0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mario Tama/Getty Images/AFPFot. Mario Tama/Gett...

„Powiem wam coś, nowojorczycy. Nigdy w moim życiu nie miałem problemu, którego rozwiązania nie widziałem. Ale nie widzę rozwiązania tego problemu (…) Ta sprawa zniszczy Nowy Jork” – powiedział 6 września 2023 roku burmistrz Nowego Jorku Eric Adams na spotkaniu z wyborcami na Manhattanie.

Adams miał na myśli nielegalnych migrantów. W ciągu poprzedniego miesiąca do Nowego Jorku napłynęło ich ponad 110 tys. – głównie z Ameryki Środkowej i Południowej, ale także z Afryki. W odróżnieniu od wielu innych miast amerykańskich, Nowy Jork ma w swoich regulacjach prawnych tak zwane prawo do schronienia (ang. right to shelter). To znaczy, że władze miejskie mają obowiązek zapewnić dach nad głową każdemu, kto tego potrzebuje.

Kryzys w Nowym Jorku

W sierpniu i wrześniu 2023 roku lokalne i krajowe media informowały bez przerwy o tłumach uchodźców przekraczających południową granicę Stanów Zjednoczonych. Wielu z nich dotarło do Nowego Jorku – niekiedy wysyłani autobusami przez republikańskich polityków z Południa. Przybysze rozbijali namioty w parkach, tłoczyli się w skrajnie przeludnionych schroniskach i próbowali przetrwać, handlując na ulicach czym się tylko da.

Na domiar złego Nowy Jork jest miastem znajdującym się od dziesięcioleci w stanie permanentnego kryzysu – w tym kryzysu finansów miejskich oraz kryzysu mieszkaniowego. Przez wiele miesięcy burmistrz Adams krytykował prezydenta Joe Bidena oraz gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul za to, że nie pomagają miastu poradzić sobie z napływem obcych szukających schronienia.

W czasie spotkania z wyborcami 6 października burmistrz mówił, że deficyt budżetowy Nowego Jorku wzrośnie do 12 miliardów dolarów rocznie.

To tyle, ile miasto wyda na opiekę nad uchodźcami w ciągu 3 lat.

Z punktu widzenia nowojorczyków oznacza to mniej pieniędzy na usługi publiczne, czyli mniej remontów w metrze, które i tak się rozsypuje i coraz gorzej działa, gorzej wyposażone i obsadzone szkoły, mniej pieniędzy na remonty dróg, których stan jest fatalny.

To oznacza także więcej chętnych do skorzystania ze szkół czy służby zdrowia i wyższe ceny najmu, które i tak w ostatnich latach wystrzeliły w kosmos. Tylko w tym roku w szkołach w Nowym Jorku przybyło 20 tys. dzieci nielegalnych migrantów.

…i kryzys w Chicago

Równie dramatyczna sytuacja ma miejsce w Chicago. We wrześniu 2023 roku „dniem i nocą autobusy wyładowane migrantami z Wenezueli docierały do centrum Chicago” – pisał „The New York Times” 6 października 2023 roku.

Ponad 2,3 tys. migrantów spało na posterunkach policji, w holach publicznych budynków albo po prostu w namiotowych obozowiskach na ulicach. Władze miejskie otworzyły schronisko w jednej z hali na lotnisku O’Hara. Warunki tam są dramatyczne. Wielu migrantów, w tym matki z dziećmi i niemowlętami, śpią na podłodze w wielkiej hali.

Władze miejskie bezskutecznie prosiły o pomoc rząd federalny. „Nie mamy żadnego miejsca, w którym mogliby się podziać” – rozkładała ręce Cristina Pacione-Zayas, zastępca szefa administracji burmistrza Brandona Johnsona. “Jesteśmy zdesperowani”.

Podobnie jak burmistrz Adams w Nowym Jorku, Johnson jest Demokratą. Mimo to prezydent z tej samej partii pozostawał długo głuchy na jego prośby.

Ludzie skarżyli się na imigrantów dziennikarzom. Byli wstrząśnięci tym, że posterunki policji przepełniły się migrantami, którzy spali na pryczach i łóżkach polowych wewnątrz i na zewnątrz w namiotach. „Ci ludzie bardzo dobrze jedzą. Mają lepsze telefony niż ja i lepsze buty” – mówił reporterowi „NYT” Deaundre Miguel Jones z Chicago.

„Urzędnicy w Chicago robią więcej, żeby pomóc migrantom niż ludziom, którzy mieszkają w mieście od lat. W jaki sposób możesz zadbać o kogoś innego, podczas gdy nie dbasz o swoich własnych ludzi?” – pytał Jones.

Droga do wielkich miast północy Nowego Jorku i Chicago prowadzi przez środkowe południe Stanów Zjednoczonych. W Denver i w San Antonio schroniska są przepełnione ludźmi. Migranci pracują przy różnych tymczasowych zajęciach – zamiatają ulice, sprzedają jedzenie. Robią to zazwyczaj nielegalnie, gdyż większość nie ma pozwoleń na pracę. To dodatkowo utrudnia wszystkim życie – nielegalne prace są gorzej płatne, a więc trudniej zarobić w nich na życie. Jeszcze trudniej – na utrzymanie rodziny.

Przeczytaj także:

Będzie mur na granicy USA

5 października administracja Joe Bidena dokonała zaskakującego zwrotu. Oficjalnie ogłoszono, że budowa muru na granicy USA i Meksyku będzie kontynuowana.

Idea budowy muru w ogóle nie jest zresztą nowa i jej autorem nie jest Donald Trump. Fragmenty muru na granicy USA i Meksyku powstały jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX w. W 2006 roku Kongres podjął decyzję o budowie kolejnych kilometrów zapory. Biden jako senator głosował wówczas „za”.

Budowa muru na granicy USA szła jednak opornie, m.in. ze względu na protesty organizacji zajmujących się ochroną przyrody oraz komplikacje prawne.

Do dziś na liczącej ponad 2 tysiące mil granicy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem zostało wybudowane 706 mil muru. W praktyce są to bariery bardzo różnego rodzaju, od jednolitych betonowych ścian po metalowe płoty. Nie stanowią też jednej ciągłej linii.

Według oficjalnego opisu nowe fragmenty muru w hrabstwie Starr w Teksasie mają mieć wysokość 6 metrów. Będą się składać ze stalowych elementów osadzonych w betonowej podstawie.

Biden zmienia zdanie

Zaprzestanie budowy muru na granicy USA z Meksykiem było kluczowym punktem programu prezydenta Bidena, kiedy rywalizował w wyborach z Donaldem Trumpem w roku 2020. W styczniu 2021 roku, wkrótce po objęciu urzędu, Biden wydał proklamację, w której zobowiązywał się, że „więcej dolarów amerykańskiego podatnika nie zostanie skierowane do zbudowania muru na granicy”.

Kiedy dziennikarze zapytali, czy prezydent zmienił zdanie, administracja odpowiedziała, że po prostu „musi” wydać pieniądze na budowę muru – które zostały już na to przeznaczone w czasie prezydentury Trumpa w 2019 roku.

Jak się jednak zdaje, nikt nie uwierzył w szczerość tych wyjaśnień, tym bardziej że równocześnie administracja ogłosiła zamiar usunięcia całej listy różnych regulacji prawnych i środowiskowych utrudniających budowę muru na granicy USA z Meksykiem.

Bidenowi dziennikarze przypomnieli, że kandydując na prezydenta zarzekał się, że „nigdy nie wybuduje nawet jednej stopy muru na granicy”. „Nadal nie sądzę, że [mur] będzie działał” – odparł.

„Cóż, powiedziano mi, że nie mam wyboru – że Kongres uchwala prawo, aby coś zbudować, czy to mur, czy lotniskowiec, czy żeby obniżyć podatki. Nie mogę powiedzieć: »Nie podoba mi się to. Nie zrobię tego«” – mówił dziennikarzom 7 października.

Trump triumfuje

Donald Trump zareagował błyskawicznie. Zażądał przeprosin.

„Jak często powtarzałem, przez tysiące lat były tylko dwie rzeczy, które konsekwentnie działały, koła i mury!”

– napisał Trump w mediach społecznościowych.

„Czy Joe Biden przeprosi mnie i Amerykę za to, że tak długo zwleka...” – zapytał.

Bidena krytykują także przeciwnicy budowy muru na granicy USA z Meksykiem. Ich lista jest długa i obejmuje (co stanowi polityczny kłopot) środowiska sprzyjające Demokratom: zwolenników obrony przyrody, organizacje zajmujące się obroną praw człowieka czy broniące praw imigrantów.

Krytycy uważają także, iż mur jest niebezpieczny. Zdarzało się, że ludzie ginęli, próbując go sforsować.

Biden: wina Trumpa. Amerykanie: wina Bidena

Administracja Bidena usiłowała obwinić za problemy z imigrantami Trumpa, twierdząc, że „kryzys migracyjny” został odziedziczony po poprzedniej administracji.

Tymczasem za prezydentury Bidena kryzys narasta i staje się coraz większym politycznym obciążeniem dla rządzących. Według sondażu Reuters/IPSOS przeprowadzonego na początku października 2023 roku zaledwie 40 proc. Amerykanów i Amerykanek dobrze ocenia sprawowanie urzędu przez prezydenta. Aż 14 proc. uważa, że imigracja jest głównym problemem Stanów Zjednoczonych (19 proc. – że gospodarka, a 11 proc. – przestępczość).

Tylko w tym roku budżetowym (który w Stanach Zjednoczonych zaczął się 1 października 2022 roku) w dolinie rzeki Rio Grande straż graniczna złapała ona ponad 245 tys. osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę.

Latem granicę przekraczało kilkanaście tys. osób dziennie. Ta statystyka obejmuje naturalnie tylko tych, którzy zostali złapani przez straż graniczną – i trafili do obozów przejściowych albo zostali wypuszczeni po sprawdzeniu dokumentów i formalnym wystąpieniu o azyl. Liczba osób, które wymknęły się amerykańskiej straży granicznej, jest nieznana.

Nikt nie wie, ilu w sumie jest obecnie nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych. Według waszyngtońskiego think tanku Migration Policy Institute prawdopodobnie w USA żyje około 11 milionów nielegalnych mieszkańców, z czego wielu od lat albo nawet dziesięcioleci.

Biden próbował, nie wyszło

Administracja Bidena traktowała imigrantów w bardziej humanitarny sposób niż administracja Trumpa. Zaprzestano na przykład krytykowanej przez wielu obrońców praw człowieka praktyki oddzielania dzieci od rodziców w obozach przejściowych.

Utrzymano jednak w mocy tak zwane „rozporządzenie 42” (ang. „Title 42”), które zostało wprowadzone w czasie epidemii COVID. Pod pretekstem ochrony zdrowia publicznego zezwalało Straży Granicznej na natychmiastowe wydalanie osób złapanych na przekraczaniu granic – bez szansy na ubieganie się o azyl.

W maju 2021 roku administracja Bidena wprowadziła nową regulację, zgodnie z którą migranci muszą za pomocą specjalnej aplikacji umówić się przed dojściem na przejście graniczne. Jeśli tego nie zrobią, mają przed sobą trudniejszą procedurę azylową. W październiku 2023 roku rząd USA ogłosił, że ponownie rozpocznie deportowanie samolotami imigrantów z Wenezueli – pogrążonej w permanentnym kryzysie i chaosie – z powrotem do tego kraju. Wcześniej te loty były zawieszone ze względu na bardzo złe relacje pomiędzy oboma krajami.

Zwycięstwo Trumpa, przegrana praw człowieka?

Wiele amerykańskich mediów, w tym np. tradycyjnie sprzyjający Demokratom „NYT” uważa, że Trump odniósł polityczny sukces. Okazało się, że kiedy wzywał do budowy muru na granicy USA z Meksykiem, miał rację – co pośrednio przyznał mu jego przeciwnik i konkurent w nadchodzących w 2024 roku wyborach prezydenckich.

Trump z pewnością będzie to często powtarzał. Podczas wieców z wyborcami jego zwolennicy skandują „zbudować mur”. W wywiadzie dla „The National Pulse”, skrajnie prawicowego internetowego medium, Trump powiedział, że imigranci „zatruwają krew w kraju”.

Jego krytycy zarzucili mu natychmiast rasizm. Sondaż Reutersa z września 2023 roku wskazuje raczej, że większość przyznaje rację Trumpowi. Z sondażu wynika, że aż 54 proc. Amerykanów i Amerykanek zgadza się z opinią, że „imigracja czyni życie trudniejszym dla rodowitych Amerykanów”.

Ze szczucia na imigrantów Trump uczynił oręż w kampanii wyborczej. Tymczasem administracja Bidena okazuje się zaś bezradna wobec kryzysu: tysiące ludzi codziennie przekraczają granicę ze Stanami Zjednoczonymi, a rządzący nie są w stanie temu zapobiec.

Na zdjęciu: Imigranci ubiegający się o azyl w USA, którzy utknęli w prowizorycznym obozie za murem na granicy USA z Meksykiem, sięgają po pomoc od wolontariuszy, 12 maja 2023 roku, San Diego, Kalifornia.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze