0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Od początku wybuchu w Polsce epidemii koronawirusa toczy się gorąca dyskusja, dlaczego PiS w sposób sprzeczny z prawem i Konstytucją uchwala specjalne przepisy i ogranicza prawa obywatelskie w rozporządzeniach. Nie chce natomiast skorzystać z gotowych rozwiązań przewidzianych w Konstytucji i istniejących ustawach. Na łamach OKO.press mówili o tym prof. Ewa Łętowska, były sędzia TK i były szef PKW Wojciech Hermeliński, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, sędziowie.

Teraz mówi o tym opozycja, stanowisko w tej sprawie zajęło też Polskie Towarzystwo Prawa Konstytucyjnego.

Wszyscy wyżej wymienieni uważają, że do walki z wirusem rząd powinien wprowadzić stan nadzwyczajny w postaci klęski żywiołowej. Pozwoli on nie tylko na zgodne z prawem działanie władzy, ale też spowoduje odłożenie wyborów prezydenckich.

Przeczytaj także:

PiS nie chce jednak wprowadzać stanów nadzwyczajnych z kilku powodów. Najważniejszy: za wszelką cenę chce zrobić wybory prezydenckie, bo liczy, że wygra je Andrzej Duda. Ale obóz władzy nie chce też wypłacać gigantycznych odszkodowań – zwłaszcza dla firm - oraz dzielić się władzą w zarządzaniu kryzysowym z samorządem lokalnym.

Ponadto stany nadzwyczajne nakładają na władzę gorset, bo prawo dokładnie reguluje co można w czasie ich trwania robić.

Na co pozwala PiS Konstytucja

OKO.press przeanalizowało możliwości jakie daje wprowadzenie przez PiS przewidzianych w Konstytucji stanów nadzwyczajnych. Regulują to artykuły 228-234 Konstytucji.

Rozdział XI STANY NADZWYCZAJNE

Art. 228.

  1. W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej.
  2. Stan nadzwyczajny może być wprowadzony tylko na podstawie ustawy, w drodze rozporządzenia, które podlega dodatkowemu podaniu do publicznej wiadomości.
  3. Zasady działania organów władzy publicznej oraz zakres, w jakim mogą zostać ograniczone wolności i prawa człowieka i obywatela w czasie poszczególnych stanów nadzwyczajnych, określa ustawa.
  4. Ustawa może określić podstawy, zakres i tryb wyrównywania strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.
  5. Działania podjęte w wyniku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego muszą odpowiadać stopniowi zagrożenia i powinny zmierzać do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa.
  6. W czasie stanu nadzwyczajnego nie mogą być zmienione: Konstytucja, ordynacje wyborcze do Sejmu, Senatu i organów samorządu terytorialnego, ustawa o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej oraz ustawy o stanach nadzwyczajnych.
  7. W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.

Art. 229.

W razie zewnętrznego zagrożenia państwa, zbrojnej napaści na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej lub gdy z umowy międzynarodowej wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić stan wojenny na części albo na całym terytorium państwa.

Art. 230.

  1. W razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić, na czas oznaczony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa.
  2. Przedłużenie stanu wyjątkowego może nastąpić tylko raz, za zgodą Sejmu i na czas nie dłuższy niż 60 dni.

Art. 231.

Rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wojennego lub wyjątkowego Prezydent Rzeczypospolitej przedstawia Sejmowi w ciągu 48 godzin od podpisania rozporządzenia. Sejm niezwłocznie rozpatruje rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej. Sejm może je uchylić bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Art. 232.

W celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia Rada Ministrów może wprowadzić na czas oznaczony, nie dłuższy niż 30 dni, stan klęski żywiołowej na części albo na całym terytorium państwa. Przedłużenie tego stanu może nastąpić za zgodą Sejmu.

I tak PiS może wprowadzić dwa stany nadzwyczajne:

  1. Stan klęski żywiołowej. Wprowadza się go się w sytuacji klęsk żywiołowych, katastrof naturalnych i awarii technicznych. Czym jest stan klęski żywiołowej określa ustawa z 2002 roku o stanie klęski żywiołowej. W tej ustawie na definicję katastrof naturalnych składa się m.in. masowe występowanie chorób zakaźnych u ludzi.
  2. Stan wyjątkowy. Według ustawy zasadniczej wprowadza się go w „sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych”. W obecnej sytuacji lub później władza mogłaby tłumaczyć jego wprowadzenie zagrożeniem dla bezpieczeństwa obywateli. Jego zasady również określa ustawa.

Konstytucja mówi, że po ogłoszeniu jednego z wymienionych wyżej stanów nie można przeprowadzać wyborów. Można je zorganizować dopiero 90 dni po zakończeniu tych stanów. W czasie stanu nadzwyczajnego nie można też zmieniać Konstytucji, ordynacji wyborczych i ustaw o stanach nadzwyczajnych.

Konstytucja mówi również, jakich praw obywatelskich nie można ograniczać w czasie stanu wyjątkowego oraz wylicza, jakie prawa można ograniczać w czasie trwania klęski żywiołowej. Jest to precyzyjnie zapisane.

Co może władza w czasie stanu klęski żywiołowej

Pod te ograniczenia określone w Konstytucji blisko 20 lat temu uchwalono trzy ustawy – o stanie klęski żywiołowej, stanie wyjątkowym oraz o odszkodowaniach za straty spowodowane wprowadzeniem ograniczeń dla obywateli w czasie trwania tych stanów. To w nich szczegółowo opisano, co może władza w czasie zagrożenia dla kraju.

Konstytucja i ustawa o stanie klęski żywiołowej - wprowadzenia takiego stanu chcą prawnicy i opozycja – mówią, że stan klęski żywiołowej wprowadza się na czas nie dłuższy niż 30 dni. Wprowadza go rząd rozporządzeniem, z własnej inicjatywy lub na wniosek wojewodów.

Rząd może potem wydłużyć ten stan na czas oznaczony, ale już za zgodą Sejmu.

Co ważne, podczas klęski żywiołowej rząd musi współdziałać z samorządem gminnym, powiatowym i wojewódzkim. To oni – wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie, marszałkowie województw - na swoim terenie zarządzaliby walką z koronawirusem. I to jest kolejny powód, dla którego władza nie ogłasza tego stanu. Bo dziś sama zarządza kryzysem, nie musi nic uzgadniać z samorządem.

Ustawa ta określa też zadania służb państwowych oraz kiedy do zwalczania klęski można użyć wojska.

Co ważne wyliczone są ograniczenia, jakie na obywateli może nałożyć władza. I tak rząd może m.in.:

  • zawiesić działalność niektórych firm;
  • nakazać lub zakazać prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju;
  • reglamentować żywność;
  • wprowadzić zakaz podwyższania cen;
  • wprowadzić obowiązek szczepień, czy używania środków ochrony osobistej;
  • wprowadzić obowiązek kwarantanny;
  • nakazać lub zakazać „określonego sposobu przemieszczania się” oraz nakazać lub zakazać przebywania w określonych miejscach;
  • zakazać imprez masowych;
  • zakazać strajków.

Jeśli samorządom zabranie rąk do zwalczania klęski żywiołowej, mogą nałożyć na obywateli obowiązek świadczenia pomocy. Ustawa ta wprowadza również sankcje karne za łamanie zakazów - grzywny lub aresztu.

Zdaniem opozycji i wybitnych prawników stan klęski żywiołowej w Polsce już praktycznie obowiązuje. Bo rząd wprowadził liczne ograniczenia dla firm i obywateli w rozporządzeniach ministra zdrowia.

Tyle, że wprowadzając je, rząd opiera się teraz na uchwalonych przez PiS nowych, specjalnych przepisach oraz na ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych. Wprowadzając teraz stan klęski żywiołowej, rząd musiałby wycofać część obecnych ograniczeń np. zakaz zgromadzeń, czy zakaz organizowania mszy z udziałem wiernych.

Musiałby też kompetencjami do walki z wirusem podzielić się z samorządami (a teraz podporządkował sobie nawet samorządowe straże gminne).

Co może władza w czasie stanu wyjątkowego

Gdyby z powodu wirusa sytuacja w kraju się znacznie pogorszyła – w tym pod kątem bezpieczeństwa obywateli – można też ogłosić stan wyjątkowy.

Taki stan ogłasza rozporządzeniem prezydent – na wniosek rządu – na czas nie dłuższy niż 90 dni. Rozporządzenie prezydenta o stanie wyjątkowym musi zaaprobować Sejm, który może je uchylić. Stan wyjątkowy można przedłużyć tylko raz, na maksymalnie 60 dni i tylko za zgodą Sejmu.

Ogłoszenie stanu wyjątkowego daje dużo więcej praw rządowi niż stan klęski żywiołowej. I pozwoliłoby PiS-owi na niekontrolowane rządy oraz mocne ograniczenie demokracji, gdyby tylko chciał się zdecydować na ten ruch.

Ustawa ta reguluje użycie formacji policji i wojska – do tłumienia niepokojów - oraz zasady użycia przez nich broni palnej. Jeśli samorząd lokalny przestałby wykonywać zadania publiczne, to rząd może go zawiesić i wprowadzić komisarza.

Ustawa określa jakie prawa obywatelskie może zawiesić władza. Reguluje to art. 16. I tak można zawiesić prawo do:

  • organizowania i przeprowadzania wszelkiego rodzaju zgromadzeń (poza uroczystościami religijnymi);
  • organizowania i przeprowadzania imprez masowych;
  • strajków pracowniczych i innych form protestu w odniesieniu do określonych kategorii pracowników lub w określonych dziedzinach;
  • akcji protestacyjnych studentów organizowanych przez studenckie samorządy, stowarzyszenia lub organizacje;
  • zrzeszania się poprzez wprowadzenia zakazu tworzenia nowych stowarzyszeń, partii, związków zawodowych, czy fundacji.

W czasie stanu wyjątkowego władza może też zawiesić działalność istniejących już stowarzyszeń, partii politycznych, fundacji, związków zawodowych „których działalność może zwiększyć zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego”.

Stan wyjątkowy pozwala też na represje i wprowadzanie zakazów. Władza w jego czasie może wysłać dorosłych obywateli „zagrażających” porządkowi publicznemu lub ustrojowi państwa do miejsc odosobnienia. Może też z nimi przeprowadzać rozmowy ostrzegawcze.

Ponadto władza może nakazać lub zakazać:

  • przebywania lub opuszczania w ustalonym czasie oznaczonych miejsc, obiektów i obszarów;
  • uzyskania zezwolenia organów administracji publicznej na zmianę miejsca pobytu stałego i czasowego;
  • zgłoszenia w ustalonym terminie organom ewidencji ludności lub policji przybycia do określonej miejscowości;

Za złamanie zakazów jest kara aresztu lub grzywny.

Narzędzia do wprowadzenia dyktatury

Wprowadzenie stanu wyjątkowego mogłoby jednak źle się skończyć. Bo gdyby PiS tylko chciał, mógłby zgodnie z prawem wprowadzić ograniczenia dławiące demokrację. Ustawa o stanie wyjątkowym takie narzędzia daje, władza może z nich skorzystać, ale nie musi. I tak może być wprowadzona:

  • cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu obejmująca materiały prasowe, cenzorem jest wojewoda. cenzura nie obejmuje mediów należących do Kościoła;
  • kontrola zawartości przesyłek, listów, paczek i przekazów przekazywanych w ramach usług pocztowych o charakterze powszechnym lub usług kurierskich;
  • kontrola treści korespondencji telekomunikacyjnej i rozmów telefonicznych lub sygnałów przesyłanych w sieciach telekomunikacyjnych – to zgodna na masowe podsłuchy telefoniczne i kontrolę maili;
  • emisja sygnałów uniemożliwiających nadawanie lub odbiór przekazów radiowych, telewizyjnych lub dokonywanych poprzez urządzenia i sieci telekomunikacyjne, których treść może zwiększyć zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego. To zgoda na blokadę telewizji, radia i Internetu.

Ponadto w czasie stanu wyjątkowego władza mogłaby:

  • ograniczyć dostęp to towarów;
  • zamknąć szkoły i uczelnie wyższe;
  • ograniczyć obrót pieniędzmi;
  • ograniczyć transport drogowy; kolejowy, lotniczy;
  • ograniczyć funkcjonowanie systemów łączności oraz działalności telekomunikacyjnej i pocztowej, poprzez nakazanie wyłączenia urządzeń łączności lub zawieszenia świadczenia usług;
  • ograniczyć prawo posiadania broni palnej;
  • ograniczyć dostęp do informacji publicznej.

Część z ograniczeń związanych ze stanem wyjątkowym władza już wprowadziła. To zamknięte szkoły, ograniczenia w transporcie, zakazy w przemieszczaniu się i zakaz zgromadzeń. A wbrew zapisom Konstytucji regulującym stany nadzwyczajne władza ograniczyła obywatelom dostęp do sądu (rozprawy są zawieszone, a sądy zamknięte dla obywateli) oraz zawiesiła odpowiedzialność karną za złamanie przepisów przy pilnych zamówieniach na sprzęt do walki z koronawirusem, co zachęca do nadużyć.

Odszkodowania dla obywateli i firm

Jest jeszcze jeden ważny powód dla którego władza PiS nie ogłasza stanu nadzwyczajnego, zwłaszcza stanu klęski żywiołowej. Musiałaby wtedy wypłacać odszkodowania. Reguluje to ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela z 2002 r.

Ustawa jest krótka, ma jedną stronę i 11 artykułów. Daje ona prawo do odszkodowania każdemu, kto poniósł straty majątkowe z powodu wprowadzenia przez władzę ograniczeń wolności obywatelskich. Odszkodowanie jest tylko za realne straty, nie obejmuje utraconych korzyści. Odszkodowania wypłaca Skarb Państwa.

Ale jest haczyk. Wnioski o odszkodowanie trzeba składać do wojewodów, a ci zawsze są z nominacji rządu i mogą wnioski odrzucać.

Na odmowną decyzję wojewody przysługuje jednak pozew do sądu powszechnego. A sądy obecnie nie są jeszcze przejęte przez PiS i mogą wydawać korzystne dla obywateli i firm wyroki. Można założyć, że takich pozwów – zwłaszcza od firm w złej kondycji finansowej – byłoby wiele, a roszczenia mogłyby sięgać milionów złotych.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze