Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
"Prezydent w ogóle nie myśli o rozwiązaniu Sejmu. Dopiero co odbyły się wybory parlamentarne, jest nowo wyłoniona większość, nowo wyłoniony rząd – powiedział doradca Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.
Spekulacje o możliwym dążeniu Dudy do rozwiązania Sejmu i tym samym rozpisania nowych wyborów od kilkunastu dni krążą w przestrzeni publicznej i medialnej.
W środę po południu Centrum Informacyjne Rządu poinformowało o kolejnych dymisjach na stanowiskach podległych premierowi
Jako pierwsza stanowisko w środę straciła prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Gertruda Uścińska. Nie było to zaskoczeniem, bo już we wtorek o odwołanie prezes ZUS zawnioskowała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. To, że zmiana na tym stanowisku została uzgodniona przez koalicję rządzącą, było już również jasne.
„Nowe wyzwania w obszarze ubezpieczeń społecznych, jakie stawia przed sobą rząd koalicji 15 października wymagają nowego otwarcia, gwarantującego odpowiedzialne zarządzanie tak ważną instytucją” – tak uzasadniała swój wniosek Dziemianowicz-Bąk.
Nowy prezes ZUS ma zostać powołany przez Donalda Tuska w przyszłym tygodniu.
Również w środę premier Donald Tusk odwołał trzech dyrektorów państwowych instytutów:
Wszystkie trzy instytuty powołano za rządów PiS – w 2021 roku – jako jednostki podległe premierowi. Powołanie każdego z nich budziło poważne kontrowersje i wątpliwości środowisk naukowych.
Związki zawodowe dostały od nowych władz TVP zapytania dotyczące ewentualnej obrony związkowej już łącznie około 60-70 pracowników stacji – podaje magazyn „Press”. To krok będący zwykle wstępem do zwolnień
Związki zawodowe działające w Telewizji Polskiej w kolejnych pismach otrzymują zapytania dotyczące tego, czy wskazani pracownicy TVP są objęci tzw obroną związkową. To typowa procedura poprzedzająca zwolnienia w firmach, w których działają związki zawodowe. W wypadku zwalniania osób objętych obroną związkową związek ma prawo odnieść się do uzasadnień ich wypowiedzeń.
Informowaliśmy już w OKO.press, że takie zapytania dotyczyły już osób ze ścisłego kierownictwa programów informacyjnych za rządów PiS – w tym m.in. Michała Adamczyka, Marcina Tulickiego czy Samuela Pereiry. W kolejnym piśmie nowe władze TVP pytały o ochronę związkową dotychczasowych korespondentów zagranicznych TVP. Tym razem, jak podaje „Press”, kolejne zapytania dotyczyły „Filipa Styczyńskiego (kierował TVP World), Piotra Kierzkowskiego (kierował TVP 3), Marcina Skabarę (był wicedyrektorem biura programowego) i Roberta Malinowskiego (był wicedyrektorem Biura Reklamy TVP), a także byłych już szefów oddziałów terenowych, w tym Marcina Szypszaka, Ryszarda Montusiewicza, Józefa Matusza i Piotra Dziemiańczuka.”
Według Press związki zawodowe w TVP miały otrzymać zapytania dotyczące już łącznie 60-70 osób.
Sąd rejestrowy wpisał dziś do Krajowego Rejestru Sądowego że jedna z 17 należących do Polskiego Radia jego spółek regionalnych – nadające na Pomorzu Radio Gdańsk – znalazła się w stanie likwidacji.
To już drugie takie postanowienie sądu rejestrowego – po wczorajszym wpisie do KRS dotyczącym Radia Katowice. Więcej na ten temat w materiale Dominiki Sitnickiej w OKO.press:
Dzisiejszy wpis oznacza, że kolejny już sąd rejestrowy (działający u boku miejscowego sądu rejonowego) uznał decyzję ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza o postawieniu spółek składających się na media publiczne (Polskie Radio i TVP) w stan likwidacji. Potwierdza to tezę, że z prawnego punktu widzenia decyzja o stanie likwidacji mediów publicznych okazała się znacznie bardziej funkcjonalna niż wcześniejsza próba odwołania ich rad nadzorczych i zarządów i powołania w ich miejsce nowych.
Także dziś bowiem warszawski sąd rejestrowy odmówił wpisania do KRS nowych władz TVP powołanych przez Sienkiewicza w miejsce nominatów PiS. Decyzja ta nie ma jednak wpływu na tok postępowania w sprawie wpisu dotyczącego likwidacji i powołania likwidatora.
Dwoje prawicowych publicystów – Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz – mogło zostać w grudniu ułaskawionych przez prezydenta. Prezydent mógł darować im grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych i zatrzeć skazania w związku z wyrokiem za zniesławienie znanej aktywistki opozycji demokratycznej Ewy Podleśnej – podaje „Rzeczpospolita”.
Kancelaria Prezydenta poinformowała przed świętami Bożego Narodzenia, że 18 grudnia Andrzej Duda ułaskawił dwie osoby. Komunikat był zanonimizowany. Prezydent „podejmując decyzję o skorzystaniu z prawa łaski, miał na uwadze zasady sprawiedliwości oraz racjonalności represji karnej, a także incydentalny charakter czynu osób skazanych” – czytamy w nim między innymi.
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że ułaskawieni mieli wtedy zostać nie kto inny, a Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz. A sprawa miała dotyczyć wydania programu TVP „W tyle wizji” z lutego 2019 roku.
Ogórek i Ziemkiewicz zniesławiali w nim Ewę Podleśną, znaną opozycyjną aktywistkę. Obrażali też jej pacjentów (Podleśna jest psychoterapeutką), mówiąc m.in. o „praniu mózgu” i „zmanipulowanej psychice”. Ponad trzy lata sądowych zmagań, które potem nastąpiły, zakończyły się skazaniem Ogórek i Ziemkiewicza na po 10 tysięcy złotych grzywny w procesie karnym. Sprawę opisywała w OKO.press Maria Pankowska:
Po ułaskawieniu przez prezydenta Ogórek i Ziemkiewicz staliby się ponownie osobami niekaranymi – ich wyroki uległyby zaś zatarciu.
Nie byłby to pierwszy taki przypadek. 5 grudnia Duda ułaskawił innego prawicowego publicystę – Jerzego Jachowicza. Tu również chodziło o wyrok za zniesławienie – tyle że Dariusza Korneluka, współzałożyciela i członka Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.