0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien/Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien/Ag...

W tej sprawie są już doniesienia do prokuratury i wezwanie przed oblicze sejmowej komisji sprawiedliwości. Pytania o prawo i sprawiedliwość są tu jak najbardziej zasadne, bo wyłudzenie mieszkania to przestępstwo, za które można trafić do więzienia.

Niemoralne czy nielegalne?

„Zaklinają się, że taki wykup i przejęcie lokalu po starszym człowieku, który ląduje w DPS-ie, są legalne? Możliwe. Ale tak po ludzku, to nie do obrony” – skomentował rywal Nawrockiego w wyborach prezydenckich Adrian Zandberg.

Jak wyjaśniły na łamach OKO.press Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak, sprzedaż mieszkania komunalnego, nawet wykupionego za 10 proc. wartości rynkowej dzięki bonifikacie, jest legalna.

Mimo to, według Sławomira Mentzena, Karol Nawrocki zrobił „rzecz całkowicie obrzydliwą”: “Przejął mieszkanie od starszej i schorowanej osoby, nie płacąc za nie. Do tego skłamał u notariusza, że zapłacił, zmusił też do kłamstwa sprzedającego mieszkanie” – napisał Mentzen w mediach społecznościowych kandydat Konfederacji na prezydenta.

Na czym polega prawny problem z kawalerką Nawrockiego? Najlepiej pokazać to na przykładzie innej trójmiejskiej kawalerki.

Przeczytaj także:

Zawodnik MMA skazany za wyłudzenie mieszkania

Paweł B., pseudonim “Scarface”, zyskał popularność w internecie jako zawodnik freak-fightowych federacji MMA.

W lutym 2023 roku został zatrzymany na jednej z ulic Gdańska (siedział za kierownicą mercedesa, choć miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów).

“Scarface” był poszukiwany, bo nie stawił się do odbycia dwuletniego wyroku za oszustwo.

W czerwcu 2022 Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ skazał Pawła B. za to, że doprowadził do “niekorzystnego rozporządzenia mieniem” osobę z niepełnosprawnością intelektualną, która sprzedała mu swoje mieszkanie.

Chodziło o kawalerkę o powierzchni 27,6 m2, zlokalizowaną w gdańskiej dzielnicy Siedlce, którą “Scarface” miał kupić od J.K. za 80 tys. złotych. Pieniądze jednak nigdy do J.K. nie trafiły.

Za to sąd skazał Pawła B. na dwa lata pozbawienia wolności.

Volenti non fit iniuria

Skąd wzięła się w tej sprawie prokuratura i wyrok karny?

W końcu sprzedaż nieruchomości to crème de la crème prawa cywilnego, którego fundamentem są zasady autonomii woli i swobody kontraktowania.

To same strony decydują czy, z kim i jakiej treści chcą zawrzeć umowę, a państwo trzyma się od tego z daleka w myśli rzymskiej zasady volenti non fit iniuria (chcącemu nie dzieje się krzywda).

Jest jednak jeden warunek: że naprawdę nikomu nie dzieje się krzywda.

Jeśli jedna strona wykorzystuje drugą, na przykład bank zawiera z konsumentem rażąco niekorzystną umowę kredytową lub ktoś kupuje za bezcen mieszkanie od osoby, która nie jest w stanie podejmować racjonalnych decyzji np. z powodu choroby, wtedy z pomocą przychodzi państwo.

Jeden ze spadochronów ustawodawca zaszył w art. 5 kodeksu cywilnego, który mówi o tym, że nie można korzystać ze swojego prawa w sposób, który narusza zasady współżycia społecznego.

Kilka kolejnych kamizelek ratunkowych znajdziemy w kodeksie karnym.

Scarface wykorzystał J.K.

Przestępstwo, za które został skazany Paweł B., to oszustwo (art. 286 § 1 kk):

„Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu, lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

Paweł B. wykorzystał niepełnosprawność intelektualną właściciela mieszkania, aby się na tym wzbogacić. To był po prostu „dobry deal” – 80 tys. złotych to nie jest rynkowa cena za kawalerkę w centrum Trójmiasta.

Jednak choć „chcącemu nie dzieje się krzywda”, w tym przypadku można mieć uzasadnione wątpliwości, czy J.K. w ogóle chciał sprzedać swoje mieszkanie.

I czy zdawał sobie sprawę, że w wyniku tej decyzji straci nie tylko dach nad głową, ale także dużo pieniędzy. Bo jedyną osobą, która zarobi na tej transakcji, będzie Paweł B.?

Oszustwo czy wyzysk

W sprawie kawalerki Karola Nawrockiego także pojawiają się oskarżenia o przejęcie mieszkania starszego, schorowanego człowieka.

Do prokuratury wypłynęły dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Jedno z nich złożyła rywalka kandydata PiS w nadchodzących wyborach, Magdalena Biejat.

„Wykorzystanie pana Jerzego – starszego człowieka z niepełnosprawnością – przez Karola Nawrockiego było po prostu bezduszne (...) Nawrocki musi odpowiedzieć przed sądem za to, co zrobił” – napisała w mediach społecznościowych kandydatka Lewicy.

Zawiadomienie złożone przez Biejat nie dotyczy jednak przestępstwa oszustwa (art. 286 § 1 kk), ale wyzysku kontrahenta (art. 304 § 1):

“Kto, wyzyskując przymusowe położenie innej osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, zawiera z nią umowę, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Pomoc za mieszkanie?

Przestępstwo wyzysku tym się różni od przestępstwa oszustwa, że nie zawiera elementu wprowadzania w błąd czy wykorzystania „niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania”, mogącej wynikać z niepełnosprawności intelektualnej czy choroby.

W przypadku wyzysku wystarczy wykorzystanie „przymusowego” położenia innej osoby.

Karol Nawrocki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim przyznał, że Jerzy Ż. prosił go o pomoc: „Potrzebuję twojej pomocy, jedyne co mam, to jest to mieszkanie”.

Na zorganizowanej przez PiS konferencji prasowej Przemysław Czarnek powiedział z kolei, że Nawrocki wykazał się „dużą szlachetnością”:

„Można powiedzieć, że pomógł panu Jerzemu, bo inaczej, gdyby nie było wsparcia pana doktora Karola Nawrockiego, pan Jerzy by się zmagał z problemem bezdomności”.

Czy zatem Karol Nawrocki wykorzystał przymusowe położenie Jerzego Ż., którego nie stać było na opłaty za mieszkanie i zgodził się je utrzymywać, w zamian za sprzedanie mu kawalerki wykupionej wcześniej (przez siebie samego) za 90 proc. bonifikatą? O tym zdecyduje prokuratura i sąd.

Szlachetny radny

Istotny w tej układance może okazać się jednak fakt, że Nawrocki w 2011 roku został przewodniczącym rady dzielnicy Siedlce w Gdańsku, czyli tej samej dzielnicy, w której mieszkał Jerzy Ż.

Z samym seniorem miał się poznać kilka lat wcześniej. „Taka znajomość, w której zaczęliśmy rozmawiać – moment, od którego zacząłem mu pomagać – to był rok 2007-2008” – mówił Nawrocki, podkreślając, że już wtedy pan Jerzy korzystał z opieki społecznej.

Jako członek rady dzielnicy, a zwłaszcza jej przewodniczący, zyskał na pewno większą wiedzę o gospodarowaniu lokalami komunalnymi w mieście.

I jak zauważa posłanka Daria Gosek-Popiołek, do radnych zwracają się osoby w trudnej sytuacji życiowej, szukając pomocy.

„Czy Nawrocki wykorzystał swój mandat, żeby wzbudzić zaufanie i zrobić deal życia?”

– pyta posłanka na platformie X.

View post on Twitter

Spłata mieszkania czy dobroczynność

Jest jeszcze jeden wątek, który łączy sprawy skazanego za oszustwo Pawła B. i kawalerki Karola Nawrockiego. Paweł B. nie zapłacił J.K. 80 tys. złotych, czyli kwoty, którą ustalili jako cenę za 28-metrowe mieszkanie.

Na razie Karol Nawrocki nie przedstawił także dowodów, że zapłacił Jerzemu Ż. 120 tys. złotych za jego kawalerkę. W umowie przedwstępnej zawartej u notariusza w 2012 roku czytamy, że Karol i Marta Nawroccy oświadczyli, że zapłacili Jerzemu Ż. całą kwotę sprzedaży (czyli właśnie 120 tys. złotych), a Jerzy Ż. to notariuszowi potwierdził.

W programie Bogdana Rymanowskiego Nawrocki przyznał jednak, że nie przekazał seniorowi tej kwoty w jednej transakcji, bo byłoby to „zagrożeniem dla jego życia i zdrowia”.

„Mieszkanie, o którym mówimy, nabyłem w sposób legalny, przekazując panu Jerzemu zgodnie z umową kupna-sprzedaży konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat” – dodał kandydat PiS na prezydenta.

Jeśli faktycznie Nawrocki przekazał seniorowi 120 tys. złotych w kilku transzach na przestrzeni 14 lat, to nieprawdą jest oświadczenie, które złożył wraz z żoną przed notariuszem w 2012 roku.

Czy znajdzie się w takim przypadku dowód na to, że przekazywane przez 14 lat pieniądze były zapłatą za mieszkanie, a nie pomocą, którą – jak twierdzi sam Nawrocki – wspierał Jerzego Ż. z "dobrego serca”?

Pisemne zobowiązanie do opieki

Opowieści Nawrockiego o tym, jak bezinteresowanie pomagał seniorowi, nabierają nowego znaczenia w świetle dokumentu, który ujawniła dziś Interia.

Wynika z niego, że w 2021 roku obecny kandydat PiS na prezydenta zobowiązał się na piśmie do opieki nad Jerzym Ż.

Ujawniony przez Interię dokument zatytułowany jest „Oświadczenia” (ale nie „umowa”) i zawiera trzy punkty. W pierwszym znajduje się deklaracja Nawrockiego:

„Ja niżej podpisany Karol Nawrocki oświadczam, iż zobowiązałem się do dożywotniego utrzymania Jerzego Ż. poprzez dostarczenie mu wyżywienia, ubrania, mieszkania położonego w Gdańsku (…), światła i opału, zapewnienia odpowiedniej pomocy i pielęgnowania w chorobie oraz sprawienia własnym kosztem pogrzebu odpowiadającego zwyczajom miejscowym”.

W drugim punkcie dokumentu Jerzy Ż. potwierdza, że Karol Nawrocki wywiązuje się ze swojego zobowiązania. Trzeci punkt głosi, że dokument sporządzono „celem przedłożenia odnośnym organom publicznym”.

I choć w dokumencie mowa o zapewnieniu Jerzemu Ż. „dożywotniego utrzymania”, nie jest to umowa dożywocia. Właśnie tą formą prawną próbowano na początku afery tłumaczyć Nawrockiego.

Umowa dożywocia polega na przeniesieniu własności nieruchomości w zamian za „dożywotnie utrzymanie” jej poprzedniego właściciela. Dokument, który ujawniła dziś Interia, nie jest jednak umową opisaną w art. 908 kc, choć jego treść do złudzenia przypomina brzmienie przepisu z kodeksu cywilnego.

W dokumencie ujawnionym przez Interię brakuje informacji o przekazaniu mieszkania w zamian za opiekę. Nie mogło jej być, bo pismo pochodzi z 2021 roku, a Karol Nawrocki stał się (wraz z żoną) właścicielem mieszkania pana Jerzego już w 2017 roku.

Nie miał na prąd i trafił do DPS

Ustalenia Interii wskazują jednak, że Nawrocki nie wywiązuje się z obowiązku opieki nad panem Jerzym.

W tym samym czasie, gdy podpisał się pod oświadczeniem o dożywotnim utrzymaniu (sierpień 2021 roku), Nawrocki przeprowadził się z Gdańska do Warszawy, ponieważ został prezesem IPN.

Już po wybuchu afery z mieszkaniem, kandydat PiS na prezydenta powiedział, że kontakt z panem Jerzym „urwał mu się” w grudniu 2024 roku. Dziennikarze szybko odnaleźli jednak Jerzego Ż. w gdańskim DPS-ie. Nawrocki nawet nie zorientował się, że senior trafił tam w kwietniu 2024 roku.

Pracownica MOPS-u, która opiekowała się panem Jerzym w latach 2022-2023, czyli już po podpisaniu przez Nawrockiego zobowiązania do opieki, powiedziała, że senior mieszkał w złych warunkach.

"W zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy na prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z własnych pieniędzy” – mówiła Onetowi Anna Kanigowska.

Kobieta twierdzi ponadto, że pan Jerzy cały czas był przekonany, że mieszkanie należy do niego.

„On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, że to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania” – relacjonowała Kanigowska.

Jak jednak dodała, rozmowa z seniorem była truda, bo pan Jerzy zdradzał już oznaki zespołu otępiennego.

W Trójmieście działała lichwa mieszkaniowa

Na podstawie słów opiekunki, która zajmowała się seniorem w 2022-2023 roku, trudno również wyrokować o jego kondycji psychicznej w momencie zawierania przedwstępnej umowy sprzedaży mieszkania 10 lat wcześniej.

Czy Nawrocki wykorzystał wtedy jego ograniczenia intelektualne lub przymusowe położenie ekonomiczne? Czy Jerzy Ż., który nie utrzymywał kontaktów ze swoją żoną i dzieci od ponad 30 lat, z wdzięczności za zainteresowanie i pomoc młodego człowieka, świadomie podjął decyzję o sprzedaży mu swojego mieszkania?

Wszystko wskazuje na to, że rozstrzygnie o tym sąd. Kolejne zawiadominie do prokuratury złożyło bowiem w tej sprawie miasto Gdańsk, które podejrzewa działanie na szkodę pana Jerzego poprzez doprowadzenie go do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem. Chodziłoby więc o popełnienie przestępstwa oszustwa, czyli tego samego, którego dopuścił się opisywany wcześniej w tekście Paweł B.

Sam proceder jest dobrze znany w Trójmieście, gdzie od kilku lat toczy się śledztwo dotyczące tzw. lichwy mieszkaniowej.

Przestępcy mieli wyszukiwać osoby w trudnym położeniu (starsze, chore, z problemami alkoholowymi) i oferować im pożyczki pod zastaw mieszkań albo domów. W zamian za pieniądze żądali spisywania umowy przeniesienia własności nieruchomości w formie aktu notarialnego.

Wśród osób, którym postawiono zarzuty w Trójmieście (śledztwo toczy się na terenie całego kraju) jest między innymi siedmiu notariuszy, którzy mieli dopuścić się 116 przestępstw. Być może dlatego miasto Gdańsk zwróciło się także do gdańskiej Rady Izby Notarialnej z prośbą o analizę pod kątem możliwego naruszenia zasad etyki zawodowej umowy przedwstępnej zawartej przed notariuszem w 2012 roku przez Nawrocckich i Jerzego Ż.

W zawiadomieniu do prokuratury znalazło się także podejrzenie działania na szkodę miasta Gdańska, poprzez doprowadzenie do zakupu przez Jerzego Ż. mieszkania komunalengo z 90 proc. bonifikatą, z zamiarem przejęcia tej własności.

Ostatnim punktem zawiadomienia skierowanego do prokuratury miasto Gdańsk jest podejrzenie poświadczenia nieprawdy w aktach notarialnyh. Chodzi o oświadczenie w umowie przedwstępnej z 2012 roku, że Nawroccy zapłacili już Jerzemu Ż. całą kwotę ceny za mieszkanie. Mija się z nim wersja przedstawiona przez Nawrockiego podczas wywiadu u Bogdana Rymanowskiego, że kwota 120 tys. złotych była płacona w transzach, przez „14 lat znajomości”.

DPS wzywa Nawrockiego do płacenia 8 tys. miesięcznie

Miasto Gdańsk poinformowało także, że chce zawrzeć z Karolem Nawrockim umowę dotyczącą pokrywania miesięcznych kosztów utrzymania pana Jerzego w DPS-ie. Miesięcznie mają one wynosić ok. 8 tys. zł.

„Wysyłamy wezwanie do zawarcia umowy z zapytaniem, czy pan Karol Nawrocki nadal zobowiązuje się do dożywotniego utrzymania Jerzego Ż., dokładnie tak jak w treści oświadczenia z dnia 10 sierpnia 2021 roku i wzywamy pana Karola Nawrockiego do zawarcia umowy o uiszczenie opłaty za pobyt pana Jerzego w Domu Pomocy Społecznej, zgodnie z ustawą o pomocy społecznej”

– powiedział dziś na konferencji prasowej rzecznik prezydentki Gdańska Daniel Stenzel.

Może się zatem okazać, że niedotrzymywanie umów przez Karola Nawrockiego będzie mogło go kosztować rocznie niemal 100 tys. złotych (12 x 8 tys. zł miesięcznej opłaty za pobyt pana Jerzego w DPS).

Czyli niewiele mniej niż kupiona od seniora parę lat temu kawalerka (120 tys. zł).

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.

Komentarze