Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik wystąpili na konferencji prasowej w siedzibie PiS. Politycy przedstawili prezentację o Pegasusie, tłumaczyli jak działa oprogramowanie. „Jesteśmy obiektem kampanii oszczerstw” – mówił Kamiński
Wąsik i Kamiński przedstawili podczas konferencji prasowej prezentację, na której „pokazali jaki charakter ma sprawa Pegasusa”. Politycy zaczęli od omówienia przepisów prawa w zakresie używania narzędzi służb. Kamiński zapewniał, że „zawsze odbywało się to za zgodą sądu i dotyczyło osób podejrzewanych o poważne przestępstwa”. PiS od początku uważa, że afera w sprawie Pegasusa to propaganda rządzących.
„Jesteśmy obiektem kampanii oszczerstw. To atak wprost na służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa polskiego i funkcjonariuszy, którzy mają przeciwdziałać przestępczości. Celem kampanii jest wywołanie fałszywego przeświadczenia wśród opinii publicznej, że w kraju mamy kontakt z powszechną patologią. Każdy Polak mógł odnieść wrażenie, że w jego domu są kamery, że nagrywa się jego rozmowy. To również atak na partię PiS” – mówił Kamiński.
Tłumaczył, że w 2017 roku CBA i policja stworzyli zespół, który przygotował zakup narzędzia do kontroli komunikatorów. „W niejawnym postępowaniu wzięło udział siedem firm. Zespół po analizie wybrał oprogramowanie izraelskiej firmy NSO. System zaczął działać od końca 2017 roku. Służby Donalda Tuska miały porównywalne oprogramowanie, nazywało się Galileo, można go nazwać Pegasusem Donalda Tuska” – mówił Wąsik.
„Wyjaśniamy sprawy najprostsze. Czym jest program Pegasus? To program informatyczny, który zapewnia deszyfryzację zaszyfrowanych internetowych komunikatorów. Służby specjalne, również policja, nie miały możliwości kontrolować komunikatorów internetowych” – mówił Wąsik.
I zaczął wyjaśniać na czym polega kontrola operacyjna. „Polskie służby mogą wnioskować do sądu, by kontrolować telefony, komputery i popularne smartfony. To właśnie tam przestępcy instalują swoje komunikatory” – mówił Wąsik. Przekonywał, że stosowanie systemu NSO jest rozliczalne i po latach można sprawdzić, wobec kogo była prowadzona kontrola operacyjna.
„W 2021 roku przeprowadzono 200 kontroli, z czego połowa to kontrole prowadzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, głównie kontrwywiadowcze. W pozostałych latach liczba nie przekraczała 100 kontroli” – mówił Wąsik.
„Widzicie skalę manipulacji, rządzący dzisiaj mówią, że było inwigilowanych tysiące osób” – dodawał Kamiński.„Nigdy nie było sytuacji, że bez zgody sądu prowadzono kontrolę operacyjną”. Wąsik stwierdził, że określanie Pegasusa „cyberbronią przeciwko terrorystom” i „narzędziem przeciwko opozycji” to „fake”.
„To nieprawda, to był system do walki z przestępczością. Zawsze musi być wcześniej wszczęta sprawa, a po system kontroli operacyjnej sięga się na końcu, gdy inne techniki zawiodą” – mówił Wąsik. „Ani razu służby nie uruchomiły w kontrolowanym urządzeniu kamery. A jeśli kontrola kończy się negatywnie, cały materiał operacyjny jest niszczony, protokolarnie, tajnie. Gwarantujemy, że tak się działo” – mówił Wąsik.
Przekazał też, że ma dla premiera Tuska „złą wiadomość”. Bo system, który działał wcześniej za jego rządów „miał możliwość implementacji materiałów do telefonu”. Politycy odnieśli się też do słów Bodnara, który zapewniał, że osoby, które były inwigilowane, będą o tym powiadomione.
„To skandal, by ujawniać to osobom, które były w zainteresowaniu służb, to byłoby też niezgodne z prawem. Jeśli Bodnar to zrobi, to poniesie konsekwencje w przyszłości. To będzie uderzenie w bezpieczeństwo naszego kraju” – mówił Kamiński.
Przypadki używania systemu Pegasus bada sejmowa komisja śledcza. Przypomnijmy, że w piątek 15 marca 2024 roku przed komisją ds. Pegasusa pierwszym świadkiem będzie Jarosław Kaczyński. Lider PiS zapowiedział, że pojawi się na przesłuchaniu.
Rolnicy zapowiadają kolejną blokadę przejścia granicznego w Świecku w województwie lubuskim. „Rolnicy są bardzo niezadowoleni, zawiedzeni i zdenerwowani brakiem konkretnych działań rządzących i nie mają już chęci ani wyboru, by czekać na kolejne spotkania i oświadczenia, z których nic nie wynika” – piszą w komunikacie przesłanym do RMF FM.
Protest na granicy z Niemcami ma rozpocząć się w niedzielę 17 marca 2024 roku o godz. 13 i ma trwać do środy 20 marca do godz. 22. Rolnicy przez blokadę będą przepuszczać tylko służby, transporty ponadnormatywne oraz pracowników medycznych.
Władimir Putin w dużym przedwyborczym wywiadzie z Dmitrijem Kisielowem mówi m.in o roli Polski i jej „aspiracjach”. To pokazuje, jak sam Putin rozumie politykę – jako podboje
Putin w przedwyborczym wywiadzie rozwodzi się na temat tego, że wojska zachodnie „raczej nie wkroczą na Ukrainę”. Bo – po pierwsze – nie zmieniłoby to losów wojny, a po drugie – całkowicie posypałby się porządek w Europie. A dlaczego?
„Bo jeśli, powiedzmy, wojska polskie wkroczą na terytorium Ukrainy, aby osłonić, powiedzmy, granicę ukraińsko-białoruską lub w jakimś innym miejscu, aby uwolnić ukraińskie oddziały do udziału w działaniach wojennych na froncie, to polskie wojska nigdy stamtąd nie wyjdą” – mówi Putin.
„No cóż, tak mi się wydaje. Bo będą chcieli wrócić... Oni wciąż śnią i marzą o powrocie tych ziem, które historycznie uważają za swoje, a które odebrał im ojciec narodów Józef Wissarionowicz Stalin i przekazał Ukrainie. Oni oczywiście chcą ich z powrotem. A jeśli wejdą tam oficjalne polskie jednostki, to raczej nie wyjdą. Ale wtedy za ich przykładem mogą pójść inne kraje, które w wyniku II wojny światowej utraciły część swoich terytoriów. I myślę, że konsekwencje geopolityczne dla Ukrainy, nawet z punktu widzenia zachowania jej państwowości w jej nowoczesnej formie, ujawnią się w całej okazałości i w pełnym rozkwicie”.
Putin mówi też, że broń jądrowa „jest do użycia w każdej chwili”. Ale kiedy Dmitrij Kisielow pyta go, czy rozważał jej użycie jesienią 2022 roku, kiedy Ukraińcy zmusili jego armię do wycofania się spod Charkowa i z Chersonia, odpowiada: „A po co?”
"Mimo, że ówczesne dowództwo podjęło decyzję o wycofaniu wojsk z Chersonia, nie oznaczało to wcale, że nasz front się tam rozpadł. Nie było nawet takiego zagrożenia. Zrobiono to po prostu, aby nie powodować niepotrzebnych strat w ludziach. To wszystko. Był to motyw najważniejszy, gdyż w warunkach działań bojowych, gdy nie było możliwości pełnego zaopatrzenia grupy zlokalizowanej na prawym brzegu, po prostu ponieślibyśmy nieuzasadnione straty kadrowe. Z tego powodu zdecydowano się przenieść na lewy brzeg”.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w rozmowie z „Polityką” mówił o przesunięciu terminu procedowania ustaw aborcyjnych na 11 kwietnia 2024 roku
„Słyszę oczywiście głosy tych, którzy zarzucają mi, że coś blokuję. Ale proszę sobie wyobrazić, jakie głosy słyszelibyśmy dziś jako koalicja i jakie manifestacje mielibyśmy na ulicach, gdyby było już jasne, że to koniec, że przepadło” – mówi Szymon Hołownia.
Hołownia nagle zmienił zdanie. Obwieścił, że na posiedzeniu 6-8 marca – mimo wcześniejszych zapowiedzi – Sejm nie zajmie się projektami aborcyjnymi koalicyjnych klubów. A do sprawy wróci po wyborach samorządowych – 11 kwietnia 2024 roku.
Dopytywany o to, co zmieni procedowanie ustaw miesiąc później, stwierdził, że „decyzja, żeby nie brać ważnych projektów z marszu, a dać partiom jasno opisany czas na przygotowanie się do tej ważnej rozmowy, stworzyła nową polityczną rzeczywistość”.
„W kampanii wyborczej otwarcie mówiliśmy, jakie jest stanowisko Trzeciej Drogi w sprawie prawa dotyczącego aborcji. (…) Każdy i każda, kto się nie zgadzał z naszym podejściem do tej sprawy, mógł przecież i pewnie zagłosował na KO i Lewicę” – mówił Hołownia.
Dodał, że chciałby oddać głos sprawie aborcji „milionom polskich kobiet, które dziś nie mają prawa decydowania o swoim losie”. Ale ten głos ma "pan Macierewicz, Kaczyński czy Suski”.
„Sejm X kadencji to w 70 proc. mężczyźni. Polacy wybrali Sejm dużo bardziej konserwatywny niż oni sami. Ktoś mi ostatnio wykrzyczał: wiem, że w tym Sejmie prawa nie zmienimy, ale jak dasz to pod głosowanie, to przynajmniej będzie wiadomo, kto jest kim! A więc to o to chodzi? Żeby oznaczyć wrogów do kolejnej politycznej wojny? Czy żeby stanąć na głowie, by tu, dziś, teraz, pomóc zmuszanym przez tchórzliwe państwo do heroizmu kobietom?” – mówił Hołownia.
Premier Donald Tusk podkreślał po spotkaniu z prezydentem USA Joe Bidenem w Waszyngtonie, że Polska i Stany Zjednoczone mają wspólne poglądy na kwestie związane z bezpieczeństwem i koniecznością wsparcia Ukrainy w walce z Rosją
Podczas konferencji prasowej premier Tusk zaapelował do szefa Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów USA Mike'a Johnsona w tej sprawie. Stwierdził, że „los milionów ludzi” zależy od tego, czy Republikanin wyrazi zgodę na głosowanie w sprawie pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości 60 miliardów dolarów.
„To nie jest kwestia, która ma znaczenie na amerykańskiej scenie politycznej. Johnson weźmie odpowiedzialność za tysiące istnień ludzkich, jeżeli nie zgodzi się na wsparcie dla Ukrainy„ – mówił Tusk. ”Musi mieć świadomość, że od jego indywidualnych decyzji zależy los milionów ludzi".
Przypomnijmy, że Republikanie blokują pomoc dla Ukrainy, a z Kijowa płyną dramatyczne głosy, że bez niej będzie trudno wygrać wojnę. Pomocy dla Kijowa sprzeciwia się Donald Trump, kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta.
USA ogłosiło, że planuje udzielić Polsce pożyczki w wysokości 2 mld dolarów na zakup 96 śmigłowców Apache.