0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

7 kwietnia 2023 w „Sygnałach Dnia” radiowej "Jedynki" posłanka Joanna Lichocka, niegdyś dziennikarka, a obecnie posłanka PiS oddelegowana na odcinek Rady Mediów Narodowych, komentowała sprawę męża marszałkini Sejmu Elżbiety Witek. Dzień wcześniej „Radio Zet” opisało przypadek kobiety, która — zdaniem dziennikarzy i rodziny — zmarła, czekając na miejsce na OIOM w szpitalu w Legnicy. Od kilkunastu miesięcy miał je blokować mąż marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Ujawnienie szczegółów stanu zdrowia Stanisława Witka przez dziennikarzy wywołało oburzenie polityków prawicy i mediów.

Sprawę komentowała także w „Sygnałach Dnia” posłanka Lichocka. Rozmowy w całości można wysłuchać

">tutaj.

„Zaniechanie przyzwoitości”, prawie rasizm wobec PiS

Posłanka Lichocka zaatakowała niezależne media, zarzucając im „zupełne zaniechanie granic przyzwoitości” oraz bycie „po stronie totalnej opozycji”.

„Jest jasne, że mamy całą grupę mediów komercyjnych, które są po prostu organami prasowymi, organami propagandowymi, przede wszystkim Platformy Obywatelskiej (…) i one służą celom totalnej opozycji”

— mówiła.

O TVP nie wspomniała, podobnie jak o swojej roli w przygotowywaniu ustawy, która miała prowadzić do „repolonizacji” mediów — i z której PiS ostatecznie na razie się wycofał.

Potem przeszła do rzekomego dyskryminowania wyborców PiS przez niezależne media.

„To jest efekt kampanii nienawiści i dyskryminowania Prawa i Sprawiedliwości oraz ich wyborców jako ludzi o gorszym statusie (…) nie chcę używać tutaj terminologii znanej z narracji faszystowskiej, ale to trochę tak jest, że PO ustawia wyborców PiS i polityków PiS jako gorszą część elektoratu, gorszą część wyborców (…) jest opowiadane, że wyborcy PiS są rzekomo przegranymi, źle wykształconymi frustratami”.

Posłanka Lichocka odwołała się tu — zakładamy, że świadomie — do rasistowskiej retoryki mediów faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec, sugerując, że media opozycyjne uważają wyborców PiS za kogoś „gorszego”.

Dodajmy, że z licznych badań i sondaży — w tym przeprowadzanych dla OKO.press — wynika, że na PiS głosują przede wszystkim osoby starsze i gorzej wykształcone, mieszkające na wsi i w małych miastach. To jednak nie znaczy, że są „gorszą częścią wyborców”.

To już jest wniosek posłanki Lichockiej.

Przeczytaj także:

Lichocka i „przemysł pogardy”

Następnie posłanka gładko przypomniała rzekome „naruszanie godności osób, które zginęły” w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku OKO.press musi odświeżyć pamięć posłanki Lichockiej. Otóż media nie „naruszały godności” osób, które zginęły w katastrofie — przeciwnie, przez długi czas pisały głównie o niej i utrzymywały nastrój żałoby.

Do pęknięcia doszło dopiero wówczas, kiedy Paweł Kowal — wówczas polityk PiS, dziś PO — jako pierwszy zaproponował pochowanie tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.

To wywołało protesty, które przerodziły się w konflikt wokół krzyża smoleńskiego ustawionego samowolnie pod pałacem prezydenckim — ale także okrutne kpiny z pary prezydenckiej. Zdaniem wielu wyborców prezydent Kaczyński, wówczas powszechnie nielubiany i bardzo źle wypadający w sondażach, nie zasługiwał na pochówek wśród najważniejszych bohaterów polskiej historii.

Rozumiemy, że to było dawno, ale istnieją granice w pisaniu przeszłości na nowo.

Obcość kulturowa

Lichocka mówiła dalej o opozycji:

„(…) szeroko pojmowany obóz postkomunistyczny. To są ludzie, którzy również kulturowo są po stronie rodowodu peerelowskiego. Tam przecież co drugi poseł PO jest dzieckiem jakiegoś działacza PZPR. To widać wyraźnie, że to jest taka obcość związana z takim kodem kulturowym polskiej tradycji”.

Nie będziemy sprawdzać biografii posłom i posłankom opozycji — chociaż przypomnimy, że PiS ma w swoich szeregach nie tylko dzieci działaczy PZPR, ale także samych działaczy PZPR, takich jak były poseł PiS Stanisław Piotrowicz, który należał do PZPR aż do 1989 roku i jako prokurator oskarżał opozycjonistów, co nie przeszkodziło partii rządzącej delegować Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

Ważniejsze jest co innego: że zdaniem posłanki Lichockiej patriotyzm się dziedziczy.

PiS i „patriotyzm genetyczny”

Pogląd, że patriotyzm ma charakter biologiczny — a więc się go dziedziczy — ma w polskiej prawicy bardzo długą tradycję.

W XIX wieku stanowił główny oręż antysemitów. Nie zarzucamy posłance Lichockiej antysemityzmu, ale warto wiedzieć, do czego się nawiązuje. Antysemici często uważali, że Żydzi są biologicznie odmienni od „prawdziwych Polaków” i mają wrodzone takie cechy, jak niechęć do pracy fizycznej, skłonność do oszustw, predyspozycje do abstrakcyjnych intelektualnych zajęć (takich jak filozofia czy matematyka), ale także do handlu.

Politycy i działacze PiS mówią zresztą o dziedziczeniu patriotyzmu (i zdrady) od dawna.

Wyrażeniem „patriotyzm genetyczny” posłużył się w marcu 2006 roku, a więc za pierwszych, krótkich rządów PiS, poseł Marek Suski.

„Bo jeśli rodzina kandydata walczyła o Polskę, o niepodległość, dziadek był w AK, a pradziad uczestniczył w powstaniu styczniowym, to taki ktoś daje nam gwarancję genetycznego patriotyzmu. [...] Wyjaśnię to tak: jeśli twój dziadek miał dyplom, ojciec miał dyplom, to ty już dyplomu pokazywać nie musisz. Wychowywanie w porządnej rodzinie, gdzie dbano o wartości, gwarantuje przyzwoitość”

Dziadek z Wehrmachtu i genetyczni patrioci

Już w kampanii prezydenckiej 2005 roku – w której Donald Tusk rywalizował z Lechem Kaczyńskim – propaganda PiS mówiła o „dziadku z Wehrmachtu”, sugerując, że dziadek Tuska wstąpił do nazistowskiej armii (w istocie, jak wielu Polaków, został do niej wcielony siłą).

Tropienie przodków w elitach PRL należy do ulubionych czynności prawicy – w tym zwłaszcza tej znacznie bardziej skrajnej niż PiS. W 2013 roku ukazała się książka „Resortowe dzieci” dziennikarzy Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza, która miała „na celu pokazanie powiązań elit medialnych, biznesowych, politycznych i naukowych III RP ze strukturami PRL-u”. O „trzecim pokoleniu UB walczącym z trzecim pokoleniem AK” mówił np. w Radiu Maryja w 2015 roku historyk-amator i skrajnie prawicowy publicysta Leszek Żebrowski.

W lutym 2022 bliska PiS małopolska kuratorka oświaty Barbara Nowak zaprotestowała przeciwko krytyce ze strony posłów i posłanek Lewicy: „spadkobiercy komuny, ja – córka żołnierza AK”.

„Kiedyś prawica tropiła Żydów, dziś już nie wypada” — pisaliśmy wówczas w OKO.press. Opowieści o dziedziczeniu patriotyzmu nadal jednak się jej trzymają.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze