Już cztery aresztowania – i cztery pakiety poważnych zarzutów karnych – to wszystko spływa po Donaldzie Trumpie jak po kaczce. Były prezydent Stanów Zjednoczonych bez cienia wstydu wykorzystuje kłopoty z prawem jako drabinę do Białego Domu
Od dziś (25 sierpnia 2023) Donald Trump jest pierwszym byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych, którego więzienne zdjęcia en face i z profilu trafiły do policyjnych kartotek. Trump musiał się stawić w areszcie w Atlancie, by zgodnie z przepisami hrabstwa Fulton i stanu Georgia poddać się tam procedurze aresztowania. W Georgii Trump zostanie (formalnie jeszcze się to nie stało) oskarżony o wywieranie nacisków na lokalne władze, by podały niezgodny z rzeczywistością wynik wyborów prezydenckich z 2020 roku, w których zwyciężył Joe Biden.
Były prezydent w celi i tak nie spędził jednak ani minuty – wyszedł za wynegocjowaną wcześniej kaucją w wysokości 200 tysięcy dolarów.
Szeryf hrabstwa Fulton opublikował 25 sierpnia pełen zestaw fotografowanych w jego areszcie. Poza Trumpem to jego współpracownicy: (od górnego lewego rogu) Rudy Giuliani, Scott Hall, Robert Cheeley, Jeffrey Clark, Floyd Harrison, Shawn Still, (w kolejnym rzędzie) David Shafer, Mike Roman, Ray Smith, Misty Hampton, Kenneth Chesebro, (na dole) Trevian Kutti, Mark Meadows, Cathy Latham, Stephen Cliffgard Lee, Jenna Ellis oraz John Eastman (fot. AFP/Biuro Szeryfa Fulton)
Trump i jego sztabowcy bez żadnej żenady robią z tego polityczne show. Opowieść o zepsutym establishmencie, który „uwziął się” na byłego antysystemowego prezydenta, by go „wsadzić za kraty”, ma być drabiną, po której Trump chce po raz kolejny wspiąć się do Białego Domu w przypadających w przyszłym roku wyborach. Już teraz ma realne szanse na uzyskanie nominacji Republikanów – w sondażach wyprzedza republikańską konkurencję nawet o 40 punktów procentowych.
Niemal natychmiast po tym, jak władze hrabstwa Fulton opublikowały więzienne foto byłego prezydenta, jego ludzie zaczęli sprzedawać koszulki i inne gadżety z jego kopią. Koszulka kosztuje 34 dolary, kubek 25 a naklejka na samochód skromne 12. Pozyskane fundusze mają zostać przeznaczone na kampanię prezydencką Trumpa. Takie gadżety – tylko że ze stylizowanym, a nie oryginalnym zdjęciem, sprzedawano zresztą już wcześniej.
Jedna z jej senatorek Marsha Blackburn również zaczęła zbierać fundusze posługując się przygotowanymi przez swych ludzi gadżetami z aresztowanym Trumpem. Jego sztab zareagował bardzo ostro, grożąc sądem każdemu, kto „bezprawnie monetyzuje” wizerunek żółtowłosego prezydenta. „Idziemy po was. Nie będziecie oszukiwać ofiarodawców” – napisał na platformie X (wcześniej Twitter) jeden z doradców Trumpa, weteran Marines Chris La Civita.
Przekonał się o tym były prezenter Fox News znany z upodobania do teorii spiskowych Tucker Carlson, który opublikował na platformie X wywiad z Trumpem. Obejrzało go już ponad 250 milionów osób, co zważywszy na ogłoszoną przez właściciela X Elona Muska nową politykę dzielenia się przychodami reklamowymi z mającymi największe zasięgi posiadaczami subskrypcji Blue, przyniesie Carlsonowi milionowy dochód.
A o co w tym wszystkim chodzi – z punktu widzenia amerykańskiego prawa i Trumpowych z nim kłopotów? Aresztowany w Atlancie i niemal natychmiast po tym wypuszczony Trump dopiero za kilkanaście dni (nie wcześniej niż 5 września) usłyszy tam zarzuty w czwartej już sprawie wytoczonej mu przez stanowe i federalne wymiary sprawiedliwości.
W poprzednich trzech przypadkach obywało się bez wizyty w areszcie i więziennych fotografii – choć zdejmowania odcisków palców Trumpowi nie odpuszczono. Trump przybywał na wezwanie prokuratorów do sądu, wysłuchiwał sentencji aresztowania, a następnie od razu stawiano mu zarzuty. Trump każdorazowo odpowiadał, że jest niewinny, a zarzuty są bezpodstawne, fejkowe, sformułowane w wyniku spisku elit. Każdorazowo też wpłacał kaucję i wracał do domu.
Towarzyszyła mu przy tym świta ochroniarzy i prawników, każdorazowo potrzebna była do przewiezienia ich wszystkich cała kolumna limuzyn. Zupełnie tak, jakby Trump nadal pełnił urząd prezydencki.
Bo przecież dla swych zwolenników Trump pozostaje tym „prawowitym” prezydentem, odsuniętym od władzy przez spisek waszyngtońskich elit. I nie, nie dotyczy to jedynie freaków znanych z ataku na Kapitol i podobnych im ultraradykałów. Według sondażu dla CNN z początku sierpnia, aż 69 procent ogółu wyborców Republikanów jest przekonanych, że Joe Biden nie wygrał legalnie z Trumpem w 2020 roku. W skali całego kraju ten sam pogląd wyznaje aż 38 procent ogółu wyborców.
Negowanie kolejnych aktów oskarżenia i przedstawianie ich jako wyniku spisku nienawistnych elit może więc okazać się dla Trumpa całkiem skuteczną strategią wyborczą. I to mimo tego, że stawiane mu zarzuty mają naprawdę poważny kaliber.
Przypomnijmy, o co dokładnie chodziło w przypadku wszystkich czterech już aresztowań byłego prezydenta
Zostały mu tam przez prokuratorów stanowych postawione łącznie 34 zarzuty dotyczące fałszowania i matactw w księgowości. Wszystkie związane są z jedną sprawą – wypłaty tuż przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku kwoty 130 tysięcy dolarów dla gwiazdy porno Stormy Daniels. Miała to być opłata za milczenie w sprawie relacji seksualnych, które miały łączyć Daniels z Trumpem. O ile gwiazda porno potwierdziła, że otrzymała pieniądze, o tyle Trump twardo zaprzecza, by kiedykolwiek cokolwiek go z nią wiązało.
Zostały mu tym razem przedstawione zarzuty prokuratorów federalnych dotyczące przechowywania przez niego w jego prywatnej posiadłości na Florydzie licznych dokumentów państwowych o różnych klauzulach tajności. Trump miał też ukrywać je przed poszukującymi ich służbami – między innymi w sypialni, sali balowej, a nawet łazience swojej rezydencji Mar-a-Lago. Zarzutów dotyczących tego, jak Trump obchodził się z kwestią tajemnic państwowych jest łącznie 37 – wśród nich na przykład ten odnoszący się do „pokazywania nieuprawnionym osobom”… planu ataku na Iran.
W tym wypadku zarzuty podobnie jak w Miami przedstawili mu prokuratorzy federalni. Trump został oskarżony o próbę zamachu na amerykańską demokrację, jakiej miał się dopuścić w 2020 roku po przegranych wyborach prezydenckich. Nie chcąc uznać wyniku i powtarzając uparcie, że wybory wygrał, doprowadził ostatecznie do szturmu swych najbardziej radykalnych zwolenników na waszyngtoński Kapitol. Prokurator specjalny Jack Smith wyznaczony do tej sprawy podstawił za to Trumpowi cztery zarzuty.
Dotyczyć będą one prób nielegalnego wpływania na lokalne władze w stanie Georgia w kwestii ogłoszenia wyników wyborów z 2020 roku. Są wśród nich między innymi zarzuty składania fałszywych zeznań czy też nakłaniania urzędników państwowych do złamania przysięgi.
Ale amerykańskie prawo nie zabrania Trumpowi ani startu w wyborach prezydenckich, ani pełnienia urzędu zarówno jako oskarżonemu, jak i ewentualnemu skazanemu. Przewidywania zwolenników i przeciwników Trumpa są tu więc zgodne – pierwszym jego ruchem w razie wygranej byłoby ułaskawienie samego siebie.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze