0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

6 czerwca 2018 podczas dyskusji nad wnioskiem o wotum nieufności wobec wiceprezes Rady Ministrów Beaty Szydło, głos w jej obronie zabrał premier Morawicki. Mówił o programach społecznych rządu PiS i wzroście nakładów na niepełnosprawność. W stenogramie czytamy (str. 160):

"Budżety domowe osób tragicznie pokrzywdzonych przez los zwiększyliśmy poprzez różnego rodzaju dodatki rehabilitacyjno-pielęgnacyjne, rentę socjalną z ok. 2 tys. zł do ok. 3 tys. zł, a więc o 50%. To są realne środki... (Głos z sali: Kłamie pan!) ...w budżetach rodzin z osobami niepełnosprawnymi. (Oklaski) W ciągu tylko ostatniego okresu – 2,5 roku zwiększyliśmy rentę socjalną prawie o 50%."

Morawiecki formułował już takie twierdzenia wielokrotnie, choćby na spotkaniu z mieszkańcami Garwolina (5 maja), czy podczas wystąpienia na sali BHP w Stoczni Gdańskiej (20 maja). Ale to nie czyni tego twierdzenia prawdą. Mógł się pomylić raz, lub dwa razy, ale powtarza ten fałsz już drugi miesiąc.

Tym razem musimy się więc zgodzić się z anonimowym głosem z sali sejmowej: premier kłamie. Podobnie jak wtedy, gdy w tym samym przemówieniu twierdził, że obecna waloryzacja rent i emerytur jest większa niż "groszowe waloryzacje" za rządów PO-PSL.

Przeczytaj także:

Renta socjalna zwiększona o prawie 50 proc.? Nic podobnego

Zacznijmy od drugiego stwierdzenia:

W ciągu tylko ostatniego okresu – 2,5 roku zwiększyliśmy rentę socjalną prawie o 50%.

Wsytąpienie w Sejmie,06 czerwca 2018

Sprawdziliśmy

Fałsz. Wzrosła o 39 proc. Spora część wzrostu to efekt protestu

Gdy PiS doszedł do władzy renta socjalna wynosiła: 739 zł brutto, czyli 643 zł na rękę. W marcu 2016 roku została podniesiona o 2 zł – do 741 zł. To zwyczajna waloryzacja renty, jaka następuje co rok, wyliczana na podstawie średniego rocznego wskaźnika inflacji i przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku (w 2014 roku renta wynosiła 709 zł brutto; w 2013 – 698 zł, w 2012 - 671 zł ).

W 2017 roku renta socjalna wzrosła do 840 złotych brutto. To efekt skokowego podniesienia minimalnej renty z tytułu całkowitej utraty zdolności do pracy do 1000 zł brutto (wg ustawy renta socjalna stanowiła 84 proc. tej ostatniej). Ta podwyżka jest własną inicjatywą rządu (przede wszystkim Elżbiety Rafalskiej) i tutaj ma się on czym chwalić.

Od września 2018 roku – ale z wyrównaniem od czerwca – renta wzrośnie do ok. 1030 zł brutto, czyli 886 zł netto. Renta socjalna wzrośnie więc o ok. 240 zł na rękę licząc od początku rządów PiS.

To wzrost o 39 proc., a nie o prawie 50 proc. jak sobie tylko znanym sposobem policzył premier. 39 proc. to zresztą wartość jaką posługuje się ministerstwo w swoich materiałach. Być może Morawiecki czegoś nie doczytał. Po 40 dniach sejmowego strajku powinien jednak znać te liczby na pamięć.

Największa część tej podwyżki - dodatkowe 165 zł od czerwca 2018 jest właśnie rezultatem protestu matek i osób z niepełnosprawnością, choć rząd lubi przedstawiać to jako własną inicjatywę.

Za własną inicjatywę rządu należy uznać podniesienie minimalnej emerytury i renty w 2017 roku, a więc i renty socjalnej (która wzrosła przy okazji, bo jej wysokość jest powiązana z tą kwotą). Ta ostatnia wzrosła wówczas o 78 zł netto. Faktyczną i niekwestionowaną zasługą rządu jest zatem około jedna trzecia z całkowitej kwoty 2,5 letnich podwyżek.

Podsumowując: nie "prawie 50 proc." tylko 39 proc., z czego większość to albo zwykła waloryzacja, albo efekt protestu.

Dobrze, że rząd spełnił postulat protestujących, ale nie powinien udawać, że była to jego własna inicjatywa.

Budżet domowy OzN wzrósł o połowę? Kłamstwo

O ile twierdzenie o wzroście renty socjalnej jest częściowo fałszem, a częściowo manipulacją, to twierdzenie o 50 proc. wzroście budżetów domowych "osób tragicznie poszkodowanych przez los" jest po prostu kłamstwem i to grubym.

Budżety domowe osób tragicznie pokrzywdzonych przez los zwiększyliśmy poprzez różnego rodzaju dodatki rehabilitacyjno-pielęgnacyjne, rentę socjalną z ok. 2 tys. zł do ok. 3 tys. zł, a więc o 50%

wystąpienie w Sejmie,06 czerwca 2018

Sprawdziliśmy

Fałsz. Nie wzrosły, a wrosną. Nie wszystkich, a niektórych. O 28 proc.

Morawiecki już dwa razy powiedział coś podobnego, a my już dwa razy o tym pisaliśmy (tutaj i tu) Napiszemy i czwarty raz, jeśli będzie trzeba.

Poza wzrostem renty socjalnej o 39 proc. od 2015 roku (patrz wyżej) wzrosło też świadczenie pielęgnacyjne. Jest to wynik wzrostu minimalnego wynagrodzenia, bowiem wysokość świadczenia pielęgnacyjnego jest zwiększana o wskaźnik waloryzacji (procent wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę).

Tryb podnoszenia płacy minimalnej reguluje ustawa z 2003 roku, ale zasługa rządu PiS polega na tym, że faktycznie podnosi ją śmielej niż poprzednicy.

W 2014 roku świadczenie pielęgnacyjne wynosiło 1000 zł. Był to efekt ówczesnego protestu osób z niepełnosprawnością i opiekunów. Kwota 1200 zł w 2015 i 1300 zł od 1 stycznia 2016 to także wynik porozumienia z 2014 roku. Była to wartość prognozowanej wówczas na 2016 rok płacy minimalnej netto. Gdy protest się zaczynał w marcu 2014 świadczenie pielęgnacyjne wynosiło 620 zł. Rodzice dostawali także 200 zł dodatku z rządowego programu. Protestujący nie przerwali protestu po rządowej deklaracji, że świadczenia zostaną podniesione o konkretne kwoty, tylko domagali się corocznej waloryzacji.

To dzięki nim to świadczenie jest teraz waloryzowane proporcjonalnie do minimalnego wynagrodzenia, bo parlament przyjął wówczas ustawę podwyżkową. Dziś świadczenie wynosi 1477 zł, a rząd PiS po prostu realizuje zapisy ustawy z 2014 roku.

W 2016 roku wypłacano przeciętnie 117 tys. świadczeń pielęgnacyjnych miesięcznie.

Bez zmian pozostało natomiast najpowszechniejsze ze świadczeń – zasiłek pielęgnacyjny, który wynosi 153 zł. Nie był zresztą waloryzowany od 2006 roku. OKO.press liczyło niedawno, że dzięki temu na osobach z niepełnosprawnością „zaoszczędzono” przez lata ok. 3 mld złotych, a obecnie co roku wydaje się nawet 400 mln zł mniej z budżetu państwa.

W 2016 roku zasiłek pielęgnacyjny otrzymywało ok. 917 tys. osób. 43 proc. z nich to osoby niepełnosprawne w stopniu znacznym. Zasiłek pielęgnacyjny wzrośnie od listopada 2018 o 30 zł. Możemy przyjąć, że to jeden z rezultatów protestu, choć nie był to główny postulat protestujących.

Zapowiedziano też podwyżkę specjalnego dodatku opiekuńczego. Wynosi on 520 zł i nie był podnoszony od wielu lat. To właśnie ten zasiłek otrzymują opiekunowie, których podopieczni stali się niepełnosprawni po 18. roku życia, nie dostają więc świadczenia pielęgnacyjnego. Od paru lat walczą oni o zrównanie świadczeń zgodnie z wyrokiem Trybunału z 2014 roku. Bez skutku i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić. Ministerstwo zapowiedziało właśnie podniesienie dodatku do 620 zł.

Morawiecki po raz kolejny sumuje też świadczenia dla osób z niepełnosprawnością i ich rezygnujących z pracy zarobkowej opiekunów. Tymczasem to dwie różne grupy świadczeniobiorców.

W przypadku najbardziej „uprzywilejowanej” (o ile to określenie ma jakikolwiek sens w tym wypadku) grupy rodzin zsumowane świadczeń dla opiekunów i osób z niepełnosprawnościami to 1996 zł netto w 2015 i (planowane) 2547 zł netto pod koniec 2018 roku. To wzrost o 28 proc., a nie 50 proc.

Ile łącznie jest osób ze poważną niepełnosprawnością? Nie wiadomo dokładnie, bo system orzekania w Polsce jest skomplikowany, niesprawiedliwy i często nie odpowiada rzeczywistości. Przypomnijmy, że świadczeń pielęgnacyjnych wypłaca się 117 tysięcy. Otrzymuje je mniejsza część rodzin osób ze znaczną niepełnosprawnością. Mniej dostają m.in.

  • rodziny osób ze znaczną niepełnosprawnością, w których opiekun pracuje też zawodowo;
  • osoby ze znaczną niepełnosprawnością bez opiekuna;
  • rodziny osób ze znaczną niepełnosprawnością, która powstała w wieku dorosłym.

Za ile żyją takie osoby? Może premier wyraził się niezręcznie i chodziło mu o rozporządzalny budżet gospodarstw domowych mierzony przez GUS, a nie o wzrost świadczeń? W 2016 przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny (z pracy najemnej i świadczeń socjalnych) na 1 osobę w gospodarstwie z osobą z niepełnosprawną wyniósł 1253 zł (w 2015 było to 1166 zł). To 278 zł mniej niż w gospodarstwie domowym bez osoby z niepełnosprawnością. Najnowszych danych jeszcze nie mamy, ale jest po prostu niemożliwe, że wzrósł on o połowę od 2015.

Według Europejskiego Statystycznego Badania Zdrowia (EHIS), w 2014 roku było 1062,8 tys. osób z prawną niepełnosprawnością w stopniu znacznym (i 1581,8 tys. w stopniu umiarkowanym). Ogromna większość z nich bardzo się zdziwi słysząc, że dzięki "różnego rodzaju dodatkom rehabilitacyjno-pielęgnacyjnym" ich budżet domowy wzrósł w ciągu 2,5 roku o 50 proc.

Bo to bzdura.

;
Na zdjęciu Bartosz Kocejko
Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze