Jest taki stereotyp, że młodzi mają gdzieś politykę. Może kiedyś tak było – mówi Natalia ze wsi pod Zbąszyniem, która planuje zostać prezydentką Polski. W jej szkole właśnie odbyły się prawybory do Sejmu
Do lokalu ustawia się kolejka. Komisja wydaje karty, wyborcy podpisują listy i chowają się za biało-czerwonymi parawanami.
– Nie ma co stać w miejscu, bo na dobre to nikomu nie wychodzi – tłumaczy 18-latka, która właśnie wrzuciła głos do urny.
– Moi rodzice mówią, że może teraz nie jest okej, ale nie chcą zmiany. Kłócę się z nimi – dodaje koleżanka z klasy.
– Jeżeli ma być tak dalej, to ja sobie nie wyobrażam swojego życia. Choćby ta inflacja… Jak będę musiała pójść na studia, wynająć jakieś mieszkanie, cokolwiek jeść…
– Będzie ciężko.
– Będzie bardzo ciężko!
Nad urną usłyszę od nich też, że ich głosu rządzący nie słyszą.
Urna jest prawdziwa. 15 października wyborcy ze Zbąszynia (50 km od Zielonej Góry, 7 tys. mieszkańców) wrzucą do niej prawdziwe głosy. Licealiści wypożyczyli ją z urzędu miasta, ustawili w klasie od języka niemieckiego i 10 października zorganizowali prawybory w swojej szkole.
„Głosować mogą wszyscy! Młodzi mają głos! My mamy głos!” – zachęcali na filmach, które sami zrobili i opublikowali w sieci.
Kiedy wchodzę do ich szkoły, od progu witają mnie plakaty promujące wybory. Kierunkowskazy: „Do lokalu wyborczego”. Idę przez jasne, przeszklone korytarze. Klasy też są przeszklone, widzę uczniów w ławkach. „Akwarium” – mówią o swojej szkole. Do starego gmachu, który pamięta czasy pruskie i strajk dzieci w obronie języka polskiego, dobudowano kilkanaście lat temu nowoczesną część w stylu szwedzkim.
Kiedy tuż przed 09:00 rano dochodzę do lokalu wyborczego, chętnych do głosowania jest tylu, że tłoczą się przed wejściem.
Za stołem komisja: Krzysztof i Nikodem z klasy 3c, Marta z 3a, Zosia z 2c i Julian z 2b. Wszyscy z samorządu szkolnego. Profesjonalni, pracują z powagą, jak prawdziwa komisja. Będą przyjmować wyborców aż do szóstej lekcji.
– Pani Marta, opiekunka samorządu, napisała do nas jeszcze w czasie wakacji, że jest taki projekt. Od razu wszyscy byliśmy bardzo na tak: „Niech pani nas zgłasza!”. I od dłuższego czasu jesteśmy tym zajęci. Przygotowanie do wyborów zajmuje naprawdę dużo czasu – opowiadają mi w przerwach między wydawaniem kart.
Szkolna symulacja wyborów to część ogólnopolskiego projektu „Młodzi głosują”, który od 1995 roku prowadzi Centrum Edukacji Obywatelskiej. W tym roku zgłosiło się 749 szkół. Lekcja demokracji w praktyce – opisują inicjatywę autorzy. W ramach akcji uczniowie mają zajęcia, na których dowiadują się, czym jest demokracja, co robią Sejm i Senat i dlaczego warto chodzić na wybory. Poznają też programy partii. Są wskazówki, jak robić to w szkole bez agitacji na poszczególne ugrupowania, z zachowaniem neutralności.
Od prawdziwych wyborów szkolną symulację różni to, że uczniowie nie głosują na nazwiska, ale tylko na partie.
– Wiadomo, że nasze głosy nie liczą się do prawdziwych wyborów. Ale chcemy pokazać osobom na górze, że jesteśmy – mówi Marta. – Interesujemy się tym, jak wygląda Polska, urodziliśmy się tutaj i chcemy żyć w kraju, który nam odpowiada.
– Trzeba młodzieży pokazać, że na wybory trzeba chodzić, bo to jest po prostu ważne. Mogą zobaczyć, że Polskę można zmienić. Że oni sami mogą coś zmienić – tłumaczy mi Nikodem sens akcji.
– I na kogo dziś zagłosujesz? – podpytuję.
– Ty lepiej nie mów! – woła reszta komisji wyborczej.
Dlaczego Nikodem ma nie mówić?
– Im się nie podobają moje poglądy – uśmiecha się. – Otwarcie powiem: jestem za Konfederacją. W Polsce jest wolność słowa, a nie można powiedzieć, na kogo się głosuje, bo każdy każdego krytykuje – zauważa.
Nikodem chodzi do klasy „mundurowej” – w liceum w Zbąszyniu można wybierać spośród kilku profili i jeden z nich to bezpieczeństwo publiczne i ratownictwo. Są na nim uczniowie, którzy chcą być policjantami, strażakami, ratownikami medycznymi. W niektóre dni zakładają mundury. Ale Nikodem nie marzy o mundurze.
– Jezu… Mi to się marzy Ameryka! – rozmarza się.
– Na tirach, tak sobie myślałem, chciałabym tam jeździć… Wątpię, żebym chciał tutaj zostać. Ale to dopiero trzecia klasa, jeszcze nie wiem, jeszcze mam czas.
– Ja celuję w straż – mówi Krzysztof, który chodzi do klasy razem z Nikodemem. – Chciałbym na studia strażackie. Potem jeździć wozem, pomagać ludziom…
Do policji mnie nie ciągnie, bo policja często jest krytykowana – tłumaczy.
Do urny wrzucił głos na Trzecią Drogę. – Tamci mieli już swój czas. Teraz kto inny powinien nam pokazać, co może zrobić – tłumaczy.
– W mojej opinii obecna władza nie patrzy na to, jakie są potrzeby młodych ludzi. Nie tylko edukacyjne, ale też życiowe – uważa Marta.
Nikodem: – Mało przyszłościowa jest partia rządząca. Większość daje dla starszych. I dużo starszych osób idzie na wybory. Starsi ludzie robią nam Polskę dla siebie. Trochę to boli.
Martę boli w Polsce: – Brak wolności. Odbieranie praw kobietom. Ograniczanie osobom LGBTQ+ prawa do spokojnego życia. Każdy człowiek powinien mieć prawo kochać, bo czy to jest ważne, kto z kim śpi? Najważniejsze jest poszanowanie drugiego, a w naszym kraju nie zawsze można się tak czuć.
Widzi nadzieję w partiach opozycyjnych. – Choć oczywiście teraz jest kampania wyborcza i nie ma pewności, czy po wyborach spełnią obietnice – dodaje.
17-latka agituje wśród dorosłych. – Mam znajomych, którzy weszli niedawno w dorosłość i będą głosować. Namawiam ich do dobrych wyborów. Cała moja klasa jest bardzo upolityczniona, bardzo lubimy rozmawiać na te tematy. Zdarzają się zgrzyty, ale to nie powinien być w szkole temat tabu – przekonuje.
Marta mieszka we wsi Lutol Mokry i chciałaby tam zostać.
– Kiedyś były inne czasy, nawet taka odraza do ludzi ze wsi: jesteś gorszy, gorsza. Ja jestem dumna, że pochodzę z takiej społeczności. Mam w Lutolu rodzinę, z którą jestem bardzo związana. Wujek jest sołtysem. Uwielbiam ten klimat, cieszy mnie spokój – mówi. A przy tym ma szeroki plan: studia na psychologii, podyplomówka… I jeszcze: muzyka. Skończyła szkołę muzyczną na skrzypcach, nie gra teraz, bo nie ma instrumentu, ale pisze własne utwory. Właśnie przygotowuje się na konkurs piosenki.
Zosia: – Dołączyłam do projektu, żeby pokazać, że mamy głos. I że może jednak uda się naprawić to, co jest teraz w Polsce zepsute.
Zosia planuje studiować medycynę. – Jeśli dobrze się uda napisać maturę…
Matury obawiają się wszyscy. Czego jeszcze?
– Że się zwątpi w siebie… – mówi Julian, lat 15. Lubi matematykę, planuje studia na politechnice.
Zosia: – Że się potkniemy i nie wstaniemy, że się nie będzie już chciało.
– Dlaczego tak myślicie? – pytam.
Zosia: – Doświadczenie, które już mamy w tych młodych latach, pokazuje, że różnie może być… Czas, los różne płata figle.
Julian: – Tak wygląda życie, nie?
– Ja wszystko oglądam. Wiece wyborcze, debaty, w sejmie czytania, codziennie dwa wydania wiadomości w TVN i TVP. W internecie obserwuję polityków, Donalda Tuska, Roberta Biedronia, na Twitterze też pana Morawieckiego i Andrzeja Dudę – opowiada Natalia z 4a. Nie siedzi dzisiaj w komisji, ale organizuje, dogląda, pomaga. Jest przewodniczącą samorządu szkolnego.
Wśród planów Natalii: zostać prezydentką Polski.
– Są osoby w mojej klasie, które jeszcze bardziej są w politykę zagłębione. Jest taki stereotyp, że młodzi mają gdzieś politykę, a to nieprawda. Może kiedyś tak było, ale teraz zaczynamy zauważać, że jest źle i bardziej się interesować – tłumaczy. – Mój tata zawsze oglądał wszystkie wiadomości, a ja razem z nim, więc może stąd mi się to wzięło. Choć mojej młodszej siostry to na razie nie złapało, ją to nudzi. Tata należy do rady sołeckiej. Śmieją się u nas, że jak teraz będą wybory, to ja mam iść na sołtyskę – śmieje się Natalia, która mieszka w Chobienicach pod Zbąszyniem. Osiemnastkę na 40 osób wyprawiła w sali wiejskiej.
– Minusem mieszkania na wsi jest na pewno to, że młodzi nie mają, gdzie rozwijać zainteresowań. Myśmy przesiadywali pod strażnicą, teraz widzę, że młodsi siedzą pod salą wiejską. Ja nie mam żadnych takich pasji jak znajomi, którzy dorastali w mieście, nigdy nawet nie pomyślałam, żeby takie mieć – opowiada. – Ale zawsze można nadrobić. Z czasem przychodzi wszystko. No i znalazłam sobie zainteresowanie: politykę – uśmiecha się.
Serio myśli o tym, żeby wejść w poważną politykę. – Jeszcze nie wiem, jak to zrobić. Ale pewnie z czasem będę wiedziała.
Oczywiście, że oglądała debatę w TVP! Abstrahując od jej poglądów: najlepiej wypadł Hołownia. O całej debacie Natalia mówi: kabaret nie debata.
W 100 procentach żaden polityk jej nie przekonuje.
– Najbardziej zawsze Rafał Trzaskowski do mnie przemawiał. Byłam zawiedziona, że nie wygrał wyborów prezydenckich – wyznaje.
Głosować będzie w swojej wsi. – Nie chcę głosować na PiS, ich poglądy nie łączą się z moimi. Widzę, że niszczą dużo różnych sfer życia, między innymi edukację – tłumaczy.
W czasie wyborów na przewodniczącą szkoły zrobiła kampanię, na plakatach hasło: „Było świetnie, a teraz będzie magicznie”.
– Ja zawsze lubiłam porządzić – uśmiecha się. Bo jest też przewodniczącą klasy. Myśli o studiach z zarządzania. – Lubię czuć, że coś zmieniam. Bardzo lubię pracować z ludźmi i dla ludzi – mówi. I mówi to tak, że mam ochotę na nią zagłosować.
Mamy w OKO.press nowy program polityczny! Co tydzień w czwartki Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak komentują rzeczywistość polityczną. Sprawdźcie najnowszy odcinek: https://www.youtube.com/playlist?list=PLtvjdkxi9_FFKd_k5GZwzNLREdxwPC4LN
– O, ja bym się chciała do straży dostać… – 17-letnia Oliwia marzy. – Jak ja słyszę, że gdzieś syrena wyje, to w oknie już stoję.
Właśnie wyszła z głosowania z koleżankami, przyszłymi strażaczkami i policjantkami. Oliwia planuje studiować bezpieczeństwo publiczne i działa w OSP we wsi, z której pochodzi. – W wielu OSP dyskryminuje się dziewczyny, na przykład w Zbąszyniu nie ma ani jednej – to ją boli. – Z mojej rodziny nikt nie jest w straży, samo tak wyszło, po prostu od małego to lubiłam. Przyszłam do tej szkoły i do munduru mnie ciągnie. Do pracy, gdzie coś się dzieje. Nienawidzę rano wstawać, ale dla straży, to nie jest mi ciężko. Ostatnio byłam na pierwszej większej akcji. Szukaliśmy kobiety, która przyjechała z mężem z Poznania na grzyby. Miała Alzheimera, w lesie znaleźli jej telefon, psy złapały trop. Odnalazła się w Poznaniu na stacji – opowiada. Do pożarów jeszcze nie jeździ, bo nie jest pełnoletnia. – Ale widzieć widziałam.
Mnie się to podoba, żeby wejść w ogień i ugasić.
Niektórzy się dziwią: „No, jak to, że się nie boisz?”. A ja nie mam czegoś takiego, że się boję.
Niczego? – Boję się, co się ze światem dzieje. Ja się tak bałam, jak wojna na Ukrainie się zaczęła, że u nas też będzie. Tak, najbardziej boję się wojny.
Dlaczego zagłosowała w szkolnych prawyborach? – Trzeba, nie? My będziemy żyć w tym kraju. Uważam, że każdy powinien iść głosować. Ale nie wiedziałam na kogo. Nie jestem w ogóle za PiS-em. Inflacja, paliwa nie ma… Dużo z mamą rozmawiałam, podpowiedziała mi, kogo wybrać.
Koleżanki Oliwii też: wiedziały, na kogo nie chcą głosować, ale nie wiedziały, na kogo chcą. – Dopiero, jak zrobiłam latarnika wyborczego, to wyszło mi z moich poglądów – mówi policjantka. Wyszła jej Koalicja Obywatelska.
Gdyby politycy mogli ich usłyszeć, to co by im powiedziały?
– Może, żeby zobaczyli, jak długo my tu siedzimy. Codziennie prawie osiem lekcji. A u nas dużo dojezdnych. Wstajemy o szóstej i o 17:00 wracamy do domu. Jesteśmy zmęczeni.
W starszych klasach głosują niemal wszyscy. Mało chętnych jest wśród pierwszaków.
– Nie znam się! – śmieje się jeden z 15-latków, który właśnie wrzucił głos do urny. – Ale Olaf się zna i mi powiedział – dodaje.
– Nie można głosować tak, jak każą nam inni – tłumaczy mu nauczycielka języka polskiego, która przyszła z klasą na głosowanie. A pierwszoklasista odpowiada, że kolega Olaf przedstawił mu tylko programy partii i on z tego już wybrał sam.
– Na kogo zagłosowałeś? – podpytuję.
– Tajemnica lekarska!
– Nie musicie nikomu mówić, jakie macie przekonania polityczne – chwali go polonistka. – Możecie, jeśli chcecie. Ale trzeba pamiętać, że nie zawsze trafi się na kogoś, kto myśli tak jak my.
Nad urną w Zbąszyniu słyszę często od licealistów, że wiedzę o polityce czerpią głównie z TikToka. I że wybory to jest dla nich całkiem ciekawy temat. Ale, szczerze mówiąc, wszyscy żyją ostatnio Pandora Gate – najbardziej znani polscy youtuberzy i influencerzy mieli wykorzystywać nieletnie dziewczyny.
Nie oszukujmy się, mówią mi młodzi, to byli kiedyś wielcy ludzie dla nas.
Czekając na koniec głosowania, zwiedzam szkołę. Oprowadzają mnie licealiści. Mówią, że „ta szkoła jest inna niż wszystkie”. Nauczyciele tacy ludzcy jacyś, do pogadania, otwarci na uczniów. Ten pan jest super, a tamten nauczyciel najlepszy. Rodzinna atmosfera, choć to nic dziwnego, śmieją się trochę, skoro spędza się tu więcej czasu niż w domu.
Zaglądam do gabinetu dyrektora. Bogusław Pietrusiewicz od ponad 20 lat kieruje całym Zespołem Szkół nr 1 (w skład wchodzą jeszcze technikum i szkoła branżowa, mieszcząca się w innej części miasta, w sumie 600 uczniów). Szkoła zdobywa nagrody, wyróżnienia. Pytam dyrektora, czym on się najczęściej chwali. – Mamy naprawdę fajną młodzież – odpowiada.
A czego dyrektor się obawia? – Problemów natury psychicznej. Jest ich wśród młodzieży teraz tyle, że właściwie przestajemy uczyć, tylko zajmujemy się opieką. 35 lat pracuję w szkole, tutaj dyrektorem jestem od 1999 roku i tego wcześniej nie było. Samookaleczenia, próby samobójcze, depresje. Pani psycholog już rękawami robi, jedna w szkole na pół tysiąca osób. Ale pozytywne jest to, że coraz więcej osób przychodzi i mówi, że ma problem. Psycholog przestał być osobą, do której wstyd jest przyjść.
A w lokalu wyborczym Krzysztof unosi wielką urnę i wytrząsa z niej głosy. Zaczyna się komisyjne liczenie. Ktoś wrzucił wielokrotnie złożoną kartkę: w środku głos oddany na PiS. Ktoś postawił krzyżyki przy wszystkich partiach. Kilka kart pomyłkowo źle skreślonych. Ale poza tym żadnych dopisków, żartów, same poważne i ważne głosy.
Zosia: – O! Idzie pani Marta, cudowna kobieta.
Wchodzi Marta Misiewicz, opiekunka samorządu, germanistka. Powtarzam jej, bo nie słyszała, co o niej myśli młodzież.
– Lizusy! – pani Marta w śmiech.
– O poglądy staram się ich nie pytać, żeby nie było, że coś narzucam – mówi o akcji. – Na początku była burza mózgów: czy wiedzą, jak w praktyce wygląda głosowanie, czy byli kiedyś w lokalu wyborczym z rodzicami, co jest tam potrzebne? Okazuje się, że mało, kto wiedział – opowiada. Ale teraz nie musi już mówić im niemal nic. Marta Misiewicz podpisze tylko na koniec protokoły z głosowania.
W sumie w Zbąszyniu zagłosowało 249 licealistów na 343 uprawnionych.
Kto wygrał? O tym możemy napisać dopiero 16 października. Tak zaleca Centrum Edukacji Obywatelskiej.
W zeszłym tygodniu swoje osobne głosowanie, niezależne od tej akcji, zrobiło II LO w Gorzowie Wlkp. Już od 20 lat w tej szkole młodzież z rozmachem organizuje prawybory parlamentarne, prezydenckie, samorządowe – i od razu ogłasza wyniki. Wcześniej kuratorzy nie widzieli w tym nic złego. Tym razem akcję potępiła lubuska kuratorka oświaty, związana z PiS. Oświadczenie wydała już po tym, jak szkoła podała wyniki. Wśród uczniów stanowczo wygrała tam KO (46 proc.), dalej były Nowa Lewica (18,8), Konfederacja (10,3), Trzecia Droga (9,9), PiS (6,8) i Bezpartyjni Samorządowcy (3,3).
16 października Centrum Edukacji Obywatelskiej opublikowało wyniki szkolnych wyborów.
W liceum w Zbąszyniu zdecydowanie wygrała Koalicja Obywatelska – 130 głosów, dalej Konfederacja – 31 głosów, Trzecia Droga – 19, Nowa Lewica – 18, PiS – 9 głosów, Bezpartyjni Samorządowcy – 5, Polska Jest Jedna – 5, Ruch Dobrobytu i Pokoju – 3.
W całym kraju zagłosowało w 576 szkołach 99 439 osób. I też zdecydowanie wygrała Koalicja Obywatelska.
Oto wyniki ogólnopolskich komitetów:
Koalicja Obywatelska – 31,1 proc.
Konfederacja – 20,6 proc.
Nowa Lewica – 15,5 proc.
Prawo i Sprawiedliwość – 11,9 proc.
Trzecia Droga – 11 proc.
Bezpartyjni Samorządowcy – 4,1 proc.
Violetta Szostak – absolwentka filologii polskiej na UAM w Poznaniu, dziennikarka, przez 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą” w Poznaniu, autorka reportaży i wywiadów publikowanych m.in. w „Dużym Formacie” i „Wysokich Obcasach”. W 2022 r. w wydawnictwie Agora ukazała się książka "Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty" - rozmowa z Januszem Onyszkiewiczem, którą przeprowadziła wspólnie z Włodzimierzem Nowakiem
Violetta Szostak – absolwentka filologii polskiej na UAM w Poznaniu, dziennikarka, przez 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą” w Poznaniu, autorka reportaży i wywiadów publikowanych m.in. w „Dużym Formacie” i „Wysokich Obcasach”. W 2022 r. w wydawnictwie Agora ukazała się książka "Onyszkiewicz. Bywały szczęśliwe powroty" - rozmowa z Januszem Onyszkiewiczem, którą przeprowadziła wspólnie z Włodzimierzem Nowakiem
Komentarze