0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Aleksandra Perzyńska dla OKO.prAleksandra Perzyńska...

W sobotę 9 października 2021 po raz drugi w historii Białegostoku ulicami miasta ruszył tęczowy Marsz Równości.

Pierwsza taka demonstracja w tym mieście - w lipcu 2019 roku - odbiła się szerokim echem w polskich i zagranicznych mediach. Niestety, głównie ze względu na agresję i próby zablokowania pochodu przez środowiska ultraprawicowe i kibicowskie. "Takiej nienawiści jeszcze nie widzieliśmy" - relacjonowali reporterzy OKO.press, którzy sami padli wtedy ofiarą fizycznej przemocy.

Przeczytaj także:

Plany na kolejny Marsz w 2020 roku pokrzyżowała pandemia COVID-19. Jak zmieniła się atmosfera po dwóch latach?

Marsz relacjonowaliśmy na żywo na naszym profilu na facebooku:

„Przecież tu więcej mundurowych niż ludzi. Co to za chory kraj” - mówi nam Michał, student. Sam nie uczestniczy, ale życzy wszystkiego najlepszego. „Wolna sobota nie jest od maszerowania, ale widziałem takie rzeczy na zachodzie i jakby to była bardziej impreza, a nie nawalanka, to może bym i poszedł”.

Rzeczywiście od początku w oczy rzuca się dużo większa niż przed dwoma laty obecność policji. Funkcjonariusze zabezpieczali Marsz i odcinali ulice dochodzące do jego trasy.

Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press
Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press
Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press

"Dwa lata temu po głowach latały nam butelki i petardy. Teraz tego nie ma. Atmosfera jest sielska. Czujemy się dużo bezpieczniej" - relacjonuje Magdalena Chrzczonowicz.

Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press
Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press
Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press

Manifestacja solidarności

Zdaniem organizatorów samych uczestników i uczestniczek było w tym roku więcej niż przed dwoma laty (policja szacuje ich liczbę na ok. 1000). Obawy, że dojdzie do powtórki z dramatycznych wydarzeń, się nie potwierdziły.

"Tęcza, tęcza, tęcza! Tęcza Białystok" - skandowali manifestanci na znaną melodię kibicowskich przyśpiewek. Z platform puszczano znane przeboje, m.in. Britney Spears, Cher i Katie Perry.

Dużą grupę uczestników stanowili członkowie stowarzyszenia Tęczowi Rodzice. To ruch, który w ostatnich latach znacznie przybrał na sile.

"Wspaniała atmosfera. Piękna radosna, zabawa; wszyscy się uśmiechają. Jest też bardzo bezpiecznie" - mówiła naszym reporterom idąca w pochodzie Irka Kulikowska, członkini stowarzyszenia i matka transpłciowego dziecka.

W Marszu wzięła udział Babcia Kasia, aktywistka znana z manifestacji ulicznych w Warszawie, ostatnio skazana wyrokiem nakazowym za napaść na policjanta. W pochodzie widziana też była Marta Lempart, jedna z szefowych Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

Poza przekazem o równości i solidarności dla osób LGBT+ pojawiały się akcenty prouchodźcze.

"Mamy blisko granicę. Wspierajmy osoby, które uciekają i mierzą się teraz z bardzo ciężkim czasem. Na Białorusi wolność być musi" - krzyczano z platformy. Organizatorzy podkreślali, że trzeba pamiętać o tych, którzy uciekają ze swoich domów przed przemocą. A w Polsce powinno znaleźć się dla nich miejsce.

Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press

Relację live na Facebooku i Instagramie OKO.press prowadzili Anton Ambroziak i Maciek Piasecki.

"Na początku były wątpliwości, czy znowu organizować Marsz. Ale stwierdziliśmy, że nie wolno odpuszczać. Zadbaliśmy o lepszy podział obowiązków, przeanalizowaliśmy, co można było zrobić lepiej, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Miasto wykorzystało zespół kryzysowy, przyjechała policja z różnych miejscowości" - tłumaczyła naszym reporterom Katarzyna Rosińska z organizacji Tęczowy Białystok, jedna z organizatorek.

Na ulicach Białegostoku zebrało się też sporo przypadkowych przechodniów. Część z nich uśmiechała się do maszerujących i pozdrawiała ich, część dystansowała się od manifestacji.

„My nie należymy do żadnej z tych dwóch grup społecznych” - zapewnia Antona Ambroziaka Monika, z rodziną na weekendowym spacerze. Pytana, czy wstydzą się tego, co działo się dwa lata temu, kobieta się oburza. „A czego ja mam się wstydzić? Czy ja czymś rzucałam? Czy ja się obnoszę naokoło? To oni wszyscy powinni się wstydzić. [I Pan się wstydzi, za takie pytania]” - odpowiada.

Więcej policji, mniej nacjonalistów

Na facebookowym profilu Narodowego Białegostoku nacjonaliści zapowiadali, że 9 października zaprotestują przeciwko Marszowi.

"Białostoczanie zapewne wiecie, jakie środowiska chcą siać patologię w najbliższą sobotę w naszym mieście. Oczywiste jest, że nie możemy przejść wobec tego obojętnie. Jesteśmy dumni z naszej tradycji i kultury, więc nie damy jej szkalować. Nie pozwolimy atakować tego, co najcenniejsze - POLSKIEJ RODZINY. Będzie to miało inny charakter, niż przed dwoma laty, więc musimy trzymać rękę na pulsie" - napisali.

Ale mimo wezwań, o 13:30 pod białostocką katedrą narodowców zabrakło. Rozbił się tam natomiast namiot Fundacji Pro-Prawo Do Życia. Z głośników aktywiści nadawali komunikat o rzekomych "seksedukatorach", którzy wchodzą do szkół i o tym, że "ideologia gender" to "współczesny marksizm".

Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press 

Wzdłuż Marszu przez miasto w milczeniu szło przez miasto kilkadziesiąt osób z transparentami "stop pedofilii" i "adopcje dla LGBT - nie". Marsz napotkał też mikroskopijną demonstrację pod hasłami "Białystok za normalnością" i "Bóg uczynił dwie płcie". Nieliczne osoby skandowały homofobiczne hasła z balkonów.

Odpowiadały im okrzyki demonstrantów: "Słodcy chłopcy, narodowcy!".

Aktów agresji, rzucanych butelek i petard, które dwa lata temu wielokrotnie zatrzymywały i terroryzowały Marsz, tym razem nie było.

"Kontrmanifestacja" zmaterializowała się dopiero na koniec, gdy ok. 15.00 Marsz zawrócił na pl. Kościuszki w centrum miasta.

Zebrało się tam kilkadziesiąt osób, rozstawiono pokaźny transparent z napisem "Rodzina = chłopak i dziewczyna". Na widok demonstrantów podniosły się okrzyki "zakaz pedałowania", "Białystok ostoją normalności" czy "stop tęczowej propagandzie". W tle, z głośników, puszczane były czytane przejmującym głosem cytaty z Biblii. Młody chłopak w czerwonym berecie i z różańcem modlił się "za osoby LGBT".

Kontrmanifestantów, których cześć na maseczkach miała celtyckie krzyże i nosiła emblematy klubu piłkarskiego Jagiellonia Białystok, od Marszu odseparowały jednak dwa kordony policji i policyjne radiowozy. Wkrótce po 15:00 obie grupy rozeszły się.

Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press
Marsz Równości w Białymstoku
fot. Magdalena Chrzczonowicz/OKO.press

Już w niedzielę 10 października po raz dziesiąty ulicami Białegostoku przejdzie organizowany przez środowiska ultrakonserwatywne Marsz dla Życia i Rodziny. Ma on być "odpowiedzią" na Marsz Równości.

;
Na zdjęciu Maciek Piasecki
Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze