Propaganda Kremla na pełnych obrotach objaśnia, dlaczego rozejm Trumpa w Ukrainie nie jest możliwy, a wszystkie problemy Trumpa rozwiąże kapitulacja Ukrainy. A Amerykanie grzecznie to powtarzają
Propaganda Kremla odnotowuje ten sukces. Zauważa, że rzeczywiście ekipa Trumpa mówi dziś językiem Moskwy.
„Waszyngton radykalnie zmienił swoją retorykę wraz z przybyciem nowego prezydenta USA Donalda Trumpa i jego zespołu, a Moskwa jest o wiele bardziej pod wrażeniem nowego podejścia” (rzecznik Putina Pieskow 23 marca).
Ktoś, kto opowieści Moskwy nie śledzi, może myśleć, że wypowiedzi Trumpa, Vance’a czy Steve’a Witkoffa o Ukrainie są tylko głupie i groźne.
Tymczasem Donald Trump z kolegami mówi dziś czystym językiem Kremla.
Jeszcze niedawno wydawało się to absolutnie niemożliwe.
Moskwa tymczasem stawia kolejne warunki. Pytanie, czy ekipa Trumpa to łyknie. Może – w tej chwili Donald Trump opowiada wszem i wobec, że Rosjanie chcą pokoju i że lada chwila amerykańscy negocjatorzy go osiągną. Zostaje tylko kilka „niuansów” oraz szczegółów technicznych. Czyli po prostu kapitulacja Ukrainy.
Propaganda Kremla z satysfakcją odnotowuje, że Trump – zachwycony tym, że Putin zamówił jego portret i modlił się za niego w cerkwi – zupełnie nie zauważył, że Putin de facto odrzucił propozycję 30-dniowego rozejmu. „Myślę, że on chce pokoju” – dzieli się przemyśleniami wysłannik Trumpa Witkoff w wywiadzie dla Fox News. Rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce opowiada, że do całkowitego zawieszenia broni w Ukrainie „pozostał już tylko jeden krok”.
Tymczasem propaganda Kremla mówi otwartym tekstem: nie będzie żadnego zawieszenia broni:
I zupełnie spokojnie propaganda opowiada swoim, że Putin wygrał starcie z Trumpem, czyli rozmowę telefoniczną 18 marca. I że tak uważa cały świat, z wyjątkiem Trumpa.
(na zdjęciu u góry – ilustracja rozmów Putin-Trump pokazywana w telewizji. Charakterystyczne, że przy takich okazjach propaganda pokazuje oficjalne zdjęcie młodszego o 20 lat Putina, o jeszcze pociągłej twarzy. Takiego Putina ponadczasowego, wiecznie żywego – emanację państwa rosyjskiego).
Przesuwanie się frontu w Mar-a-Lago polega na podsuwaniu kolejnych postulatów Moskwy.
Równocześnie Moskwa opowiada, że nie należy dogadywać się z prezydentem Ukrainy Zełenskim, ale wymusić na Ukrainie kapitulację. Po tym, jak Amerykanie rozgryźli już problem legitymacji Zełenskiego i odkryli, że ma on poparcie, Kreml lekko zmienia narrację.
Chodzi o to, że Zełenski nie jest w stanie dotrzymać słowa, bo po prostu nie panuje nad swoją armią. Ten argument zaczął być eksploatowany od 21 marca, kiedy to prawdopodobnie Rosjanie wysadzili w powietrze przepompownię gazową Sudża w obwodzie kurskim (zasilała w gaz m.in. Słowację i Węgry). Ponieważ Ukraińcy jasno powiedzieli, że to nie oni, Moskwa zaczęła opowiadać, że akcję musiały przeprowadzić oddziały ukraińskie, które „nie uznają władzy Zełenskiego” („Wiesti Niedieli” 23 marca poświęciły temu osobny).
„Władze w Kijowie nie są w stanie i nie chcą podporządkować się żadnym porozumieniom; należy spodziewać się prowokacji z ich strony nawet po formalnym wyrażeniu zgody na jakiekolwiek inicjatywy pokojowe” (deputowany do Dumy Konstantin Zatulin, 20 marca).
„Brak umiejętności prowadzenia negocjacji przez reżim w Kijowie jest oczywisty i budzi niepokój” (Pieskow, 19 marca).
„Ukraiński rząd jedynie formalnie zgadza się z USA, a następnie nadal promuje kwestie, które są »fundamentalne« dla Ukrainy.
Na przykład szef ukraińskiego MSZ po raz kolejny wygłasza tezy o integralności terytorialnej, udziale Ukrainy w UE czy NATO i pociąganiu Rosji do odpowiedzialności" (ukraiński zdrajca, kolega Putina Wiktor Medwedczuk, 19 marca).
„To nie było omawiane, ale brak zdolności negocjacyjnych i deficyt zdolności negocjacyjnych reżimu kijowskiego jest oczywisty. I to nie może nie być przedmiotem obaw” – powiedział Pieskow dziennikarzom. Zauważył, że najlepszym tego dowodem są ostatnie ataki Ukrainy na rosyjskie obiekty infrastruktury energetycznej.
Dlatego naturalnym tematem rozmów USA-Rosja będzie zmiana władzy w Kijowie. O czym elegancko przypomniał Pieskow, mówiąc: „zmiana władzy na Ukrainie poprzez wybory nie była poruszana podczas rozmowy prezydenta Rosji Władimira Putina z prezydentem USA Donaldem Trumpem”. Gdyż jest to oczywiste, że taki temat może być poruszany.
Kolejna tura trumpowsko-putinowskich negocjacji odbyła się 24 marca w Rijadzie. Wysłannicy rozmawiali 12 godzin. Propaganda Kremla doniosła w swoim stylu, że rozmowy toczyły się w luksusowym hotelu, w którym jest wiele luksusowych apartamentów, a główny negocjator z ramienia Putina Grigorij Karasin wyszedł z nich w dobrym nastroju.
Co tam ustalono, nie wiadomo. Komunikat z rozmów ma być ogłoszony 25 marca.
Na koniec propaganda Kremla, przekonując, że nie zamierza atakować Europy, na tym samym oddechu opowiada, że jednak będzie musiała to zrobić. Odkąd „staruszek prezydent USA” (określenie na prezydenta Bidena) został osobistym przyjacielem Putina, w roli „staruszka” obsadzona została szefowa KE Ursula von der Leyen.
Jest „staruszką i Führerem” Ursulą.
Co ataków na Europę propaganda używa argumentów, które mogą się spodobać w Mar-a-Lago: komisarze europejscy pochodzą m.in. z krajów nadbałtyckich. Które są a) małe b) nieznaczące, a Kaja Kallas to tylko marzy o mordowaniu. To pasuje do tego, co np. wiceprezydent Vance opowiada o Danii i o tym, jakim jest złym sojusznikiem USA, skoro nie chce im oddać Grenlandii.
„Europa musi zostać pozbawiona możliwości szkodzenia swoim sąsiadom, między innymi poprzez denuklearyzację, i zmuszona do pokuty za stulecia cierpień, jakie sprowadziła na cały świat. Można tego dokonać wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi, dla których Europa stała się ciężarem. Jak powiedział przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenka, »los Europy jest dziś w rękach Rosji i Stanów Zjednoczonych, jeśli Rosja dojdzie do porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi, będzie to „rura” dla Europy i Ukrainy razem wziętych«.
Rozwiązaniem problemu jest przekształcenie Europy z ponadnarodowego projektu w interesie liberalnych globalistów w konglomerat niezależnych państw, w którym priorytet mają interesy narodowe. Taka Europa przestałaby być źródłem zagrożenia dla świata, a tym samym dla samych narodów europejskich. Musimy jednak być przygotowani na to, że biurokratyczna dyktatura Brukseli zrobi wszystko, aby uniemożliwić ocalenie Europy”.
Jest coś, czego Moskwa całkiem nie rozumie. Oto 17 marca propagandystka i szefowa Russia Today Margarita Simonjan podzieliła się z widzami państwowej telewizji zdumieniem, jak może istnieć kraj, który w hymnie ma słowa „Jeszcze nie umarła Ukrainy i sława i chwała”.
„Czy wyobrażacie sobie, że hymn Rosji zaczynałby się od słów »Rosja jeszcze nie umarła«? Hymn Ukrainy zaczyna się od słów, że jeszcze nie umarli, a kończy się słowami, że umrą. Niesamowite, prawda?”.
Rzeczywiście – podmiotem hymnu Rosji jest Rosja, a nie ludzie. Rola poddanych sprowadza się do podziwiania Rosji, niczego więcej się od nich nie oczekuje („Россия – священная наша держава” – „Rosja, nasza święta potęga”).
Tu Simonjan przypomniała sobie, że podobny do ukraińskiego jest też hymn Polski:
„Hymn Polski zaczyna się tak samo. Że Polska jeszcze nie umarła, ale już się do śmierci przygotowuje”. Ma też w hymnie Bonapartego, który, jak wiadomo, przegrał.
Simonjan sprzedaje tu esencję propagandy Kremla: Pomysł, że hymn jest o tym, jak razem dajemy sobie radę, jest dla niej nie do pojęcia. Ale w hymnie Stanów Zjednoczonych Ameryki, serdecznych dziś przyjaciół Rosji, są słowa:
O say, does that star-spangled banner yet wave O'er the land of the free and the home of the brave?
(O, powiedz, czy jeszcze gwiaździsty sztandar powiewa Ponad krajem wolnych, ojczyzną dzielnych ludzi?)
Jak bardzo więc propaganda Kremla może uprać mózgi w Mar-a-Lago? Czasy są takie, że nadziei należy szukać w słowach podniosłych.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze