0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja GazetaTomasz Pietrzyk / Ag...

Na początku listopada prokuratura białostocka ponownie umorzyła śledztwo w sprawie niesławnego kazania Jacka Międlara z kwietnia 2016 roku, podczas którego wołał on z ambony: "Ciemiężyciele i otumaniony, pasywny, żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, a na końcu będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygod­ni" oraz: "Zero tolerancji dla żydowskiego tchó­rzostwa (...), dla ogarniętej nowotworem złośli­wym Polski i Polaków, zero tolerancji dla tego nowotworu. I ten nowotwór wymaga chemio­terapii. (...) Tą chemioterapią jest bezkompro­misowy narodowo-katolicki radykalizm".

Przy okazji umorzono szereg innych zgłoszeń na żydożercze wystąpienia byłego już księdza, którego sprawy wędrowały po prokuraturach w całym kraju. Ale po kolei.

Białystok - miał postawić zarzuty, ale Czeszkiewicz umorzył

Śledztwo w sprawie słów Jacka Międlara z kazania z kwietnia 2016 roku prowadziła początkowo Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Z dokumentów, do których dotarł TVN, wynikało, że kierujący śledztwem prokurator Bartłomiej Horba zamierzał przedstawić Międlarowi zarzuty z art. 257 kodeksu karnego (nawoływanie do nienawiści - patrz niżej).

Tak się nie stało, ponieważ śledztwo przejęła białostocka Prokuratura Okręgowa, którą kierował nominat PiS Marek Czeszkiewicz. Już 17 wrześniu 2016 sprawę umorzono. Dwa dni po umorzeniu Czeszkiewicz awansował, a kilka miesięcy później dostał pracę w Kancelarii Sejmu.

Wrocław już szykował zarzuty, ale...

W listopadzie 2016 do Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto wpłynęło doniesienie na Międlara za nawoływanie do nienawiści podczas tzw. marszu prawdziwych patriotów w dniu Święta Niepodległości. Międlar porównywał Żydów do robactwa. Byłego już wtedy księdza zgłosili działacze partii Razem.

Ale Międlar dopiero się rozkręcał. Cały czas był aktywny w mediach społecznościowych, organizował marsze, udzielał się jako publicysta w skrajnie prawicowych gazetach. Zgłoszenia o nawoływaniu do nienawiści spływały cały czas.

Sprawą Międlara kompleksowo zajęła się w 2018 roku Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia-Starego Miasta – miała przygotowywać akt oskarżenia o publiczne nawoływanie do nienawiści w tzw. czynie ciągłym (od kwietnia 2016 roku do marca 2017), co oznaczało też powrót do sprawy białostockiego kazania.

Śledztwo dotyczyło wielu innych wypowiedzi medialnych Jacka Międlara w artykułach "Gazecie Warszawskiej" i "Polsce Niepodległej", na Twitterze, na Youtubie i podczas nacjonalistycznych demonstracji.

Wybieramy tylko kilka cytatów:

  • "gejowski i talmudyczny kąkol dążący do destrukcji cywilizacji chrześcijańskiej";
  • "zamiary żydowskiego plemienia panowania nad światem",
  • "żydowska księga nienawiści",
  • "talmudyczni imperialiści (...) chcą wynaradawiać i dechrystianizować Polskę, okupić rozlewem niewinnej krwi";
  • "tylko tak będziemy w stanie wygrać z lewactwem, z żydostwem i komunizmem, które wciąż panoszy się po naszej ojczyźnie";
  • "Żydzi, Żydzi, znowu Żydzi, a w tle Waszczykowski, AJC i złodziejka kosmetyków z B'nai B'rith, współpracownica żydowskiej loży masońskiej".

Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Wrocławska prokuratura pod koniec lipca 2018 roku powiadomiła RPO, że przygotowane jest postanowienie o przedstawieniu Międlarowi zarzutów o czyn z art. 256 par. 1 i 257 kk, tylko nie zostało jeszcze ogłoszone.

Art. 256.

§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.

§ 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej.

§ 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd orzeka przepadek przedmiotów, o których mowa w § 2, chociażby nie stanowiły własności sprawcy.

Art. 257.

Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

...sprawa Międlara wróciła do Białegostoku

Ale już 2 sierpnia 2018 roku śledztwo Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia-Starego Miasta przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Sprawę przydzielono prokuratorowi Andrzejowi Purymskiemu, który wcześniej wsławił się m.in. umorzeniem śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez Jana Szyszkę, gdy był ministrem środowiska, czy odmową wszczęcia śledztwa w sprawie spalenia kukły Ryszarda Petru przez Młodzież Wszechpolską.

Już z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku RPO otrzymał wyjaśnienia, iż

Jacek Międlar ma status podejrzanego, a sporządzone już postanowienie o postawieniu mu zarzutów nie zostało ogłoszone, gdyż jego konstrukcja prawna wymaga dalszej weryfikacji.

Już samo przeniesienie z Wrocławia do Białegostoku zaniepokoiło ekspertów prawnych, że może chodzić o przeciąganie sprawy. Wątpliwości budziło też powołanie biegłych językoznawców. Nie jest to powszechna praktyka na etapie śledztwa prokuratorskiego, zwłaszcza wobec tak oczywistych wyrażeń jak "żydowski motłoch". OKO.press opisywało to w tekście: Międlar szerzy nienawiść do Żydów. Prokuratura Ziobry nie spieszy się z reakcją.

Podejrzenia się potwierdziły. Białostocka Prokuratura Okręgowa na początku listopada 2019 umorzyła śledztwo.

Za ważną okoliczność prokuratura uznała fakt, że "Międlar jest kapłanem katolickim".

I do oceny jego wypowiedzi powołano nie tylko językoznawcę, ale również biegłego nauk teologicznych.

Przeczytaj także:

"Przenośnie ewangeliczne", "okres wielkanocny", "kanon kaznodziejski"

W kwestii kazania w katedrze białostocka prokuratura poszła tropem swojego wcześniejszego umorzenia. Cytujemy całą opinię:

"Podejrzany w tamtym okresie był kapłanem katolickim, a samo wystąpienie miało miejsce w katedrze białostockiej w czasie mszy świętej.

Wypowiedź tą należy traktować jako kazanie wygłoszone przez duchownego w związku z odbywającym się nabożeństwem katolickim. Nie bez znaczenie jest również czas liturgiczny uroczystości tj. okres wielkanocny, do którego odwołuje się podejrzany w swojej homilii.

Jacek Międlar odnosi się w swoim kazaniu do wydarzeń związanych m.in. ze starotestamentowym świętem Paschy, upamiętniającym odzyskanie przez naród żydowski wolności, po wyjściu z niewoli egipskiej. Wydarzenia te podejrzany próbuje odnieść do czasów współczesnych, porównując postawy zniewolonych, biernych, nastawionych defetystycznie Żydów do postaw dzisiejszych mało aktywnych Polaków.

Analizując treść homilii oraz kontekst jej wygłoszenia, należy zauważyć, że Jacek Międlar nie oponuje przeciwko konkretnej grupie, narodowi, wyznaniu, rasie czy osobie. Sprzeciwia się pewnym postawom takim jak relatywizm kulturowy, konsumpcjonizm czy kosmopolityzm. Tak użyta figura retoryczna jest dopuszczalna i używana w kanonie kaznodziejskim.

Konstrukcja ta wiąże się z użyciem przez podejrzanego metafor i przenośni ewangelicznych, na podstawie których próbuje zmotywować i zmobilizować do działania odbiorców kazania, co należy uznać za akceptowalną w całościowym kontekście formę przekazu".

To jak wezwanie do pogromu

Nazywanie Żydów "żydowskim motłochem", wmawianie, że "żydowski motłoch" będzie chciał Polaków "przemielić, przeczołgać, wypluć" jest zatem zdaniem prokuratury figurą retoryczną właściwą kazaniom i w żaden sposób nie odnosi się do żadnej grupy narodowej, etnicznej czy wyznaniowej.

Trudno wyobrazić sobie wypowiedź, która równie ściśle wypełniałaby znamiona "nawoływania do nienawiści". Mamy bowiem:

  • jasno określoną grupę - Żydów;
  • grupa ta pogardliwie nazywana jest "motłochem", porównywana do "nowotworu złośliwego";
  • wzbudza się wobec tej grupy agresję, odrazę, lęk mówiąc, że zamierza ona słuchaczy "rzucić na kolana, ciemiężyć".
Figura, którą posługuje się Międlar nie jest żadną historyczną metaforą, tylko retoryką zaczerpniętą wprost z antysemickiej propagandy III Rzeszy, w której pasywnych, pacyfistycznie nastawionych Żydów przeciwstawiano aktywnym, silnym, wojowniczym aryjczykom.

Prokuratura ukrywa w uzasadnieniu swojej decyzji, jakie były prawdziwe okoliczności kazania Międlara. Msza w białostockiej katedrze odprawiona została w ramach rocznicy powstania przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego (14 kwietnia 1934 roku), który większość historyków uważa za organizację o charakterze faszystowskim.

Oto zdjęcie z tej mszy:

fot. Agencja Gazeta / Marcin Onufryjuk

Po mszy odbył się marsz ONR, podczas którego wznoszono hasła "śmierć wrogom ojczyzny", "my nie chcemy tu isla­mu, terrorystów, muzułmanów", "a na drzewach zamiast liści, wisieć będą syjoniści". Uczestnicy mieli ze sobą flagi z krzyżami celtyckimi, międzynarodowym symbolem ruchów rasistowskich. Wieczorem odbył się koncert neonazistowskiego zespołu.

Powoływanie się przez prokuraturę na okoliczność szczególnego "czasu liturgicznego tj okresu wielkanocnego" może być w tym wypadku co najwyżej dodatkowo obciążające. Wielkanoc bowiem była tradycyjnie okresem najbardziej sprzyjającym pogromom ludności żydowskiej z powodu "zemsty" za zdradę Judasza.

"Wyrwane z kontekstu", "zainteresowanie Żydami", "skróty myślowe"

W podobnie skandaliczny sposób białostocka prokuratura bagatelizuje inne przypadki mowy nienawiści w wykonaniu byłego księdza.

Jego teksty w "Gazecie Warszawskiej" i "Polsce Niepodległej" są "manifestem związanym z opuszczeniem przez Jacka Międlara stanu kapłańskiego oraz próbą obwinienia za tą sytuację różnych środowisk i instytucji".

Jeśli Międlar pisze o walce z "talmudycznym kąkolem", który rządzi światem i chce wynaradawiać Polaków, to zdaniem prokuratury

"autor w treści publikacji wyraża niewątpliwe zainteresowanie Żydami i ich domniemanym wpływem na otaczającą rzeczywistość".

Przyznają jednocześnie, że przemyślenia te "charakteryzują się w pewnych fragmentach zbytnimi uogólnieniami, uprzedzeniami oraz agresją słowną", w wielu miejscach "balansują na krawędzi kultury słownej", ale mimo wszystko "mieszczą się w szeroko pojętej wolności publicystycznej dopuszczalnej w debacie publicznej".

Prokuratura włożyła wiele wysiłku w odwrócenie sensu słów jednego z najbardziej agresywnych nacjonalistów w Polsce:

"w treści artykułów Jacek Międlar buduje obraz świata, w którym staje on w kontrze do grup takich jak m.in. hierarchia kościelna, środowisko żydowskie czy lewica, które jego zdaniem atakują wartości chrześcijańskie".

Znamienne jest to, jak często w piśmie prokuratura używa określenia "środowisko żydowskie", sugerując, że chodzi o jakąś konkretną grupę nacisku politycznego. Tymczasem Międlar pisze i mówi wprost o Żydach, "żydostwie", jednoznacznie wskazując na grupę etniczną i wyznaniową.

W równie skandaliczny sposób prokuratura zbywa zgłoszenia dotyczące wpisów na Twitterze. Wskazują, że specyfika medium wymaga posługiwania się "uproszczeniami i skrótami myślowymi", które są przez wnioskodawcę "wyrwane z szerszego kontekstu".

Wielkie Święto Niepodległości

Sama działalność byłego księdza na Twitterze to "kontynuacja retoryki prezentowanej przez podejrzanego w jego działalności publicznej". I tu wracamy do punktu wyjścia. Bo zdaniem prokuratury retoryka Międlara dotyczy jego osobistej historii odejścia z kapłaństwa, za co podejrzany obwinia "środowiska żydowskie i hierarchię kapłańską".

W przemówieniach pełnych szczucia na "żydostwo i lewactwo" podczas marszu 11 listopada prokuratura również radzi dojrzeć i zrozumieć kontekst, bowiem to Święto Niepodległości. Jej zdaniem Międlar po prostu przemawia "z dużym ładunkiem emocjonalnym" i "próbuje zbudować czarno-biały świat ludzi i wyznawanych przez nich wartości". W tym świecie zaś ścierają się "patrioci pracujący na dobro ojczyzny" i "trudne do zdefiniowania grupy i ideologie".

W żadnej ze spraw prowadzonych w prokuraturach z oskarżenia publicznego nie udało się przedstawić Międlarowi nawet zarzutów. Były ksiądz został jedynie prawomocnie skazany za zniesławienie posłanki Joanny Scheuring-Wielgus.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze