0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Kuszyński/OKO.pressRobert Kuszyński/OKO...

Policja zabrała 17-letniej Ani transparent, który trzymała protestując przed budynkiem MEiN w Warszawie w poniedziałek 19 lipca 2021 roku. Na protest przeciwko ministrowi edukacji Przemysławowi Czarnkowi 17-letnia Ania poszła z przyjacielem. Miała ze sobą transparent z hasłem: "Nie mam fajnego napisu na transparent, ale Czarnek to c**j". Policja nagrywała 17-latkę i transparent, wylegitymowała i poprosiła o podpisanie protokołu z zatrzymania "kawałka kartonu koloru szarego z zamieszczonym hasłem: »Nie miałam fajnego pomysłu na napis, więc napiszę, że Czarnek to c**j" na podstawie art. 228 KPK.

"Nie myślałam długo nad napisem, zrobiłam go pięć minut przed wyjściem z domu.

Poszłam protestować, bo jestem kobietą i nie akceptuję słów, które minister Czarnek i jego doradcy kierują do kobiet.

Nie popieram »gruntowania cnót niewieścich«, rani mnie to, gdy minister edukacji mówi, że kobiety powinny skupić się na rodzinie, a nie karierze” – mówiła w rozmowie z OKO.press Ania.

Przeczytaj także:

Na razie nie wiadomo czy wobec licealistki zostanie wszczęte postępowanie. Jak do wulgarnych napisów na transparentach protestujących odnosi się Europejski Trybunał Praw Człowieka?

"Podczas protestu można więcej"

"Napis jest mocny i trudno jednoznacznie ocenić czy podlega ochronie, czy nie. Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dopuszcza używanie ostrych sformułowań tylko wtedy, gdy są bezpośrednią ripostą. Przykładem na to jest sprawa »Eon przeciwko Francji«"- mówi w rozmowie z OKO.press prawniczka Dominika Bychawska-Siniarska, ekspertka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W 2013 roku Nicolas Sarcozy przyjechał do demonstrantów, a jeden z nich wywiesił transparent, na którym widniał napis „Spadaj stąd smutny kutasie” (fr. casse toi, pov’con). "Trybunał uznał, że to dopuszczalne, bo to odpowiedź na podobne słowa prezydenta, których użył kilka miesięcy wcześniej wobec protestującego rolnika. Uzasadnił, że użycie obraźliwego wyrażenia miało miejsce w określonym kontekście" - mówi Bychawska-Siniarska. Według Trybunału sankcja, która została nałożona na rolnika za użycie wobec Nicolasa Sarkozy'ego obraźliwych słów naruszyła prawo do wolności wypowiedzi i była aluzją.

Prezydent państwa nie może się obrażać. Eon przeciwko Francji - wyrok ETPC z dnia 14 marca 2013 r., skarga nr 26118/10

Opublikowano: LEX/el. 2013

Autor: Warecka Katarzyna

Strasburg: prezydent państwa nie może się obrażać. Eon przeciwko Francji - wyrok ETPC z dnia 14 marca 2013 r., skarga nr 26118/10

Sankcja karna za nazwanie francuskiego prezydenta "żałosnym fiutem" naruszyła prawo do wolności wypowiedzi – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 14 marca br.

Sprawa została wniesiona do Trybunału przez Francuza, który na powitanie prezydenta Francji w swej rodzinnej miejscowości przygotował plakat z napisem "Casse toi pov'con", co można przetłumaczyć jako "Spieprzaj, ty żałosny fiucie". Zdanie to stanowiło aluzję do wypowiedzi samego prezydenta Sarkozy'ego – Sarkozy tymi słowy zwrócił się kilka miesięcy wcześniej do rolnika, który nie chciał uścisnąć mu dłoni na targach rolniczych. Wypowiedź ówczesnego prezydenta Francji wzbudziła wówczas poruszenie w mediach, by potem wrócić do niego w ten sposób jak bumerang, jednak ze szkodą dla skarżącego, który został ukarany karą grzywny (na szczęście w zawieszeniu) za znieważenie głowy państwa.

Trybunał uznał ten stan rzeczy za naruszenie prawa do wolności wypowiedzi, chronionego w art. 10 Konwencji.

"Granicą wypowiedzi jest »dobry smak«, kwestia obyczajowości i wszystko, co wchodzi w sferę wulgarności, nie jest chronione, a to zależy od kontekstu. Za 17-letnią licealistką przemawia fakt, że z transparentem wyszła w ramach debaty publicznej, napis był odpowiedzią na politykę ministra edukacji i liczne jego wypowiedzi, kontrowersyjne i silnie wykluczające. Ważne jest to, że 17-latka wywiesiła transparent w ramach protestu. Z punktu widzenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podczas protestu można pozwolić sobie na więcej, szczególnie jeżeli chodzi o transparenty czy mowę symboliczną" - mówi prawniczka.

"Protest 17-letniej Ani był odpowiedzią na konkretne wypowiedzi ministra edukacji, które dotyczyły m.in. wykluczenia mniejszości seksualnych, w tym mogły je obrażać. To ma znaczenie i Trybunał na pewno wziąłby to pod uwagę".

"Można spalić zdjęcie pary królewskiej"

"Europejski Trybunał Praw człowieka dopuszcza tak drastyczne »wypowiedzi« jak spalenie fotografii króla w Hiszpanii w akcie protestu, który pokazuje, że jego polityka nie podoba się społeczeństwu, które nie chce monarchii".

Do tego wydarzenia doszło w 2007 roku. Dwóch demonstrantów podczas wizyty króla Hiszpanii w Gironie podpalili zdjęcie pary królewskiej, trzymane do góry nogami. Zostali za to skazani na karę 15 miesięcy pozbawienia wolności za obrazę Korony. Potem karę zamienioną na karę grzywny.

Skarżący wnieśli do hiszpańskiego Trybunału skargę konstytucyjną na naruszenie ich wolności wypowiedzi w drodze zaskarżonego wyroku karnego. Sąd uznał jednak, że zarzucany im czyn nie podlega ochronie wynikającej z ochrony wolności wyrażania opinii, bo protestujący zostali uznani winnymi podżegania do nienawiści i przemocy przeciwko monarsze. Przed Trybunałem skarżący zarzucili, iż taki stan rzeczy stanowił naruszenie art. 10* Konwencji o prawach człowieka (wolność wyrażania opinii).

Wulgarny charakter wyraża sprzeciw

Europejski Trybunał Praw Człowieka odniósł się do sprawy zupełnie inaczej. Uznał, że skazanie demonstrantów było ingerencją w ich wolność wyrażania opinii z art. 10 Konwencji. A, żeby taka ingerencja była zgodna z art. 10 i standardami konwencyjnymi, musi ona być przewidziana w ustawie, realizować uprawniony cel (w tym przypadku realizowała prawa i wolności osób trzecich - to jest króla Hiszpanii), a także, a być może przede wszystkim, być niezbędna w demokratycznym społeczeństwie.

Art. 10. - Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Rzym.1950.11.04.

Dziennik Ustaw

Dz.U.1993.61.284 | Akt obowiązujący

Wersja od: 1 czerwca 2010 r.

Artykuł 10

Wolność wyrażania opinii

1.

Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.

2.

Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.

"Trybunał objął też ochroną też zbudowanie w 2019 roku, w ramach protestu, fallicznego kształtu przed biurem Prokuratora Generalnego w Mołdawii, aby pokazać, że jego działania mu się nie podobają" - mówi Bychawska Siniarska. "Transparent był bezpośredni, ale mimo wulgarnego charakteru wyrażał sprzeciw i to element, który przemawia za ochroną wypowiedzi z punktu widzenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trudno przewidzieć, co zrobią polskie sądy".

W Polsce w takich sprawach mogą zostać użyte przepisy z kodeksu karnego:

Prokuratura nie odpuszcza

"Jeżeli już policja czy prokuratura miała stosować jakieś przepisy wobec transparentu, wskazałabym na przepisy kodeksu wykroczeń, które z natury są lżejsze ze względu na sankcje. Prokuratura w ostatnim czasie nie odpuszcza tego rodzaju spraw. Ostatnio standardem stało się, że wypowiedzi krytyczne i prowokacyjne użyte wobec przedstawicieli władzy są poddane ściąganiu i skutkują skierowaniem aktu oskarżenia" - mówi Dominika Bychawska-Siniarska.

Prokuratura oskarżyła o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy mężczyznę, który 29 lipca 2018 roku podczas manifestacji trzymał transparent z napisem "Dzisiaj pałac, jutro ciupa, nie prezydent, tylko dupa". W 2019 szczeciński Sąd Okręgowy umorzył sprawę mężczyzny.

Ale w grudniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Toruniu skazał 48-letniego Bartosza Ś. na sześć miesięcy ograniczenia wolności. W lipcu tamtego roku mężczyzna pod wpływem alkoholu napisał na plakatach z wizerunkiem Andrzeja Dudy „pięć lat wstydu” oraz narysował mu penisa na czole. Sąd uznał męskie genitalia za znieważające. Choć przepisy ścigające znieważenie głowy państwa były wielokrotnie publicznie kontestowane, od lat regularnie w polskich sądach zapadają wyroki skazujące.

Policja zatrzymała transparent 17-letniej Ani protestującej przed MEiN z art. 228 kodeksu postępowania karnego, aby go zabezpieczyć. "Policja uznała, że ten przedmiot może być dowodem w sprawie i wskazywać na popełnienie przestępstwa. Wystarczyło zdjęcie, ale być może policja zrobiła to, aby wywołać efekt mrożący" - mówi prawniczka.

Policja rekwiruje przedmioty

"Rekwirowanie przedmiotów to praktyka organów ścigania – policja legitymuje ludzi, zabiera przedmioty czy bierze na bok podczas protestów.

Te działania mają często na celu pokazanie innym demonstrantom, żeby nie próbowali robić takich rzeczy, bo spotka ich konsekwencja w postaci interwencji policji czy w dalszej kolejności prokuratury".

Tak wydarzyło się 9 maja 2021 roku, kiedy Lotna Brygada Opozycji rysowała kawałkami węgla krzyżyki na placu Piłsudskiego przed rocznicą smoleńską. Każdy krzyżyk miał upamiętniać ofiary pandemii koronawirusa. Policja zatrzymała wtedy pięć sztuk węgla drzewnego.

Rok wcześniej prof. Pecul-Kudelska z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego położyła tęczową flagę z napisem "Solidarni z prześladowanymi" na pomniku przy kościele Świętego Krzyża. Na figurze Jezusa Sursum Corda wcześniej flagę powiesiły aktywistki organizacji Stop Bzdurom. Na miejscu natychmiast zjawili się funkcjonariusze, którzy zabrali tęczową flagę.

"Działania funkcjonariuszy powinny mieć charakter proporcjonalny do przewinienia. Można zabezpieczyć dowód zdjęciem i je opisać. Rekwirowanie kawałków węgla, transparentów czy flagi nie jest dla mnie uzasadnione" - mówi Bychawska-Siniarska. Według niej użycie węgla w celu upamiętnienia ofiar pandemii to protest „czytelny” dla odbiorcy. "To działanie symboliczne, którego jest coraz więcej w Polsce ale i w całej Europie. Przykładem symbolicznego protestu jest chociażby sprawa Pussy Riot, które w cerkwi w 2016 roku zaśpiewały symbolicznie piosenkę, która miała przekaz »Przegonić Putina«".

Prowokacja to przebicie się z przekazem

Europejski Trybunał Praw Człowieka mówi, że w dzisiejszych czasach, w których jest trudno przebić się z przekazem podczas natłoku informacji medialnych, trzeba się uciekać do prowokacji, aby znaleźć dla siebie przestrzeń.

"Aby to, co chcemy powiedzieć, odbiło się echem, aby ktoś zwrócił na to uwagę. W tym duchu idzie ostatnio orzecznictwo Trybunału"

- mówi prawniczka.

W Polsce mowa symboliczna staje się coraz powszechniejsza. "Zaczęło się od ubierania pomników w koszulki z napisem »Konstytucja«, od flag i symboliki LGBT. To wszystko mieści się w formę wyrażania protestu, aby zwrócić uwagę na pewien problem i przebić się do społeczeństwa".

"Ochrona mowy symbolicznej stosowana przez strasburski Trybunał jest wzorowana na orzecznictwie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Mowę symboliczną wykorzystywali m.in. działacze ruchu antysegregacyjnego. W akcie protestu wchodzili do biblioteki milcząc, jeździli autobusami w miejscach, gdzie nie mogli siadać. Mowa symboliczna była również wykorzystywana w protestach przeciwko wojnie w Wietnamie podczas palenia kart poboru przed Kapitolem czy flagi USA. To wszystko jest znane orzecznictwu USA, a teraz będą się z tym mierzyć polskie sądy".

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze