0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 20.01.25 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 20.01.25 / ...

Słowo Polska pada tam gdzieś przy okazji i nie wprost. Ale pada.

Warunki te podał jednak nie sam Putin, ale tzw. komentatorzy telewizyjni w wieczornych “Wiestiach” 20 stycznia. Takie komentarze objaśniające, o co chodzi Putinowi, nie są tam za częste, więc są ważne. Trzeba też pamiętać, że Putin nigdy nie podał sam swoich celów w Ukrainie – poza tym uniwersalnym, że „bije, bo może”.

Teraz też tego nie zrobił – we fragmencie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa (spotkania z najważniejszymi urzędnikami – na zdjęciu głównym) tuż przed objęciem stanowiska przez Donalda Trumpa mówił na okrągło, tak że trudno go łapać za słowo. Choć co nieco powiedział.

Putin, osobisty przyjaciel Xi

W pierwszym dniu urzędowania Trumpa, 21 stycznia Putin pokazał się natomiast w telewizji, jak prowadzi wideokonferencję z Xi Jinpingiem. Co dało telewizji powód, by pierwszy materiał telewizyjnego dziennika poświęcony był nie Trumpowi, ale opowieści o rozkwitającej współpracy Rosji z Chinami i temu, jak Putin w serdecznej atmosferze rozmawiał z Xi „bez krawata” (o propagandowej roli takich elementów jak „bez krawata” będzie niżej).

To ma pokazać, że Putin rozdaje karty. I to on negocjuje z Trumpem – a nie np. Trump zaraz zacznie omawiać “problem rosyjski” z Chinami.
Dwaj starsi męzczyxni na ekranie minitora w czasie telekonferencji
Putin chwali się relacjami z Xi. Czołówka "Wiesti" 21 stycznia 2025.

Jest to bowiem teraz największy problem propagandy: by negocjująca Rosja wyglądała na potęgę. I by wyglądało na to, że to Putin rozdaje karty. A nie jest to łatwe, bo jednocześnie propaganda Kremla pokazuje Trumpa, jakby był prawdziwym partnerem Putina. Czyli kimś, kto do „tradycyjnych wartości Zachodu” ma równie przemocowy stosunek, jak władca Kremla. I kto niczyich racji uwzględniać nie będzie. Jak więc odbiorcy propagandy mają zawierzyć negocjacjom z kimś takim?

Propaganda o stanowisku Rosji wobec Trumpa

Przedstawiając się jako mocarstwo, Moskwa zgłasza teraz jednak na wyrywki gotowość do rozmów z Trumpem i całym Zachodem. Co jest istotną zmianą: wszak Putin twierdził, że najechał Ukrainę, bo rozmowy nic nie dały. A teraz mają coś dać. Przy czym z deklaracji Kremla wynika, że nawet gotów jest do ustępstw, choć rozmów nie zamierza prowadzić z Ukrainą.

To dla Kremla być albo nie być.

Przeczytaj także:

„Teraz zgadywanie jest niewdzięcznym zadaniem, jesteśmy otwarci na kontakty, wielokrotnie to potwierdzaliśmy, odpowiadając na istotne pytania” – zaczął licytację do kamery 20 stycznia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow na wspomnianej Radzie Bezpieczeństwa. Ale do tego potrzebne są „poważne propozycje od krajów zachodnich, które zamroziły lub zerwały stosunki z Federacją Rosyjską”.

„Celem nie powinien być krótki rozejm [w Ukrainie], ale długoterminowy pokój oparty na poszanowaniu słusznych interesów wszystkich ludzi, wszystkich narodów, które żyją w tym regionie” – mówił z kolei Putin. „Najważniejsze jest wyeliminowanie pierwotnych przyczyn kryzysu, o czym Moskwa wielokrotnie mówiła”.

Putin więc mówi poddanym, że zamierza się targować o Europę Wschodnią. A że Trump jest gotowy zamienić sankcje na cła (jak cytuje go propaganda Kremla), więc jest o czym rozmawiać.

Propaganda sugeruje rozbiór Ukrainy

Tu włączyli się telewizyjni „komentatorzy” i sam prezenter „Wiesti”, który 20 stycznia objaśnił widzom, co Putin miał na myśli. Otóż przy kwestiach, które rozpatruje Putin, sprawa frontu w Ukrainie jest mało istotna. Chodzi o uregulowania dotyczące całego regionu, wszystkich wspomnianych przez Putina narodów.

Czyli zamieszkujących „cały region Europy Wschodniej”

“Rosjan, Ukraińców, Żydów, Węgrów, Mołdawian, Rumunów, Polaków i Rusinów”

- wyjaśniły „Wiesti”. Jak Putin zamierza się nami wszystkimi zająć, nie wiadomo.

Jeśli chodzi o „komentatorów”, to pierwszy z nich, Konstantin Kosaczow, wiceprzewodniczący Rady Federacji (izby wyższej) wskazał 20 stycznia, że nie ma już „Ukrainy w granicach z 1991 czy 2022 r.” i teraz trzeba ustalić, jakie te granice Ukraina ma.

Kosaczow nie jest Putinem, ale to, co mówi, jest wielkim ustępstwem w stosunku do twierdzenia, że Ukraina w ogóle nie istnieje. Kosaczow służy propagandzie do pokazania, że negocjacje o granicach Ukrainy są możliwe, i mogą – jeśli poddani Putina dadzą sobie to wmówić – być wielkim sukcesem Rosji.

Drugi „komentator” Andriej Klimow (także członek Rady Federacji) dodaje, że należy ustalić zasady funkcjonowania całego regionu. Używa przy tym pojęcia „przestrzeń byłego ZSRR” oraz „państwa, które miały negatywny wpływ na konflikt w Ukrainie”. Co może oznaczać wszystko, ale i nic – wojna dopełniła przecież czystki etnicznej we wschodniej Ukrainie. Kto chciał do Rosji, już tam jest.

21 stycznia „Wiesti” znowu wróciły do dręczącego propagandę od początku Wielkiej Wojny pytania, czym jest Ukraina. Z mapki dowiedzieliśmy się, że cały zachód Ukrainy Stalin zabrał Polsce i Węgrom. Co obecnie uważa się za działanie „niedemokratyczne”.

Mapa Ukrainy z zaznaczonymi na kolorowo zachodnimi regionami
Tereny Ukrainy, które Stalin "niedemokratycznie" odebrał innym państwom, a Putin chętnie by oddał. "Wiesti", 21 stycznia 2025

Z czego mamy wnosić, że teraz Polska i Węgry powinny przystąpić do rozbiorów Ukrainy. A że raczej do tego nie dojdzie, to propaganda będzie mogła opowiadać, że Europa wyjdzie na porozumieniu w sprawie Ukrainy gorzej, niż by mogła – zatem to Putin wygrał.

Całość propagandowego wywodu, że Rosja zamierza zmienić granice w Europie i wprowadzi tam jakiś nowy ład, podsumowuje Putin: „Rosja będzie walczyć o interesy swojego narodu. Na tym właśnie polega cel i sens prowadzenia specjalnej operacji wojskowej”.

Na czym te "interesy” polegają, poddany Putina się nie dowie – i o to chodzi.

Jak Moskwa liczy na Trumpa

Putin ogłasza 20 stycznia publicznie, że Trumpa szanuje i mu gratuluje. „Wykazał się odwagą i odniósł przekonujące zwycięstwo w wyborach”.

To kontrastuje nie tylko z ostentacyjną rezerwą Putina wobec Trumpa zaraz po amerykańskich wyborach. Ale i z przekazem propagandy, która jeszcze w niedzielę 19 stycznia opowiadała, że Trump tak naprawdę niewiele będzie mógł. Owszem, pogoni „LGBT” (co oczywiście musi cieszyć propagandę opartą na pochwale poniżania słabszych i mniejszości), ale jeśli chodzi o zarządzanie światem – to na przeszkodzie stanie mu “głębokie państwo” (tu propaganda Kremla stosowała typową figurę: “Deep State” zarządzają bardzo skutecznie potykający się o własne nogi staruszek Biden i kretynka, bo kobieta, Kamala Harris – propaganda żyje sprzecznościami, bo to uniemożliwia odbiorcy samodzielną analizę przekazu).

Teraz Putin wskazał jednak, że Trump naprawdę “wszystko może” i trzeba się do niego troszkę poprzymilać.

„Moskwa z zadowoleniem przyjmuje postawę Trumpa i jego słowa o konieczności zrobienia wszystkiego, aby zapobiec trzeciej wojnie światowej” (czyli Trump jednak może).

„Widzimy wypowiedzi nowo wybranego prezydenta USA i członków jego zespołu o chęci przywrócenia bezpośrednich kontaktów z Rosją, przerwanych nie z naszej winy przez ustępującą administrację. Słyszymy także jego wypowiedzi o konieczności podjęcia wszelkich działań, aby temu zapobiec trzeciej wojnie światowej. Oczywiście przyjmujemy z zadowoleniem tę postawę” – powiedział też Putin.

„Przyjęcie z zadowoleniem” propaganda oczywiście podchwyciła: z zachwytem opowiadała, jak fantastycznie Trump wyglądał w czasie inauguracji, jak przygadał Bidenowi. I jak na przyjęciu inauguracyjnym kazał podać wino co prawda kalifornijskie, ale “z nazwą nawiązująca do Rosji„ (czyli ”Korbel Russian River Valley Natural").

To pozwoliło pominąć informację, że w inauguracyjnej mowie Trumpa nie było słowa o Rosji. I ogłosić z satysfakcją, że „Zełenski poczuł się gorzej”, gdyż Trump nie wspomniał Ukrainy.

Zwróćmy uwagę na ten chwyt: propaganda Kremla stale miesza nieistotne obrazki z tym, co może mieć znaczenie (kto jakim jechał samochodem, kto był w krawacie, a kto bez, co było w menu – z tym, co kto powiedział). To znakomicie pozwala przekręcić przekaz na taki, jaki pasuje propagandzie. A przynajmniej tak namieszać, by odbiorca nic nie zrozumiał.

Czy rozmowy z Trumpem się zaczęły?

Tu też propaganda stosuje metodę mieszania wszystkiego ze wszystkim. Z tego, co mówi, można wnosić, że kontakty trwają, ale rezultatów, na jakie liczy Kreml, ciągle nie ma.

  • Po pierwsze propaganda ogłasza, że rozmowa Trump-Putin może odbyć się „już wkrótce”. Bo tak powiedział Trump. Do tego zdaniem Ławrowa „Donald Trump uważa rozwiązanie kryzysu ukraińskiego za priorytet swojej polityki zagranicznej”. „Dają jasno do zrozumienia, że rozumieją niektóre aspekty stanowiska Rosji, na przykład dotyczące niedopuszczalności członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim”.
  • Jednocześnie rzecznik Putina Pieskow ogłasza 21 stycznia, że „nie rozpoczęły się jeszcze przygotowania do rozmowy telefonicznej między prezydentami Rosji i USA Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem”.
  • Po nim powtarza to asystent Putina Uszakow: „Nie było konkretnych kontaktów Stanów Zjednoczonych z przedstawicielami Rosji w sprawie kontaktów prezydenta Rosji Władimira Putina z amerykańskim przywódcą Donaldem Trumpem, pomimo wypowiedzi pojawiających się w mediach”.

Skoro dwóch zaprzecza, to rozmowy się już odbyły. Poprzez zaprzeczenia propaganda sugeruje jednak, że Putinowi na rozmowach nie zależy, choć raczej zależy bardzo. Dodajmy do tego, że propaganda stara się zdeprecjonować wszelkie informacje świadczące o tym, że administracja Trumpa może równolegle prowadzić rozmowy z Ukrainą. Mamy z tego zrozumieć, że nawet gdyby do takich rozmów doszło, to nie byłyby one tak ważne, jak rozmowy z Putinem.

Nadchodzi kres wojny

Warto odnotować, że choć Putin gra o większą stawkę niż jakaś tam wojna w Ukrainie (która coraz wyraźniej trwa też w Rosji – regularnie nękanej ukraińskimi dronami tak bardzo, że pewien prawosławny duchowny nazwał to „karą za rozpustę i aborcję”), to propaganda coraz wyraźniej przygotowuje odbiorców do życia w pokoju – z kilkuset tysiącami zdemobilizowanych żołnierzy, w tym kalek.

Do opowieści, jak fantastyczne protezy produkuje rosyjski przemysł (co oznacza oczywiście, że nie produkuje; poznajemy to po wezwaniach VIPów, żeby produkowała) doszła równie nieprawdziwa obietnica, że po demobilizacji czeka na żołnierzy wspaniała przyszłość. Dostaną bowiem świetne oferty pracy i wysokie stanowiska państwowe.

Róznego typu protezy nóg na stole
Nowe wspaniałe protezy – nie tylko do chodzenia, ale nawet do biegania. "Wiesti", 21 stycznia 2025
Wojskowi w sali lekcyjnej siedzą przy ławkach z przepierzeniami, na uszach mają słuchawki
Weterani zdobywają nowe umiejętności dzięki państwowym kursom, "Wiesti", 18 stycznia 2025

To nieprawda, bo gospodarki rosyjskiej na to nie stać. A poza tym wsparcie weteranów wracających z wojny nie jest możliwe bez wsparcia społeczeństwa obywatelskiego. Którego zalążki wojna w Rosji zmiotła.

Niemniej w prognozie pogody jest zawieszenie broni – czego by Putin nie wygadywał.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze