Skrajnie prawicowa koalicja złożona z Braci Włochów Giorgii Meloni, Ligii Północnej Matteo Salviniego, Forza Italii Silvio Berlusconiego oraz kilku mniejszych ugrupowań wygrała przyspieszone wybory parlamentarne we Włoszech. Może liczyć na 227-257 głosów w 400-osobowej izbie niższej. Do rządzenia wystarczy 201 mandatów
O 23:15 Agencja ANSA podała wyniki exit polls, czyli sondażu przeprowadzonego wśród osób wychodzących z lokali wyborczych przez Opinio RAI. Taki sondaż zawsze obarczony jest błędem rzędu nawet 2-3 pkt proc., ale jego wynik jest tym bardziej prawdopodobny, że zgodny z wszystkimi przedwyborczymi sondażami.
Skrajnie prawicowa koalicja zdobyła poparcie ok. 43 proc. wyborców (do 41 do 45 proc.), czyli wystarczająco dużo, by zapewnić sobie parlamentarną większość. Wybory wygrali Bracia Włosi z wynikiem 22,5-26,5 procent głosów. Liderka Braci, 45-letnia Giorgia Meloni zostanie pierwszą w historii Włoch premierką.
Przed północą podano wyniki innego sondażu exit poll SWG dla telewizji LA7 - tu wynik Braci Włochów jest nawet o dwa punkty wyższy - od 43 do 47 proc.
Generalnie zdecydowanie wygrały siły prawicowe i populistyczne, przy czym rozmiary tego zwycięstwa są jak na warunki europejskie zaskakująco duże, porównywalne tylko z supremacją Orbána na Węgrzech. Oznacza to zmianę układu sił w UE w kierunku narodowo-konserwatywnym, a Rzym dołączy tu do Budapesztu i Warszawy.
We Włoszech obowiązuje mieszana ordynacja: 37 proc. posłów i posłanek wybieranych jest w głosowaniu większościowym w jednomandatowych okręgach wyborczych, a pozostałe 63 proc. w wyborach proporcjonalnych. Zapewne minie wiele godzin, zanim poznamy ostateczny skład nowego parlamentu.
Według szacunków agencji ANSA skrajna prawica może liczyć na 227-257 miejsc w 400-osobowej Izbie Reprezentantów, a centrolewica jedynie na 78-98 miejsc.
Oznacza to, że włoska populistyczna prawica ma niewielkie szanse na większość konstytucyjną (267 mandatów), ale nie można tego przesądzić.
Z takiego wyniku wyborów we Włoszech jeszcze w czasie głosowania cieszył Jarosław Kaczyński. "Jest nadzieja na to, że UE zacznie się zmieniać. Dzisiaj jest dzień takiej nadziei, mam nadzieję, że wieczorem się dowiemy o tym, jakie są dobre wyniki wyborów we Włoszech" - mówił podczas niedzielnego spotkania w Nysie.
I jego nadzieja została spełniona. Skrajnie prawicowa koalicja złożona z Braci Włochów Giorgii Meloni, Ligii Północnej Matteo Salviniego, Forza Italii Silvio Berlusconiego oraz kilku mniejszych ugrupowań wygrała przyspieszone wybory parlamentarne we Włoszech. Głosi hasła antyimigranckie, eurosceptyczne czy wręcz antyunijne i zestaw konserwatywnych wartości i obsesji pod wezwaniem "obrony rodziny".
Wybory zostały rozpisane po upadku szerokiej koalicji tworzącej rząd jedności narodowej Mario Draghiego.
Bracia Włosi to partia współpracująca z Prawem i Sprawiedliwością w ramach europejskiej partii Konserwatystów i Reformatorów, której Giorgia Meloni jest przewodniczącą.
Giorgia Meloni stoi na czele partii Fratelli d’Italia (Bracia Włosi) wywodzącej się z tradycji włoskiego faszyzmu, antyimigranckiej i anty-LGBT.
Do wyborów wystartowała razem z również antyimigrancką i ksenofobiczną Ligą 49-letniego Mattea Salviniego i Forza Italia byłego premiera, 85-letniego Silvia Berlusconiego. W latach 2008-2011 Meloni była ministrą w rządzie Berlusconiego, najmłodszą w historii Włoch.
"Jest popularna dzięki występom w mediach. Liderzy partii populistycznych mają bardzo specyficzny sposób zwracania się do ludzi. Meloni może obiecać wszystko, bo nie jest u władzy. A jednocześnie musi przyciągać uwagę mediów i zwolenników – bo w pewnym sensie prowadzi show" - mówił w wywiadzie dla OKO.press prof. Federico Vercellone.
W kampanii wyborczej koalicja Meloni obiecywała obniżkę podatków, a tym samym zwiększenie wynagrodzeń, oraz podwyższenie emerytur. Na każdym kroku też oskarżała demokratów i lewicę o plany podnoszenia podatków.
Meloni od kilku lat konsekwentnie buduje na niezadowoleniu społecznym związanym z pandemią, a obecnie drastycznym wzroście cen i ryzykiem recesji. Dziś politycznie procentuje ryzykowna decyzja, którą podjęła na początku 2021 roku, gdy nie dołączyła do szerokiego rządu jedności narodowej Mario Draghiego.
Od tego momentu poparcie jej partii zaczęło wyraźnie rosnąć. Całe niezadowolenie społeczne wywołane pandemią, przełożyło się na wzrost poparcia Braci Włochów.
Istnieje jednak wątpliwość, skąd nowy rząd, które może objąć władzę po wrześniowych wyborach, weźmie pieniądze na realizację tych postulatów. Partia Meloni nie poparła bowiem wynegocjowanego przez rząd Draghiego Krajowego Planu Odbudowy – podczas głosowania jej posłowie wstrzymali się od głosu.
W ramach KPO Włochy mają otrzymać prawie 200 mld euro – to jest ok. 2 proc. rocznego PKB na inwestycje. Rząd Draghiego do tej pory zabezpieczył wypłatę 67 miliardów euro, a kolejne 19 mld ma zostać uruchomione jeszcze w tym roku, jeśli rząd spełni około 50 różnych warunków wynegocjowanych z KE.
„Nie wydaje mi się, by którakolwiek z prawicowych partii była gotowa zrezygnować z takiego zastrzyku pieniędzy” – Reuters cytuje wypowiedź Guido Crosetto, jednego z członków Braci Włochów.
W ciągu ostatnich czterech lat Meloni pozycjonowała się jako zagorzała krytyczka "lewicowych biurokratów z Brukseli", ale jednocześnie prezentowała podejście pełne szacunku do instytucji i procedur – twierdzi Giovanna de Maio, badaczka włoskiej prawicy. To pozwala jej prezentować się jako obrończyni interesu ludu, która z jednej strony twardo broni włoskiej suwerenności na forum UE, a z drugiej będzie w stanie wykorzystać unijne środki.
Meloni od kilku lat stara się przesunąć swoje ugrupowanie ze skrajnej prawicy w stronę centrum, by pozyskać więcej wyborców. W prowadzonej właśnie kampanii zapewnia, że wbrew oskarżeniom zagranicznej prasy nie będzie „zagrożeniem dla demokracji” ani „stabilności Europy” oraz że włoska prawica już dawno „jednoznacznie” potępiła dziedzictwo faszyzmu.
Odrzuca też oskarżenia, że jeśli zostanie pierwszym skrajnie prawicowym premierem, to będzie istniało ryzyko „autorytarnego zwrotu” lub że kraj wyjdzie ze strefy euro.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen - przewidując wyniki włoskich wyborów - zapowiadała, że "jeśli sprawy we Włoszech po niedzielnych wyborach pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier”.
Z furią odpowiedzieli jej włoscy prawicowcy (m.in. Salvini), a także premier Morawiecki.
Mimo deklaracji o jednoznacznym potępieniu faszyzmu, wiele działań i wypowiedzi Meloni zdaje się temu przeczyć. Partyjne logo Braci Włochów wciąż posługuje się faszystowskim symbolem trójkolorowego płomienia, wiecznego ognia, symbolu Włoskiego Ruchu Socjalistycznego (Movimento Sociale Italiano – MSI), założonego jeszcze w latach 40. przez zwolenników Mussoliniego.
Główna siedziba partii wciąż mieści się w historycznej siedzibie MSI, od dziedzictwa której jej partia się nie odcina.
Dziś trudno złapać Meloni na kontrowersyjnych wypowiedziach, które sugerowałyby jej sympatię wobec neofaszyzmu, tak jak to było jeszcze kilka lat temu, gdy na pytania o faszystowskie dziedzictwo swojej partii odpowiadała wymijająco, że Mussolini był „skomplikowaną postacią”.
Jej antyimigrancka retoryka jest wciąż skrajnie rasistowska i ksenofobiczna – nic się w tej kwestii nie zmieniło.
To Meloni i Salvini w okresie pandemii ciągle sugerowali, że przyczyną rozprzestrzeniania się wirusa w kraju jest „liberalna polityka imigracyjna”, tym samym oskarżając migrantów o rozprzestrzenianie chorób.
W jej narracji ciągle pojawiają się twierdzenia o konieczności obrony tożsamości Włochów przed islamizacją oraz szerzej ochrony chrześcijańskiego dziedzictwa zarówno na forum krajowym, jak i europejskim.
Tak prowadzoną kampanią Meloni sprawnie wpisuje się w obniżone nastroje społeczne, które utrzymują się od początku pandemii. Sytuacja ekonomiczna Włoch, pomimo dość optymistycznych prognoz planowanego na ten rok odbicia gospodarczego, uległa znacznemu pogorszeniu w związku z wojną na Ukrainie oraz drastycznym wzrostem cen surowców energetycznych: inflacja wynosi 8 proc. – to niewiele w porównaniu z innymi państwami strefy euro, ale jest to najwyższy wzrost cen koszyka podstawowych usług we Włoszech od 36 lat.
To, co najbardziej trapi Włochów w tej chwili, to dramatyczny spadek mocy nabywczej już wcześniej niskich wynagrodzeń oraz wysokie bezrobocie – szczególnie wśród ludzi młodych.
Bezrobocie w 2021 roku wyniosło niemal 10 proc. i znowu rośnie, po raz pierwszy od 2014 roku, czyli pierwszych efektów drastycznych reform gospodarczych wymuszonych kryzysem finansowym w latach 2008–2012. Jak wynika z szacunków stowarzyszenia konsumentów CODACONS, koszty życia przeciętnej włoskiej rodziny z dwójką dzieci w skali roku wzrosną o 2,5 tys. euro.
Włochy mają drugi po Grecji najwyższy stosunek długu do PKB i najwyższy deficyt finansów publicznych wśród gospodarek państw strefy euro. Spowolnienie gospodarcze wywołuje poważne obawy o plany konsolidacji fiskalnej, która jest jednym z warunków włoskiego Krajowego Programu Odbudowy, finansowanego z Funduszu Odbudowy UE – deficyt budżetowy Włoch nie może w tym roku przekroczyć 5,6 procent (w porównaniu z 7,2 procent w ubiegłym roku). To uniemożliwia włoskiemu rządowi zwiększanie wydatków publicznych.
Mimo to centrale związkowe domagają się wzrostu wynagrodzeń i wdrożenia programów antyinflacyjnych. Tym wszystkim postulatom Meloni mówi "tak", co przełożyło się na tak duże poparcie dla jej partii.
„We Włoszech polityczny impas. Wszystkie partie są takie same, z pewnymi kosmetycznymi różnicami i wszystko jest możliwe, każdy może zawrzeć koalicję z każdym innym, bez względu na zasady i wartości. Główne różnice dotyczą wojen kulturowych, a więc praw obywatelskich, praw kobiet i społeczności LGBT+, edukacji szkolnej i poprawności politycznej, ale reszta, kwestie ekonomiczne, są identyczne. Nie ma tu prawdziwych różnic. Powiedziałbym, że słowa, które najlepiej opisują obecną sytuację to slogan Margaret Thatcher „There is no alternative”. I tak, wydaje mi się, że jesteśmy krajem, w którym nie ma alternatywy. Pisarz Romano Bilenchi w wywiadzie dla „Corriere della Sera” powiedział: „W naszej demokracji możesz mówić co chcesz, ale nikogo to nie obchodzi” – mówił w wywiadzie dla OKO.press Claudio Gallo, filozof polityczny i były redaktor działu zagranicznego dziennika "La Stampa".
Jego zdaniem los nowej koalicji jest niepewny. Ani Berlusconi, ani Salvini nie są w oczach Meloni całkowicie godni zaufania. Być może presja kwestii ekonomicznych, inflacji, ceny gazu i tak dalej, skłoni Meloni, bardzo twardą polityczkę, do rezygnacji. W tym momencie prezydent Mattarella może powiedzieć, że potrzebujemy kogoś, kto jest ekspertem, ekonomistą, aby wyprowadzić Włochy z gospodarczego i społecznego chaosu. Zgadnijcie, kogo będzie miał na myśli?
A następny rząd… Kto miałby go stworzyć? Znów Partia Demokratyczna, Berlusconi i Lega oraz Ruch Pięciu Gwiazd?
Meloni powtarza, że to się nie zmieni: będziemy wysyłać pieniądze i broń. Stara się przekazać wiele sygnałów do NATO i Unii Europejskiej, że mogą na nią liczyć, jeśli chodzi o politykę zagraniczną.
"Jest otoczona przez ludzi, którzy będą tę politykę, ten kurs realizować. To zupełnie inna sytuacja niż kilka lat temu, kiedy Meloni opublikowała książkę, w której mówiła, że musimy mieć dobre relacje z Putinem i budować nowy porządek europejski" - mówi Claudio Gallo.
"Teraz całkowicie zmieniła swoje stanowisko w tej sprawie. Chce być postrzegana jako godna zaufania przyszła premier. Ale sondaże mówią, że 40-50 proc. Włochów nie popiera wysyłania broni na Ukrainę i wesprze każdy środek dyplomatyczny, by zakończyć wojnę. Nikt nie wie, co to znaczy, ale najwyraźniej są przeciwni wojnie. Kryzys kosztów utrzymania wzmocni to stanowisko. Kiedy nie możesz ogrzać swojego domu, wszystko się zmienia. Zobaczymy, co się stanie tej zimy" - kończy Gallo.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Komentarze