0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja Weronika Syrkowska / OKO.pressIlustracja Weronika ...

Mikroplastikami naukowcy nazywają drobinki plastiku o rozmiarach poniżej 5 milimetrów. Większe z nich można dostrzec gołym okiem. Najmniejsze z nich są już mikroskopijne – mają średnicę około 15 mikrometrów, czyli mniejszą niż średnica ludzkiego włosa (która wynosi między 30 a 100 mikrometrów).

Te drobinki plastików są niezwykle lekkie i unoszą się z wiatrem po całym globie. Znajdowano je już nawet w Himalajach. Były też obecne w każdej próbce badanej pod tym kątem na Antarktydzie.

Mikroplastiki stale wdychamy, zjadamy i wypijamy – obecność mikroskopijnych drobin tworzyw sztucznych stwierdzano w wodzie pitnej, piwie, rybach i mięsie.

Przeczytaj także:

Mikroplastik w żyłach

Nie powinno więc szczególnie dziwić, że przeprowadzone w 2018 roku w kilku europejskich krajach, w tym w Polsce, badania wykryły mikroplastik w kale wszystkich badanych osób.

Cztery lata później badacze z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie wykryli obecność plastiku w próbkach krwi większości (17 z 22) badanych osób. Połowa próbek zawierała ślady PET (politetraftalanu etylenu), druga połowa polistyrenu.

Naukowcy szacują, że każdy z nas nosi w sobie kilka gramów (sic) plastikowych drobin. Większość z nich wydalamy jednak z resztkami pożywienia. Niemniej część w organizmie pozostaje.

Skąd biorą się mikroplastiki?

W ocenach ich głównym źródłem są rozpadające się plastikowe śmieci. Tam jednak zagrażają głównie morskim zwierzętom.

Drobiny mikroplastiku głównie z naszych ubrań, które uwalniają mikroskopijne włókna podczas prania. Sztuczne włókna to aż 60 procent wszystkich produkowanych na świecie tekstyliów. Tarcie tkanin podczas prania w pralce powoduje, że ze sztucznych włókien odłamują się mikroskopijne fragmenty. Mają mniej niż 500 mikrometrów (pół milimetra), więc nie zatrzymują ich filtry: ani pralek, ani oczyszczalni ścieków.

Mikroplastiki uwalniają się do gleby także z nawozów sztucznych (wynika z brytyjskich badań). Ich producenci często pokrywają granulki nawozów sztucznymi tworzywami, by do gleby uwalniały się stopniowo.

Mikroplastiki uwalniają się także z plastikowych butelek z wodą. Z amerykańskich badań opublikowanych w styczniu tego roku wynika, że w litrze butelkowanej wody pływa 240 tysięcy takich mikroskopijnych drobin. Na zdrowy rozum należy przypuszczać, że podobnie powinno być z wodą pitną z plastikowych rur wodociągowych — ale do tego jeszcze wrócimy.

Mikroplastiki w powietrzu z kolei, jak wynika z niemieckich badań, pochodzą głównie z samochodowych opon i klocków hamulcowych.

Skoro mikroplastiki są w zasadzie wszędzie, nie powinno dziwić, że znajdowano je także we krwi hodowanych zwierząt i większości próbek mięsa w supermarketach.

Czy mikroplastiki szkodzą?

Wiadomo, że cząstki stanowiących zanieczyszczenie powietrza pyłów o podobnych rozmiarach (rzędu kilku, kilkunastu mikrometrów) przenikają z jelit i z płuc do krwioobiegu. Badania epidemiologiczne – czyli prowadzone przez dłuższy czas na większych grupach ludzi – wskazują, że przyczyniają się do rozwoju chorób układu krążenia i zwiększają ryzyko demencji.

Z mikroplastikami nie było takiej pewności. Badania eksperymentalne prowadzone na zwierzętach wykazywało co prawda negatywny wpływ plastikowych drobin na zdrowie. Jednak na ludziach takich badań – z oczywistych powodów etycznych – nie prowadzono.

Z kolei badań epidemiologicznych brakowało. Problem mikroplastików zauważono stosunkowo późno, a solidne badania epidemiologiczne prowadzi się zwykle przez długie lata.

Zostawały więc uzasadnione podejrzenia, że mikroplastiki nam szkodzą. Pewności jednak nie było.

Szkodzą. I to bardzo

Wiele zmienia bardzo świeża praca naukowa, opublikowana w czwartek, 7 marca 2024, w „New England Journal of Medicine”. Jej autorzy zbadali blaszki miażdżycowe usuwane z tętnic pacjentów między sierpniem 2019 a 2020 roku na obecność mikroplastików. Cząstki tworzyw sztucznych wykryto w tętnicach większości (58,4 procent) badanych pacjentów.

Zdrowie pacjentów monitorowano do czerwca 2023 roku, czyli przez 3 lata. Ci, u których wykryto mikroplastiki w tętnicach, w ciągu kolejnych lat mieli ponad czterokrotnie większe ryzyko zgonu z powodu zawału serca lub udaru niż badani, u których mikroplastików w tętnicach nie wykryto.

Jest to dość solidny dowód na to, że mikroplastiki szkodzą. Jeśli jednak kogoś to nie przekonuje, to w tkankach zawierających mikroplastik wykrywano także wysokie ilości markerów zapalnych.

Jak się chronić przed mikroplastikami

Czy można uchronić się przed mikroplastikami, skoro są i w powietrzu, i w wodzie, i w żywności? Najwyraźniej tak, o czym świadczy między innymi powyższe badanie – nie wszyscy, którym usuwano złogi w tętnicach, mieli w nich także mikrocząstki plastiku. Nie wykryto ich u 41,6 procent badanych.

W jaki sposób można uniknąć mikroplastików w powietrzu? Niestety, tylko przenosząc się daleko od ruchu ulicznego. Jak wspominałem, transport drogowy jest głównym źródłem zanieczyszczeń tymi drobinami.

Można za to ograniczyć spożycie mikroplastików wypijanych z wodą, o czym wiemy od kilku lat. Jest na to stosunkowo prosty sposób. Naukowcy dowiedli, że chronią nas przed nimi zawarte w wodzie minerały.

Czy to prawda?

Mikroplastiki wdychamy, zjadamy i wypijamy — obecność mikroskopijnych drobin tworzyw sztucznych stwierdzano w wodzie pitnej, piwie, rybach i mięsie. I w każdej z tych postaci szkodzą naszemu zdrowiu

Sprawdziliśmy

Mikroplastiki szkodzą naszemu zdrowiu, i to bardzo. Potwierdzają to liczne badania. Ale najłatwiej uchronić się przed tymi, znajdującymi się w wodzie pitnej. Wystarczy ją przegotować

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Mikroplastiki w wodzie raczej nam nie szkodzą

W każdej wodzie (poza destylowaną) rozpuszczone są minerały. W 2021 roku badacze dowiedli, że zawarty w wodzie tlenek miedzi osadza się na plastikowych powierzchniach. Ten osad zatrzymuje znaczącą większość, bo aż 99,8 procent, mikroplastików.

Niedawno zaś, bo w styczniu tego roku, ukazały się badania, które wykazały, że podobną właściwość mają także inne minerały. Głównie węglany wapnia i magnezu tworzące kamień kotłowy. Mają na tyle porowatą strukturę, że po kilku minutach gotowania wiąże się z nią około 80 procent mikroplastiku zawartego w wodzie.

Powstawanie kamienia można przyspieszyć, gotując wodę. Wtedy z lepiej rozpuszczalnych wodorowęglanów tworzą się gorzej rozpuszczalne (a więc wytrącające się) węglany. Jednak kamień wytrąca się z czasem także w zimnej wodzie w instalacji wodociągowej.

Im twardsza woda, tym więcej w niej minerałów i tym mniej będzie mniej w niej mikroplastiku. Mikroplastikiem w wodzie pitnej nie powinniśmy się więc szczególnie przejmować.

Na inne mikroplastiki też są sposoby

Te niedawne odkrycia nie zmieniają faktu, że problem mikroplastików powinniśmy rozwiązać u źródła, czyli zmniejszać zanieczyszczenie środowiska tworzywami sztucznymi. Mikroplastików (ani plastikowych śmieci) w ogóle nie powinno być w środowisku.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, bo współczesna cywilizacja jest cywilizacją plastiku. Rocznie produkujemy około 380 milionów ton tworzyw sztucznych i ilość ta stale rośnie. W środowisku krąży go już około pięciu miliardów ton. To mniej więcej 750 Piramid w Gizie lub, jeśli ktoś woli, 45 tysięcy warszawskich Pałaców Kultury pełnych plastiku.

Wymyślono co prawda specjalne worki do prania odzieży wyłapujące mikroplastik. Są i specjalne filtry do pralek (w kanadyjskim Ontario stosowanie takich filtrów jest obowiązkowe). Naukowcy z Uniwersytetu w Toronto twierdzą, że sztuczne włókna można powlekać dimetykonem, czyli polidimetylosiloksanem, co sprawia, że z tkanin uwalnia się dziesięć razy mniej mikrowłókien. A stanowią one największe źródło mikroplastików w środowisku.

Drugim co do wielkości źródłem są mikroplastiki z opon i klocków hamulcowych. Tu z kolei pomocny może być dwutlenek tytanu. Jak wynika z badań opublikowanych w 2021 roku, jego domieszka do nawierzchni drogowych rozkłada większość (98,4 procent) mikroplastików.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze