Naukowcy twierdzą, że zidentyfikowali związki chemiczne, które odwracają procesy starzenia. Czy to początek „pigułki na starzenie”? Niestety nie
Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda twierdzą, że poczynili „monumentalny krok” w kierunku dłuższej młodości – przypomina Margit Kossobudzka w “Gazecie Wyborczej” ubiegłoroczne doniesienia.
Wyjaśnijmy na początek co tak naprawdę może – według naukowców – powodować starzenie. Bo co nieco już o tym nauce wiadomo.
Na przykład w 1965 roku Leonard Hayflick zaobserwował, że hodowane komórki mogą podzielić się ograniczoną liczbę razy. Im bliżej tego limitu, tym więcej widać w nich oznak starzenia. Po przekroczeniu „limitu Hayflicka” komórka umiera.
Z czasem okazało się, że gdy komórka się dzieli, skróceniu ulegają końcówki chromosomów – telomery. Brak telomerów sprawia, że chromosomy zaczynają się strzępić i splątywać, co prowadzi do genetycznego bałaganu. (To w chromosomach upakowane jest przenoszące informację genetyczną DNA).
Żeby temu zapobiec, organizm pozbywa się takich starych komórek w procesie „zaprogramowanej śmierci” – apoptozy. Ponieważ komórki mogą dzielić się ograniczoną liczbę razy, organizm ma ograniczone zdolności do naprawy. Z czasem starzenie postępuje.
To nie wszystko, bo część starych komórek opiera się apoptozie, czyli samozniszczeniu. Tkwią wtedy w stanie komórkowej starości. Gorzej działają, a do tego wydzielają różne szkodliwe dla innych komórek związki. Takie, które mogą powodować stany zapalne. I takie, które mogą zamienić młode, zdrowe komórki w stare.
Zwalczaniem takich „komórek-zombie” zajmuje się nasz układ odpornościowy. Usuwa takich komórek więcej, niż ich przybywa. Jednak układ odpornościowy też się starzeje (w końcu składa się z komórek). W okolicach pięćdziesiątego roku życia jest już na tyle powolny, że usuwa mniej starych komórek, niż ich przybywa. A to oznacza, że starzenie się przyspiesza.
Nie są to jedyne wyjaśnienia procesu starzenia. Inni badacze podkreślają rolę mitochondriów, które dostarczają komórkom energii. One z czasem również zaczynają szwankować.
Jest też i inne wyjaśnienie. To „informacyjna teoria starzenia”. Według niej starzenie się jest wynikiem utraty niosących informację znaczników epigenetycznych w komórkach.
Znaczniki epigenetyczne to grupy metylowe (atom węgla i trzy atomy wodoru, -CH3), które dołączają się do zasad azotowych w DNA. Taki znacznik może zupełnie wyciszać gen lub go osłabiać. Mówi komórce „tego białka nie robimy” albo „tego białka trochę mniej proszę”. To dzięki takim znacznikom nasze komórki różnią się między sobą, choć przecież mają to samo DNA.
Zespół badaczy z Uniwersytetu Harvarda – jego szefem jest dr David Sinclair, biolog i entuzjasta tej hipotezy – przyjął metodę poszukiwania przez selekcję. W próbkach milionów komórek szukał takich, które wykazują objawy starzenia się. Potem sprawdził, jakie cech wykazują takie komórki.
Okazało się, że faktycznie, znikanie epigenetycznych znaczników jest wyznacznikiem komórkowej starości. Utrata epigenetycznej informacji prowadzi do biochemicznego rozgardiaszu. Komórki gorzej pełnią swoją funkcję, słabiej działają zasilające je mitochondria. Gdy komórki starzeją się, zamiast popełniać komórkowe samobójstwo, częściej trwają w stanie komórek-zombie i wywołują reakcje zapalne.
Ten sam zespół rozpoczął zatem poszukiwania antidotum. Stare komórki podawał działaniu różnych związków chemicznych, które wytypował wcześniej pod kątem możliwości odwracania objawów komórkowego starzenia.
Po latach poszukiwań, jak donosili w “Aging” w ubiegłym roku, badacze znaleźli sześć chemicznych związków, które odwracały procesy starzenia. Co najbardziej zadziwiające, odmładzanie trwało zaledwie tydzień.
Czy to był przełom?
Trudno orzec, bo badania opublikowano rok temu i nikt się nimi jakoś nie ekscytuje. Ba, pojawiły się krytyczne opinie dotyczące tego odkrycia. Dlaczego?
Pierwszą i zasadniczą jest to, że organizmy nie są po prostu koloniami komórek w próbówkach. Komórki w naszych ciałach komunikują się, współpracują, tworzą organy – organizm jest czymś więcej niż tylko sumą komórek. A badacze z Harvardu nie testowali swojej „odmładzającej mieszaniny” na żadnych organizmach. Ani na zwierzętach, ani na ludziach.
Jednym słowem nie wiadomo, jak ich „eliksir młodości” zadziałałby na cały organizm. Trafiłby do przewodu pokarmowego, gdzie poszczególne związki mogłyby rozkładać enzymy trawienne, potem z jelit do krwi, gdzie związki mogłyby się wiązać z białkami, z krwią do wątroby, gdzie znów mogłyby zostać rozłożone.
Na przykład jeden ze zidentyfikowanych przez nich związków, maślan sodu, jest chętnie wykorzystywany przez komórki jelit jako źródło energii. Podany doustnie ma niewielkie szanse przeniknąć do krwi.
Innymi słowy, „komórkowy eliksir młodości” mógłby na organizm zadziałać słabo albo i wcale. A tego naukowcy nijak nie badali.
Co gorsze nie badali też skutków ubocznych takiej kuracji. Część ze związków wchodzących w skład “(komórkowego) eliksiru młodości” nie jest obojętna dla zdrowia. Na przykład jeden z nich, kwas walproinowy, jest lekiem stosowanym w leczeniu epilepsji. Może powodować uszkodzenie wątroby i zapalenie trzustki.
Inny, tranylcypromina, to lek przeciwdepresyjny. Może powodować nadciśnienie, tachykardię (przyspieszenie rytmu serca), hipomanię (zaburzenie nastroju), dezorientację, parestezje (mrowienia, drętwienie), utratę wagi i zaburzenia seksualne.
Oba te leki stosuje się, bo korzyści z ich stosowania przeważają nad możliwością wystąpienia skutków ubocznych. Czy odzyskanie młodości naprawdę przeważa nad ryzykiem uszkodzenia wątroby? To jednak wątpliwe.
Naukowcy twierdzą, że zidentyfikowali związki chemiczne, które odwracają procesy starzenia. To może zbliżać nas do opracowania leku przeciw starzeniu
Osobną sprawą jest to, że trudno jest usunąć wyłącznie stare komórki-zombie niezdolne do podziałów, nie szkodząc jednocześnie zdrowych. Wiemy o tym, bo naukowcy już tego próbowali. Substancje, które tak działają, nazywają senolitykami (z greckiego lysis, „rozpuszczanie” i łacińskiego senex, czyli „stary”).
Senolityczne działanie wykazuje na przykład dasatynib (wykorzystywany w leczeniu białaczki szpikowej) podawany w połączeniu z kwercetyną. Dasatynib niestety uszkadza szpik kostny i wątrobę. Toczy się obecnie kilkanaście badań klinicznych, mających na celu stwierdzenie, jaka jest najniższa dawka, przy której zadziała bez szkodliwych skutków ubocznych.
Podobne senolityczne działanie ma sirolimus (inaczej rapamycyna). Jest lekiem immunosupresyjnym, czyli osłabiającym działanie układu odpornościowego. Myszy, którym podawana jest rapamycyna, żyją dłużej. Tyle że niekoniecznie zdrowiej, bo sirolimus uszkadza nerki, a zwierzęta cierpią na częste i nawracające infekcje.
Być może eliksir młodości istnieje, ale jak w bajkach, za jego stosowanie zawsze trzeba zapłacić słoną cenę.
Może są jakieś prostsze i obarczone mniejszym ryzykiem sposoby na odmładzanie? Ależ oczywiście i każdy z nas ma je pod ręką. To szybszy spacer, bieganie, jazda na rowerze czy pływanie. Czyli aktywność fizyczna.
Jest wiele badań, które wskazują na to, że osoby aktywne fizycznie są zdrowsze – i biologicznie młodsze od swoich rówieśników. Jak aktywność fizyczna może odmładzać?
Ruch zapobiega skracaniu się telomerów (pod względem ich długości pływacy i biegacze długodystansowi są o dekadę młodsi od rówieśników, którzy nie uprawiają sportu). Poprawia pracę układu odpornościowego, który skuteczniej usuwa komórki uszkodzone i stare. Wysiłek fizyczny zmienia także znaczniki metylowe w naszym DNA (na przykład wycisza geny, którym przypisuje się ryzyko występowania niektórych chorób, także nowotworów, wynika z badań).
Najlepsze w tym eliksirze jest to, że wystarczy niewielka dawka. Odmładzający efekt ma nawet stosunkowo niewielka aktywność. Korzystny wpływ ma nawet jednorazowy, umiarkowanie szybki spacer.
Nie jest to dobra wiadomość dla leniwych, ale kto wie, może naukowcy znajdą w końcu jakąś cudowną pigułkę? Pozbawioną skutków ubocznych, oczywiście.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze