0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Mateusz Mirys, OKO.pressIl. Mateusz Mirys, O...

– Decyzję z ZUS dostałam zaraz po porodzie, w dniu, gdy wróciłam z Antkiem ze szpitala. Obcięli mi zasiłek macierzyński o 70 proc. – mówi Anita, karmiąc synka piersią. – Mam jeszcze sześcioletniego Franka. To dla niego ważny dzień, powinno być radośnie. A my mieliśmy miny, jakby ktoś umarł. Żeby Franio nie pomyślał, że pojawienie się malucha w domu to jakaś tragedia, musieliśmy się ogarnąć, udawać, że wszystko jest OK. To turbo trudne, zwłaszcza, że leczę się na depresję. Przydałyby mi się w tej sytuacji silniejsze leki, ale nie mogę brać, bo karmię. Przyznaję, jest chujowo, ale nie mogę się położyć i płakać.

Anita każdą wolną chwilę poświęca na walkę z ZUS.

Groźne pismo zamiast zasiłku

Anita nie jest jedyną pracującą matką, której ZUS obciął albo wstrzymał zasiłek.

Anita nie jest jedyną pracującą matką, której ZUS obciął albo wstrzymał zasiłek.

To scenariusz, który się powtarza. Kobieta wraca ze szpitala z noworodkiem. Obolała, często z depresją poporodową. Ostatnie, o co chciałaby się martwić, to pieniądze. Tymczasem zamiast zasiłku na koncie, czeka na nią w domu groźnie brzmiące pismo od ZUS.

– Dowiedziałam się z niego, że moje zatrudnienie uznali za pozorne i że moim celem było wyłudzenie świadczenia. Że jestem oszustką

– mówi Ela, lekarka weterynarii i mama siódemki dzieci.

;
Na zdjęciu Adriana Hochmańska
Adriana Hochmańska

Absolwentka dziennikarstwa na UAM w Poznaniu i Polskiej Szkoły Reportażu. Od kilkunastu lat interesuje się Izraelem i Palestyną, prowadzi na Instagramie profil o Tel Awiwie-Jafie.

Komentarze