0:00
0:00

0:00

Śledztwo

Błaszczak służbom nie ufa, więc tworzy swoją służbę. Na razie 50 ludzi. Ale z uprawnieniami do wszystkiego

  • Mariusz Jałoszewski

O powołaniu nowej formacji, kolejnej która dostanie od rządu PiS narzędzia do inwigilacji, resort spraw wewnętrznych poinformował w piątek. Chodzi o utworzenie Biura Nadzoru Wewnętrznego. Ma pomóc w „skuteczniejszym nadzorze nad służbami podległymi ministrowi”. A sam minister Mariusz Błaszczak tak zachwala pomysł: „Służby muszą działać w sposób przejrzysty, a minister musi mieć nad nimi realny, a nie teoretyczny nadzór. Nowe przepisy pozwolą na lepszą kontrolę i zarazem usprawnią funkcjonowanie formacji podległych MSWiA”.

W komunikacie ministerstwa nie ma jednak ani słowa o tym

jak szerokie uprawnienia ma dostać biuro by realizować ów nadzór Błaszczaka nad 103 tys. policjantów, 15,6 tys. pracowników straży granicznej, 30,5 tys. strażaków i 2,2 tys. pracowników Biura Ochrony Rządu.

Nie ma też mowy o tym, że Błaszczak, bliski zaufany prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, zyska poprzez Biuro bezpośredni dostęp do akt spraw prowadzonych przez policję, w tym materiałów z kontroli operacyjnej, m.in. podsłuchów. Wreszcie nie ma mowy o tym, że Biuro będzie dublować inne służby, np. Centralne Biuro Antykorupcyjne powołane do tropienia korupcji również w państwowych instytucjach.

Takie uprawnienia nowego Biura znajdują się w projekcie zmiany ustawy ("o niektórych uprawnieniach pracowników urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw wewnętrznych oraz funkcjonariuszy i pracowników urzędów nadzorowanych przez tego ministra oraz niektórych innych ustaw"), który trafił właśnie do uzgodnień międzyrządowych. Jeśli projekt szybko zostanie przyjęty przez rząd, a potem uchwalony przez Sejm, to wejdzie w życie 14 dni po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw.

Przeczytaj także:

Błaszczak nie ufa służbom

Dziś minister spraw wewnętrznych i administracji nadzór nad podległymi służbami mundurowymi realizuje m.in. na podstawie wcześniej wspomnianej ustawy. Jest ona jednak krótka i bardzo lakoniczna. Ministerstwo narzeka w uzasadnieniu do nowego projektu, że dziś minister o tym, co dzieje się w służbach mundurowych, wie tylko z opracowanych dla niego informacji zbiorczych, które wytwarzają same służby.

A minister chciałby mieć prawo do autonomicznej oceny tych służb, wyrobionej na podstawie własnych, sprawdzonych informacji. Dlatego chce mieć swoje Biuro, które będzie tropiło w podległych mu służbach mundurowych nadużycia, korupcję, czy sprawdzało to, jak pracują.

Na czele Biura będzie stał dyrektor powoływany przez Błaszczaka. Łatwo będzie go odwołać. Wystarczy, że minister utraci do niego zaufanie lub coś podważy jego bezstronność. Minister ustali też regulamin pracy Biura. Będą w nim pracować policjanci i funkcjonariusze straży granicznej oddelegowani ze swoich macierzystych jednostek (będą inspektorami) oraz strażacy i oficerowie BOR (będą ekspertami, bo te służby nie mają takich uprawnień śledczych, jak policja i straż graniczna). Wszyscy dostaną specjalny dodatek do pensji.

Nadzór nad operacjami

Nowe Biuro Nadzoru Wewnętrznego będzie miało nadzór nad realizacją czynności operacyjno–rozpoznawczych, sprawami dyscyplinarnymi funkcjonariuszy, będzie tropić popełniane przez nich przestępstwa czy weryfikować funkcjonariuszy starających się o awans. Chodzi o sprawdzanie kandydatów na komendantów i ich zastępców, dyrektorów i zastępców komórek organizacyjnych, naczelników czy kandydatów na stopnie generalskie oraz osób, które mają zostać nagrodzone.

Biuro ma też sprawdzać, czy mundurowi zachowują się etycznie oraz „analizować i oceniać czynności operacyjno–rozpoznawcze prowadzone w policji i straży granicznej oraz ujawniać nieprawidłowości w tym zakresie”.

To ostatnie uprawnienie może dać Mariuszowi Błaszczakowi - przez Biuro -

szeroki dostęp do spraw, jakie prowadzi policja i straż graniczna, w tym materiałów z kontroli operacyjnej m.in. podsłuchanych rozmów telefonicznych, czy z kontroli maili.

O tym, czym zajmuje się policja, minister wie już dziś. Ale nowy projekt da mu bezpośredni dostęp do materiałów źródłowych czyli akt. A to może stworzyć głęboką pokusę wykorzystania takiej wiedzy.

