0:000:00

0:00

"W wyniku ponownej analizy projektu rozporządzenia MSWiA zmieniającego rozporządzenie w sprawie regulaminu pobytu w ośrodku dla cudzoziemców, MSWiA zaprzestało prowadzenia prac nad tym projektem. Tym samym prace nad rozporządzeniem nie będą kontynuowane" – poinformował OKO.press rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Chodzi o słynne rozporządzenie, które umożliwiłoby oddzielenie polskich uczniów od dzieci oczekujące na decyzję o azylu. O sprawie po raz pierwszy napisał "Dziennik Gazeta Prawna". Przypomnijmy: według projektu rozporządzenia MSWiA dzieci oczekujące na decyzję w sprawie statusu uchodźcy nie byłyby zobowiązane do chodzenia do polskich szkół – obowiązek szkolny będą mogłyby realizować w ośrodkach dla cudzoziemców. Ministerstwo tłumaczyło w sprostowaniu: "To nie jest narzucony z góry obowiązek, decyzję podejmie gmina".

Po krytycznych głosach organizacji pozarządowych, mediów, UNICEF-u, czyli agendy ONZ ds. dzieci i nawet minister edukacji Anny Zalewskiej, ministerstwo wycofało się z kontrowersyjnego uzasadnienia rozporządzenia, ale nie z samej treści ustawy. Dopiero dzisiaj, 5 kwietnia, resort ogłosił, że wycofał się z pracy nad projektem.

Rozporządzenie skrytykował m.in. rzecznik praw dziecka Marek Michalak: "Zmiana rozporządzenia, pośrednio zachęcając samorządy do wyboru modelu kształcenia małoletnich cudzoziemców poza siedzibą szkoły, prowadziłaby do poważnego naruszenia praw dziecka. Odejście od obecnego, funkcjonującego bardzo dobrze, integrującego systemu nauczania małoletnich ubiegających się o ochronę międzynarodową, prowadziłoby do ich dyskryminacji i mogło poważnie zaburzyć dalszy rozwój psychofizyczny tych dzieci". Rzecznik podkreślił, też że "wbrew niektórym opiniom – takie oddzielenie dzieci-cudzoziemców od ich polskich rówieśników nie tylko nie stanowiłoby adekwatnej odpowiedzi na pojawiającą się niechęć społeczności lokalnych do obcokrajowców, ale prowadziłoby zapewne do jej nasilania się na zasadzie obawy i odrzucania tego, co obce i inne. Wzajemne poznanie się jest najlepszą metodą walki ze stereotypami, które stają się następnie pożywką dla wzajemnej niechęci i braku tolerancji".

MSWiA: "Ryzyko masowego napływu cudzoziemców"

Rozporządzenie MSWiA na pierwszy rzut oka nie było bardzo kontrowersyjne – jego treścią jest „ułatwienie dostępu do ośrodka przedstawicielom organizacji, które zajmują się pomocą cudzoziemcom i nauczycielom”. Dużo bardziej niepokojące jest uzasadnienie rozporządzenia, gdzie możemy przeczytać, że

celem jest odciążenie lokalnej sieci szkół oraz zminimalizowanie negatywnego nastawienia ze strony lokalnej społeczności poprzez… realizowanie obowiązku szkolnego poza siedzibą szkoły, tj. w ośrodkach dla cudzoziemców.

Oznacza to, że po wejściu w życiu rozporządzenia gminy będą mogły zdecydować, czy dzieci w procedurze będą dalej chodziły do polskich szkół, czy będą uczyły się w ośrodkach dla cudzoziemców.

Jak słusznie zauważa zespół uchodźcy.info, uzasadnienie rozporządzenia to klasyczny przykład polityki zarządzania strachem. MSWiA dosłownie straszy „masowym napływem cudzoziemców, w szczególności dzieci w wieku szkolnym”.

Przeczytaj także:

W uzasadnieniu możemy bowiem przeczytać: „Obecnie w Polsce obowiązuje model edukacji małoletnich cudzoziemców ubiegających się o udzielenie ochrony międzynarodowej, zgodnie z którym dzieci te uczęszczają do placówek edukacyjnych, w których uczą się dzieci polskie.

Jednakże potencjalne ryzyko masowego napływu cudzoziemców, w szczególności liczby dzieci w wieku szkolnym, a także pojawiające się negatywne nastawianie lokalnej społeczności do cudzoziemców ubiegających się o udzielenie ochrony międzynarodowej, rodzą konieczność poszukiwania rozwiązań, które przyczynią się do ułatwienia i ulepszenia sposobu nauczania dzieci cudzoziemskich w Polsce”.

Różnice kulturowe prowadzą do opóźnienia realizacji programu szkolnego?

Do tej pory dzieci ubiegające się o status uchodźcy (procedura trwa od kilku miesięcy do nawet dwóch lat) uczęszczały do polskich szkół wraz z polskimi uczniami. Dla dzieci mieszkających w ośrodkach był to najlepszy sposób na kontakt z polską kulturą i społeczeństwem. Jednak MSWiA uważa inaczej: w rozporządzeniu możemy przeczytać, że brak znajomości języka polskiego oraz „różnice kulturowe” prowadzą do opóźniania realizacji programu szkolnego oraz „konfliktów wynikających z różnic kulturowych”. Stąd pomysł dawania gminie opcji zorganizowania nauczania dzieci w procedurze uchodźczej bezpośrednio w ośrodkach. Wtedy jednak ich kontakt z Polakami, językiem polskim i kulturą zostałby zredukowany do absolutnego minimum.

Nie ma wątpliwości, że MSWiA słusznie zdiagnozowało wyzwania w edukacji cudzoziemców w Polsce. Ale proponowane rozwiązanie to pójście na łatwiznę – zamiast pomyśleć o rozsądnych sposobach rozwiązywania konfliktów na tle różnic kulturowych, ministerstwo woli zminimalizować kontakty między cudzoziemcami a Polakami.

Zamiast wsparcia nauczycieli uczących klasy międzykulturowe, ministerstwo proponuje segregację i izolację.

Liczba szukających azylu w Polsce spadła o 60 proc.

Straszenie „ryzykiem masowego napływu cudzoziemców” jest tym mniej zasadne, że według danych Urzędu ds. Cudzoziemców, liczba osób składających wniosek o którąś z form ochrony w 2017 roku spadła w porównaniu z poprzednim rokiem o 60 proc. Władze PiS robią wszystko, by uchodźców nie przyjmować, łamiąc polskie i międzynarodowe prawo.

Największa liczba osób ubiegających się o azyl, które trafiają do Polski, przekracza polsko-białoruską granicę Brześć-Terespol. Albo raczej przekraczała – od lipca 2016 roku rząd PiS systematycznie łamie polskie i międzynarodowe prawo, uniemożliwiając uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej w Terespolu składanie wniosków o azyl.

Postępuje wbrew decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Polscy strażnicy graniczni, przy wsparciu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i osobistym zaangażowaniu ministra Mariusza Błaszczaka, odsyłają azylantów na Białoruś, gdzie nie istnieje sprawny system azylowy. OKO.press pisało o młodym Czeczenie, który 16 razy próbował przekroczyć polską granicę i złożyć wniosek o azyl. Po desperackiej próbie nielegalnego przekroczenia granicy został deportowany do Rosji przez białoruskie władze – i słuch po nim zaginął. Takich historii jest więcej – nie wiemy nic o losie większości z tysięcy Czeczenów, których przez ostatnie dwa lata polscy strażnicy graniczni odprawili z kwitkiem. Możemy tylko przypuszczać, że wielu z nich spotkał podobny los.

Na mocy Konwencji Genewskiej z 1951 roku, którą Polska ratyfikowała, każdy kraj ma obowiązek wpuścić do siebie wszystkich, którzy ubiegają się o ochronę międzynarodową.

Dopiero później rozpoczyna się procedura sprawdzania, czy osobie przysługuje status uchodźcy. Straż Graniczna nie ma prawa podejmować decyzji o odesłaniu takiej osoby.

PAN: Uchodźcy są już w Polsce. Nie ma za to polityki integracyjnej

Według raportu Polskiej Akademii Nauk wydanego z okazji 25-lecia ratyfikowania przez Polskę Konwencji Genewskiej, uchodźcy, którzy już są w Polsce, często są wykluczani z życia społecznego i codziennie doświadczają dyskryminacji. Uchodźcy są wykorzystywani do zbijania kapitału politycznego i siania „paniki moralnej”, ale media i politycy rzadko mówią o ich realnych problemach – np. dyskryminacji. Autorzy raportu krytykują zwłaszcza brak polskiej polityki integracyjnej: „Procesy integracji w społeczeństwie polskim pozostałej części grupy nie są przedmiotem wsparcia ze strony państwa polskiego, nie prowadzi się ich monitoringu ani pogłębionych badań na ten temat”.

Zdaniem autorów raportu uchodźcy w Polsce są wypychani poza główny nurt życia społecznego, ale też „doświadczają sytuacji, którą można określić jako ubóstwo symboliczne”. Co to oznacza? Składają się na nie negatywna percepcja społeczna, brak szacunku społecznego, różne formy dyskryminacji, negatywne stereotypy „obcego” lub „muzułmanina”.

Ważnym czynnikiem wpływającym na taką sytuację jest właśnie brak odpowiedniej edukacji – brak w programach kształcenia w polskich szkołach wiedzy o różnorodności kulturowej Polski i zajęć anty-dyskryminacyjnych. Warto postawić sobie pytanie, komu i czemu w tym kontekście miałoby służyć odizolowywanie dzieci cudzoziemskich od polskich. Nie pomoże kolejna rada ds. przeciwdziałania rasizmowi, jeśli zabraknie odpowiedniej edukacji.

;

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze