Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Według nieoficjalnych informacji tygodnika „Polityka” zatrudnienie w kancelarii premiera znalazło aż troje dzieci znajomych Marka Kuchcińskiego. Informator „Polityki” zapewnia, że widział na drzwiach w KPRM tabliczki z ich nazwiskami. Chodzi o:
Janowi Musiałowi rok temu Marek Kuchciński oddał kierowanie Przemyskim Towarzystwem Kulturalnym. W 2023 r. PTK otrzymało z Narodowego Instytutu Wolności 849 tys. zł, choć z początku jego wniosek znalazł się na liście rezerwowej.
W odpowiedzi na pytania „Polityki” Centrum Informacyjne Rządu potwierdziło, że „jedna z wymienionych osób jest pracownikiem KPRM”. CIR nie poinformował która.
„Gdyby w polskim ładzie ustrojowym prezydent mógł odmówić zaprzysiężenia premiera, to doradzałbym prezydentowi, żeby nie zaprzysięgał Donalda Tuska” – powiedział prof. Andrzej Zybertowicz, były członek komisji ds. wpływów rosyjskich
Swoją opinię w sprawie powołania Donalda Tuska na premiera prof. Zybertowicz wygłosił w trakcie programu „Kawa na ławę” TVN24. Dodaj jednak zaraz, że zgodnie z jego wiedzą prezydent nie ma możliwości legalnego odmówienia zaprzysiężenia. To prawda – w tzw. drugim kroku konstytucyjnym rolą prezydenta jest jedynie zaprzysiężenie premiera wskazanego przez większość sejmową.
Rekomendacja prof. Zybertowicza jest efektem prac tzw. komisji do spraw wpływów rosyjskich, której był członkiem. 29 listopada komisja przedstawiła „cząstkowy raport”, w którego wnioskach zarekomendowała, by Donaldowi Tuskowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Jackowi Cichockiemu, Bohdanowi Klichowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie powierzać funkcji publicznych, związanych z bezpieczeństwem państwa. Tego samego dnia Sejm odwołał wszystkich członków komisji. Szerzej o sprawie pisała w OKO.press Anna Mierzyńska.
Swoją hipotetyczną radę dla prezydenta prof. Zybertowicz tłumaczył tak:
- Tu nie chodzi o aspekt moralny, tylko aspekt poznawczy i prawny. W sensie prawnym tej rekomendacji powinni przyjrzeć się wszyscy posłowie. Bo poseł ma moc niezagłosowania za takim kandydatem na premiera. Co więcej, tu powstaje pewna ciekawostka prawna. Donald Tusk ma możliwość doboru składu rządu. Dostał rekomendację wobec czterech osób, z których żadna nie powinna pełnić funkcji związanych z bezpieczeństwem państwa – mówił Zybertowicz.
Prowadzący program zwrócił uwagę, że najpoważniejsze zarzuty „raportu cząstkowego” dotyczą współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjskimi służbami. A w tej samej sprawie od 2016 roku śledztwo prowadziła Prokuratura Wojskowa podległa rządowi PiS. Do dzisiaj nie postawiła nikomu zarzutów, a według nieoficjalnych doniesień prowadzący je prokuratorzy zamierzają śledztwo umorzyć.
- Prokuratorzy nie widzą powodu, żeby złożyć akt oskarżenia, a wy po trzech miesiącach prac komisji właściwie wydaliście wyrok? – pytał redaktor Piasecki.
- Nie wydaliśmy żadnego wyroku, tylko zgodnie z zapisem ustawy sformułowaliśmy rekomendację do władzy publicznej. I zarazem do opinii publicznej – bronił się prof. Zybertowicz.
Do rekomendacji komisji odnieśli się też obecni w studiu posłowie opozycji. Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy zwróciła uwagę, że prof. Zybertowicz prezentując wyniki prac komisji użył sformułowania „my jako komisja mamy wrażenie”.
- Kiedy to usłyszałam, miałam takie wrażenie, że te prace, którą wykonywaliście przez trzy miesiące, to było tylko bicie piany. Bo jeśli pan mówi o osobach, które nie powinny pełnić funkcji publicznych, a mają jakiekolwiek wpływy rosyjskie, to dlaczego nie zbadaliście Antoniego Macierewicza? – mówiła Scheuring-Wielgus.
Izrael atakuje południową część Strefy Gazy, a cywile nie mają gdzie uciekać. 22 kraje zaapelowały o potrojenie mocy elektrowni jądrowych podczas szczytu COP 28 w Dubaju. Hennig-Kloska zapowiada poprawę ustawy wiatrakowej, a Paulina Łoboda obiecuje, że prace domowe w szkołach podstawowych znikną, ale stopniowo i nie do końca
Co wydarzyło się w sobotę 2 grudnia 2023 roku? Podsumowanie w OKO.press.
Izrael po tygodniowym rozejmie wznowił ofensywę, ataki się nasilają. Zawieszenie broni miało trwać cztery dni, trwało siedem. Ale więcej nie będzie – w piątek rano Izrael wznowił naloty w całej Strefie Gazy. Śledztwo izraelskich dziennikarzy pokazuje, że armia przyjęła strategię, w której godzi się na ogromne straty cywilne wśród Palestyńczyków.
W sobotę Izrael zaatakował południową część Strefy Gazy – obszar Khan Yunes. Dzień przed atakiem wojsko zrzuciło z powietrza ulotki z ostrzeżeniem dla mieszkańców, by opuścili miasto.
Jak informuje Organizacja Narodów Zjednoczonych, ludność cywilna tego nie zrobiła. Bo jest w potrzasku. Teraz około 2 mln ludzi – czyli prawie cała populacja Gazy – jest stłoczona w jej południowej części (Izrael – na początku wojny – namawiał ludność cywilną, by właśnie tam się przesiedliła). Cywile nie mogą uciec do północnej Gazy, ani do sąsiedniego Egiptu. Mogą jedynie poruszać się po obszarze o powierzchni 220 km2.
„Nie mamy dokąd pójść” – mówił Emad Hajar, który miesiąc temu uciekł z żoną i trójką dzieci z z północnej części Gazy. Schronili się właśnie w Khan Yunes. ”Najpierw wypędzili nas z północy, teraz namawiają do opuszczenia południa".
Tymczasowe zawieszenie broni trwało od 24 do 30 listopada. W tym czasie Hamas zwolnił 105 osób: 81 Izraelczyków (kobiety i dzieci), 23 Tajów i jedną osobę z Filipin. Nadal w Gazie przetrzymywanych jest prawdopodobnie ponad 100 osób. Więcej tutaj:
Izrael poinformował kilka państw arabskich, że chce wydzielić strefę buforową po palestyńskiej stronie granicy Strefy Gazy, aby zapobiec przyszłym atakom w ramach propozycji dla enklawy po zakończeniu wojny, donosi Reuters, cytując źródła egipskie i regionalne.
Według trzech źródeł regionalnych Izrael przedstawił swoje plany sąsiadom, Egiptowi i Jordanii, a także Zjednoczonym Emiratom Arabskim, które znormalizowały stosunki z Izraelem w 2020 roku.
Źródła podały również, że Arabia Saudyjska, która nie utrzymuje stosunków z Izraelem i która wstrzymała proces normalizacji za pośrednictwem USA po wybuchu wojny w Strefie Gazy 7 października, została poinformowana.
Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych i kontrwywiad informują o zagrożeniem terroryzmem w związku z konfliktem na Bliskim Wschodzie – podaje DW.
Według ustaleń niemieckiego Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) ataki terrorystyczne Hamasu w Izraelu, są wykorzystywane w Niemczech przez różne ekstremistyczne środowiska. Szerzą one nienawiści i przemoc wobec Żydów. A także podważają prawo państwa Izrael do istnienia. To wynik analizy zagrożeń w związku z wybuchem wojny na Bliskim Wschodzie, którą przygotował niemiecki kontrwywiad.
„Z powodu równoległych kryzysów znajdujemy się obecnie w obliczu złożonej i napiętej sytuacji zagrożenia, które są jeszcze potęgowane przez zbrodnie popełniane przez Hamas” – mówi prezes BfV Thomas Haldenwang.
Przed atakami islamistów w Niemczech ostrzega też minister spraw wewnętrznych, Nancy Faeser: „Wojna w Strefie Gazy ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo w naszym kraju”.
Jak podaje DW, Federalny Urząd Ochrony Konstytucji widzi powiązania między grupami, które normalnie mają ze sobą niewiele lub nic wspólnego. „Antysemityzm i wrogość wobec Izraela łączą fundamentalistów islamskich, niemieckich i tureckich lewicowych i prawicowych ekstremistów oraz zwolenników radykalnych organizacji palestyńskich” – mówi Thomas Haldenwang.
22 kraje wzywają do potrojenia mocy elektrowni jądrowych do 2050 roku, by osiągnąć cel zerowej emisji netto. Sygnatariuszami deklaracji są: Bułgaria, Kanada, Czechy, Finlandia, Francja, Ghana, Węgry, Japonia, Mołdawia, Mongolia, Maroko, Holandia, Polska, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Korea Południowa, Szwecja, Ukraina, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wielka Brytanii i Stany Zjednoczone.
Przypomnijmy, że 30 listopada 2023 roku w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich Dubaju rozpoczął się tzw. COP 28, czyli kolejna konferencja stron ONZ-owskiej konwencji ds. zmian klimatu (UNFCCC).
"Nie mówimy, że będzie to zdecydowana alternatywa dla każdego innego źródła energii. Ale wiemy – bo mówi nam to nauka – że bez energii nuklearnej nie da się osiągnąć zerowej emisji netto w 2050 roku. To są po prostu naukowe realia. Nie ma w tym żadnej polityki, żadnej ideologii” – mówi John Kerry, pełnomocnik prezydenta USA ds. klimatu.
Organizacja 350 org. – międzynarodowa organizacja zajmująca się kryzysem klimatycznym Billa McKibbena, amerykańskiego działacza i aktywisty ekologicznego – jest mniej entuzjastyczna, co do potrojenia mocy elektrowni jądrowych.
"Nie ma miejsca na niebezpieczną energię jądrową, która mogłaby przyspieszyć dekarbonizację niezbędną do osiągnięcia paryskiego celu klimatyczneg. To nic innego jak niebezpieczne odwrócenie uwagi. Próba «renesansu nuklearnego» prowadzona przez lobbystów przemysłu nuklearnego od 2000 roku nigdy nie zakończyła się sukcesem – jest po prostu zbyt kosztowna, zbyt ryzykowna, zbyt niedemokratyczna i zbyt czasochłonna. Mamy już tańsze, bezpieczniejsze, demokratyczne i szybsze rozwiązania kryzysu klimatycznego, a są nimi energia odnawialna i efektywność energetyczna” – mówi Masayoshi Iyoda, japoński działacz grupy 350 org.
COP28 w tym roku skupia się na:
Więcej o szczycie klimatycznym w Dubaju tutaj:
„Poprawimy ustawę wiatrakową” – zapowiedziała w TVN24 Paulina Hennig-Kloska, posłanka i wiceprzewodnicząca Polski 2050.
Poselski projekt zmiany ustawy dotyczącej zamrożenia cen energii złożonej przez Koalicję Obywatelską i Trzecią Drogę z „wrzutką wiatrakową”, został powszechnie skrytykowany.
W OKO.press wielokrotnie o nim pisaliśmy. Projekt ustawy składa się on z trzech części. Dwie z nich nie budzą kontrowersji (chodzi o zamrożenie cen na podobnych zasadach i i przywrócenie obliga giełdowego dla spółek energetycznych). Dyskusję wywołało zapowiadane w umowie koalicyjnej odblokowanie polityki PiS w sprawie elektrowni wiatrowych.
„Wrzutka” o wiatrakach do ustawy o zamrożeniu cen energii zakładała:
Zdumienie, wręcz oburzenie wzbudziła minimalna odległość wiatraków – 300 m od domów jednorodzinnych,
Jak powiedział OKO.press Piotr Beaupré, biznesmen, który od 19 lat zajmuje się rozwijaniem projektów i spółek z zakresu OZE, w tym budową i sprzedażą farm wiatrowych, żądne ze stowarzyszeń ani żadna firma wiatrakowa nie formułowały takich postulatów. Branża liczy na przywrócenie odległości 500 m.
Według Beaupré poselski projekt ustawy wiatrakowej (czy raczej antywiatrakowej), jest wręcz uderzeniem w całą branżę wiatrakową. I potwierdza najgłupsze stereotypy o złych kapitalistach, którzy chcą stawiać turbiny z krzywdą obywateli:
Już samo włączenie tych zmian do ustawy, która w zamierzeniu miała zagwarantować odbiorcom niezmienne ceny energii, może budzić duże wątpliwości i
przypominać czasy PiS-owskich „wrzutek”.
W części projektów poprzednia sejmowa większość „zaszywała” zmiany zupełnie niezwiązane z ich tematyką. Głośne były przypadki włączenia „bezkarności plus” do przepisów uchwalanych na czas pandemii czy zmiany kodeksu wyborczego w ustawie antykryzysowej.
Henning-Kloska zapowiedziała, że jedna ze zmian ma dotyczyć minimalnej odległości farmy wiatrowej od granicy parku narodowego. Zapewne wprowadzona zostanie odległość 500 m., zamiast obowiązującej obecnie 700 m, która ogranicza możliwość rozwijania farm wiatrowych.
„Mogę obiecać, że prace domowe w szkołach podstawowych znikną. To nie jest taki prosty ruch i realizacja tej decyzji nie zajmie tygodnia. Natomiast tak, rzeczywiście będziemy odchodzić od prac domowych” – mówi Dorota Łoboda, posłanka Koalicji Obywatelskiej, liderka ruchu „Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji” i prezeska fundacji „Rodzice Mają Głos” w TVN24.
„Od prac domowych będziemy odchodzić powoli. Nie może się zdarzyć tak, że wydamy rozporządzenie i nakaz dla nauczycielek i nauczycieli. Będą wytyczne, będziemy zmniejszać ilość prac domowych. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że przychodzi minister czy ministra i mówi wszystkim nauczycielom: od dzisiaj nie możecie w ogóle zadawać prac domowych”.
„Nie ma możliwości, że nie będzie chociażby do przeczytania jednego rozdziału czy przypomnienia sobie słówek z angielskiego w domu. Doprowadzilibyśmy wtedy do absurdu” – mówi Łoboda.
Posłanka zapowiedziała też , że przedmiot historia i teraźniejszość zniknie z programu nauczania od nowego roku. „To nie może wydarzyć w środku roku, ale wrzesień to jest dobry moment, zwłaszcza że ten przedmiot nie zakorzenił się szczególnie w szkołach”.
Katastrofa demograficzna w nauce. Młodzi Polacy stronią od takiej kariery. Prof. Marcin Nowotny: „Dlaczego polskie uniwersytety są na szarym końcu w światowych rankingach, w ogonie innowacji w UE? I dlaczego w takim razie panuje u nas ogólne samozadowolenie”.
Wilk, gatunek ściśle chroniony w Polsce, kolejny raz zginął z rąk ludzi. Przez internet przetoczyła się fala oburzenia, ale nie brak głosów, by wznowić polowania na tego drapieżnika. Czy nowy rząd ulegnie lobby myśliwych, czy posłucha głosu przyrodników?
Czy czerwone wino może wywoływać ból głowy? I dlaczego małpiatki też lubią alkohol? Dla niektórych osób odpowiedź jest oczywista i czerwonego wina unikają. Inni zapewne uważają to za wymysły. Wiadomo jednak, że głowa może boleć od wina. Od niedawna wiadomo też, dlaczego
Kompromis z Rosją w wojnie w Ukrainie może oznaczać dalszy marsz Rosjan na Zachód – mówi Refat Czubarow, przewodniczący Medżlisu (rządu) Narodu Krymskotatarskiego. Rozmawiamy z nim także o sytuacji Tatarów Krymskich na okupowanym Krymie i ich sile oporu
Można czasem spotkać klimatyczne bzdury, takie jak ta, że to nie dwutlenek węgla emitowany przez ludzkość jest przyczyną globalnego ocieplenia. Zawsze warto je prostować, bo rozsądku nigdy dosyć
Napoleon wywarł wielki wpływ na historię Polski i Polaków. Lecz gdyby obiektywnie oceniać jego zasługi, nie powinno być dla niego miejsca w polskim hymnie
18 głosów za, 3 przeciw. Zakopiańscy radni przyjęli w piątek gminny program przeciwdziałania przemocy w rodzinie w Zakopanem.
Jak pisze „Wyborcza”, sesja Rady Miasta Zakopanego — na której radni po raz jedenasty głosowali w sprawie gminnego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie — szybko przekształciła się w ogromną awanturę. Radni PiS w ostatniej chwili złożyli własny projekt, a projekt radnych opozycyjnych przenieśli pod obrady na 4 grudnia.
„W przeszłości ściągane było tu Ordo Iuris, za wasz sprzeciw dostawaliście pochwały od Beaty Szydło. Za każdym razem mówiliście, że uchwała ta jest nie do przyjęcia. Nie pomagały spotkania z policją, na których funkcjonariusze podawali ogromne statystyki dotyczące przemocy w rodzinie. A teraz nagle jest wyścig o to, kto będzie pierwszy do uchwalenia tej uchwały?” – pytał ze zdumieniem radny Marek Donatowicz, w przeszłości kandydat PO na burmistrza Zakopanego.
W obradach zakopiańskiej rady wzięły udział także autorki internetowej petycji dotyczącej uchwalenia antyprzemocowego prawa w Zakopanem. Pod apelem góralek podpisało się ponad cztery tysiące osób.
Po kilku godzinach burzliwej dyskusji oba projekty scalono w jeden. I przegłosowano.
„Poprawimy ustawę wiatrakową” – zapowiedziała w TVN24 Paulina Hennig-Kloska, posłanka i wiceprzewodnicząca Polski 2050, typowana na ministrę klimatu i środowiska.
To odpowiedź na powszechną krytykę poselskiego projektu zmiany ustawy dotyczącej zamrożenia cen energii złożonego przez Koalicję Obywatelską i Trzecią Drogę z „wrzutką wiatrakową”.
W OKO.press wielokrotnie o nim pisaliśmy. Projekt ustawy składa się z trzech części. Dwie z nich nie budzą kontrowersji (chodzi o zamrożenie cen na podobnych zasadach i przywrócenie obliga giełdowego dla spółek energetycznych). Dyskusję wywołało zapowiadane w umowie koalicyjnej odblokowanie polityki PiS w sprawie elektrowni wiatrowych.
„Wrzutka” o wiatrakach do ustawy o zamrożeniu cen energii zakładała:
Zdumienie, wręcz oburzenie wzbudziła minimalna odległość wiatraków – 300 m od domów jednorodzinnych.
Jak powiedział OKO.press Piotr Beaupré, biznesmen, który od 19 lat zajmuje się rozwijaniem projektów i spółek z zakresu OZE, w tym budową i sprzedażą farm wiatrowych, żadne ze stowarzyszeń ani żadna firma wiatrakowa nie miały takich oczekiwań. Branża liczy na przywrócenie odległości 500 m.
Według Beaupré poselski projekt ustawy wiatrakowej (czy raczej antywiatrakowej), jest wręcz uderzeniem w całą branżę wiatrakową. I potwierdza najgłupsze stereotypy o złych kapitalistach, którzy chcą stawiać turbiny z krzywdą obywateli:
Już samo włączenie tych zmian do ustawy, która w zamierzeniu miała zagwarantować odbiorcom niezmienne ceny energii, może budzić duże wątpliwości i
przypominać czasy PiS-owskich „wrzutek”.
W części projektów poprzednia sejmowa większość „zaszywała” zmiany zupełnie niezwiązane z ich tematyką. Głośne były przypadki włączenia „bezkarności plus” do przepisów uchwalanych na czas pandemii czy zmiany kodeksu wyborczego w ustawie antykryzysowej.
Henning-Kloska zapowiedziała, że jedna z poprawek ma dotyczyć minimalnej odległości farmy wiatrowej od granicy parku narodowego. W Radiu Zet mówiła w piątek, że „nie zrezygnujemy z norm hałasu, one absolutnie są potrzebne. Wdrożymy też, przywrócimy ten zapis — żeby były czytelne nasze intencje — o 500 m”. Minimalna odległość 500 m. zastąpi zatem zapewne obowiązujące obecnie 700 m, co niemal uniemożliwia rozwijanie farm wiatrowych.