. Podkreśla: „Już wtedy wiele szkół zwłaszcza we Wschodniej Polsce nie było zainteresowanych spotkaniami ze mną. Mimo że nigdy podczas takich spotkań nie nawiązywałem do bieżących wydarzeń, tylko do ważnych dla każdego człowieka praw. Szkoły same z siebie już wtedy dostosowywały się do zapatrywań urzędnika z kuratorium. Nie chciały kłopotów. Ale nie wszyscy tak robili”.

A o karaniu za spotkanie z sędzią Żurkiem Adam Bodnar mówi tak: „To skandal. Instrumentalizowanie niewinnej sytuacji do czysto politycznych celów. To próba zdezawuowania Tour de Konstytucja. Mówienie o Konstytucji staje się polityczne i niedozwolone. To sygnał dla szkół. Chodzi o władztwo państwa nad szkołami”.

Z kolei w 2019 roku szczecińskie kuratorium sprawdzało, czy Leszek Balcerowicz w czasie spotkania z uczniami liceum w Szczecinie prowadził agitację.

Dorota Łoboda: minister Czarnek w szkołach może robić to, co Ziobro w sądach

Sprawa z karaniem za spotkanie z sędzią Waldemarem Żurkiem i odwołanie spotkania z nim pokazuje co czeka polskie szkoły jak PiS uchwali Lex Czarnek, który podporządkuje szkoły kuratorium, nad którym ma kontrolę MEN z ministrem Przemysławem Czarnkiem na czele. Kuratorium zyska duże uprawnienia do szybkiego odwoływania dyrektorów szkół za byle co. Dyrektorów i nauczycieli, którzy podpadną władzy, czekają też dyscyplinarki, a nawet sprawy karne. I wielce prawdopodobne, że Czarnek w szkołach będzie takim drugim Zbigniewem Ziobro. A nauczyciele podzielą los niezależnych sędziów.

Bo szkoły mają być podporządkowane władzy i wychowywać przyszłych wyborów PiS w duchu narodowo-katolickim. Projekt ustawy nazywany już Lex Czarnek jest w Sejmie i czeka na I czytanie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

O tym, że nauczycieli i dyrektorów szkół czeka los sędziów, jest przekonana szefowa komisji edukacji w Radzie Warszawy i prezeska Fundacji Rodzice Mają Głos Dorota Łoboda. „Do sprawy dyrektorki z Dobczyc zastosowano jeszcze obecne przepisy dyscyplinarne, które zmieniono dwa lata temu. Ale już wtedy środowisko oświatowe mówiło, że idziemy w kierunku zastraszania i dowolnego interpretowania definicji dobra dziecka, zgodnie z linią PiS”- mówi OKO.press Dorota Łoboda.

Mówi, że sprawa Dobczyc i Giżycka pokazują czym będzie w praktyce Lex Czarnek jak zostanie uchwalony przez Sejm. „Dyrektorzy szkół bojąc się konsekwencji dyscyplinarnych, nie będą dopuszczać do spotkań z osobami krytykującymi władzę. Dyrekcje same będą tłumiły przejawy życia obywatelskiego w szkole. Po uchwaleniu tej ustawy minister poprzez kuratoria zyska kontrolę nad szkołami. Wszystko będzie kierowane centralnie przez ministra, który jest wrogiem kobiet, obywatelskości, krytycznego myślenia i demokracji”.

Zdaniem Doroty Łobody nauczyciele i dyrektorzy będę represjonowani tak jak niezależni sędziowie. „To prawo będzie po to wprowadzone, by represjonować nieprzychylnych władzy nauczycieli. Kuratorzy będą mogli je dowolnie interpretować. Wracamy do centralistycznego, zamordystycznego systemu. Cały dorobek ostatnich 30 lat w edukacji zostanie zaprzepaszczony. I dzieje się to w ciszy, nie ma dużych protestów. Społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy, co władza funduje dzieciakom”.

Prezes ZNP: wierzę w mądrość uczniów

Represji wobec niepokornych nauczycieli i dyrektorów spodziewa się też prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. „Czy mam takie obawy? To łagodnie powiedziane. Dlatego wielu dyrektorów wycofa się z takich pomysłów, nie będzie ryzykować. A to oznacza powolny uwiąd szkół. To się obróci przeciwko dzieciom” - mówi OKO.press Sławomir Broniarz. Ale wierzy w mądrość i odwagę nauczycieli. „Nie pozwolą na ograniczenie oferty wychowawczej. Wierzę też w mądrość uczniów, którzy nie dadzą narzucić sobie jednej wizji świata”. Pisaliśmy w OKO.press o akcji obrony szkół:

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze