0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

11:40 19-11-2023

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Marek Pęk jednak zostanie wicemarszałkiem Senatu? Nowe deklaracje polityków

Marek Pęk, który przepadł w głosowaniu na wicemarszałka Senatu, być może jednak obejmie stanowisko. Politycy dotychczasowej opozycji zapowiadają, że na ten temat będą się jeszcze toczyć rozmowy

W niedzielę rano w programie „Śniadanie Rymanowskiego” na antenie Polsat na antenie Polsat News zaproszenie posłowie dyskutowali na temat głosowań na wicemarszałków. Przypomnijmy – w poniedziałek 13 listopada Sejm wybierał marszałka oraz wicemarszałków. W głosowaniu przepadła kandydatka PiS Elżbieta Witek – zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami partii dotychczasowej opozycji. Politycy wskazywali, że była marszałek dopuściła się szeregu naruszeń – blokowała procedowanie zgłaszanych ustaw, zadecydowała o słynnej reasumpcji głosowania w sprawie lex TVN w 2021 roku (sprawa została zgłoszona do prokuratury).

Tego samego dnia marszałka oraz wicemarszałków wybierał także Senat. Marek Pęk z PiS, który funkcję wicemarszałka pełnił w latach 2019-2023, nie uzyskał tym razem wystarczającego poparcia. Zagłosowały za nim 33 osoby, 60 osób było przeciw, troje senatorów wstrzymało się od głosu. Jedno stanowisko wicemarszałka pozostanie zatem nieobsadzone do czasu, aż PiS zgłosi na tę funkcję kogoś innego, a Senat zgodzi się poprzeć taką kandydaturę.

Jak politycy tłumaczyli swoją decyzję

Wyniki głosowania w Senacie zaskoczyły wielu komentatorów, ponieważ partie paktu senackiego nie zgłaszały wcześniej wobec Marka Pęka podobnych zastrzeżeń, co wobec Elżbiety Witek. Po głosowaniu politycy wyjaśniali swoją decyzję:

„Senacka większość nie zgodziła się na powierzenie senatorowi Pękowi funkcji wicemarszałka. W minionej kadencji wicemarszałek Pęk wypowiadał się bardzo agresywnie w stosunku do senatorów opozycji, porównał ich do rosyjskich agentów, został ukarany karą regulaminową przez Komisję Etyki. Nie ma zgody na takie zachowanie. Miejsce w Prezydium Senatu czeka na innego kandydata PiS” – napisał Marek Borowski na Twitterze.

Będzie zmiana zdania?

Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że nie zmieni swoich kandydatów na wicemarszałków – ani w Sejmie, ani w Senacie. O ile w sprawie Elżbiety Witek narracja polityków przyszłej koalicji nie zmienia się, o tyle w sprawie Marka Pęka mogą zapaść inne decyzje.

„Myślę, że Marek Pęk w kolejnym podejściu zostanie pewnie zostanie wybrany. Natomiast to nie jest żaden precedens, głosowano już przeciw osobom w prezydium” – mówiła w Polsat News Anna Maria Żukowska (Lewica).

"Będziemy o tym wkrótce rozmawiać,

ja nie byłem przekonany, że to dobra decyzja Senatu.

Nie podobały mi się jego obraźliwe wypowiedzi wobec opozycji, ale nie był marszałkiem, reprezentował mniejszość" – dodawał Michał Kobosko (Polska 2050).

„Będzie spotkanie klubu senatorów, możliwa jest zmiana stanowiska” – zapowiedział także Robert Kropiwnicki (KO).

10:39 19-11-2023

Przyszła koalicja rządząca zamierza zrealizować swoje obietnice wyborcze dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Jedną z pierwszych decyzji ma być podjęcie przez Sejm uchwały stwierdzającej, że trzech sędziów TK, którzy w 2015 roku zostali wybrani przez większość sejmową PiS na miejsca wcześniej już zajęte, nie było nigdy legalnymi sędziami. Ma to być wykonanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Jaka będzie reakcja prezydenta? W niedzielę w programie „Siódmy dzień tygodnia” pytany był o to Łukasz Rzepecki, doradca Andrzeja Dudy.

„Te osoby, które są powołane przez prezydenta, to nie są żadni dublerzy. Po pierwsze, zostali wybrani przez Sejm. Po drugie, złożyli ślubowanie przed prezydentem. Po trzecie, podjęli się obowiązków sędziowskich. Mówienie o nich „dublerzy” to kłamliwa narracja opozycji” – mówił Rzepecki.

Polityk stwierdził też, że „nie ma czegoś takiego jak odwołanie sędziego Trybunału”. Odniósł się także do słów prowadzącego, który zwrócił uwagę, że uchwała dotyczyć ma stwierdzenia, że dublerzy nigdy nie byli sędziami TK.

„Oni są sędziami TK. To będzie po prostu działanie niezgodne z Konstytucją. Jest coś takiego jak zasada legalizmu. Organy władzy działają w granicach i na podstawie prawa. Mam nadzieję, że większość sejmowa nie będzie takich decyzji podejmować. podejmie takich decyzji” – odpowiedział polityk.

Przeczytaj także:

Pułapki uchwały

Andrzej Duda w orędziu podczas inauguracji Sejmu X kadencji mówił:

„Porządek konstytucyjny musi zostać zachowany. Nie zgodzę się na żadne naginanie i obchodzenie prawa”.

Zapowiadał też, że będzie korzystał z prawa weta oraz odsyłał ustawy do TK. Media powszechnie odczytywały, że jego słowa odnosiły się do wymiaru sprawiedliwości. Użycie przez nową większość sejmową uchwał może tu niewiele zmienić.

Po pierwsze, jak wskazywał w rozmowie z OKO.press dr Marcin Szwed – nie jest wykluczone, że TK rzeczywiście będzie chciało zająć się prawną oceną uchwały o dublerach. I to pomimo faktu, że w ocenie prawników Trybunał nie ma kompetencji do badania uchwał sejmowych. Można przewidywać, że taki wniosek złożyłaby grupa posłów albo sam prezydent.

Po drugie, z informacji OKO.press wynika, że uchwała dotycząca dublerów ma odnosić się także do faktu, że zgodnie z orzeczeniami polskich i międzynarodowych trybunałów prawidłowo wybranymi sędziami TK są Roman Hauser, Andrzej Jakubecki i Krzysztof Ślebzak. Prezydent musiałby przyjąć od nich ślubowanie, czego nie chciał zrobić 8 lat temu.

Po trzecie, prezes TK musiałaby podjąć działania, żeby wcielić uchwałę w życie.

17:24 18-11-2023

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

18 listopada – podsumowanie dnia. Kolejne ataki Izraela w Strefie Gazy. W Polsce powstają dwa nowe rządy

Izrael kontynuuje atak bombowy na Strefę Gazy, rośnie liczba ofiar wśród palestyńskich cywilów. W Polsce nad powołaniem nowego rządu pracują jednocześnie dwie ekipy: PiS oraz dotychczasowej opozycji

Podsumowujemy najważniejsze wydarzenia soboty, 18 listopada.

Kolejne bomby Izraela w Gazie, nowe ofiary

Izrael kontynuuje odwetowy atak na Strefę Gazy po tym, jak bojownicy Hamasu na początku października przeprowadzili w Izraelu krwawą akcję terrorystyczną. Po bombardowaniu, do którego doszło w sobotni poranek, liczba ofiar po stronie Palestyny wzrosła o 32 – donosi agencja Reuters. Izraelskie bomby spadły na bloki mieszkalne w południowej części strefy Gazy, w mieście Chan Junus.

Jednocześnie trwa izraelska operacja w największym szpitalu strefy, Asz-Szifa, pod którym wg Izraela znajduje się centrum dowodzenia Hamasu. Dziś wojsko wezwało władze szpitala do ewakuacji „pacjentów, rannych, przesiedleńców i personelu medycznego”, polecając im, by kierowali się w kierunku morza. Izrael twierdzi, że nie wymaga, by ze szpitala ewakuowali się ludzie w stanie zagrożenia życia i leczący ich personel.

Także w sobotę, na północy Strefy Gazy, Izrael zbombardował szkołę, która działała jako schron ONZ dla przesiedleńców – podała PAP za francuską Agence France Presse. Wg palestyńskiego ministerstwa zdrowia w ataku „o świcie w szkole al-Fachura” zginęło co najmniej 50 osób.

W Warszawie odbyła się dziś demonstracja pod hasłem „Ani jednej bomby więcej! Wolna Palestyna!”. Pochód przeszedł z pl. Zbawiciela pod ambasadę Izraela.

Finlandia zamyka przejścia, oskarża Rosję

O północy z piątku na sobotę rząd Finlandii zamknął cztery najbardziej uczęszczane przejścia na granicy z Rosją: Vaalimaa-Torfianowka, Nuijamaa-Brusnicznoje, Imatra-Swietogorsk i Niirala-Wiartsila. Powodem jest zwiększenie liczby migrantów próbujących dostać się do Finlandii z Rosji. Nie chodzi jednak o Rosjan a o osoby z krajów trzecich: z Bliskiego Wschodu i Afryki. Przejścia mają pozostać zamknięte przez trzy miesiące – do 18 lutego.

Rząd Finlandii oskarża Rosję o próbę wywołania kryzysu uchodźczego na granicy, podobnego do tego, jaki wydarzył się w Polsce w 2021 roku. Fińska straż graniczna informuje, że w ubiegłym tygodniu do fińskiej granicy dotarło ok. 300 osób.

Finowie uważają, że pomagały w tym rosyjskie służby. Potwierdzają to zresztą sami azylanci. Rzeczniczka Kremla Maria Zacharowa powiedziała agencji TASS, że decyzja Finlandii to „tworzenie w Europie nowych linii podziału”.

Rządy równoległe

W Polsce jednocześnie trwają prace nad sformowaniem dwóch gabinetów: swój rząd-widmo tworzy premier Mateusz Morawiecki, jednocześnie rozmowy o podziale stanowisk prowadzą KO, Trzecia Droga i Lewica. Rzecznik rządu Piotr Müller tłumaczył dziś, w jaki sposób Morawiecki zamierza zwabić polityków opozycji na ogłoszony wczoraj „Dekalog Polskich Spraw” i zdobyć wotum zaufania.

„Liczymy, że posłowie, którzy widzą, że już w ramach umowy koalicyjnej z Platformą Obywatelską nie będą mogli zrealizować swoich postulatów programowych, rozważą propozycje, które przedstawiamy” — stwierdził Müller.

Ale opozycja, zamiast czekać na kolejne „fundamenty” Morawieckiego, szuka ministrów do własnego rządu. Robert Biedroń z Lewicy powiedział dziś, że Lewica zgłosiła już swoich kandydatów i (liczne) kandydatki, którzy zostali wstępni zaakceptowani przez Donalda Tuska.

„Wszystkie nazwiska, które zostały zaproponowane przez Lewicę, Donald Tusk zaakceptował, uważając, że są to wysokiej klasy specjaliści i specjalistki. Te rozmowy są już praktycznie zakończone. Tak samo było z innym ugrupowaniami. Uczestniczyłem w tych rozmowach. Nie było tu większych kontrowersji. Proponowaliśmy najlepszych z najlepszych” – powiedział Biedroń.

Przeczytasz w OKO.press

„Zjednoczona Prawica przychodziła do władzy w 2015 roku z hasłem renesansu energetyki węglowej w Polsce. Po ośmiu latach rządów bilans jest jednoznaczny: w 2015 roku udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił 82 proc. W 2023 roku spadł do 63 proc. przy zapotrzebowaniu, które wzrosło przez te lata o ok. 15 proc.” – pisze Rafał Zasuń z portalu wysokienapiecie.pl. Polecamy zaskakujący energetyczny bilans rządów PiS.

Przeczytaj także:

Do godz. 16 w poniedziałek 20 listopada kluby poselskie mogą zgłaszać kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka (RPD) w miejsce Mikołaja Pawlaka, skrajnego prawicowego ideologa, skupionego na prawach „dzieci nienarodzonych”. O urząd – jako jedyna kobieta – rywalizować będzie mec. Monika Horna-Cieślak, której kandydaturę wystawiła Naczelna Rada Adwokacka.

„Słyszałam od polityków, że głos kobiet był w wyborach decydujący, a teraz będzie ważny. I że kobiety mają decydować. Potraktowałam to serio” – mówi OKO.press mec. Horna-Cieślak.

Przeczytaj także:

16:33 18-11-2023

Kto zostanie Rzecznikiem Praw Dziecka? Tylko jedna kandydatka-kobieta

Do godz. 16.00 w poniedziałek 20 listopada kluby poselskie mogą zgłaszać kandydatów na Rzecznika Praw Dziecka (RPD) w miejsce Mikołaja Pawlaka, skrajnego prawicowego ideologa, skupionego na prawach „dzieci nienarodzonych”.

