„To moment wyboru dla naszego kraju – czy idziemy na zachód, czy na wschód?” – mówi Tomas Vytautas Raskevičius. To jedyny otwarcie homoseksualny poseł na Litwie, wybrany w 2020 roku: „Myślę, że szanse na sukces ustawy wynoszą 50/50” – dodaje Raskevičius
„Lietuva! Lietuva!” – niewielka grupa prawicowych kontrdemonstrantów wykrzykuje nazwę swojego kraju na schodach wileńskiej katedry. „Lietuva! Lietuva!” – odkrzykują im ludzie z wileńskiego marszu Vilnius Pride.
Ponad pięć tysięcy osób przeszło w słoneczną sobotę 1 lipca 2023 roku spod litewskiego Sejmu właśnie pod wileńską katedrę. Dobór startowego i końcowego punktu nie jest oczywiście przypadkowy. Litewski parlament będzie jesienią głosował ustawę o związkach partnerskich. Również jednopłciowych.
„To moment wyboru dla naszego kraju – czy idziemy na zachód, czy na wschód?” – mówi Tomas Vytautas Raskevičius. To jedyny litewski otwarcie homoseksualny poseł, wybrany w 2020 roku: „Myślę, że szanse na sukces ustawy wynoszą 50/50” – dodaje Raskevičius.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Słowo „wschód” brzmi tu jeszcze mocniej niż w Polsce. Litwa, która niepodległość od Rosji odzyskała w 1990 roku, ma z Rosją 273 km granicy lądowej, z Białorusią – aż 677 km. Nic więc dziwnego, że zgodnie z wynikami ostatniego czerwcowego Eurobarometru, wskaźniki strachu przed Rosją i poparcia są tu wśród najwyższych w Europie, porównywalne z polskimi.
Na wileńskiej paradzie widać było wiele ukraińskich flag, a reprezentanci białoruskiej mniejszości – w tym uchodźcy – współorganizowali wydarzenie. – Chciałabym parady w Mińsku – mówi Darja, jedna z organizatorek, mieszkająca w Wilnie od trzech. – Oczywiście wiem, że to teraz niemożliwe. Na demonstracji skupiamy się przede wszystkim na łamaniu praw człowieka w Białorusi. W tym praw osób LGBTQ+ – tłumaczy Darja.
Białoruski blok maszerował w Wilnie z wielką flagą przed-Łukaszenkowskiej wolnej Białorusi (biało-czerwono-białą), a na przedzie szła wielka tęcza z napisem „Welcome to Belarus”. Ale było jeszcze coś – jadąca przed maszerującymi osoby różowa więźniarka, z wypisanymi na ścianach informacjami o represjach wobec ludzi w Białorusi.
Poseł Raskevičius ma 34 lata. Przyszedł na paradę w czarnym podkoszulku i z tabliczką z litewskim napisem: „Dlaczego w Sejmie jest tylko jeden gej?”. Raskevičius skończył politologię w Wilnie i studia z praw człowieka na Central European University w Budapeszcie. Należy do Laisvės partija, czyli Partii Wolności. To jedna z partii tworzących dziś litewską koalicję rządzącą. Ugrupowanie popiera pełną równość małżeńską – która była jednym z postulatów tegorocznej Vilnius Pride. Ma jedenaścioro przedstawicieli w 141-osobowym Sejmie. Do partii należy też m.in. Ewelina Dobrowolska, litewska Polka sprawująca dziś stanowisko ministry sprawiedliwości. Dobrowolska też była na tegorocznym marszu.
Jednak sprawa z litewską ustawą o związkach partnerskich nie jest taka prosta, nie mówiąc już o małżeństwach. Premier Ingrida Šimonytė należy do konserwatywnej, chadeckiej partii TS-LKD (Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci). To największa partia w obecnym parlamencie, posiadającą 50 mandatów. Jako kandydatka na prezydentkę kraju w 2019 roku, Šimonytė wspierała związki partnerskie. Ale już w trakcie wyborów parlamentarnych w kolejnym roku, odmówiła deklaracji w tej sprawie – tłumacząc, że jej partia nie ma tu uzgodnionego stanowiska.
W tegorocznej paradzie szedł jednak też nowy mer Wilna, 39-letni Valdas Benkunskas – wybrany w tym roku. Benkunskas również należy do Związku Ojczyzny. A podczas marszu powiedział, że ustawa o związkach parterskich powinna być przyjęta już dawno temu. „Dziwne, że jeszcze jej nie ma” – dodał Benkunskas.
W sprawie związków partnerskich ostatnio wypowiedział się także ambasador USA w Wilnie. Robert S. Gilchrist 22 maja powiedział w prywatnej TV3:
„Mówię o tym sporo, ale gdy o tym mówię, to nie tylko w swoim imieniu. Wyrażam stanowisko rządu Stanów Zjednoczonych i prezydenta Bidena. Mam nadzieję, że Sejm pójdzie naprzód i przyjmie ustawę o związkach partnerskich. Sądzę, że to ważne dla Litwy, by pokazać, że Litwa naprawdę należy do klubu państw zachodnich i że łączy ją ze Stanami Zjednoczonymi podeście do tych spraw, stanowiących prawa człowieka".
To jeszcze mocniejsze zaangażowanie się po stronie społeczności LGBTQ+ niż to, którym polską prawicę denerwuje ambasador Mark Brzezinski. Ale czy w – także dość proamerykańskim – społeczeństwie litewskim pomoże to sprawie zmierzania do równości?
Litewscy posłowie pracują nad ustawą o jednopłciowych związkach partnerskich, podczas gdy jednocześnie cały czas obowiązuje w kraju prawo wymierzone w rzekomą „propagandę LGBT”. Jego oficjalną nazwę można przetłumaczyć jako: „Ustawa o Ochronie Małoletnich przed Negatywnymi Treściami”. Nie mówi ona wprost o społeczności LGBTQ+. Jednak w 2009 do przykładów „negatywnych treści”, obok m.in. hipnozy albo zachęcania do złego odżywiania, dopisano „podważanie wartości rodzinnych lub zachęcanie do wchodzenia w małżeństwo, lub tworzenie rodziny innej niż zastrzeżono w Konstytucji”. A artykuł 38 konstytucji Litwy z 1992 roku mówi, że „małżeństwo jest wynikiem wolnej woli mężczyzny i kobiety”.
W lutym 2023 Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł przeciwko litewskiemu tak zwanemu prawu o„propagandzie LGBT”. Naruszenie tego prawa w Litwie może ciągle skutkować grzywną. Najgłośniejszym przypadkiem użycia ustawy było wycofanie z księgarń książki dla dzieci pt. „Bursztynowe serce”, ze względu na przedstawianie relacji jednopłciowych – i ponowne wprowadzenie jej z oznaczeniem „szkodliwa dzieci”. Autorką „Bursztynowego serca” była zmarła w 2020 lesbijska pisarka Neringa Dangvyde.
Książka składa się z przepisanych na nowo klasycznych baśni. Została później przetłumaczona na angielski, tę angielskojęzyczną wersję można dziś pobrać za darmo z internetu. – ze strony amberheart.lt.
Litwa nie byłaby jednak pierwszym europejskim krajem, gdzie prawne uznanie jednopłciowych związków partnerskich idzie w parze z funkcjonującymi jednocześnie homofobicznym prawem wymierzonym w „propagandę LGBT”. Taka sytuacja ma miejsce na Węgrzech. Związki partnerskie dla par jednopłciowych są tam dostępne o 2009. Umożliwiająca to ustawa została wprowadzona jeszcze przed erą Orbána, ale nigdy jej nie wycofano. Z drugiej strony, w 2021 Węgry wprowadziły prawo, również rzekomo „chroniące dzieci”, które zabrania w edukacji czy prezentowanej nieletnim reklamie „promowania” czy „przedstawiania” homoseksualności czy uzgodnienia płci.
W Wilnie usunięcie ustawy o “propagandzie LGBT” było jednym z czterech postulatów tegorocznej parady. A jedno z wydarzeń towarzyszących, impreza organizowana przez galerię „1986”, zatytułowane było „We are propaganda!”.
Inny z postulatów jest dostęp do tranzycji – tak prawnej, jak i medycznej. “Trans rights are human rights” – krzyczało wiele z transparentów parady. Dzień przed marszem w wileńskiej Narodowej Galerii Sztuki odbyła się konferencja poświęcona prawom osób transpłciowych w krajach bałtyckich. Organizowało ją litewskie stowarzyszenie „Trans Autonomija”.
A sytuacja litewskich osób trans jest ciężka. Choć przed rokiem litewskie Ministerstwo Zdrowia wprowadziło nowe regulacje dotyczące tranzycji, ciągle odnosi się ona do patologizowanego „zaburzenia tożsamości płciowej”. Od osób trans wymaga się diagnozy od psychiatry, potwierdzonej ponownie po dwóch latach. „Użycie pojęć »zaburzenie« i »diagnoza« nie odpowiada międzynarodowym standardom praw człowieka ani uznanym dziś standardom medycznym” – oceniła w swoim raporcie litewską procedurę sieć Transgender Europe. Co więcej, litewskie regulacje odnoszą się tylko do terapii hormonalnej, a nie przewidują sytuacji dostępu do chirurgii.
W sobotę 1 lipca odbyła się druga parada Vilnius Pride, ale nie drugie Pride w Wilnie. Litewska stolica gościła już wcześniej Baltic Pride, wydarzenie organizowane cyklicznie w miastach Estonii, Łotwy i Litwy.
Estonia już przyjęła ustawę o związkach partnerskich w 2016. Zaś dzięki ustawie o równości małżeńskiej z 20 czerwca, od 1 stycznia 2024 osoby tej samej płci będą mogły w Estonii zawrzeć związek małżeński i wychowywać razem dzieci.
Jeśli chodzi o Łotwę, pary jednopłciowe mogą tam rejestrować się przed sądami. Tak orzekł łotewski Trybunał Konstytucyjny, po tym, jak parlament odrzucił ustawę o związkach partnerskich. Trybunał uznał jednak, że związkom jednopłciowym należą się takie same prawa, jak heteroseksualnym małżeństwom i że wynika to z artykułu 110 łotewskiej konstytucji: „Państwo chroni i wspiera małżeństwo, rodzinę, prawa rodziców i dziecka. Państwo udziela szczególnej pomocy dzieciom niepełnosprawnym, dzieciom pozostającym bez opieki rodziców i poddanym przemocy”. Pary jednopłciowe faktycznie zaczęły korzystać z tej sądowej drogi
Hasło tegorocznej parady równości w Wilnie brzmiało „Wciąż maszerujemy”. Czy Litwa dotrzyma kroku północnym sąsiadom w kwestii praw społeczności LGBTQ+, przyszłość pokaże.
Artykuł jest zmienioną i rozszerzoną wersją tekstu, który ukazał się pierwotnie po niemiecku w „Berliner Zeitung”
dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.
dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.
Komentarze