Rząd PiS rękami i nogami zapiera się przed wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego, który przesunąłby majowe wybory. Politycy zasłaniają się jednak innymi argumentami, twierdzą, że wprowadzenie któreś ze stanów przewidzianych w konstytucji:
- byłoby niezgodne z konstytucją;
- wiąże się z odszkodowaniami, które doprowadziłyby państwo do bankructwa;
- oznacza ogromną ingerencję w prawa i wolności obywateli, której nie chcemy.
We wtorek rano Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, spytana o wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, zaprezentowała tę trzecią, jedną z ulubionych manipulacji rządu:
Czy wiemy jakie są konsekwencje wprowadzenia stanu nadzwyczajnego? Wojsko na ulicach, pozamykane portale internetowe, rozgłośnie radiowe
zbity zegar. Eksperci domagają się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, Emilewicz opisuje stan wyjątkowy. Co więcej, to nie są środki, które rząd musi wykorzystywać
Jadwiga Emilewicz po pierwsze celowo nie różnicuje stanów nadzwyczajnych, których polska konstytucja przewiduje trzy. Po drugie przedstawia wymienione w jednym ze stanów nadzwyczajnych możliwości jako środki, które rząd będzie musiał podjąć z mocy prawa. To oczywiście kłamstwo, które ma na celu wystraszyć opinię publiczną.
Są różne stany nadzwyczajne
Konstytucja przewiduje trzy stany nadzwyczajne: stan wojenny, stan klęski żywiołowej oraz stan wyjątkowy. Wprowadzanie stanu wojennego nie wchodzi w grę, ponieważ Polski nikt zbrojnie nie napadł. Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma zatem do dyspozycji dwa pozostałe stany:
- stan klęski żywiołowej, który wprowadza się w celu zapobieżenia lub usunięcia skutków klęsk żywiołowych, katastrof naturalnych i awarii technicznych. Ustawa regulująca stan klęski żywiołowej definiuje go m.in. jako masowe występowanie chorób zakaźnych u ludzi;
- stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego (ustawa wymienia tu szczególnie działalność terrorystyczną), których nie da się usunąć przy pomocy zwykłych środków konstytucyjnych.
Eksperci zgodni są co do tego, że zagrożenie, z którym obecnie mamy do czynienia, odpowiada regulacjom stanu klęski żywiołowej.
Co jest w ustawie o stanie klęski?
Ograniczenia, jakie w stanie klęski żywiołowej może nałożyć władza, są wyliczone w art. 21. Polegają one między innymi na:
- zawieszeniu działalności określonych przedsiębiorców;
- nakazie lub zakazie prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju;
- nakazaniu pracodawcy oddelegowania pracowników do dyspozycji organu kierującego działaniami prowadzonymi
w celu zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia; - całkowitej lub częściowej reglamentacji zaopatrzenia w określonego rodzaju artykuły;
- obowiązku poddania się badaniom lekarskim, leczeniu, szczepieniom ochronnym oraz stosowaniu innych środków
profilaktycznych i zabiegów, niezbędnych do zwalczania chorób zakaźnych oraz skutków skażeń chemicznych i promieniotwórczych; - obowiązku poddania się kwarantannie;
- nakazie lub zakazie przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach;
- zakazie organizowania lub przeprowadzania imprez masowych;
- nakazie lub zakazie określonego sposobu przemieszczania się.
- zakazie prowadzenia strajku w odniesieniu do określonych kategorii pracowników lub w określonych dziedzinach.
A co w ustawie o stanie wyjątkowym?
Stan wyjątkowy przewiduje dużo głębiej sięgającą ingerencję w prawa i wolności. Władza może m.in.:
- wprowadzić cenzurę prewencyjną prasy;
- kontrolę listów, przesyłek, paczek;
- kontrolę rozmów telefonicznych, sygnałów sieci telekomunikacyjnych;
- zawiesić prawo organizowania i przeprowadzania wszelkiego rodzaju zgromadzeń (poza uroczystościami religijnymi);
- zakazać imprez masowych;
- zakazać strajków pracowniczych, studenckich akcji protestacyjnych;
- zakazać tworzenia nowych partii, stowarzyszeń, związków zawodowych, fundacji, a także zawiesić działalność tych już istniejących, jeśli może ona „zwiększyć zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego”.
akcji protestacyjnych studentów organizowanych przez studenckie samorządy, stowarzyszenia lub organizacje; - wprowadzać ograniczenia transportu drogowego, kolejowego i lotniczego;
- zamykać szkoły, uczelnia;
- ograniczać wolność działalności gospodarczej;
- ograniczać dostęp do informacji publicznej.
Ustawa ta reguluje użycie formacji policji i wojska do tłumienia niepokojów oraz zasady użycia przez nie broni palnej. Rząd zyskuje także możliwość zawieszania i ustanawiania komisarza dla samorządów lokalnych, które nie wywiązują się ze swoich zadań. Władze mogą nakazać także obywatelom przebywanie lub opuszczanie oznaczonych miejsc, czy informowanie organów ewidencji ludności o przybyciu do określonej miejscowości.
Możliwość to nie przymus
Podstawową manipulacją wypowiedzi polityków jest zatem mieszanie stanów nadzwyczajnych. Rząd sugeruje: chcecie wprowadzenia klęski żywiołowej? To na ulicę wyjedzie wojsko i będzie powszechna inwigilacja.
Nawet jednak w przypadku daleko idących ograniczeń praw i wolności oraz metod represji, jakie daje wprowadzenie stanu wyjątkowego, mówimy cały czas o ustawowej możliwości. Możliwości takie zostały przewidziane, by pomóc aparatowi państwa skutecznie walczyć z zagrożeniem. Ustawy o stanach nadzwyczajnych wymieniają ograniczenia, ale nie oznacza to, że władza musi je wszystkie hurtowo wprowadzać. A jeśli już na jakieś się decyduje, to ograniczenia te muszą być proporcjonalne. Art. 228 ust. 5 konstytucji głosi bowiem:
„Działania podjęte w wyniku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego muszą odpowiadać stopniowi zagrożenia i powinny zmierzać do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa”.
Jeśli rząd wprowadziłby stan wyjątkowy, to należy rozumieć, że proporcjonalnie zastosowaną cenzurą portalu byłoby zdjęcie witryny celowo szerzącej dezinformację na temat koronawirusa. Na podobnej zasadzie, na której na podstawie swojego wewnętrznego regulaminu serwis Youtube usunął filmy hochsztaplera Jerzego Zięby.
Tymczasem Jadwiga Emilewicz sugeruje, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego (w tym wypadku wyjątkowego) miałoby oznaczać przymusowe niemal zdejmowanie portali informacyjnych. W jakim celu na ulicy miałoby się pojawić wojsko? By strzelać do wirusa?
Dodatkowym cynizmem takich wypowiedzi jest fakt, że władza już sięga do możliwości zarezerwowanych dla stanów nadzwyczajnych, wprowadzając je bocznymi drzwiami w rozporządzeniach opartych na tzw. ustawie antyzakaźnej. A tym samym robi to z naruszeniem konstytucji.
Zgodnie z art. 33 ust. 3 konstytucji „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”. Tymczasem wiele z ograniczeń, które PiS wprowadził rozporządzeniami w rzeczywistości istotę tę naruszają – tak jak na przykład zakaz prowadzenia niektórych rodzajów działalności gospodarczej.
Tak głęboka ingerencja możliwa jest tylko poprzez ogłoszenie jednego ze stanów nadzwyczajnych, które konstytucja zezwala wprowadzać „w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające” (art. 228 ust.1).
Słuchajcie, myślmy lepiej powoli gdzie tu ostrożnie luzować epidemiczne rygory, by wpuścić odrobinę tlenu do gospodarki, a nie stan taki i owaki żeby tylko dowalić Dudzie i Kaczorowi…
Do kogo ten apel? Jak dotychczas Emilewicz nie wpuszcza tlenu, a wręcz przeciwnie psuje powietrze.
Marne szanse na odbudow~ po wyjściu z kryzysu. Morawiecki – historyk, Emilewicz – politolog, min finansów – wykształcenie średnie. Brak ekonomistów.
Argument odszkodowaniach jest tym gorszy, że państwo będzie musiało prędzej czy później tak czy inaczej te odszkodowania wypłacić. Biorąc pod uwagę, że znaczna część koronawirusowych "obostrzeń" jest wprowadzona z naruszeniem ustawy i Konstytucji, przyjdzie taki moment, że przedsiębiorcy dotknięci zakazami będą dochodzić od Skarbu Państwa odszkodowania na zasadach ogólnych.
Dochodzenie przez przedsiębiorców odszkodowania na zasadach ogólnych to absolutna droga przez mękę, a szansa na sukces niewielka. Jako prawnik odradzałabym klientowi. Proszę się zapoznać z orzecznictwem w tym zakresie.
Nie przeczę, ale znajdą się niewątpliwie tacy, którzy tę drogę i tak podejmą. Szczególnie ci więksi, których na to po prostu stać. A znam i takich, którzy by ją podjęli dla samej zasady, choćby nie wiem jak nisko ich prawnik ocenił szanse na wygraną.
A może odwrotnie – jak nisko oceniłby rady prawnika.
Gdyby ta dziewczynka (nie neguję jej fachowości), przeżyła Stan Wojenny – bredziłaby inaczej. Ale jak się uczyła z Prawdziwych Źródeł Historycznych, to gada od rzeczy.
Na dzień dziesiejszy mamy mix stanu klęski żywiołowej i wyjątkowego. Przyglądając się w którą stronę idą działania rządu, łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym wybory wygra pan Andrzej Duda, a kilka dni póżniej zostanie wprowadzony stan wyjątkowy. Pomoże to w tłumieniu niepokojów społecznych, cenzurze prasy, internetu i jeszcze bardziej odizoluje nas od reszty świata. Martwi ogromnie kolizja obecnego rządu i brak współpracy z UE. Niepokoi (i to bardzo) brak dialogu rządu ze stroną społeczną i opozycją. To naprawdę nie jest czas na gierki polityczne, dezinformacje i tworzenie nowych kuriozalnych ustaw!!! Wszystkie działania rządu powinny być skierowane na szukanie najlepszych i realnych rozwiązań, by przeciwdziałać kryzysowi społecznemu i gospodarczemu. Poza tym, mało kto pamięta o ciepłej zimie i suszy. Nie jest dobrze, a niedługo wielu z nas nie będzie miało dostępu do informacji, bo zwyczajnie zabraknie pieniędzy na rachunek za prąd.
Emilewicz jest szumowiną na zamówienie. Konsekwentnie zbliża się do trójcy kaczor – Morawiecki – Duda. Kogo z niej wypchnie?
Jest za malutka, nie ma szans z wolskimi tuzami podłości.
Cóż tu komentować. Zarządzanie strachem jest to podstawowa metoda rządzenia obecnej władzy i tego obozu politycznego. Pani minister straszy kłamiąc, bo Konstytucja przewiduje pewne działania, ale nie zmusza do zastosowania wszystkich jak leci tylko stosownie do rozwoju sytuacji. Ale pani minister chyba nie ma bladego pojęcia co to jest zarządzanie kryzysowe. W naszym kraju od początku kłopotów nie mamy do czynienia z przemyślanym i mądrym zarządzaniem kryzysem, tylko rozpaczliwymi działaniami obozu władzy, aby utrzymać władzę i przerzucić odpowiedzialność za straty, cierpienie ludzi na innych
Ot – durnowata powiedziała co wiedziała. Dostała SMS z przekazem dnia z Nowogrodzkiej ?
Ona zawsze była taka głupia czy to urząd rozum odbiera? Jej wypowiedź to kolejny dowód na głupotę rządzących. Sposobiła się do zajęcia stołka to powinna była przeczytać ze zrozumieniem stosowne przepisy oraz wywiad z Panią Profesor Ewą Łętowską.
W działaniach personalnych obecnej władzy obowiązuje zasada odwróconego doboru naturalnego.
Przy tej okazji po raz kolejny narzuca się pytanie: "co takiego jest w tym Krakowie ?"