W wielkim wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Macierewicz przypisuje sobie cudze osiągnięcia, uznaje rasizm za „dziedzictwo chrześcijańskiego Zachodu”, wychwala swoje osiągnięcia jako ministra, mówi, że „żaden rząd” nie miał nigdy takiego poparcia jak PiS i nazywa Wałęsę “zdrajcą od początku”. Omawiamy - w odcinkach - te mroczne "macierenkizmy"
Twardogłowe skrzydło PiS związane z “Gazetą Polską” nie może przeboleć odwołania Antoniego Macierewicza ze stanowiska ministra obrony narodowej podczas rekonstrukcji rządu. Numer “Gazety Polskiej” z 17 stycznia (3/2018) zdominowany jest przez Macierewicza: uśmiecha się dobrotliwie z okładki, jego odwołaniu poświęcony jest artykuł wstępny naczelnego Tomasza Sakiewicza (“ta dymisja jest kluczowa, ważniejsza od dymisji Beaty Szydło”) oraz najważniejszy, kilkustronicowy wywiad. Nie można go w całości przeczytać za darmo w sieci, pozostaje nam więc streścić go czytelnikom OKO.press, cytując obszernie smakowite miejsca.
Wywiad Macierewicza dla “Gazety Polskiej” zaczyna się pytaniem o jego „najważniejsze osiągnięcie” jako ministra:
Macierewicz: "Historyczne znaczenie miało doprowadzenie do rozlokowania w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej wojsk USA i NATO. Jak trudna była realizacja tego planu, niech świadczy choćby fakt, że jeszcze w kwietniu-maju 2016 roku nie wszyscy członkowie NATO godzili się na stałą obecność wojsk Sojuszu na flance wschodniej".
Historyczne znaczenie miało doprowadzenie do rozlokowania w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej wojsk USA i NATO.
Macierewicz przypisuje sobie cudze zasługi. O stałą obecność sił NATO w Polsce zabiegał długo wcześniej rząd PO-PSL. “To już pewne - amerykańscy żołnierze i ciężki sprzęt trafią do Polski. Od niemal dwóch lat zabiegał o to Tomasz Siemoniak (49 l.), szef Ministerstwa Obrony Narodowej. I trzeba mu przyznać: odniósł wielki sukces!” - cieszył się “Fakt” 10 października 2015 roku, dwa tygodnie przed wyborami, w których wygrał PiS. Przyzwolenie polityczne na to dał szczyt NATO w Newport (Walia) 4-5 września 2014 roku. “Historyczne zasługi”, o których mówi Macierewicz, są więc w znacznej mierze zasługami jego poprzednika z rządu PO-PSL.
W narracji PiS obowiązuje teza (analizowana przez nas obszernie tutaj), że szczyt NATO w Walii we wrześniu 2014 – z udziałem prezydenta Komorowskiego – nie miał tu większych zasług, albo co najwyżej postanowił, że powstanie tzw. szpica, czyli kilkutysięczny oddział gotów do mobilizacji i interwencji, gdyby zaszła potrzeba.
Tymczasem w deklaracji podsumowującej spotkanie państw NATO w Walii jednoznacznie ustalono, że w krajach wschodniej flanki NATO zostaną rozmieszczone jednostki Sojuszu. Punkt 7. deklaracji zapowiadał „środki bezpieczeństwa obejmują ciągłą obecność w powietrzu, na lądzie i na morzu oraz znaczącą aktywność militarną we wschodniej części Sojuszu, obie na zasadach rotacyjnych”.
Macierewicz: "Z drugiej strony formacje prorosyjskie w Polsce i agentura wpływu czyniły wszystko, by pozbawić ministra obrony funkcji pełnomocnika rządu RP ds. organizacji szczytu NATO. Służby specjalne rozsyłały alarmujące i dezinformujące depesze, politycy kierowali do najwyższych władz memoriały, że trzeba mnie natychmiast odwołać, najważniejsze światowe (i polskojęzyczne także!) media wprost nawoływały do przeniesienia szczytu NATO do innej stolicy Europy Środkowej. Zwołano Radę Bezpieczeństwa Narodowego, a następnie starano się w Sennie przegłosować wotum nieufności wobec szefa MON. A wszystko po to, by mnie odwołać z funkcji i zablokować tę historyczną zmianę geopolityczną, gwarantującą Polsce i Europie Środkowej bezpieczeństwo".
Starano się w Sejmie przegłosować wotum nieufności wobec szefa MON. A wszystko po to, by mnie odwołać z funkcji i zablokować tę historyczną zmianę geopolityczną, gwarantującą Polsce i Europie Środkowej bezpieczeństwo.
Tych, którzy go krytykowali, Macierewicz nazywa “formacjami prorosyjskimi” oraz “agenturą wpływu”. Nie ma tu cienia dowodu, są tylko obelgi - a chodzi m.in. o opozycję i niezależne od władzy media.
O wotum nieufności wobec Macierewicza opozycja występowała dwukrotnie - raz w lipcu 2016 roku, drugi raz w kwietniu 2017. W obu wypadkach zarzuty były podobne. W kwietniu 2017 lider PO Grzegorz Schetyna oskarżał Macierewicza, że „demoluje armię, wypycha generałów, wyższych oficerów z armii i robi to w sposób urągający i przyzwoitości, i przytomności, bo tak naprawdę to jest kwestia elementarna, to jest kwestia bezpieczeństwa naszego kraju”. Za pierwszym razem chodziło także o wysłanie polskich F-16 i kontyngentu do Iraku bez konsultacji z opozycją oraz opublikowane przez "Gazetę Wyborczą" informacji o bliskiej współpracy Macierewicza z Robertem Luśnią, działaczem narodowym i długoletnim płatnym agentem SB.
Niektóre media faktycznie nawoływały do przeniesienia szczytu NATO do innego kraju Europy Środkowej - ale Macierewicz nie mówi, dlaczego to robiły (bo rząd PiS łamie zasady demokracji). Insynuuje za to, że palce we wnioskach składanych przez PO maczali Rosjanie. Znów nie ma tu cienia dowodu - Macierewicz po prostu mówi, że takiego doskonałego ministra i patriotę jak on mogła chcieć odwołać tylko “agentura wpływu”. O fantazjach Macierewicza w jego przemówieniu wygłoszonym przed głosowaniem nad wotum nieufności w 2016 roku pisaliśmy tutaj.
Potem Macierewicz tłumaczy, dlaczego Amerykanie zdecydowali się na rozmieszczenie wojsk w Polsce:
Macierewicz: "Przypomnijmy - w USA zbliżały się wybory, zaś idący do zwycięstwa politycy Partii Republikańskiej, a także amerykańscy wojskowi, świetnie rozumieli, że agresja rosyjska jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy i świata. Kandydatura Donalda Trumpa niosła z sobą szansę na wielką zmianę cywilizacyjną, odejście od utopii postmodernistycznych i powrót do wartości chrześcijańskiego Zachodu".
Kandydatura Donalda Trumpa niosła z sobą szansę na wielką zmianę cywilizacyjną odejście od utopii postmodernistycznych i powrót do wartości chrześcijańskiego Zachodu.
To nie jeden fałsz lecz trzy fałsze obok siebie. USA nie tracą z oczu rosyjskiego zagrożenia, ale koncentrują się przede wszystkim na rosnącej potędze Chin, z którymi rywalizują o wpływy w obszarze Pacyfiku (więcej można przeczytać np. tutaj). Najbardziej kuriozalne jest jednak uznanie Trumpa za prezydenta, który “odchodzi od postmodernistycznych utopii” i “wraca do wartości chrześcijańskiego zachodu”. W świetle niedawnych rasistowskich komentarzy Trumpa jest to faktycznie uznanie rasizmu za “wartość chrześcijańskiego Zachodu”.
Jak policzył “Washington Post”, w ciągu pierwszego roku urzędowania Trump wypowiedział ponad 2 tys. nieprawd lub manipulacji - średnio ponad 5,6 nieprawdy dziennie. To interesująca obrona “chrześcijańskich wartości”. Dodajmy również, że amerykański prezydent i jego najbliższe otoczenie jest po uszy zanurzony w skandal związany z ingerencją rosyjskich służb specjalnych w amerykańskie wybory (pomagali Trumpowi wygrać), a sam Trump odnosił się do Putina z sympatią i podziwem. Macierewicz zresztą nie stracił okazji, żeby dogryźć poprzednikom:
Macierewicz: "Polska była lekceważona, a jej znaczenie minimalizowane. Do tego prowadziła polityka ekipy premiera Donalda Tuska, uzależniająca nasze bezpieczeństwo od Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej, której minister Radosław Sikorski chciał otworzyć drogę do NATO. Pamiętamy zresztą wszyscy jego obraźliwe słowa wobec Sojuszu".
Polska była lekceważona, a jej znaczenie minimalizowane. Do tego prowadziła polityka ekipy premiera Donalda Tuska, uzależniająca nasze bezpieczeństwo od Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej
Macierewiczowi chodzi zapewne o artykuł byłego ministra spraw zagranicznych w “Suddeutsche Zeitung” opublikowany w lutym 2010 r.oku, a więc np. przed katastrofą smoleńską (jego omówienie tutaj). Sikorski wskazywał w nim na wspólne interesy NATO i Rosji (np. stabilizację w Afganistanie) oraz pisał, że warunkiem bliższej współpracy z Rosją jest jej powrót do demokratycznych norm. “Chcemy i potrzebujemy bezpiecznej i stabilnej Rosji. Ten kraj musi jednak być obliczalny, gotowy do kooperacji i przede wszystkim demokratyczny. Tylko taka Rosja może żyć w pokoju z samą sobą i swymi sąsiadami” - pisał Sikorski. Co jest w tych słowach obraźliwego wobec NATO - wie tylko Macierewicz. Przypomnijmy również, że decyzje o rozszerzeniu obecności NATO w Polsce zapadły podczas szczytu w Newport w 2014 roku, za rządów PO i z jej inicjatywy.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze