0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

20:53 28-12-2023

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

RPO o zmianie władzy w TVP: żaden z zarządów po 2016 nie ma umocowania w Konstytucji

Pilnie potrzeba działań legislacyjnych, które zrealizują wyrok TK z 13 grudnia 2016 roku i przywrócą kompetencje KRRiT – pisze Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do ministra kultury

W czwartek 28 grudnia Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się w piśmie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o przyjęcie jego stanowiska w sprawie wydarzeń w spółkach mediów publicznych.

Swój list zaczyna od przyznania, że w ostatnich latach działania publicznej radiofonii i telewizji nie spełniały wymaganych prawem standardów w zakresie pluralizmu, bezstronności, wyważenia i niezależności przekazu. Rzecznik przypomina, że istniejące nieprawidłowości analizował i potwierdził szereg instytucji w tym m.in. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, czy Rada Języka Polskiego, których raporty obszernie zostały zacytowane.

Brak domniemania konstytucyjności powołań RMN

RPO szeroko omawia znaczenie wyroku TK z 13 grudnia 2016 roku, który dotyczył tak zwanej małej ustawy medialnej, która pozbawiała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji kompetencji powoływania zarządów spółek medialnych i przekazywała je ministrowi Skarbu Państwa. TK orzekł wtedy, że ominięcie w takim procesie konstytucyjnie umocowanej KRRiT narusza ustawę zasadniczą. W uzasadnieniu odnotowano, że tzw. mała ustawa należy już jednak do przeszłości i w Polsce uchwalono przepisy, które w podobny sposób pozbawiają kompetencji KRRiT – tym razem na rzecz Rady Mediów Narodowych.

W opublikowanej analizie rzecznik przypomina, że „niekiedy wyrok TK wywołuje skutek prawny nie tylko wobec przepisów literalnie wskazanych w jego sentencji”. Może się zatem zdarzyć, że taki wyrok prowadzi do obalenia domniemania zgodności z Konstytucją innych przepisów. Taka sytuacja nazywana jest „wtórną„ niekonstytucyjnością”. I z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku przepisów dotyczących Rady Mediów Narodowych.

„Dlatego też należy stwierdzić, że legitymacja zarządów i rad nadzorczych powoływanych po ogłoszeniu wyroku TK w sprawie K 13/16 przez Radę Mediów Narodowych opierała się na niekonstytucyjnej normie prawnej – z tego powodu, że w procedurze powołania nie uczestniczyła KRRiT” – czytamy w piśmie RPO.

Rząd nie powinien mieć wpływu na media

Wyrok TK wymaga interwencji ustawodawcy – potwierdza rzecznik. Ale do czasu rozwiązania tej kwestii na drodze legislacyjnej „organy władzy publicznej mają obowiązek postępować w taki sposób, aby w ramach przysługujących im kompetencji zrealizować wyrok TK w maksymalnym możliwym stopniu, uwzględniając okoliczność, że przepisy regulujące zasady powoływania organów spółek publicznej radiofonii i telewizji są pozbawione domniemania konstytucyjności”.

„Z powyższego wynika, że na gruncie Konstytucji niedopuszczalny jest mechanizm zakładający powoływanie członków zarządów i rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji bezpośrednio przez rząd czy członków rządu” – argumentuje RPO. Dodaje też, że podobne stanowiska – mówiące o niedopuszczalności powierzania takich kompetencji rządowi – wyrażały w przeszłości m.in. Komisja Wenecka oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka.

„Z powyższego wynika, że sytuacja, w której organy spółek publicznej radiofonii i telewizji są powoływane przez członka rządu, nie odpowiada standardom niezależności i pluralizmu mediów publicznych, wynikającym zarówno z Konstytucji RP, jak też z wiążącego Polskę prawa międzynarodowego” – podsumowuje rzecznik. I wskazuje, że nieistotne jest w takich okolicznościach, czy istnieje formalna możliwość zastosowania przepisów kodeksu spółek handlowych.

Przeczytaj także:

Żaden z zarządów nie ma właściwego umocowania

RPO twierdzi, że od wyroku TK z grudnia 2016 legitymacje organów spółek mediów publicznych oparta jest na przepisach, które nie korzystają z domniemania konstytucyjności. I dotyczy to zarówno organów powołanych przez ministra kultury, jak i powołanych przez Radę Mediów Narodowych.

„Dlatego też pragnę podkreślić, że przywrócenie stanu zgodności podstaw prawnych funkcjonowania publicznej radiofonii i telewizji z Konstytucją i prawem międzynarodowym wymaga pilnej nowelizacji obowiązujących przepisów” – pisze RPO. I wskazuje, że taka nowelizacja ma przede wszystkim przywrócić kompetencje KRRiT, a rada ministrów, ministrowie oraz „pozakonstytucyjne organy, takie jak Rada Mediów Narodowych” nie mogą mieć bezpośredniego wpływu na skład organów spółek.

„RPO prosi ministra Bartłomieja Sienkiewicza o ustosunkowanie się do tych uwag i o informację dotyczącą stanu prac zmierzających do doprowadzenia obowiązującego stanu prawnego do zgodności z orzecznictwem TK i standardami międzynarodowymi w obszarze funkcjonowania mediów publicznych” – kończy swoje pismo RPO.

17:13 28-12-2023

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien / ...

Milionerzy z TVP. Likwidator ujawnił zarobki Adamczyka, Pereiry, Tulickiego i Olechowskiego

Michał Adamczyk zarobił w TVP w 2023 prawie półtora miliona złotych – wynika z kontroli poselskiej przeprowadzonej przez Dariusz Jońskiego. Setki tysięcy złotych zainkasowali także Samuel Pereira i Marcin Tulicki

W czwartek poseł KO Dariusz Joński ujawnił efekty swojej kontroli poselskiej z 26 grudnia w sprawie zarobków w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Odpowiedź otrzymał od likwidatora spółki ustanowionego na podstawie decyzji ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Likwidatorem jest Daniel Gorgosz, który pełnił wcześniej funkcję p.o. dyrektora biura spraw korporacyjnych.

Zarobki twarzy TVP

Michał Adamczyk z tytułu pracy jako dyrektor TAI zarobił w okresie od 25 kwietnia 2023 do 31 grudnia 2023 – ponad 372 tysiące złotych brutto. Oprócz tego w 2023 roku z tytułu umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej na jego konto wpłynęło ponad milion 127 tysięcy złotych.

Samuel Pereira jako zastępca dyrektora TAI zarobił w okresie 25 kwietnia – 31 grudnia 2023 zarobił ponad 439 tysięcy złotych.

Marcin Tulicki z tytułu stosunku pracy jako zastępca dyrektora TAI w okresie 26 maja – 31 grudnia 2023 zarobił ponad 417 tysięcy. Z tytułu umów cywilnoprawnych zarobił w 2023 dodatkowo ponad 296 tysięcy.

Rafał Kwiatkowski jako zastępca dyrektora TAI zarobił w 2023 roku ponad 366 tysięcy zł.

Jarosław Olechowski w 2023 z tytułu stosunku pracy jako dyrektor TAI zainkasował ponad milion 16 tysięcy zł brutto. Dodatkowo z tytułu umów cywilnoprawnych zainkasował ponad 407 tysięcy złotych.

NIK zwracał uwagę na wątpliwe praktyki

W październiku 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała wyniki kontroli finansowania i wydatkowania publicznych środków przez TVP w latach 2021-2022. Wnioski sprowadzały się do tego, że „polityka kadrowo-płacowa i sfera zawierania umów cywilnoprawnych z pracownikami i współpracownikami dotknięte były licznymi i istotnymi, również z finansowego punktu widzenia, nieprawidłowościami oraz zaistniały w nich okoliczności wskazujące na przypadki działania w sytuacjach konfliktu interesów i relacji mogących prowadzić do zjawisk korupcjogennych”.

NIK analizował wysokość wynagrodzeń kadry kierowniczej w TVP i stwierdził, że ich wysokość jest ustalana w sposób nietransparentny i niegospodarny. Zwracano też uwagę na praktykę, którą widać w pasku opublikowanym przez likwidatora TVP, czyli zawieranie przez spółkę dodatkowych umów cywilnoprawnych z firmami osób, które już są zatrudnione na podstawie umowy o pracę.

Powoduje to zniekształcenie w sprawozdaniach spółki, ponieważ wysokie koszty umów zawieranych z tymi osobami katalogowane były jako koszty usług obcych, a nie koszty wynagrodzenia. Co najważniejsze jednak – zawieranie i realizacja umów cywilnoprawnych z pracownikami była uznaniowa i prowadziła do konfliktu interesów. NIK wskazywał, że „skala zlecanych dzieł lub usług w sposób faktyczny podnosiła osobisty poziom wynagrodzeń, ale kolidowała z wykonywaniem zadań i obowiązków służbowych wynikających z umowy o pracę”.

Przeczytaj także:

15:31 28-12-2023

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

PiS kończy „dyżury” w PAP

Przemysław Czarnek zapowiedział, że w związku z postawieniem spółek medialnych w stan likwidacji, PiS kończy „dyżury” i „interwencje poselskie” w PAP-ie.

Przemysław Czarnek poinformował dziś rano na antenie Radia WNET, że „kontrola poselska w PAP-ie została zakończona”. Posłowie i europosłowie PiS przebywali w siedzibie agencji nieprzerwanie od środy 20 grudnia, wymieniając się regularnie „dyżurami”. W zajściu brali udział m.in. Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, Ryszard Terlecki, Waldemar Buda, Dominik Tarczyński, Ryszard Legutko.

Pretekstem były oczywiście decyzje ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, który 19 grudnia powołał nowe rady nadzorcze spółek medialnych, które z kolei powołały nowych prezesów. Politycy PiS podważali te decyzje i wkroczyli do siedzib wszystkich spółek – w tym PAP-u, gdzie zajęli kilka pomieszczeń, twierdząc, że prowadzą interwencję poselską.

Sytuacja zmieniła się jednak po tym, jak w środę 27 grudnia minister Sienkiewicz podjął kolejne kroki i postawił spółki w stan likwidacji, wyznaczając im likwidatorów – którymi zostali powołani przed tygodniem nowi prezesi.

„Myśmy dyżurowanie zakończyli dzisiaj rano, podjęliśmy taką decyzję wspólnie, jak tutaj byliśmy na dyżurze od godziny 6:00. Przed 8:00 skomunikowaliśmy się z władzami naszego klubu, bo w sytuacji nowej prawnej, czyli tego fikcyjnego, ale jednak stanu likwidacji, dalsze przebywanie tutaj nie miało sensu. Więc wróciliśmy na kontrolę, po to, żeby wyjaśnić całość sytuacji, mamy cały obraz” – mówił Przemysław Czarnek.

„Na wszystkie pytania zostały udzielone odpowiedzi, mamy całość obrazu jaki się wyłonił z tego wszystkiego. Powtarzam, jednoznaczne nadużycie prawa ze strony pana Sienkiewicza, który fikcyjnie wprowadził stan likwidacji spółki strategicznej, informacyjnej, która likwidowana nie będzie”.

Przeczytaj także:

Interwencja czy okupacja?

Czy to, co robili posłowie PiS w siedzibie PAP przez tydzień było interwencją poselską? W rozmowie z OKO.press wyjaśniał to prof. Krzysztof Grajewski z Katedry Prawa Konstytucyjnego i Instytucji Politycznych Uniwersytetu Gdańskiego, współautor komentarza do ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.

Posłowie mogli podjąć interwencję w związku ze zmianą zarządów spółek. Mieli prawo wstępu do budynku oraz żądania spotkania z kierownictwem. Mogli także zażądać przekazania informacji oraz dokumentów związanych z przedmiotem interwencji, czyli w tym wypadku zmianą zarządu.

„Nowe władze mają obowiązek udostępnić im takie dokumenty, np. zrobić ksero lub wysłać im je mailem. Mogą też powiedzieć, że dalszych wyjaśnień udzielą w ciągu 14 dni. I na tym kończy się interwencja. Poseł ma też prawo do zaznajamiania się z tokiem jej rozpatrywania” – wyjaśnia prof. Grajewski.

"Jeśli przeradza się ona w to, że poseł zostaje w gabinecie kierownika jednostki, w innym pomieszczeniu lub na korytarzu i ich nie opuszcza na żądanie osoby uprawnionej, np. zarządcy budynku; to już nie jest interwencja poselska.

Poseł i senator nie może zajmować pomieszczeń. To przestaje być interwencją i zaczyna być przestępstwem naruszenia miru domowego".

Przeczytaj także:

Prawnik wskazuje, że za takie działania posłom może grozić odpowiedzialność karna oraz dyscyplinarna.

Do sytuacji w siedzibach spółek odniósł się w środę 27 grudnia Donald Tusk, zapowiadając, że zachowanie polityków PiS spotka się z konsekwencjami.

„Nieważne, czy jest parlamentarzystką czy parlamentarzystą PiS-u. To bez znaczenia. Będziemy też głosowali nad uchyleniem immunitetów tym wszystkim, którzy decydowali się na łamanie i naruszanie prawa. Nie będzie świętych krów” – mówił premier.

13:11 28-12-2023

Prawa autorskie: JACK GUEZ / AFPJACK GUEZ / AFP

Izrael chce „dobrowolnej” emigracji mieszkańców Gazy. Liczba ofiar przekroczyła 21 tys. osób

Liczba ofiar wojny w Gazie przekroczyła 21 tys. osób. Izrael planuje „dobrowolną” emigrację Palestyńczyków ze zniszczonej przez siebie Strefy. Z każdym dniem Gaza zamienia się w większe gruzowisko

W trakcie rozmowy telefonicznej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu prezydent Francji Emmanuel Macron zaapelował o trwałe zawieszenie broni w Gazie. Macron początkowo silnie wspierał Izrael w odpowiedzi na atak Hamasu z 7 października. W ostatnich tygodniach zmienił jednak ton swoich wypowiedzi. 20 grudnia powiedział publicznie, że walka z terroryzmem nie może oznaczać równania Gazy z ziemią.

Izrael nie daje jednak żadnych sygnałów, aby w najbliższych tygodniach było to możliwe. A działania izraelskiej armii w Gazie pokazują, że ocena Macrona jest prawidłowa – wojna ta prowadzi do zamiany dużej części Strefy Gazy w gruz i uniemożliwienia powrotu jej mieszkańców do swoich domów.

Zachęcanie do „emigracji”

W poniedziałek na spotkaniu frakcji swojej partii – Likudu – Netanjahu powiedział, że pracuje nad planem „dobrowolnej” emigracji arabskiej ludności Strefy Gazy poza jej granicę do innych krajów. Trudno jednak mówić o dobrowolności, gdy większość budynków w Gazie została zniszczona, żywności jest zbyt mało a o czystą i bezpieczną wodę pitną trudno a każdego dnia istnieje ryzyko śmierci w nalotach, nawet wtedy, gdy znajduje się w teoretycznie bezpiecznej strefie.

Dlatego są to raczej plany czystki etnicznej, podobnej do tej z 1948 roku. Jednak według sondażu z grudnia, 83 proc. badanych mieszkańców Izraela popiera zachęcanie mieszkańców Gazy do emigracji. Rząd ma więc poparcie w swoich planach.

Dwa cele

Od początku wojny władze Izraela twierdzą, ze wojna ma dwa główne cele: zniszczenie Hamasu i powrót zakładników do Izraela. W pierwszym przypadku coraz częściej mówi się, że jego osiągnięcie jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

„Z profesjonalnego punktu widzenia muszę oddać im sprawiedliwość za ich odporność. Nie widzę żadnych śladów załamania się ich możliwości militarnych ani politycznej siły, by sprawować władzę w Gazie” – powiedział „New York Times'owi” były izraelski generał Giora Eiland.

Izrael twierdzi, że zabił 8 tys. bojowników Hamasu z szacowanej liczby 25-40 tys., ale nie podaje żadnych szczegółów tych obliczeń. Izraelska armia wciąż napotyka na ostry napór, również na północy strefy, gdzie Izrael ogłosił już niemal pełną kontrolę nad terytorium.

Drugi cel – sprowadzenie zakładników – jest w jawnej sprzeczności z pierwszym. Nieustanne, ostre naloty izraelskiej armii zagrażają przetrzymywanym w tunelach w Strefie Gazy zakładnikom. Trójka z nich zdołała uciec, ale została pomyłkowo zastrzelona przez izraelskich żołnierzy na ulicach Strefy Gazy. Najwięcej szans na powrót zakładników daje przerwanie walk i wymiana zakładników za palestyńskich więźniów w izraelskich więzieniach. Izrael odmawia jednak powstrzymania się od walk. Jednocześnie jednak prowadzone są zakulisowe rozmowy za pośrednictwem USA i Kataru na temat drugiej wymiany zakładników. Na razie jednak daleko im do porozumienia.

Centrum dowodzenia

Nie ma też żadnych sygnałów, by poziom zniszczeń miał się w najbliższych tygodniach zmniejszyć. W listopadzie izraelska armia twierdziła, że musi zdobyć szpital Asz-Szifa, ponieważ pod nim znajduje się kwatera główna Hamasu, gdzie planowane są ataki na Izrael. Armia pokazała animację wideo, na której pokazywała złożony system tuneli pod szpitalem, w których znajdowały się sale konferencyjne czy składy broni.

Ponad miesiąc po szturmie na szpital, w wyniku którego zginęło wielu pacjentów, w tym nowonarodzone dzieci, „Washington Post” pisze, że wciąż nie ma żadnych dowodów, że do tuneli odkrytych przez Izrael można wejść z budynków szpitala. A w pomieszczeniach odkrytych w pobliskich tunelach brakuje dowodów na działalność militarną.

Mimo wcześniejszych twierdzeń o szpitalu Asz-Szifa, 20 grudnia armia poinformowała, że odkryła centrum dowodzenia głównych liderów Hamasu w innym miejscu w mieście Gaza. Walki trwają również na południu Strefy. Według najnowszych danych z Gazy w wojnie zginęło już ponad 21 tys. Palestyńczyków. To około procenta ludności całej Strefy.

Odmowa służby

26 grudnia izraelski osiemnastolatek Tal Mitnik odmówił przyjęcia do obowiązkowej służby wojskowej. W publicznie udostępnionym oświadczeniu przyznaje, że powodem jest sposób prowadzenia wojny przez izraelską armię.

„Problemem jest supremacja, przekonanie, że ta ziemia należy tylko do jednego narodu. Przemoc nie rozwiąże tego konfliktu, ani ta ze strony Hamasu, ani ta ze strony Izraela. Militarne rozwiązanie problemu nie istnieje” – pisze Mitnik. Osiemnastolatek został skazany na 30 dni więzienia. Zwykle odmowa służby wiąże się z krótszym wyrokiem. Po trzydziestu dniach Mitnik może ponownie odmówić służby i znów trafić do więzienia. Przed odmową młody mężczyzna był aktywny w ruchu protestacyjnym przeciw wojnie. Może to być powodem, dla którego armia stosuje ostrzejszą karę niż wobec innych, którzy służby odmawiają.

11:45 28-12-2023

Pierwsze pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy wpłynęło do Polski – poinformowała Kancelaria Premiera w mediach społecznościowych.

Komisja zapowiadała już po rewizji polskiego KPO, że pierwsze pieniądze trafią do Polski w tym roku. To zaliczki z tak zwanego rozdziału REPowerUE – 5,1 mld euro. To jedyne środki z KPO, które nasz kraj może otrzymać bez naprawy rozmontowanego przez PiS wymiaru sprawiedliwości.

Łącznie Polsce przysługuje prawie 60 mld zł w dotacjach i preferencyjnych pożyczkach. Reszta środków może jednak wpłynąć do Polski dopiero, gdy uda się naprawić budzące wątpliwości Komisji Europejskiej zmiany w wymiarze sprawiedliwości, przeprowadzone przez rząd PiS.