OKO.press rozmawia z kandydatką na prezydenta Nowej Lewicy na temat polityki mieszkaniowej, polityki dotyczącej ochrony zdrowia, polityki migracyjnej. I pyta Magdalenę Biejat o to, czy rzeczywiście da się wprowadzać prospołeczną i progresywną agendę w koalicji z liberałami
Od momentu ogłoszenia Magdaleny Biejat jako kandydatki Nowej Lewicy na urząd prezydenta wiadomo było, że była polityczka partii Razem nie będzie miała łatwego zadania.
Ostatnie 10 lat to historia porażek osób startujących z poparciem SLD/Nowej Lewicy. Zarówno Magdalena Ogórek w 2015 roku, jak i Robert Biedroń w roku 2020 zdobyli niewiele ponad 2 proc. poparcia.
Można na to spojrzeć jak na niewysoko zawieszoną poprzeczkę, ale dla wielu oznaczało to raczej skazanie tej kampanii z góry na porażkę. Nie pomaga w tym trwający od miesięcy kryzys wizerunkowy Nowej Lewicy. Z jednej strony co chwila wstrząsana jest skandalami wokół działaczy byłego SLD (Dariusz Wieczorek, Andrzej Szejna), z drugiej – ma widoczny problem z realizowaniem swojego programu wyborczego w rządowej koalicji.
Kolejnym wyzwaniem dla kampanii Magdaleny Biejat jest oczywiście start Adriana Zandberga, z którym współprowadziła partię Razem, dopóki z niej nie wyszła w grudniu 2024 roku. Rywalizacja dwójki byłych partnerów politycznych jest w dużym stopniu rywalizacją dwóch pomysłów na prowadzenie prospołecznej i progresywnej polityki. Czy lepiej robić to w koalicji z liberałami, czy w opozycji?
W tej chwili średnia sondażowa wskazuje, że Biejat mogłaby liczyć na 5,9 proc. poparcia (źródło: ewybory.eu), co daje jej piątą pozycję, zaraz po Szymonie Hołowni, właściwie na równi z Adrianem Zandbergiem.
Kandydatka Nowej Lewicy ma za sobą kilka dobrych tygodni. Udało jej się zaistnieć w czasie debaty w Końskich, gdy przejęła od Rafała Trzaskowskiego tęczową flagę.
W debacie Super Expressu odpytywała Karola Nawrockiego z polityki mieszkaniowej, co doprowadziło kandydata PiS do minięcia się z prawdą na temat jego stanu posiadania, a w konsekwencji spowodowało wybuch afery wokół przejętej kawalerki. Biejat skutecznie rozbudowuje także zasięgi w sieci.
OKO.press rozmawia z kandydatką Nowej Lewicy na temat programu, z jakim idzie do wyborów i najważniejszych wyzwań, przed jakimi stoi Polska – polityki mieszkaniowej, polityki dotyczącej ochrony zdrowia, polityki migracyjnej.
To także rozmowa dotycząca kryzysów wizerunkowych Nowej Lewicy. Co Magdalena Biejat ma do powiedzenia wyborcom i wyborczyniom, którzy nie chcą się wstydzić za polityków-skandalistów?
I co najważniejsze – co powie osobom, które chciałyby, by Nowa Lewica była gwarantem realizacji lewicowej agendy, a które widzą, że rządowej koalicji udaje się z pominięciem lewicy wprowadzać takie rozwiązania jak zawieszenie na granicy prawa do azylu, czy obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców?
Czy istnieje w ogóle czerwona linia, po której przekroczeniu NL uzna, że rząd posunął się za daleko? I co by tą linią było?
Poniżej zamieszczamy fragmenty rozmowy z Magdaleną Biejat.
Całość wywiadu obejrzycie na Youtube oraz w serwisie Spotify:
Zachęcamy także do obejrzenia naszego wywiadu z Adrianem Zandbergiem, który ukazał się w kwietniu:
Magdalena Biejat: Dzięki temu, że lewica jest w rządzie, nie została w tym roku zamrożona płaca minimalna. Dzięki temu, że jesteśmy w rządzie, została wprowadzona renta wdowia.
Została teraz uchwalona przez rząd ustawa, która do 45 miliardów złotych zwiększy finansowanie mieszkań na wynajem do 2030 roku. Dzięki temu, że lewica jest w rządzie, udaje się przeprowadzić konkretne rozwiązania wspierające ludzi pracy, wspierające osoby z niepełnosprawnościami.
W Ministerstwie Pracy trwają prace nad ustawą, którą składaliśmy jeszcze jako opozycja, którą ja napisałam, a która pozwoli zaliczyć do stażu pracy czas pracy na śmieciówkach, czas pracy na jednoosobowej działalności gospodarczej, na zleceniach. Bo dzisiaj jest tak, że jak się przepracowało 5 lat w gastro, a potem się dostanie etat, to te 5 lat tak jakby nie istniało. To wpływa też na nasze składki emerytalne.
To są konkretne rozwiązania, które wprowadzamy krok po kroku, które poprawiają życie ludzi na co dzień. I dopóki jest szansa na to, żeby zawalczyć o aborcję, o związki partnerskie, żeby zatrzymać złe pomysły rozwalające publiczne usługi, żeby zawalczyć o skrócenie czasu pracy, o zwiększenie roli Państwowej Inspekcji Pracy, o tę mieszkaniówkę, o te wszystkie rzeczy, które obiecywaliśmy, to uważam, że jest sens istnienia Lewicy w rządzie.
(...)
Oczywiście, są takie przykłady, kiedy nie udało nam się wywalczyć tego, co chcieliśmy. Składka zdrowotna jest też ciekawym przykładem. Zobaczymy, jak się to będzie dalej rozwijać. Ta reforma, ten pomysł, żeby mechanicznie obciąć składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, pojawił się ewidentnie pod dyktando kampanii wyborczej. Szymon Hołownia potrzebował sukcesu, potrzebował czegoś na szybko i wybrał sobie grupę przedsiębiorców. Uznał, że tym ich przekona i ona została przeprowadzona błyskawicznie przez parlament bez żadnej refleksji, bez żadnego planu, jak tę dziurę w budżecie ochrony zdrowia załatać.
OKO.press: Tutaj bym dodała gwiazdkę, bo to, co właśnie przeszło, niewiele się różni od tego, co zaprezentował Andrzej Domański rok temu. Więc ta sprawa trwa i trwa. To był przewidziany ruch, to nie było wrzucone nagle.
To nie jest tak, że to nie było wrzucone nagle. Na początku wydawało się, że nie będzie to robione na wariata, na ostatnią chwilę wrzucane w dyskusję w czasie kampanii. A nagle ta składka wróciła. Widać było też sporo chaosu, bo jednak ministra Leszczyna najpierw była przeciwna i na dwa tygodnie to spadło z porządku obrad, potem jednak wróciło.
Ja się dziwię, dlaczego ministra zdrowia w ogóle podniosła rękę za tą ustawą, bo ona jest dewastująca dla systemu ochrony zdrowia. I teraz mamy sytuację taką, że prezydent Duda to zawetował. Temat został zamknięty na czas kampanii.
Ale już są zapowiedzi, że wróci.
Uważam, że w ogóle dyskusja na temat systemu finansowania ochrony zdrowia powinna wrócić, tylko nie w logice kampanii wyborczej. My chcemy też w ramach tej dyskusji zaprezentować nasze rozwiązania.
Pracujemy w tej chwili nad bardziej szczegółowymi założeniami do ustawy, która zmieniałaby finansowanie ochrony zdrowia w taki sposób, żeby przejść ze składki zdrowotnej na finansowanie z budżetu państwa. I chcemy takie założenia przedstawić koalicjantom i przekonywać ich do tego, żeby rzeczywiście tę reformę przeprowadzić tak, żeby ona miała ręce i nogi.
Ta kampania jest o wielu sprawach. Jest też o lewicy, jest o programie, jest też o tym, kogo wyborcy chcą wesprzeć. Te wybory zawsze były trudne dla lewicy, dlatego, że premiują bardzo mocno duopol, w którym żyjemy. Duopol, w którym bardzo łatwo się dwóm głównym partiom politycznym – Platformie i PiS-owi – opowiada historię, że wszyscy się muszą zmobilizować, zagłosować na tego jednego silniejszego z obozu liberalnego albo z obozu konserwatywnego, przeciwko tym drugim. I moim zadaniem, zresztą nie jestem jedyna, bo wielu kandydatów, którzy są niżej w stawce, to mówi, jest przekonanie wyborców, że nie warto głosować na mniejsze zło. Że jeśli ich frustruje polityka, jeśli już mają dość, to czas najwyższy, żeby zagłosowali zgodnie ze swoimi przekonaniami, zgodnie ze swoim programem.
(...) Wkurza mnie ten duopol. To była jedna z motywacji, dla której poszłam do polityki. Bo wkurzała mnie Platforma Obywatelska.
Co panią wkurzało w Platformie Obywatelskiej?
Najbardziej mnie wkurzało, że to partia, która zmienia program w zależności od tego, co im wyjdzie na fokusach. I regularnie jest to samo. To samo widzimy teraz przy okazji kampanii Rafała Trzaskowskiego, który nagle zaczyna się umizgiwać do skrajnej prawicy, który opowiada różne bzdury o tym, że trzeba ukrócić świadczenia dla Ukraińców, bo nie pracują. Który wbrew swojej własnej ministrze przyłączył się do akcji przeciwko obowiązkowej edukacji zdrowotnej w szkołach.
I z tą partią jest pani w koalicji.
Tak. Niestety, bo Lewica nie ma większości. Nie może tworzyć własnego rządu. Nie ma możliwości stworzenia tego lewicowego rządu, który mógłby w pełni, w stu procentach realizować nasze postulaty.
I tutaj partia Razem, z której pani wystąpiła, ma odpowiedź: nie podoba nam się to, co robi Platforma, więc nie jesteśmy z nią w rządzie. Trwanie przy Platformie to zawód dla naszych wyborców i ludzi, którzy oczekują prosocjalnej, progresywnej polityki. Razem przedstawia przyklejanie się do liberałów jako uwiąd lewicy. Pani to ewidentnie widzi inaczej. Ale dlaczego strategia obrana przez panią miałaby być skuteczniejsza niż próba budowania asertywnej polityki względem liberałów?
Ale tę asertywną politykę względem liberałów można prowadzić w rządzie. To nie jest tak, że będąc razem w rządzie, nie można walczyć z liberałami o realizację programu.
Ja byłam przez cztery lata w opozycji i wiem, ile można zrobić w opozycji. Niewiele.
Można bardzo spektakularnie krzyczeć z mównicy różne rzeczy. To na pewno. I bardzo wygodnie się krytykuje wszystkich naokoło. To również jest bardzo przyjemne, kiedy jest się w opozycji. Nie trzeba brać odpowiedzialności, więc nikt was nie rozliczy. Super.
Tylko że myśmy wszyscy razem obiecywali, że coś dowieziemy. Wszyscy. I Partia Razem, i Nowa Lewica, i PPS. W 2023 roku obiecywaliśmy, że spróbujemy sformować rząd i że spróbujemy w tym rządzie wprowadzić te wszystkie sprawy, o których już mówiłam, dotyczące czy usług publicznych, czy mieszkań, czy praw człowieka. I w tym okropnym liberalnym rządzie, tego okropnego Donalda Tuska, udaje się krok po kroku te rzeczy wprowadzać.
Ale też wyborcy dzisiaj, a widać to w rosnących sondażach, uważają mnie za osobę wiarygodną. [Podczas spotkań – przyp.] opowiadam im wszystko to, co paniom teraz opowiadam. Mówię im, dlaczego jestem w tym rządzie, jak i co się udało w tym rządzie załatwić, jak i dlaczego nie zgadzam się ze strategią partii Razem. Bo te pytania też padają na każdym wiecu.
Na każdym wiecu pojawia się osoba, zwykle młody chłopak, który pyta: to niech mi Pani wyjaśni, dlaczego mam głosować na panią, a nie na pana Zandberga. I ja im to wszystko tłumaczę. Mówię im, że to jest decyzja, którą oni muszą podjąć. Czy chcą głosować na lewicę, która jednak nie boi się trudnych kompromisów, nie boi się trudnych porozumień po to, żeby tu i teraz wywalczyć te wszystkie sprawy, które są dla nich ważne. Na przykład też zakaz bezpłatnych staży i praktyk – to też mamy w programie i to też możemy wprowadzić w tej kadencji. Czy woli taką lewicę, która o tych wszystkich rzeczach tylko mówi? Bo to jest ten wybór.
OKO.press: A co się pani nie podoba w tej Nowej Lewicy, że nie chce pani tam wejść i po prostu do niej dołączyć formalnie?
Na razie skupiam się na tej kampanii. Mój zespół, te osoby, które ze mną odeszły [z Razem], też są bardzo mocno w kampanię zaangażowane. Natomiast na pewno jest tak też, nie ukrywam tego, że uważam, że Nowa Lewica powinna już ruszyć w kierunku zmiany pokoleniowej we władzach.
Czas najwyższy na to, żeby moje pokolenie, pokolenie 40-latków reprezentowane przez Krzyśka Gawkowskiego, czy przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, przejęło władzę w Nowej Lewicy. I myślę, że to będzie z korzyścią i dla tej partii, i dla lewicy w ogóle.
Tylko tu też pojawia się pytanie, które przewijało się wśród pytań wysyłanych przez naszych słuchaczy i odbiorczynie. Pani przedstawia to jako problem pokoleniowy, ale on trochę dotyczy tego, że w Nowej Lewicy jest wiele problematycznych osób, które są po prostu postrzegane jako politycy, którym nie zależy wcale na lewicowej polityce, tylko na stołkach i możliwości pozałatwiania swoich rzeczy. Sama pani miała z tym kłopot, bo pani kampania zaczynała się w cieniu Dariusza Wieczorka. Teraz jest sprawa Andrzeja Szejny. Dostawałyśmy pytania: dlaczego mam głosować na Magdalenę Biejat? Czy to nie jest tak, że jest tą ładną twarzą, która wprowadza do polityki właśnie takie osoby?
Po pierwsze, dlatego, że ani w przypadku Dariusza Wieczorka, ani w przypadku Andrzeja Szejny nie miałam absolutnie żadnego problemu, żeby powiedzieć, że nie zgadzam się na taki rodzaj uprawienia polityki. I że uważam, że nie powinni oni pełnić takich funkcji, skoro nie potrafią się wywiązać z odpowiedzialności, która na nich ciąży.
I dlatego, że właśnie głosowanie na mnie, to głosowanie za tą zmianą pokoleniową. To jest danie nam siły, żebyśmy do tej zmiany doprowadzili. I naprawdę uważam, że ta zmiana jest potrzebna (...)
Wybory
Magdalena Biejat
Adrian Zandberg
Nowa Lewica
Partia Razem
wybory prezydenckie
Wybory prezydenckie 2025
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Komentarze