Lech Wałęsa zapowiedział, że weźmie udział w miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca. OKO.press sprawdza, co może się stać, jeśli policja, oficerowie BOR lub działacze Solidarności zechcą mu w tym przeszkodzić
Lech Wałęsa podpisał się pod wezwaniem Obywateli RP do wzięcia udziału w kontrmanifestacji smoleńskiej 10 lipca i zapowiedział, że sam weźmie w niej udział. Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych, i jego wiceminister Jarosław Zieliński zapowiedzieli z kolei, że jeśli były prezydent złamie prawo, będzie potraktowany jak każdy zwykły obywatel. Wyniesienie Wałęsy z Krakowskiego Przedmieścia zapowiedziała też gdańska Solidarność.
Co może wyniknąć ze starcia tych żywiołów? Na co prawo pozwala byłemu prezydentowi, a na co policji? OKO.press sprawdza co się stanie jeśli:
Lech Wałęsa w rozmowie z wp.pl zapowiedział, że 10 lipca wcale nie zamierza łamać prawa: “Ja nie idę na kontrmanifestację. Mam taką ochotę, więc przyłączam się do legalnej manifestacji i mam do tego prawo”. Ma rację. Nie ma podstaw prawnych do zakazania mu wzięcia udziału w zgromadzeniu, nawet jeśli organizator nie życzy sobie jego obecności.
Organizator może zażądać, by Lech Wałęsa opuścił zgromadzenie, jeśli będzie przeszkadzał w jego przebiegu. O tym, co jest przeszkadzaniem na gorąco będzie musiała decydować policja. Podczas ostatnich dwóch miesięcznic zarzuty przeszkadzania (art. 52 kodeksu wykroczeń) przedstawiono kontrmanifestantom, którzy stawali lub siadali na trasie przemarszu zgromadzenia oraz próbowali zakrzyczeć przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Zarzutów nie stawiano osobom trzymającym transparenty czy białe kwiaty.
Gdy Lech Wałęsa zapowiedział obecność na miesięcznicy, pojawiło się pytanie o ewentualny konflikt między policjantami ochraniającymi zgromadzenie a oficerami BOR ochraniającymi Wałęsę.
Zgodnie z ustawą o BOR stała ochrona przysługuje wszystkim byłym prezydentom na terenie Polski. Jednocześnie ustawa mówi, że o zakresie tej ochrony decyduje minister spraw wewnętrznych, czyli Mariusz Błaszczak. Nie wiadomo, jakie wydał w tej sprawie polecenia (jest to informacja niejawna).
Szef MSWiA w wywiadzie dla Polskiego Radia wyjaśnił jednak, że funkcjonariusze BOR nie będą chronić Wałęsy przed policjantami: "ochrona BOR nie dotyczy łamania prawa. Funkcjonariusz publiczny nie może przyzwalać na łamanie prawa” - mówił Błaszczak. Rzeczywiście: oficer BOR ślubuje “przestrzegać Konstytucji i obowiązującego porządku prawnego” oraz “wykonywać polecenia przełożonych” (a nie osób ochranianych).
Tu pojawia się problem, bo Lech Wałęsa - w oświadczeniu z Władysławem Frasyniukiem - stwierdza, że będzie protestował w obronie Konstytucji. Co ma zrobić oficer BOR jeśli uzna, tak jak były prezydent, że obecny porządek prawny Konstytucję narusza?
Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych, któremu podlega policja, zapowiedział w Polsat News, że “jeśli Wałęsa będzie łamał prawo, zostanie potraktowany jak inni obywatele”. Co to może oznaczać w praktyce? Jeśli policja uzna, że Wałęsa przeszkadza w zgromadzeniu lub próbuje zablokować jego trasę, będzie mogła użyć wobec niego środków przymusu bezpośredniego.
Jeśli - podobnie jak Obywatele RP - będzie stawiał bierny opór, czyli nie posłucha próśb o odejście i usiądzie na ulicy, policjanci zapewne wyniosą go poza granice zgromadzenia. Jeśli będzie się przed wyniesieniem bronił, będą mogli użyć innych środków, np. kajdanek czy paralizatora, ale muszą się starać, by były to środki możliwie najmniej dotkliwe.
Co w tej sytuacji może zrobić oficer lub oficerowie BOR towarzyszący Wałęsie? Ich obowiązkiem jest chronienie prezydenta przed niebezpieczeństwem, a nie przed innymi władzami. Najprawdopodobniej po prostu pozwolą na interwencję policji. Sami nie mogą zająć się noszeniem Wałęsy, bo utrudniałoby to odpieranie ewentualnych zagrożeń z zewnątrz.
“Jeżeli on chce konfrontacji, to będzie ją miał. To nie policja wyniesie go z Krakowskiego Przedmieścia, a stoczniowcy” - pogroził Wałęsie w rozmowie z wp.pl Karol Guzikiewicz, działacz "Solidarności" ze Stoczni Gdańsk i zarazem członek PiS.
Wałęsa odpowiedział mu w swoim stylu: “Jestem pokojowo nastawiony i wiem, że w Polsce jest policja. Jeśli ktoś podobny do Guzikiewicza podniesie rękę, to będzie miał problem. Z przyjemnością się z nim spotkam i zobaczymy, kto będzie wyniesiony. Czekamy, niech mnie wyniesie, a ja postaram się jego wynieść” - powiedział Wałęsa w Polsat News.
Wynik starcia Wałęsy z Guzikiewiczem trudno przewidzieć. Co do zasady, były prezydent ma rację: jeśli ktokolwiek będzie próbował użyć wobec niego przemocy, wszechobecna na miesięcznicach policja powinna taka osobę zatrzymać. Z drugiej jednak strony, taki zamach - lub choćby jego groźba - może być pretekstem do wyniesienia Wałęsy.
Jak mówi OKO.press były wysoki rangą oficer Biura Ochrony Rządu, w razie zagrożenia oficer broniący byłego prezydenta będzie miał obowiązek eskortować go w bezpieczne miejsce. “Podejrzewam, że będą chcieli go ewakuować. Prezydent może jednak odmówić. A wtedy trudno wyobrazić sobie, co stanie się dalej” - mówi były oficer.
Możliwe, że minister Mariusz Błaszczak będzie próbował nie dopuścić do tego, by Lech Wałęsa w ogóle dotarł na miesięcznicę. 10 maja policja zatrzymała cztery samochody członków Obywateli Solidarnych w Akcji, którymi wieźli sprzęt na legalne zgromadzenie nieopodal Krakowskiego Przedmieścia. Zatrzymano ich pod pretekstem kontroli drogowych. Trzy samochody nie dotarły na miejsce, bo policjanci wykryli w nich drobne usterki. Mogą tego spróbować z Wałęsą, ale to najwyżej sposób na opóźnienie jego dojazdu na miejsce, a nie na jego uniemożliwienie.
Zapewne, podobnie jak w poprzednich miesiącach, tuż przed zjawieniem się Marszu PiS na Krakowskim Przedmieściu wzdłuż ulicy staną szpalery policjantów, którzy nie pozwolą nikomu wchodzić na jezdnię. Jest to uzasadnione przepisami kodeksu wykroczeń, które zakazują zajmowania miejsca wyznaczonego na legalne zgromadzenie. Zakaz ustaje jednak, gdy pochód już wkracza na dany odcinek, bo nie można zakazać spontanicznego dołączenia się do manifestacji.
W trakcie miesięcznic, tuż przed przemówieniem Jarosława Kaczyńskiego, policja stosuje też wobec działaczy Obywateli RP sztuczkę z przedłużającym się legitymowaniem. W czerwcu część osób wyniesionych z blokady - w tym Władysława Frasyniuka i Ewę Siedlecką, publicystkę “Polityki” - policjanci otoczyli kordonem i przystąpili do legitymowania, które trwało dla niektórych nawet dwie godziny. Jednocześnie nie wpuszczali nikogo do środka, w tym także adwokatów-wolontariuszy z Okręgowej Rady Adwokackiej. Jak pisaliśmy - jest to działanie pozaprawne. Zgodnie z przepisami do ustalenia tożsamości policjantowi wystarcza dokument ze zdjęciem. Nie mają więc żadnej podstawy prawnej do zatrzymywania kogokolwiek na dłuższy czas w ramach legitymowania.
Co może zrobić Lech Wałęsa, jeżeli policja “wylegitymuje” go w ten sposób? Oficjalnie nie jest to zatrzymanie, będzie mógł więc spróbować po prostu odejść. Jeśli policjanci zatrzymają go siłą, zrobią to bezprawnie. Teoretycznie w takiej sytuacji powinien zareagować towarzyszący mu oficer BOR, ale trudno sobie wyobrazić, że stawi opór kilkudziesięciu przeciwnikom (oraz sprzeciwi się poleceniom wydanym przez przełożonych). Wałęsie pozostanie wtedy samodzielnie przedzierać się przez kordon lub dać za wygraną. A po zakończeniu demonstracji złożyć na policjantów zażalenie do prokuratury lub skargę do sądu.
Tych, którzy są ciekawi jaki przebieg naprawdę będzie miała miesięcznica, kontrmiesięcznica i co się stanie z Wałęsą oraz Frasyniukiem - czeka spacer na Krakowskie Przedmieście. Życie lubi zaskakiwać.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze