0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

15:25 07-03-2024

Prawa autorskie: Kenzo TRIBOUILLARD / AFPKenzo TRIBOUILLARD /...

Tusk: Czasy spokoju i ciszy minęły, ale nie ma powodu, by kapitulować przed złem

Europa chciała rozwijać się w czasach bez wojen. Mamy prosty wybór: albo podejmiemy walkę w obronie naszych granic i zasad, albo upadniemy – mówił premier Donald Tusk na szczycie Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie

Trwający w Bukareszcie dwudniowy kongres Europejskiej Partii Ludowej OKO.press śledzi na miejscu – jest na nim nasza korespondentka Paulina Pacuła. Delegaci obradują w przypominającym katowicki Spodek bukaresztańskim Romexpo – dumie komunistycznego reżimu, wybudowanym tuż przed dojściem do władzy Nicolae Ceaușescu. Jest to ostatnie spotkanie tej rangi przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których europejscy chadecy będą walczyć o zachowanie dominującego wpływu na PE. Do EPL należą Platforma Obywatelska i PSL i właśnie przemówienie szefa Platformy i premiera Donalda Tuska było jednym z kluczowych wydarzeń drugiego dnia obrad.

Przemówienie Tuska było utrzymane w tonie ostrzegawczym i mobilizacyjnym, polski premier wzywał europejskich liderów do „walki z trendami totalitarnymi, z korupcją, z kłamstwami z jej najbardziej dramatyczną ilustracją, jaką jest wojna na Ukrainie”.

"Wróciłem do polskiej polityki, aby tam walczyć o przywrócenie fundamentalnych wartości w mojej ojczyźnie. O praworządność, prawa człowieka i jedność Europy, o integralność w życiu publicznych i gospodarczym. I wygrałem. Wygraliśmy. Odpowiedzialność za los cywilizacji zachodniej, opartej na wolności i poszanowaniu dla każdej osoby, spoczywa na barkach nas wszystkich. Czasy spokoju i ciszy minęły.

Epoka powojenna przeminęła. Jesteśmy w epoce przedwojennej.

Dla niektórych naszych braci nie jest to już nawet czas przedwojnia, ale wojny, pełnoskalowej, w jej najokrutniejszej formie"

- mówił Donald Tusk.

Tusk: To kluczowe, aby Europa uwierzyła w swoją siłę

„To nie nasza wina, że do naszego codziennego słownika weszły słowa takie jak: bombardowania, ludobójstwo czy ataki rakietowe. Europa chciała rozwijać się w czasach bez wojen. Ale dziś mamy do czynienia z prostym wyborem: albo podejmiemy walkę w obronie naszych granic, naszych terytoriów, naszych zasad, albo upadniemy” – podkreślał Tusk.

Mówił też, że „nie ma obiektywnego powodu, aby kapitulować przed złem”: „Potencjał Europy, gospodarczy finansowy, demograficzny, moralny jest większy niż potencjał tych, którzy nas atakują. Jest to kluczowe, aby Europa uwierzyła w swoją siłę. Nikt nas nie zastąpi w tej walce: sami jesteśmy najlepszym gwarantem własnego powodzenia”.

„Dziesięć lat temu wzywałem europejskich przywódców, by bezwarunkowo wspierali Ukrainę. Wzywałem do utworzenia europejskiej unii energetycznej, by przełamać monopol Rosji na dostawy energii do Europy. Dziś wzywam do walki o bezpieczeństwo żywnościowe. To jeden z warunków, by być bezpiecznym pod każdym względem” – mówił polski premier.

Później w rozmowie z dziennikarzami deklarował, że potrzebne są zmiany regulacji w sprawie wolnego handlu z Ukrainą, „żeby znowu skutecznie chronić europejski i polski rynek”. Tusk zadeklarował także, że potrzebne są „ułatwienia i uproszczenia w Zielonym Ładzie”. Wszystko to dzień po gwałtownych protestach rolników w Warszawie, którzy domagają się m.in. protekcjonistycznej polityki w sprawie wymiany handlowej z Ukrainą i daleko idących modyfikacji w projekcje Zielonego Ładu w UE.

„Jeśli stracimy już nie entuzjazm, ale to powszechne w Europie i w Polsce wsparcie dla Ukrainy, bo ludzie będą zmęczeni faktem, że ponoszą zbyt duże ciężary, to wszyscy na tym stracimy. I Europa, i Polska, i przede wszystkim Ukraina” – mówił szef polskiego rządu. Tusk dodał, że decyzje podjęte tuż po rozpoczęciu wojny, wymagają refleksji i zmiany.

15:18 07-03-2024

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Debata o zmianie definicji gwałtu. PiS chwali się zaostrzeniem kar

W Sejmie zakończyło się pierwsze czytanie projektu lewicy o zmianie definicji gwałtu. Wszystkie kluby poza Konfederacją opowiedziały za przekazaniem go do dalszego procedowania

W Sejmie skończyła się debata nad zmianami w kodeksie karnym zaproponowanymi przez Lewicę. Jak pisaliśmy, projekt zakłada m.in. zmianę definicji gwałtu tak, by był nim seks bez otrzymania „świadomej i dobrowolnej zgody”. A także zaostrzenie kar: zamiast grożącej obecnie sprawcom kary od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, byłoby to od 2 do 10 lat więzienia.

Minimalną karą za zgwałcenie osoby bezradnej (np. nieprzytomnej lub upośledzonej umysłowo) miałyby być 3 lata więzienia. Takie przestępstwo w kodeksie karnym określa się jako zbrodnię.

Podczas debaty o projekcie brawurowo opowiadała posłanka-sprawozdawczyni Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy. Wskazywała m.in., że projekt dostosowuje polskie prawo do zapisów konwencji stambulskiej o prawach kobiet, którą Polska ratyfikowała w 2015 roku.

Zdecydowana większość polityczek i polityków jednoznacznie opowiedziała się za zmianami w prawie.

Gwiazdkę przy swojej zgodzie postawili przemawiający politycy PiS i Suwerennej Polski. Marcin Warchoł zapowiedział, że klub PiS zagłosuje za dalszym procedowaniem projektu. Stwierdził jednak – nie po raz pierwszy – że konieczność uzyskania „świadomej i dobrowolnej zgody” na seks mogłaby naruszyć konstytucyjną zasadę domniemania niewinności. Mimo tych wątpliwości PiS zgadza się, że nad projektem należy dalej pracować.

Politycy PiS demaskowali też rzekomą hipokryzję Lewicy, która w poprzedniej kadencji głosowała przeciwko zmianom w kodeksie karnym podnoszącym górną granicę kary. Chwalili się dokonaniami ministra Zbigniewa Ziobry, który rozpoczął „wypalanie gorącym żelazem” przestępczości seksualnej w Polsce.

Przeczytaj także:

Politycy Konfederacji próbowali wykazać, że projekt może być niebezpieczny dla mężczyzn, którzy zostaną niesłusznie oskarżeni o gwałt. Witold Tumanowicz stwierdził, że „wprowadza domniemanie gwałtu”. „Nie tak dawno w Wielkiej Brytanii 22-latka niesłusznie oskarżyła kilku mężczyzn o gwałt. To zdarza się także w Polsce” – dowodził.

Niespodziewanie krytycznie o projekcie wypowiedział się poseł KO Marcin Józefaciuk.

„Moim zdaniem proponowana zmiana definicji przyniesie więcej złego niż dobrego. Przeciwdziałając wynaturzeniom i wykorzystywaniu sytuacji wygląda na to, że po wejściu w życie tej zmiany, musiałbym jako jedna ze stron zabezpieczyć się materiałem, w którym wykazałbym zgodę, świadomość oraz przewidywany zakres uprawianego seksu. Aby chronić swoje prawa jako mężczyzny, jako możliwej ofiary bądź jako możliwej osoby pomówionej [...]. Proponowana zmiana definicji może pozbawić nie tylko spontaniczności, ale przede wszystkim romantyzmu i intymności z tak ważnej relacji międzyludzkiej” – przekonywał.

Ponieważ projekt zakłada zmiany w kodeksie karnym, wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski po zakończonej debacie przekazał do komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach.

13:22 07-03-2024

Prawa autorskie: fot.: Agata Kubis/OKO.pressfot.: Agata Kubis/OK...

Luty 2024 kolejnym najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów

Najnowsze dane unijnej agencji klimatycznej Copernicus potwierdzają, że miniony miesiąc był najcieplejszym lutym w historii instrumentalnych pomiarów temperatury. To dziewiąty taki miesiąc z rzędu

Najnowsze dane unijnego serwisu klimatycznego Copernicus potwierdzają, że na świecie drugi miesiąc roku był najcieplejszy w liczącej ok. 250 lat serii pomiarowej. Średnia temperatura Ziemi w lutym 2024 roku wyniosła 13,54°C, czyli 0,81°C powyżej średniej z lat 1991-2020, a także więcej o 0,12°C od poprzedniego lutowego rekordzisty w roku 2016.

Luty 2024 jest dziewiątym z rzędu najgorętszym miesiącem od kiedy ludzkość wprowadziła regularny pomiar temperatury.

Dane Copernicusa pokazują również, że miniony miesiąc był o 1,77°C cieplejszy od średniej z lat 1850-1900, przyjętej jako tzw. okres przedprzemysłowy i w odniesieniu do której wyznaczone zostały progi wzrostu temperatury, których planujemy – my, jako cywilizacja ludzi – nie przekroczyć do roku 2100. A więc za życia dzieci wielu czytelniczek i czytelników OKO.press (przeciętna długość życia dziewczynki urodzonej w 2022 roku to nieco ponad 81 lat).

Przeczytaj także:

Problem w tym, że pierwszy z tych progów – 1,5°C – właśnie przekraczamy, a drugi, wynoszący 2°C – przekroczymy z dużym prawdopodobieństwem, biorąc pod uwagę obecną trajektorię wzrostu emisji gazów cieplarnianych ze spalania węgla, gazu i ropy. Minione 12 miesięcy (marzec 2023-luty 2024) było cieplejsze o 1,56°C od średniej z okresu przedprzemysłowego. Już dziś trafiają się dni, w których temperatura osiąga poziom 2°C ponad średnią z lat 1850-1900.

W minionym miesiącu z taką (wciąż jeszcze) krótką serią mieliśmy do czynienia między 8 a 11 lutego. W Europie luty był znacznie cieplejszy od średniej globalnej, gdyż wzrost temperatury osiągnął poziom 3,3°C ponad średnią z lat 1991-2020; szczególnie ciepło było w Europie Środkowo- Wschodniej, podaje Copernicus.

Copernicus dane UE luty klimat

Najbliższe miesiące mogą przynieść lekkie osłabienie wzrostu temperatury na skutek kończącego się efektu El Niño, który dodatkowo ogrzewa atmosferę. Po El Niño z reguły następuje zjawisko chłodzące znane jako La Niña – jednak na skutek kryzysu klimatycznego chłodniejsze lata La Niña stały się cieplejsze niż najgorętsze okresy zdominowane przez El Niño zaledwie kilkadziesiąt lat temu.

Szczegółowe omówienie lutego znajdziecie na stronie Copernicusa tutaj.

12:41 07-03-2024

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skornicki...

Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało osoby związane z aferą w NCBR

Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że wśród zatrzymanych przez CBŚP znalazł się Krzysztof B., były prezes spółki NCBR Investment Fund ASI, oraz trzy inne osoby

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju to rządowa agencja zajmująca się dystrybucją funduszy (unijnych i krajowych) przeznaczonych na badania i rozwój. W ubiegłym roku NCBR znalazło się w środku politycznej afery, gdy media ujawniły, że wielomilionowe dotacje otrzymują podejrzane podmioty, w niejasny sposób powiązane z władzą.

Niemal 55 mln złotych z programu „Szybka Ścieżka” miał otrzymać projekt firmy prowadzonej przez 26-letniego Kacpra W., zarejestrowanej na 10 dni przed terminem zgłaszania ofert w konkursie. Największą, prawie 123-milionową dotację przyznano firmie Piotra M., znajomego ówczesnego wiceministra funduszy i polityki regionalnej Jacka Żalka, który zarządzał NCBR.

Posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba odkryli potem, że osobą, która łączyła obie dotacje był Krzysztof B. Ten, w styczniu 2023 roku (jeszcze przed wybuchem afery), został prezesem NCBR Investment Fund ASI, spółki działającej w ramach NBCR. Zrezygnował ze stanowiska wkrótce po pierwszych prasowych doniesieniach o nieprawidłowościach z dotacjami.

To właśnie B. miał być źródłem stenogramów nagrań, które tuż przed wybuchem afery trafiły do niektórych redakcji. „Taśmy” obciążały kierownictwo NCBR, w tym ówczesnego prezesa Pawła Kucha, wybranego dzięki wstawiennictwu Adama Bielana. „Republikanie”, czyli partia Bielana, sprawowali polityczną kontrolę nad NCBR. W wyniku afery Jacek Żalek, również z Republikanów, musiał pożegnać się ze stanowiskiem wiceministra.

Przeczytaj także:

Według ustaleń WP poza Krzysztofem B. Centralne Biuro Śledcze Policji – na polecenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie – zatrzymało we wtorek także trzy inne osoby związane z aferą w NCBR. Śledztwo w tej sprawie trwało wiele miesięcy. W ubiegłym roku sam B. był przesłuchiwany, funkcjonariusze zabezpieczyli też dokumenty i sprzęt pracowników NCBR.

Śledczy postawili Krzysztofowi B. zarzuty oszustwa i prania pieniędzy na 8 mln zł.

Osobne dochodzenie w tej sprawie prowadzi Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF).

11:22 07-03-2024

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Starcie o NIW między Piotrem Glińskim a ministrą Buczyńską. „Koniec politycznego klucza”

Piotr Gliński z PiS dopytywał w Sejmie, dlaczego rząd zablokował wypłaty dotacji dla NGO z Narodowego Instytutu Wolności. Ministra Agnieszka Buczyńska wyliczała dowody na brak transparentności NIW

W Sejmie trwa wysłuchanie pytań poselskich w sprawach bieżących. Piotr Gliński z PiS, były minister kultury i wicepremier, zapytał nowy rząd o wstrzymane fundusze dla organizacji pozarządowych. Chodzi o dotacje z Narodowego Instytutu Wolności, powołanej przez PiS rządowej agencji do wspierania NGO. NIW-em do niedawna zarządzał właśnie Gliński. Instytut w latach rządów PiS słynął z regularnego przekazywania dotacji organizacjom związanym – ideowo bądź osobowo – z poprzednią władzą.

Przeczytaj także:

„Dlaczego zostały wstrzymane te fundusze? Dlaczego wstrzymane została realizacja wieloletnich programów wsparcia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego na rok 2024 w wysokości prawie 250 milionów złotych?” – pytał Gliński z sejmowej mównicy.

„Myśmy stworzyli ten system. Kiedyś dla organizacji pozarządowych. Z jednego ministerstwa było 60 milionów. W tej chwili jest prawie 250 milionów. Jest dziewięć programów [...]. I większość tych programów została już przygotowana do rozstrzygnięcia w listopadzie [...]. W tej chwili Narodowy Instytut Wolności, który jest operatorem tych programów, w zasadzie stoi bezczynny” – tłumaczył.

Glińskiemu odpowiedziała Agnieszka Buczyńska z Polski 2050, ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego oraz przewodnicząca Komitetu do spraw Pożytku Publicznego.

Podkreśliła, że w NIW trwa obecnie kontrola. I że Gliński jako szef Komitetu do spraw Pożytku Publicznego przez sześć lat nie skontrolował poprawności działania Instytutu obracającego tak dużymi kwotami.

„NIW w tym czasie udzielił 6,5 tysiąca dotacji i zadziwiające jest to, że zaczął się pan poseł Piotr Gliński interesować działalnością NIW-u dopiero wtedy, kiedy przestał nadzorować NIW, a kiedy wszczęto tam kontrolę” – stwierdziła Buczyńska. I wyliczyła szereg „patologii” w działaniu NIW za poprzedniej władzy. M.in. organizację transmitowanej w TVP „Gali Wolontariatu” za 2,6 mln zł.

„Kolejna rzecz to przypadki piętrowego konfliktu interesów. To wtedy, kiedy między innymi pracownicy departamentu, którzy w swojej funkcji też mają nadzór nad Narodowym Instytutem Wolności, sami są prezesami Fundacji, które otrzymują milionowe dotacje z Narodowego Instytutu Wolności. Już nie będę wspominać w fundacji [Polska -red.] Wielki Projekt panie pośle, z którą też Pan współpracuje. Przecież ta Fundacja otrzymała 5 mln zł w ramach programów Willa+ od pana Czarnka, ale też z Narodowego Instytutu Wolności 2,5 miliona złotych” – przypomniała Buczyńska.

Przeczytaj także:

„Wszystko transparentnie funkcjonowało”

Po wypowiedzi ministry wzburzony Gliński ponownie wszedł na mównicę.

„Pani minister nie była łaskawa odpowiedzieć mi na pytanie, z jakiego powodu zostały wstrzymane te fundusze. Bo to, co pani mówiła, to są wszystko oskarżenia bez pokrycia, to są ogólniki. Nie ma pani nawet wyników jednego jednej kontroli poza inwektywami. [...] Pani wie doskonale, że wszystkie procedury były transparentne, że jest Rada NIW-u, która była pluralistyczna i jest pluralistyczna, że były kontrole przeprowadzane” – przekonywał.

"No i już robicie polityczną robotę, wstrzymujecie fundusze dla organizacji pozarządowych w całej Polsce tylko dlatego, że próbujecie udowodnić tezę, że jakoby ta wasza urojona rzeczywistość, którą kreujecie od dawna, że tam się działy jakieś straszne rzeczy [...]. Trzeba to teraz udowodnić. Pan Tusk wymaga od pani, żeby pani to udowodniła, a pani niepotrzebnie, pochodząc z sektora pozarządowego, angażuje się tak głęboko w politykę i w te recepty, czy też no te nakazy mszczenia się na poprzednikach.

Wszystko było przygotowane od lat transparentnie, normalnie funkcjonowało"

– stwierdził.

Buczyńska zaprzeczyła słowom posła.

„Właśnie dlatego wstrzymane są dzisiaj i nie niepodpisana jest umowa na finansowanie, żeby przeprowadzić kontrolę i żeby środki, które będą dedykowane organizacjom pozarządowym, trafiły do nich poprzez transparentną, uczciwą ocenę wniosków” – podkreśliła.

„Chciałabym zagwarantować, że już niedługo środki trafią do organizacji pozarządowych. [...] Nie będzie żadnego politycznego klucza dystrybucji środków” – zapewniła.