0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Bobkowski / Agencja GazetaBartosz Bobkowski / ...

"Konwencja Praw Rodziny jest niebezpieczną próbą zakleszczenia kobiety i mężczyzny w jedynie słusznych - zdaniem konserwatystów - rolach" - pisze dla OKO.press Urszula Grycuk (cała opinia - poniżej).

"Wyrażająca zaniepokojenie próbami podważania naturalnego znaczenia rodziny, małżeństwa, płci oraz rodzicielstwa" ultrakatolicka "Konwencja Praw Rodziny" ma być odpowiedzią na ratyfikowaną przez Polskę, ale ostentacyjnie lekceważoną przez władze, Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (nazywaną Stambulską).

Prawicowa "Konwencja" powstała z inicjatywy prezesa Prawicy Rzeczypospolitej europosła Marka Jurka, tekst przygotowali prawnicy z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris .

Marek Jurek ma nadzieję, że "dokument stanie się oficjalnym stanowiskiem Rzeczpospolitej, bo Polska musi mieć klarowny przekaz na forum międzynarodowym, wyrażający wartości, których bronimy".

Na razie Jurek i przedstawiciel Ordo Iuris spotkali się 31 lipca 2018 z ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem, który "przekazał swoje sugestie dotyczące podjętych prac".

Autorzy projektu "zapewnili o gotowości swoich środowisk do udzielenia rządowi wszelkiego wsparcia, zarówno w przygotowaniu ostatecznego tekstu projektu, jak i promocji Konwencji na forum międzynarodowym".

Planowane są spotkania z wicepremier Beatą Szydło i minister Elżbietą Rafalską.

Projekt poparł europoseł PiS Ryszard Czarnecki: "Wszelkie projekty międzynarodowe, które wzmacniają rolę rodziny, rolę wartości konserwatywnych, tradycyjnych, to dobry kierunek.

Musimy szukać sojuszników (...) nawet w krajach dość egzotycznych".

Trudno ocenić szanse, że rząd wystąpi z międzynarodową inicjatywą "Konwencji", bo trudno byłoby liczyć na jej poparcie, nawet w krajach "dość egzotycznych". Z drugiej strony, "Konwencja" Jurka i Ordo Iuris wpisuje się w ostentacyjne wręcz lekceważenie Konwencji Stambulskiej ratyfikowanej przez Polskę (w kwietniu 2015, rzutem na taśmę prezydenta Bronisława Komorowskiego).

Typowa była tu deklaracja prezydenta Dudy, że "u nas regulacja dotycząca przemocy [wobec kobiet] jest bardzo dobra, funkcjonuje, jest egzekwowana". I dlatego "przyjmowanie dodatkowych regulacji [Konwencji Stambulskiej - red.] jest niepotrzebne, bo w Polsce to działa".

Przeczytaj także:

Propozycję "Konwencji Praw Rodziny" ocenia dla OKO.press Urszula Grycuk - prawniczka, psycholożka i tłumaczka, która w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny koordynuje prace feministycznej inicjatywy Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem.

Urszula Grycuk: Ordo Iuris wypływa na wody międzynarodowe

Ordo Iuris (Instytut na rzecz Kontroli Prawnej Ordo Iuris) nie ustaje w wysiłkach, by narzucić Polsce ultrakatolickie wartości i zasady funkcjonowania. Instytut jest autorem:

  • projektu z 2016 roku całkowitego zakazu aborcji, przewidującego karę więzienia za przerwanie ciąży,
  • opinii z 2017 roku, w której znalazły się szczegółowe wytyczne dla prokuratorów, co kwalifikować jako przestępstwa „udzielania pomocy” i „nakłaniania” do nielegalnej aborcji,
  • w maju 2018 zaprezentował nowy projekt ustawy o klauzuli sumienia,
  • walczy też o „ochronę” rodziny, która zdaniem prawników z Ordo Iuris jest zagrożona poprzez „promocję” środowisk LGBT i ideologię gender (w OKO.press pisaliśmy o Ordo Iuris wielokrotnie, m.in. tu, tu, tu).

Najnowsza inicjatywa Instytutu „Konwencja Praw Rodziny” ma większe ambicje - przeprowadzenia ultrakonserwatywnej kontrrewolucji na poziomie międzynarodowym.

Część zapisów zdaje się niegroźna (np. powtarzane jak mantra odniesienia do naturalnych funkcji rodziny, małżeństwa etc.), ale ich interpretacja może być niebezpieczna i zakleszczająca kobietę i mężczyznę w jedynych słusznych - zdaniem konserwatystów - rolach.

Dokument wprowadza

  • niezgodnie z Konstytucją RP, pojęcie ochrony życia od poczęcia,
  • zakazuje uznawania związków jednopłciowych i
  • wymienia rozwiązania, które nie uwzględniają dobra dziecka, jak chociażby "okno życia".

„Konwencja” ignoruje fakt, że Polska od 2015 roku jest stroną Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (nazywanej Konwencją Stambulską). Jest to działanie świadome. Według Tymoteusza Zycha z Instytutu Ordo Iuris,

Konwencja Stambulska "to ideologiczny dokument, który pod pretekstem zwalczania przemocy, w rzeczywistości służy osłabieniu rodziny".

To jeszcze nie jest konwencja i raczej nie ma na to szans

Dokument Ordo Iuris nadużywa nazwy „konwencja”, sugerując czytelnikowi, że dokument ten już ma formę wiążącej umowy międzynarodowej. Tymczasem jest co najwyżej projektem takiej umowy.

Zgodnie z treścią art. 2 pkt 1 lit. A) Konwencji Wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 roku, której Polska jest stroną, „traktatem” jest międzynarodowe porozumienie między państwami, zawarte w formie pisemnej i regulowane przez prawo międzynarodowe. Zgodnie z tym postanowieniem, aby dany dokument mógł przybrać formę umowy międzynarodowej, zwanej również „konwencją”, konieczne jest, aby pochodził i był zawierany przez podmioty prawa międzynarodowego, czyli państwa lub organizacje międzynarodowe.

Omawiany dokument, przedstawiony przez kilka katolickich organizacji pochodzących wyłącznie z jednego państwa, żadną konwencją nie jest. Nie został bowiem przyjęty i ratyfikowany przez podmioty prawa międzynarodowego.

Nie jest też znany zakres międzynarodowego poparcia dla "konwencji". Ordo Iuris może jedynie deklarować, że został on poparty przez sojuszników z podobnych organizacji w innych państwach. Jednakże nawet na to brak dowodów.

Zgodnie z art. 50 "Konwencji Praw Rodziny" wymagana jest jej ratyfikacja przez cztery państwa. Bardzo mało, zważywszy na fakt, że autorzy powołują się na uniwersalny charakter postanowień.

Ustanowienie tak niskiego progu świadczy o obawach autorów, co do poparcia rzekomo uniwersalnych postanowień dokumentu.

Antyliberalna krucjata, czyli próba wyparcia Konwencji Stambulskiej

Na arenie międzynarodowej - także w Polsce - obowiązuje Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Dla jej obowiązywania konieczne było uzyskanie minimum 10 ratyfikacji, ale ratyfikowały ją 32 państwa, a kolejnych 14 przystąpiło do konwencji bez ratyfikacji.

Projekt dokumentu Ordo Iuris jest wprost sprzeczny z Konwencją Stambulską, a więc z obowiązującymi normami prawa międzynarodowego.

Normy te mają uniwersalny charakter, zaakceptowane zostały przez 46 państw, głównie z europejskiego kręgu kulturowego, dla których kluczowe jest respektowanie praw człowieka.

Marek Jurek oznajmił, że "konwencja" zostanie przekazana rządowi jako propozycja oficjalnego stanowiska. Nie wskazał jednak, na jakim forum Polska miałaby go zaprezentować. Wątpliwym jest, że będzie to forum Rady Europy, czy Organizacji Narodów Zjednoczonych, które prezentują przeciwny kierunek w rozwoju prawa międzynarodowego i praw człowieka.

Wśród patronów projektu Ordo Iuris wymieniony został Parlament Europejski, co stanowi nadużycie, gdyż na oficjalnych stronach Parlamentu nie ma żadnego odniesienia do tego tekstu.

Co jest nienaturalne - wyeliminować!

"Konwencja Praw Rodziny" opiera się na koncepcji:

  • „naturalnego znaczenia rodziny, małżeństwa, płci i rodzicielstwa”,
  • „naturalnej roli i autonomii rodziny”,
  • „naturalnej tożsamości małżeństwa”.

Ta „naturalność” rodziny mogłaby poważnie zagrozić wszelkim formom życia społecznego odbiegającym od forsowanego modelu heteroseksualnego małżeństwa przestrzegającego zasad etyki katolickiej.

„Konwencja” Ordo Iuris stanowi według jej autorów odpowiedź na „niszczycielską” dla rodziny Konwencję Stambulską, która „promuje ideologię gender i agresywne modele edukacji seksualnej”.

W "konwencji" płeć definiowana jest wąsko, jako płeć biologiczna, co stanowi wyraz przekonań prezentowanych przez autorów projektu. Odniesienie zaś do szczególnych praw płodu, nie dość, że jest sprzeczne z orzecznictwem międzynarodowym (patrz sprawa Vo v. Francji, nr 53924/00), to stanowi szczególny wyraz propagandy ideologicznej, wprowadzającej w błąd społeczeństwo.

Z kolei, art. 9 wskazuje, że nie mogą być uznane skutki prawne związków jednopłciowych, ani że nie można żądać od państwa czynności umożliwiających zawarcie związku jednopłciowego. Stoi to w opozycji do trendu ogólnoeuropejskiego, bo w większości państw Unii Europejskiej są już uznawane prawa związków jednopłciowych. Polska jest jednym z sześciu krajów UE, które nie dają gejom i lesbijkom żadnego prawa do legalizacji swoich związków.

Niebezpieczne w treści dokumentu jest ponadto „przemycanie” penalizacji nielegalnej aborcji. Art. 37 wymienia wśród aktów przemocy podlegających karze - obok aborcji przymusowej - „przeprowadzenie nielegalnej aborcji za zgodą”.

Zatrzymać represje wobec rodzin!

Dokument opiera się na założeniu, że ingerencja państwa w rodzinę biologiczną powinna być minimalna, na zasadzie wyjątku, a nie reguły (tzw. zasada pomocniczości pomiędzy społecznością wyższego rzędu a niższego rzędu, przy czym to rodzina ma być społecznością wyższą).

Co ciekawe, art. 14 podkreśla, że władze państwowe mają nie utrudniać małżeństwom posiadania dzieci. Teoretycznie, mogłoby to ułatwić dostęp do zabiegów prokreacyjnych. Ale in vitro jest zakazane przez Kościół katolicki jako niezgodne z jego ideologią, więc zapis dotyczyć ma raczej naprotechnologii, czyli metody o nieudowodnionej naukowo skuteczności, całkowicie nieskutecznej dla osób zmagających się z niepłodnością.

„Konwencja” stwarza kompletnie niezgodną z rzeczywistością narrację, że rodziny są gorzej traktowane. Rozwiązaniem ma być wprowadzanie zakazu dyskryminacyjnego traktowania rodzin w zakresie dostępu do świadczeń rodzinnych, przywilejów podatkowych oraz innych form wsparcia publicznego.

Oznacza to de facto preferencyjne traktowanie tradycyjnych rodzin i dyskryminację innych form związków funkcjonujących w społeczeństwie.

Co więcej, projekt zakłada, że inicjatywy legislacyjne będą przechodzić test „nieszkodzenia rodzinie”, zgodnie z zasadą family mainstreaming forsowaną przez Ordo Iuris.

Biologiczny rodzic albo "okno życia"

Prawa dziecka "konwencja" widzi w kontekście prymatu biologicznych rodziców, przyjmując domniemanie, że to oni zapewniają najlepszą opiekę. Jest to co do zasady słuszne podejście, ale jak daleko idąca może być jego interpretacja?

W art. 26 uznane zostało prawo do anonimowego powierzenia opieki nad dzieckiem godnej zaufania instytucji lub osobie, co stanowi gorzką cenę za całkowity zakaz aborcji postulowany przez Ordo Iuris. W tym kontekście wymienione jest "okno życia", rozwiązanie, które - jak wiadomo - jest fatalne z punktu widzenia dobra dziecka.

Kolejnym absurdem jest promocja takiego anachronicznego rozwiązania - wyrazu porażki polityki adopcji - w „konwencji międzynarodowej”.

Programy przeciwdziałania przemocy oparte są na zasadzie „że

członkowie rodziny są partnerami władzy publicznej w przeciwdziałaniu przemocy, a rodzina stanowi środowisko dające najlepsze gwarancje ochrony przed przemocą, w szczególności dla kobiet i dzieci”.

To zaklinanie rzeczywistości nie zgadza się ze statystykami, np. policyjnymi wskazującym, że największy odsetek przemocy wobec kobiet ma miejsce właśnie w rodzinie (w 2017 r. prawie 68 tys. kobiet w Polsce było ofiarami przemocy domowej).

Ordo Iuris powołuje się tu na statystyki z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, gdzie rzekomo przemoc w związkach małżeńskich jest niższa niż w konkubinatach i twierdzi, że w Polsce jest podobnie. Nie wiadomo, na jakiej podstawie.

Ordo Iuris pomija też kluczowy fakt niskiej zgłaszalności przemocy w małżeństwie, co sprawia, że większość przypadków nie widnieje w oficjalnych statystykach.

Bałagan pomysłów

Konwencja Stambulska akcentuje, że to kobiety są w większym stopniu dotknięte przemocą, ale „konwencja” Ordo iuris tego nie dostrzega i nie przewiduje form wsparcia stricte dla kobiet (oprócz schronisk przewidzianych zwłaszcza dla kobiet i dzieci, patrz art. 35 ust. 1 pkt 8).

Stereotypowe osadzenie kobiety i mężczyzny w „naturalnych” rolach ma zabezpieczać przed przemocą. Tymczasem jest jej częstym źródłem (na co zwraca uwagę Konwencja Stambulska).

Pomysłodawcy "konwencji Ordo Iuris" szczycą się stworzeniem platformy internetowej, na której można szukać pomocy i dowiedzieć się, jak reagować na przemoc. Trudno uwierzyć, że nie wiedzą lub nie słyszeli, że od wielu lat funkcjonuje strona internetowa „Niebieskiej Linii”. Może trudniej ją docenić ze względu na nazwę: "Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie - niebieska linia"? Autorzy Konwencji nie przyjmują do wiadomości istnienia przemocy w wyidealizowanej rodzinie.

Ten typowy dla narracji Ordo Iuris miszmasz różnych, często niepowiązanych ze sobą tematów i rozwiązań, w tym niezgodnych z obowiązującym prawem, staje się niestety coraz bardziej obecny w polskiej przestrzeni publicznej.

Ordo Iuris wykorzystuje każdą okazję, aby przemycać swoją wizję rzeczywistości balansując na granicy prawa. Pozostaje mieć nadzieję, że "Konwencja Praw Rodziny" wbrew zapowiedziom Marka Jurka nie zostanie potraktowana poważnie przez władze.

;

Komentarze