„Usłyszałam od polityków, że głos kobiet był w wyborach decydujący, a teraz będzie ważny. I że kobiety mają decydować. Potraktowałam to serio” – mówi OKO.press mec. Monika Horna-Cieślak, która rywalizuje o urząd RPD z trzema kandydatami-mężczyznami, których może wystawić nowa sejmowa większość.

W czwartek 16 listopada kandydaturę Horny-Cieślak wysunęło prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej. Prawniczka od 2017 roku prowadzi kancelarię zajmującą się wyłącznie obroną krzywdzonych dzieci, współautorkę aktów prawnych dotyczących praw dzieci, w tym tzw. Ustawy Kamilka z Częstochowy oraz ustawy zwiększającej dostęp do psychologa osobom młodym bez zgody rodziców, działaczkę społeczną (m.in. w fundacji Dajemy Dzieciom Siłę).

O tym, dlaczego zdecydowała się kandydować, mec. Horna-Cieślak opowiedziała naszemu naczelnemu Piotrowi Pacewiczowi. Polecamy wywiad.

Przeczytaj także:

15:40 18-11-2023

W Warszawie odbyła się demonstracja dla Palestyny. „Ani jednej bomby więcej!”

Przemarsz przeciwko zbrojnym atakom Izraela w Palestynie pod hasłem „Ani jednej bomby więcej! Wolna Palestyna!” przeszedł dziś ulicami Warszawy z pl. Zbawiciela Nowowiejską i Krzywickiego. Wyruszył ok. 13.40 i zakończył się przed godz. 16.00 pod ambasadą Izraela. Odpowiedzialne za organizację wydarzenia organizacje Solidarnie z Palestyną oraz Empatia Distro planowały pochód na 2 tys. osób, ale w trakcie marszu podały, że uczestników było nawet pięciokrotnie więcej. Oficjalne dane nie są jeszcze znane.

„Wiemy, dlaczego tu jesteśmy. Są momenty w historii kiedy nie można stać z boku i po prostu milczeć. Kiedy krzyczymy »Gaza-Warszawa, wspólna sprawa« to naprawdę mamy to na myśli. Warszawa musi być solidarna z tymi, których życie jest równane z ziemią. [...] Wszystkie nasze protesty są przeciwko wojnie rasizmowi i kolonializmowi” – mówił na pl. Zbawiciela jeden z organizatorów.

„Są tu różni ludzie, różne wyznania, ale to, co nas łączy, to sprzeciw. Na naszych protestach nie ma miejscu na rasizm i antysemityzm. Izrael wykorzystuje II wojnę światową do tego, żeby legitymizować swoje obecne zbrodnie. Gaza-Warszawa, wspólna sprawa!” – skandował.

W demonstracji wziął udział ambasador Palestyny w Polsce Mahmud Chalifa.

„Jest zimno, śnieg pada, ale widzę serce wypełnione sercem i za to dziękuję bardzo. Ani jednej bomby więcej! Ani jednego dziecka więcej! Potrzebujmy waszych nie tylko słów, ale i działań! Zbrodnie są także na zachodnim brzegu w każdym mieście! Ten rząd, który łamie prawo międzynarodowe, powinien zrozumieć, że społeczeństwo międzynarodowe ma już dość” – powiedział Chalifa reporterom „Gazety Wyborczej”.

Tłum w pochodzie skandował antywojenne hasła („Ceasfire, now!” – ang. „zawieszenie broni, teraz”). Pojawiły się głosy antyizraelskie i antyamerykańskie: „Joe Biden terrorysta” i „Armia izraelska to są terroryści”. A także: „From the river to the sea, Palestine will be free”, czyli apel o wolną Palestynę od rzeki Jordan aż do morza.

Policja nie dopuściła demonstrujących pod samą bramę ambasady Izraela: wozy zablokowały do niej dojście ok. 50 m wcześniej.

Demonstracja początkowo miała się nie odbyć: zgody na zgromadzenie nie wydał warszawski ratusz, argumentując, że stanowi on zagrożenie dla porządku publicznego i bezpieczeństwa. Bo finał marszu miał odbyć się właśnie pod ambasadą Izraela, w gęsto zabudowanej i pełnej wąskich ulic dzielnicy Ochota.

„Jeśli tylko trasa demonstracji zostanie zmieniona na bezpieczną, zostanie ona dopuszczona – dokładnie tak samo jak w poprzednich tego typu przypadkach” – komentował decyzję Rafał Trzaskowski. W czwartek 16 listopada decyzję ratusza uchylił sąd.