Jeszcze 11 sierpnia wydawało się, że spirala przemocy się już nie zatrzyma – jak opisywaliśmy w OKO.press – liczba zatrzymanych szła w tysiące, liczba hospitalizowanych w setki, a zaginionych w dziesiątki. Pojawiły się doniesienia o zabitych i użyciu ostrej amunicji. Cichanouska została złamana i wypędzona, a przez Białoruś przeszła fala zwątpienia.
Do Białorusinów dochodziły szczątkowe informacje o wymyślnych OMON-owskich torturach, przez które musieli przejść zatrzymani w aresztach i więzieniach. Jak się później okazało, domysły i plotki nie oddawały całokształtu traumatycznego koszmaru, który na wiele lat odbije się w pamięci białoruskiego społeczeństwa.
Pełny obraz totalitarnej rzeczywistości 9-12 sierpnia nie jest jeszcze znany – historie torturowanych dopiero się piszą, a wielu obawia się, że część zaginionych nigdy się już nie odnajdzie. Ale już teraz Białorusini żądają praworządnego rozliczenia winnych bestialskich zbrodni i rozwiązania OMON-u.
A jednak przemoc się raptownie zatrzymała. Najbardziej drastyczne represje 12 sierpnia ustały, a od następnego dnia już nawet duże zgromadzenia Białorusinów nie napotkały agresji resortów siłowych.
Kobiety odzyskały nadzieję dla wszystkich
Wiele wskazuje na to, że falę przemocy przełamały białoruskie kobiety, które wzięły na siebie ciężar codziennych protestów. Mimo że one także były bite i wymyślnie poniżane w trakcie pierwszych dni protestów, to jednak nie z taką bezwzględnością i okrucieństwem jak mężczyźni.
Kobiety wyszły na ulice z żądaniem zaprzestania przemocy. Łańcuchy wolności, które tworzyły, przerodziły się w wielotysięczne marsze, których nawet OMON nie miał serca rozpędzić.
Nie sposób wymienić wszystkich miejscowości, które 14 sierpnia wypełniły się ubranymi na biało kobietami z kwiatami. Białorusinki wypełniły po brzegi główne place Mińska i Grodna stawiając resorty siłowe w decyzyjnym impasie.
W Mińsku kilkadziesiąt tysięcy osób wiwatowało szesnastu funkcjonariuszom ochraniającym budynek Domu Urady (Rady Ministrów), gdy ci opuścili tarcze. Kobiety i mężczyźni nie szczędzili im przytuleń, dobrych słów, a czasem nawet pocałunków, mimo że na sąsiednich ulicach do placu, którego wielkość można porównać do placu Defilad w Warszawie, ustawiały się w tym samym czasie dziesiątki więźniarek.
Ku powszechnemu zdziwieniu i uldze, po kilku godzinach odjechały, budując w Białorusinach już niemal pewność nadchodzącej zmiany.
Robotniczy marsz
Szale zwycięstwa białoruskiej rewolucji przechylają dzisiaj także robotnicy. Państwowe zakłady, przez wiele lat hołubione przez Łukaszenkę, jeden po drugim wychodzą masowo na strajk – ich pracownicy tysiącami podnoszą ręce za Cichanouską i wznoszą tubalne okrzyki przeciwko dyktatorowi. W kaskach i kamizelkach dołączają do kobiecych marszy.
Dziś Mińsk świętuje. Milicja daje za wygraną?
Opublikowany przez OKO.press Czwartek, 13 sierpnia 2020
Łukaszenko przez cały okres swoich rządów starał się za wszelką cenę kupić sobie przychylność robotników wielkich zakładów, oferując im pensje wyższe niż średnia krajowa, dając przywileje przy zakupie mieszkań. Jedyna grupa społeczna, o którą dbał lepiej, to resorty siłowe.
Ale dzisiaj, po koszmarze trzech powyborczych nocy, tamte polityczne łapówki nie grają już w Białorusi większej roli.
Być może dopiero strajk generalny (15 sierpnia dołączyli do niego nawet pracownicy państwowej telewizji), który rozlewa się po całym kraju pokazał Łukaszence, jak małe jest jego poparcie, a właściwie, że nie ma go wcale. A jednocześnie dał Białorusinom przekonanie graniczące z pewnością, że ich rewolucja musi się powieść. Niewiadomą pozostaje tylko sposób przekazania władzy.
Najgorszy scenariusz
Jednocześnie, coraz wyraźniejszy jest jednak strach przed rosyjską interwencją, przed „zielonymi ludzikami”. Gratulacje z okazji zwycięstwa w wyborach, które Putin po ogłoszeniu wstępnych wyników złożył Łukaszence, Białorusini, podobnie jak reszta świata, odebrali jako jasny sygnał o współpracy obu dyktatorów.
Przewijające się w trakcie pierwszych dni powyborczych protestów doniesienia o rosyjskim umundurowaniu niektórych oddziałów wojsk wewnętrznych zostały z czasem zweryfikowane jako nieprawdziwe, ale strach przed obecnością rosyjskich „zielonych ludzików” pozostał w Białorusinach żywy.
Trybunał dla Łukaszenki – żąda wielotysięczny tłum
Dziś w Mińsku odbył się pogrzeb 34-letniego Aleksandra Trajkowiskiego, który zginął od wybuchu, protestując w okolicach metra Puszkinskaja w stolicy Białorusi. Tysiące przyszły go pożegnać i zostawić kwiaty na symbolicznym grobie w miejscu, gdzie zginął (ciało pochowano na jednym z miejskich cmentarzy). Okrzyki „Odejdź!” i „Trybunał!” przebijały huk klaksonów samochodów ozdobionych biało-czerwonymi wstęgami i flagami niepodległej Białorusi. Były karykatury Łukaszenki i wolnościowe hasła sprejowane na nieskazitelnych zazwyczaj ścianach mińskich budynków.
Opublikowany przez OKO.press Sobota, 15 sierpnia 2020
Ostatecznie obawy Białorusinów spotęgował sam Łukaszenko. Wieczorem 15 sierpnia publicznie w telewizji zadeklarował, że jest skłonny zaprosić do Białorusi rosyjskie wojska, by te pomogły mu poradzić sobie z niezadowoleniem społecznym: „Umówiliśmy się z nim [Putinem], że przy pierwszej naszej prośbie zostanie nam okazana wszelka pomoc w celu zabezpieczenia bezpieczeństwa Republiki Białoruś”. Komunikat Kremla z rozmowy dyktatorów jest bardziej ogólnikowy, ale „wyraża przekonanie, że problemy, które się pojawiły, zostaną wkrótce uregulowane”. Dodaje, że „najważniejsze jest, aby problemów tych nie wykorzystały siły destrukcyjne, dążące do tego, aby zaszkodzić wzajemnie korzystnej współpracy dwóch państw w ramach Państwa Związkowego”.
Prezydenci potwierdzili swoje nastawienie na „umocnienie stosunków sojuszniczych”, co „w pełnej mierze odpowiada fundamentalnym interesom bratnich narodów Rosji i Białorusi”.
Już wcześniej Łukaszenka zapowiadał, że będzie przekonywał Putina, że protesty zagrażają nie tylko Białorusi, ale także Rosji.
Trudno jednak przesądzić, czy Władimir Putin jest faktycznie „niezwykle zaangażowany, w to, co się [tutaj] dzieje”, jak twierdzi Łukaszenko.
Jest rzecz jasna na pewno obeznany z sytuacją i dokładnie ją śledzi, na ile byłby gotów zaangażować się militarnie?
Pogrzeb zabitego w Mińsku Aleksandra Trajkowiskiego. „Nasz bohater”
Opublikowany przez OKO.press Sobota, 15 sierpnia 2020
Łukaszence został już tylko Putin?
Warto przypomnieć, że Łukaszenko zdecydował się w kampanii przedwyborczej straszyć Rosją i jej imperialnymi zapędami, co zresztą bardzo zaskoczyło komentatorów. Pisaliśmy już o tym, że była to pierwsza taka zmiana narracji w 26-letniej historii rządów białoruskiego reżimu.
Rosyjskie prorządowe media przez całą kampanię wyborczą niemal milczały o sytuacji w Białorusi. Co ciekawe, nie brakowało w ostatnich dniach wypowiedzi krytykujących Łukaszenkę wypowiadanych przez ludzi od lat związanych z rosyjską władzą.
Wyraźna przychylność rosyjskich propagandowych mediów dla Łukaszenki skończyła się miesiące temu i nie wróciła.
Łukaszenko ma coraz mniej rezerw wewnętrznych by utrzymać się u władzy. Więc straszy Białorusinów Putinem.
Otwarte wprowadzanie wojsk rosyjskich do Białorusi, nawet jako sił pokojowych, szczególnie przy obecnych nastrojach białoruskiego społeczeństwa, byłoby dla Kremla trudne i ryzykowne. Poza tym nie jest stuprocentowo pewne, że białoruska armia sprzyjałaby takiej inwazji. A ona doskonale zna metody wojsk rosyjskich. No i wcale nie należy do najsłabszych.
Sondaże przeprowadzane w ostatnich latach, zarówno te ogólnokrajowe, jak i lokalne, pokazywały, że Białorusini nie chcą być częścią Rosji. Utworzenie narracji o wyzwalaniu białoruskich „Rosjan” wydaje się na ten moment nierealną wizją – taka kampania propagandowa wymaga miesięcy przygotowań i prowokacji. Choćby takich, jakie widzieliśmy w ostatnich latach w państwach bałtyckich.
W tej sytuacji możliwy staje się scenariusz ucieczki dyktatora. 15 sierpnia o 12:30 białoruskiego czasu odbyła się rozmowa osób z bliskiego otoczenia Łukaszenki z Putinem, która według niektórych źródeł miała dotyczyć planu ewakuacji Łukaszenki z jego świtą z Białorusi.
Sveta! (ros. – światła!)
Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Łukaszenko dobrowolnie oddaje władzę – rozsądniej zakładać, że tak nie będzie. Dlatego Białorusini próbują różnych scenariuszy pozbawienia go władzy.
Odrzucają te siłowe, niemal nikt nie chce rozlewu krwi. Wszystkie plany dotyczą raczej tworzenia społecznej i zewnętrznej presji, która skłoniłaby go do abdykacji z braku jakiegokolwiek innego wyjścia.
Nikt w Białorusi nie wierzy już w kontynuację jego reżimu, prawdopodobnie on sam przestaje w nią wierzyć.
Swiatłana Cichanouska, która została zmuszona była do wyjazdu z Białorusi i przebywa na Litwie, pokonała traumę i strach i wezwała 14 sierpnia do utworzenia Rady Koordynacyjnej, który przygotuje sposób przejęcia władzy w Białorusi.
Jedyny warunek wejścia do Rady jest nieuznawanie sfałszowanych wyborów. Wniosek o wejście do Rady może złożyć każdy Białorusin, cieszący się autorytetem i zaufaniem grupy społecznej, którą reprezentuje, na przykład lekarz, nauczyciel czy przedstawiciel biznesu. Członkiem Rady Koordynacyjnej może zostać także osoba, znana i ciesząca się autorytetem większości Białorusinów: pisarz czy sportowiec.
Cichanouska wezwała także merów i burmistrzów miast i miasteczek do przeprowadzenia pokojowych demonstracji w sobotę i niedzielę. A także do podpisywania petycji do Centralnej Komisji Wyborczej i prokuratury, której sygnatariusze własnym podpisem stwierdzają, że głosowali na Cichanouską i żądają ogłoszenia prawdziwych wyników wyborów.
Jej plan zakłada powstanie inicjatyw w całej Białorusi, których celem będzie lokalne przejmowanie władzy, by rewolucja była od początku do końca zbudowana oddolnie.
Bardzo ważna dla Białorusinów okazała się również deklaracja prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy, który dał wyraz pełnego wsparcia dla prac grupy Cichanouskiej. Wzmocnił tym samym sygnał płynący z Unii Europejskiej, która uznała, że wybory zostały sfałszowane.
To oznacza, że Łukaszenko przekroczył czerwoną linię, że nie może już lawirować między Wschodem i Zachodem, jak przez ostatnie dwie dekady.
Autor tekstu, Nikita Grekowicz, jest aktywistą Inicjatywy Wolna Białoruś, mieszka w Polsce. Pisze dla OKO.press o wydarzeniach w Białorusi.
Czyli reasumując, z deszczu pod rynnę! Łukaszenka to starszy człowiek. Kiedyś by odszedł! Jednak gdy Rosja zainstaluje na Białorusi, swoje "siły porządkowe", to Białoruś może zapomnieć o demokracji na lata. A Putin sie cackał z opozycją nie będzie!
Pytaniem zasadniczym nie jest to czy reżim Łukaszenki upadnie, czy nie. Pytaniem jest co dalej, czy zostanie powtórzony scenariusz armeńsko mołdawski i w rezultacie doprowadzi do silniejszego zbliżenia z Rosją.
moze warto napisac o polskich wyborach prezydenckich i hypokryzji polskich wladz. czego wy sie tam boicie w tej redakcji?!?!?!?
Wybory były 12 go lipca.
jak tak bardzo jestescie otwarci na datki, to pewnie od panstwa tez przyjmiecie kase
tluczecie ciagle mainstreamowe tematy. co to jest!?!?!!? Media obywatelskie?!?!?!
tylko przypomne, moze od tego siedzenia w domu macie problemy z pamiecia. W Polsce mamy obecie ciezki kryzys ekonomiczny, wywolany przez wladze PiS. Miliony osob zgrozonych bezrobociem. wladzunia manipuluje danymy covid dla wlasnych celow a wy piszecie o Bialorusi, LGBT
Chyba czas na działanie administratora, nawiedzonych coraz więcej.
Cześć panowie, mam na imie Edyta 25 lat. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowane osoby zapraszam do kontaktu. Więcej moich zdjęć można zobaczyć na moim profilu : http://milepanie.pl/edyta89
"Utworzenie narracji o wyzwalaniu białoruskich „Rosjan” wydaje się na ten moment nierealną wizją" – miejmy nadzieję. Kojarzy się zbytnio z 17.09.39 gdy weszli też po sąsiedzku "wyzwalać polskich Białorusinów". 100 lat temu zapragnęli "wyzwolić" Polskę (i Europę) od jarzma kapitalizmu, zaś 75 lat temu rzeczywiście wyzwolili od nazizmu, zastępując jednak pośpiesznie dżumę cholerą. Im już więc dziękujemy, myślę, że też w imieniu sąsiadów (i nie tylko tych, o których dziś mowa).