„Żądamy pieniędzy nie dla siebie, ale dla Polek i Polaków. Chcemy opatrywać ich rany dobrej jakości materiałami, oferować zabiegi na światowym poziomie. Jesteśmy do tego przygotowani, a wy każecie nam zaklejać wszystko papierową taśmą". Medycy protestują w Białym Miasteczku
Przy wejściu do Białego Miasteczka, które ciągnie się wzdłuż Alei Ujazdowskich w Warszawie, stoją transparenty z napisami: "Razem dla dobra pacjenta!", "Chcemy leczyć w Polsce!", "1 lekarz 1 etat". Wśród nich kilkanaście namiotów, w których nocują protestujący pracownicy ochrony zdrowia - pielęgniarki, położne, lekarze, diagności laboratoryjni. Mieszkańcy Warszawy każdego dnia przynoszą im ciepłe posiłki, owoce, ciastka, pieczywo, chleb.
W Białym Miasteczku stoją dwa białe pawilony - jeden przeznaczony dla fundacji charytatywnych i drugi, w którym prowadzona jest profilaktyka. Można zmierzyć ciśnienie, zbadać poziom cukru, porozmawiać z lekarzem czy dietetykiem.
Białe miasteczko 2.0 medycy założyli po manifestacji, która odbyła się w sobotę 11 września 2021 roku w Warszawie.
To forma protestu przeciwko polityce rządu, ale też miejsce spotkań i rozmów, w którym medycy pokazują problemy, z jakimi zmaga się system ochrony zdrowia. Każdego dnia przemawiają tam przedstawiciele wszystkich zawodów medycznych, żądając zwiększenia nakładów na publiczną ochronę zdrowia i zwiększenia wynagrodzeń jej pracowników.
Kolejne dni będą poświęcone poszczególnym profesjom:
Harmonogram został zaplanowany na razie do 18 września, ale medycy zapowiadają, że zostaną tam aż do skutku, czyli zrealizowania przez rząd ich postulatów.
"Podejmując decyzję o wejściu do polskiej polityki, o wejściu do polskiego rządu, zdecydowaliście się służyć narodowi, który teraz próbujecie zamordować przewlekłym brakiem opieki.
Stać was na to, aby powiedzieć ludziom: nie mamy psychiatry, nie mamy karetki, nie mamy kardiochirurga, zbierajcie sobie na operację w Bostonie, jedźcie do kliniki w Niemczech. Jesteście bezczelni, mówiąc to Polkom i Polakom w twarz.
Nie będziemy tego tolerować" - mówiła we wtorek 13 września w Białym Miasteczku Anna Bazydło, rezydentka psychiatrii.
"Tak panie ministrze, Komitet Protestacyjno-Strajkowy żąda pieniędzy. Nie dla siebie, kolejnych 100 mld zł żądamy dla Polek i Polaków. Chcemy opatrywać ich rany dobrej jakości materiałami, chcemy oferować im zabiegi na światowym poziomie. Kształcimy się do tego i do tego jesteśmy przygotowani. A wy każecie nam wszystko zaklejać papierową taśmą. Dosyć bylejakości w publicznym systemie opieki zdrowotnej. Nie jesteśmy od łatania dziur. Żądamy szacunku, macie potraktować nas i naszych pacjentów poważnie".
Anna Bazydło odniosła się też do decyzji ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który powołał nowego wiceministra. Piotr Bromber, były szef lubuskiego oddziału NFZ ma odpowiadać za dialog z medykami.
„Pan minister jedną decyzją wydaje 16 tys. zł na pensję nowego wiceministra. To niemalże 107 godzin psychoterapii, na którą nasi pacjenci czekają dwa lata. Ministrze, stać nas na to?" - pytała Bazydło.
„Pensje oferowane pracownikom służby zdrowia są uwłaczające. Nie mogę patrzeć dłużej na beznadzieję systemu i cierpienie pacjentów.
Każdego dnia martwię się tym, gdzie wróci mój pacjent, skąd weźmie pieniądze na lekarstwa, które nie są refundowane, co się z nim stanie, skoro musi czekać na kolejny etap leczenia sześć miesięcy, co będzie, jak nie będzie rehabilitowany? Te osoby bez pomocy zostaną kalekami albo umrą".
"Wracanie codziennie z pracy do domu w takiej rzeczywistości jest przytłaczające. Minister firmuje bylejakość, nie godzimy się na to. Nie stać nas na to, aby umierać w kolejkach, nie chcemy na to patrzeć. Zapraszamy ministra zdrowia i premiera do Białego Miasteczka" - mówiła Bazydło.
"Miał pan szansę ministrze prowadzić dialog, ale z panem nie ma dialogu, jest monolog. Dlatego Forum Związków Zawodowych wyszło z zespołu trójstronnego. Pan nas nie słuchał, panie ministrze. Nie radzi pan sobie z dialogiem. Potrzebował pan tylko nowego wiceministra. Nie zabezpieczy pan tym ani zdrowia pacjentom, ani spokoju w grupie zawodów medycznych" - mówiła Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, członkini Prezydium Związków Zawodowych.
Kaczmarska wyjaśniała, że system ochrony zdrowia boryka się z coraz większymi brakami kadrowymi, bo pracownicy publicznej ochrony zdrowia przechodzą do sektora prywatnego, gdzie mają lepsze warunki pracy. Tymczasem pielęgniarki pracują ponad siły.
„Norma pracy to 160 godzin miesięcznie, a my często wyrabiamy ich około 300. Bierzemy całodniowe i całonocne dyżury, jedna zmiana często trwa 24 godziny".
Pielęgniarek w Polsce brakuje – na tysiąc mieszkańców przypada średnio 5,2 pielęgniarki. Dla porównania w Szwajcarii jest to 16 pielęgniarek, w Czechach ten współczynnik na poziomie 8 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców, a średnia w UE to 8,4.
"Pielęgniarki są przepracowane i przemęczone, pacjenci cierpią, a lekarze wyjeżdżają za granice. Przez zmiany ustawowe starsze pielęgniarki z większym doświadczeniem zarabiają mniej niż osoby wykształcone, które dopiero zaczynają pracę w zawodzie, ale te też zarabiają za mało" - mówiła Longina Kaczmarska. "Minister twierdzi, że mamy dodatek do wynagrodzenia za wysługę, ale na to pracowałyśmy latami. Postulujemy, aby pielęgniarki zarabiały 8 tys. zł brutto miesięcznie. Teraz zarabiają nieco ponad 3,5 tys. zł brutto. Takie wynagrodzenie nie wystarczy na życie, szczególnie w dużych miastach".
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy przypomniał swoje postulaty.
Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych mówiła, że Forum Związków Zawodowych zawiesiło pracę w Trójstronnym Zespole ds. Ochrony Zdrowia jako sprzeciw wobec polityki płacowej Ministerstwa Zdrowia oraz braku dialogu resortu ze środowiskiem medyków.
Medycy zapowiadają, że zostaną w Białym Miasteczku aż do skutku, czyli zrealizowania przez rząd ich postulatów. Do środy 15 września 2021 roku do protestu mają dołączyć kolejne zawody. Medycy czekają na spotkanie z premierem. Manifestację wspierają też rolnicy zmobilizowani przez AgroUnię.
Pierwsze Białe Miasteczko zostało założone spontanicznie 19 czerwca 2007 roku i było miejscem protestu grupy pielęgniarek pod gmachem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego. Przed KPRM protestowało wtedy około 3 tysiące pielęgniarek. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński nie spotkał się z protestującymi, stwierdził, że "należy wezwać policję i usunąć te panie".
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze