0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Michał Tomasikfot. Michał Tomasik

12. piętro Pałacu Kultury i Nauki, aula A. W ławach, które na co dzień wypełniają się studentami Collegium Civitas, tym razem zasiadła widownia. Pierwsze rzędy, zarezerwowane dla prelegentów, zajęli profesorowie nauk społecznych pracujący na zagranicznych uczelniach – członkowie działającej przy uczelni rady Concilium Civitas – oraz tegoroczni maturzyści, głównie rocznik 2004.

Autorzy i autorki mieli za zadanie wyciągnąć magiczną, szklaną kulę i opowiedzieć, co myślą na temat „Zima, wiosna, lato, jesień – moja Polska po wyborach 2023". W maju pisali maturę i esej o przyszłości, nadziejach, obawach, rzadziej o historii i bogoojczyźnianym sosie. Teraz spotkali się z wybitnymi polskimi intelektualistami na burzę mózgów.

Czy warto czytać, słuchać i myśleć o wyobrażeniach dziewiętnastolatków? Jeszcze jak.

To ludzie niekoniecznie reprezentatywni w poglądach, ale reprezentatywni w obserwacjach i diagnozach. Większość z nich pochodzi spoza wielkich ośrodków miejskich. Ich spojrzenie jest świeże, korzenie różne, ale wspólny mianownik.

Do wyborów ostatnia prosta. Ta dyskusja pomaga zrozumieć, gdzie jesteśmy, przed jakim wyborem stoimy, co nas czeka. I o co toczy się gra.

Przeczytaj także:

Wybory wyborów

Zarysowano ich kilka. O rozdrożu historii, czyli wyborach w 2023 roku mówił prof. Jan Zielonka z Oxfordu i Ca’ Foscari. “Jesteśmy na skrzyżowaniu historii. Nie wiemy, czy skręcić w lewo, czy prawo. Jak się znaleźć w raju czy w piekle. Wybór będzie miał cenę” – mówił – “Nie mamy władzy, ale trochę o jej funkcjonowaniu wiemy. Nie powiemy, jak skręcić, bo nie mamy konsensusu. Powiemy, jakie są konsekwencje decyzji, jak podjąć je świadomie i jak odróżnić mity od faktów. Wyboru musicie dokonać wy”.

“W waszych pracach rzuciły mi się w oczy dwie cechy: odwaga i pokora. Pokora, by widzieć Polskę taką, jaka jest, bez naiwności. Odwaga, by widzieć jaka ma być” – zaczęła Aleksandra K. Wiśniewska, była szefowa misji humanitarnych, m.in. w Jemenie i Iraku. Polityka uchodźcza zadecyduje o naszej przyszłości. Dzisiejsza debata – lub jej brak – napawa wstydem, który aktywistka pamięta z brzegu Grecji, u którego tonęli uchodźcy. Wybory są testem, czy zamiast referendum stać nas na mądrą politykę. Zapewnić poczucie kontroli, bezpieczeństwa i racji stanu z poszanowaniem prawa międzynarodowego, człowieczeństwa i moralności.

“Czym jest odwaga? To decyzja, że warto zrobić odrobinę więcej. Jesteś odważny. Idź. Zagłosuj”.

Najdosadniej o wyborze, przed którym staniemy w październiku, mówił prof. Maciej Kisilowski z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Wiedniu. “Czeka nas wybór – albo chcemy żyć w kraju, który jest w połowie konserwatywny i potrzebujemy pomysłów jak współistnieć, albo szukać bardziej liberalnego miejsca lub kraju bardziej zdecentralizowanego. Scentralizowana Polska będzie w najlepszym wypadku zgniłym kompromisem. W najgorszym wahadłem odbijającym się między proeuropejskim progresywizmem i polskim konserwatyzmem”.

Głosowanie ma nam wreszcie pokazać, czy na wyborczej ruletce wygrają żetony optymistów, czy pesymistów. Choć w kasynie zwanym Polską łatwo jednych pomylić z drugimi.

Optymizm czy pesymizm?

Problematyczne okazało się fundamentalne pytanie – jaka ta bliska, powyborcza przyszłość będzie? Profesorowie i profesorki nie byli zgodni. Prof. Wojciech Sadurski z Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji i Uniwersytetu w Sydney obstawiał pesymizm: “Smutek, melancholia. Nie depresja, ale rozpacz i narcystyczne użalanie się nad sobą. Jeden z tekstów mówił o wypaleniu”.

To nawiązanie do twórczości Patryka Krala z I LO w Cieszynie, zwycięzcy konkursu Młode Concilium 2023, który w formie pamiętnika zdawał sprawozdanie z codzienności maturzysty w 2043 roku. “Pracuję w pewnej firmie na pełen etat. Da się przeżyć, chociaż nie jest to coś, co sobie wyobrażałem.

Jestem wypalony. Z ciekawszych rzeczy? Niech pomyślę…”.

“Czytaliśmy inne prace” – mówiła prof. Anita Prażmowska z London School of Economics – “W ich wieku myślałam o tym, że Maciek mnie nie kocha albo żeby zwalczać wszystkie komunizmy i faszyzmy. Młodzi piszą o tym, co ich martwi i z czym się nie zgadzają, ale nie w tym nienawiści. Nie chcą zabraniać, tylko zrozumieć”. Wtórował jej prof. Jan Kubik z Uniwersytetu Rutgers i Londyńskiego: “Autorzy rozumieją sytuację, nie są zagubieni, nie zaniechali działań. Czytam to jako umiarkowany optymizm”.

Laureaci byli równie podzieleni. Gorzką recenzję “młodzieżowych” partii wystawiła zdobywczyni drugiego miejsca Łucja Kudła z I SLO w Warszawie: “Frustracji jest więcej! Kolejną grupą w kolejce po towar wysokiego popytu są młodzi gniewni w dwóch odłamach. Pierwszy to wyborcy Konfederacji, głównie młodzi mężczyźni, którzy wyznają pentalog według Sławomira Mentzena (...) Drugi odłam, wyborcy szeroko pojętej Lewicy, chce tego, od czego pierwszy się odżegnuje. Ta strona spektrum politycznego zwykle przechodzi kryzys wewnętrzny, po czym wykonuje bieg z przeszkodami i rozmawia o tym na terapii; i chociaż nie chce się do tego przyznać, bo jest najbardziej zlaicyzowaną grupą, zmartwychwstaje raz po raz. Pojawia się pytanie, czy czeka ją życie wieczne (...) Niezbadane są wyroki urn wyborczych”.

Powyborczą przeciwwagą dla warszawianki okazał się, nazwany przez profesorów “programem dla Tuska”, tekst Martyny Urban z Publicznego LO Sióstr Pijarek im. Pauli Montal w Rzeszowie. Maturzystka zaprezentowała plan na wzór “pierwszych stu dni”, który przy kolejnych porach roku wybrzmiewał kolejnymi ważnymi reformami.

“Jako że jesień to czas powrotu uczniów do szkoły, nastąpiło wiele zmian mających sprawić, aby było to dla nich miejsce pełne bezpieczeństwa i zaufania” – pisała Martyna – “Zdecydowano się zadbać o obecność psychologów w szkołach, zarówno podstawowych, jak i ponadpodstawowych”.

Wygrał pesymizm zamierzony, do którego przyznał się sam zwycięzca. Patryk Kral w rozmowie z prof. Sadurskim podsumował, że woli się “miło zaskoczyć niż gorzko rozczarować”. Na moje pytanie, czy odczuwa smutek, odpowiedział: “bardziej żal na zastaną rzeczywistość, nasze doświadczenia. To również pewnego rodzaju nadzieja na przyszłość, że możemy być wysłuchani, że możemy cokolwiek zmienić”.

Przeżyć, dożyć

Opowieść o życiu poza stolicą, choć piórem już zwarszawiałym, jest cenna. Prezentuje ją kilkoro laureatów konkursu. Pochodzący ze średnich i małych miejscowości dużo mówili o “bastionach PiS”, takich, jak m.in. Podkarpacie. To w równym stopniu żywy przykład co metafora wszystkich małych miejsc, z których pokolenie młodych ludzi wyjeżdża.

“Chciałbym się wyrwać i zakosztować życia w Polsce aglomeracyjnej” – mówił Filip Ratajczyk z I LO w Toruniu – “Ale potem chcę powrócić”. I powrót do miejsca, w którym tylko waga kota nie stoi w miejscu, opisuje Natalia Zamyłka z XXXV LO w Warszawie w tekście “Moje / niemoje Podkarpacie”.

Wspomina: “Mieszkanie nie zmieniło się od czasu, gdy byłyśmy tu ostatnio. Kot utył – „spasł się”, jak słyszę od wuja – ale w tle nadal ryczy TVP Info, a na zewnątrz nadal jest ten znany nam zaduch, to ciężkie powietrze zmarnowanego miasta. Gdy zasypiam, płaczę w poduszkę. Może gdybym mieszkała tu zawsze, nie płakałabym nigdy”.

To ojczyzny małe, nad którymi rozciąga się cień matki. Polska, która jaka jest, każdy widzi, ale jaka będzie?

“Dla moich rówieśników to pierwsze wybory parlamentarne, w których wezmą czynny udział, to odpowiedzialność za nasze jutro. To nasze wizje i nadzieje, obawy i oczekiwania. Dla mnie Polska po wyborach zawsze będzie moją ojczyzną, ale czy będzie moim domem?” – pisał Szymon Kwiatkowski z CXXII LO im. Ignacego Domeyki w Warszawie.

Prób zdefiniowania słowa “patriotyzm” również nie zabrakło. Młodzi zgodzili się, że trzeba je odzyskać i zdefiniować w sposób pozytywny, różny od narracji wykluczającej narzucanej przez prawicę. “Patriotyzm” poległ – bohatersko, a jak – w plebiscycie na najczęściej pojawiające się słowo w pracach uczestników. Historia przegrała z herstorią.

Młodzieżowe słowo roku

Prof. Kubik policzył. W ponad dwustustronicowym zbiorze tekstów padły rekordy. Ani razu nie pojawiły się słowa “kościół” i “religia”. A “historia” dziesięć razy, co powinno dziwić, kiedy mowa o przyszłości, ale nie powinno dziwić, kiedy mowa o Polsce i wyborach.

Bank rozbiła “kobieta”. Dosłownie, bo to słowo padło aż 52 razy, deklasując relikty przeszłości.

O to, kim jest kobieta w oczach licealistów, pytałem ekonomistkę, prof. Beatę Javorcik oraz Natalię Zamyłkę.

“Dzisiaj kobiety nikt nie pyta o zdanie. Wszystko jest ustalone odgórnie. Kobiety powinno się traktować jak podmiot, nie przedmiot, bo kobiety nie są takie same” – mówiła młoda laureatka.

Prof. Javorcik: “Widziałam w esejach kobiety zbuntowane, które nie chcą cnót niewieścich. Kobiety gniewne, które chcą być siłą polityczną. Jeśli zmiany mają nadejść, to kobiety muszą być ważną siłą”.

W eseju “Pomniki” ważny temat aborcji poruszyła Pola Hauzer z Wielokulturowego Liceum Humanistycznego w Warszawie: “Rządzący nie zdają sobie najwidoczniej sprawy, że aborcji nie można zakazać. Zakazać można jedynie bezpiecznej aborcji”.

Ani cnoty niewieście, ani maszynka do rodzenia dzieci, doda Lidia Pilawa z Niepublicznego Liceum nr 2 w Warszawie. Cytuje również wiersz Martina Niemöllera, który wybrzmiewa głośniej, kiedy Polskę w minionym tygodniu obiegła sprawa Pani Joanny:

„Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,

nie byłem komunistą.

Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,

nie byłem socjaldemokratą.

Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,

nie byłem związkowcem.

Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,

nie byłem Żydem.

Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”.

Should I stay or should I go?

“Zastanówcie się, czy wzorem nas – profesorów zagranicznych uczelni – nie emigrować” – żartował prof. Maciej Kisilowski w podsumowaniu debat. A może nie żartował wcale, bo mówił o Polsce, która jest w połowie taka, jak wyobrażają ją sobie młodzi ludzie, a w połowie zupełnie odwrotna. Sugerował, by myśleć o zmianie dla wszystkich lub decentralizację. Wyjazd z kraju miałby być odpowiedzią na wolę życia w państwie demokracji i wartości liberalnych. Tylko że młodym się nie pali do kupowania biletu.

Wielokrotnie podkreślali nadzieję, że dom będzie tu. Wyrażali wolę zmiany i chęć działania.

Kiedy padało “I have a dream” Martina Luthera Kinga, to odpowiadali jak Liv Vanhhöfen z XIII LO w Szczecinie: “Sny można urzeczywistnić, ale nie można tego zwalić na nas – młodych. Potrzebujemy wsparcia”.

Moja Polska po wyborach 2023 zacznie się od jesieni, oby nie średniowiecza, potem zima, oby nie tysiąclecia, potem wiosna, oby wszystkie niedźwiedzie dawno już nie spały. Choć do lata, które wymarzyła sobie Martyna Burda w swoim eseju, został prawie rok, to nad jesienią już unosi się zapach kwitnącej demokracji i dojrzałych obywateli. Czujecie?

;

Udostępnij:

Michał Tomasik

Wydawca w radio TOK FM i wykładowca w Collegium Civitas. Absolwent filozofii na UJ i dziennikarstwa na Collegium Civitas. W wolnym czasie tłumaczy, dlaczego wyjechał z Trójmiasta.

Komentarze