Można ją wykorzystać do tropienia korupcji w policji czy w innych służbach. Ale

równie dobrze przeciwko politycznym przeciwnikom PiS (jeśli ich nazwiska przewijają się w materiałach) lub do skręcania spraw, w których pojawiają się nazwiska polityków PiS. Jak? Poprzez nieformalne naciski na funkcjonariuszy.

Formalnie nowe Biuro nie będzie nową służbą specjalną, jak CBA czy ABW. W projekcie mówi się o „komórce organizacyjnej” obsługującej Błaszczaka. Ale uprawnienia, jakie ma dostać, są podobne do tych, które mają inne służby.

Dzięki temu lojalny wobec Jarosława Kaczyńskiego polityk będzie miał swoje zaufane, zbrojne ramię.

Inspektorzy Biura będą mogli legitymować, używać środków przymusu i broni, nagrywać z ukrycia w miejscach publicznych oraz pobierać dokumenty z „podmiotów nadzorowanych”.

W celu tropienia przestępczości wśród mundurowych Biuro będzie mogło prowadzić własne czynności operacyjno-rozpoznawcze oraz, za zgodą Sądu Okręgowego w Warszawie, prowadzić kontrolę operacyjną czyli podsłuchiwać telefony lub kontrolować maile. Chodzi o takie przestępstwa jak: korupcja, powoływanie się na wpływy, zastraszanie świadków lub oskarżonego, wymuszanie zeznań przez policję, udział funkcjonariuszy w grupie zbrojnej (założonej do popełniania przestępstw skarbowych), usuwanie danych informatycznych ważnych dla kraju i pranie brudnych pieniędzy.

Rejestr kontroli pod kontrolą swoich

Rejestr kontroli operacyjnych ma prowadzić samo Biuro, Sąd Okręgowy i Prokurator Generalny. Zaś minister co roku ma zdawać sprawozdanie z tego w Sejmie.

Inspektorzy nowej komórki ministra Błaszczaka będą mogli również stosować tzw. zakup kontrolowany przedmiotów pochodzących z przestępstwa; i zyskają dostęp do umów ubezpieczeniowych oraz danych objętych tajemnicą bankową (za zgodą sądu).

Kolejne uprawnienie – dostęp do danych gromadzonych przez dostawców usług telekomunikacyjnych i internetowych, również przy użyciu tzw. stałego łącza. Chodzi o dane internautów, godziny logowań się do sieci, informacje o tym, z jakich usług korzysta internauta, oraz do bilingów telefonicznych.

Dyrektor Biura ma prowadzić rejestr, w którym mają być odnotowane przypadki sięgania po takie dane. Rejestr ma zaś kontrolować Sąd Okręgowy, któremu Biuro będzie przedstawiać sprawozdanie. Podobne rozwiązania są w ustawach dotyczących innych służb.

To nie koniec. Inspektorzy będą mogli korzystać z baz danych o obywatelach oraz używać tzw. dokumentów legalizacyjnych, ukrywających ich tożsamość. Fałszowanie i używanie takich dokumentów nie będzie przestępstwem, zaś urzędy rządowe i samorządowe mają pomagać w ich wystawianiu.

Sfałszowanych dokumentów użyło CBA w prowokacji, jaką zrobiło w 2007 r. w resorcie rolnictwa kierowanym przez Andrzeja Leppera. Prowokacja miała wykazać, że można tam odrolnić ziemię za łapówkę. Prowokacja się nie udała, a były szef CBA Mariusz Kamiński (dziś koordynator służb specjalnych) został potem nieprawomocnie skazany na więzienie m.in. za fałszowanie dokumentów legalizacyjnych.

Minister Błaszczak zabezpiecza więc swoich inspektorów przed ewentualną odpowiedzialnością karną w przyszłości, a nawet chce zmusić ustawą urzędników do pomocy w fałszowaniu.

Jeszcze jedno uprawnienie nowej formacji Błaszczaka. Biuro będzie mogło korzystać z pomocy innych osób, również za wynagrodzeniem. Ministerstwo liczy na tzw. sygnalistów, którzy będą donosić o nieprawidłowościach w służbach mundurowych.

Biuro Nadzoru Wewnętrznego nie będzie samo prowadziło śledztw. Jeśli zdobędzie materiał potwierdzający popełnienie przestępstwa, to przekaże go prokuraturze lub innym służbom. Projekt mówi, że materiały zbędne dla spraw mają być niszczone.

Biuro nad biurami

Resort zapewnia, że podobne uprawnienia mają już dziś biura spraw wewnętrznych w policji i straży granicznej (funkcjonariusze z tych biur mają wszystkie uprawnienia jakie wynikają np. z ustawy o policji). Te biura nie zostaną zlikwidowane. Ministerstwo tłumaczy w uzasadnieniu do nowego projektu, że Biuro przy MSWiA ma się zajmować tylko sprawami ważnymi i o społecznym wydźwięku.

Po dwóch latach jego działalności ma być dokonana ocena pracy komórki Błaszczaka. Jeśli pomysł się sprawdzi, nie wykluczone, że będzie zgłoszony pomysł by powstały podobne komórki do śledzenia pracy innych służb.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze