Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami przekazał organom UE wniosek w sprawie przystąpienia przez Polskę do Prokuratury Europejskiej.
W piątek po godz. 14.00 odbyła się wspólna konferencja ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Adama Bodnara oraz ministra ds. UE Adama Szłapki.
„Podpisałem właśnie pisma skierowane do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej oraz Alexandra De Croo, który obecnie szefuje prezydencji belgijskiej w Unii Europejskiej, o tym, że Polska przystępuje do Prokuratury Europejskiej” – ogłosił Adam Bodnar.
Minister Sprawiedliwości już pierwszego dnia urzędowania zapowiadał ten ruch. Najpierw musiał jednak uzyskać upoważnienie do złożenia dokumentów do Rady Ministrów oraz zgody komisji parlamentarnych. Teraz Komisja Europejska ma cztery miesiące na to, by uznać notyfikację lub zgłosić ewentualne zastrzeżenia.
„Istotne jest to, że przystąpienie do Prokuratury Europejskiej wynika z mechanizmu wzmocnionej współpracy. To jest taki mechanizm, który oznacza, że państwo przystępuje w wyniku działań rządu i nie są wymagane zmiany legislacyjne, czyli ta wzmocniona współpraca oznacza, jeżeli jest deklaracja ze strony rządu, że chcemy w tym instrumencie uczestniczyć, to należy po prostu przeprowadzić odpowiednią procedurę, co właśnie doprowadziliśmy do końca ” – wyjaśniał Adam Bodnar.
„To jest ważny akt ze strony Polski, bo to pokazuje symbolicznie, jak ważna dla Polski, dla polskiego rządu jest kwestia praworządności” – dodawał Adam Szłapka.
Minister Sprawiedliwości wyjaśniał też, że kolejnym krokiem będzie wybranie przez Polskę prokuratora europejskiego, który obejmie stanowisko w Luksemburgu, gdzie dołączy do 22 swoich odpowiedników z pozostałych krajów UE, które przystąpiły do mechanizmu.
„Jeśli chodzi o prowadzenie poszczególnych postępowań, to te postępowania będą prowadzone wciąż w kraju, to nie będzie jakaś, nie wiem, dywizja jakichś osób, prokuratorów z innych państw (...) będą te postępowania prowadzone przez osoby mające czy posiadające status prokuratorów europejskich, ale prokuratorów naszych krajowych, czyli można powiedzieć, będziemy mieli prokuratora regionalnego czy prokuratora krajowego, który będzie miał także status prokuratora europejskiego” – wyjaśniał minister sprawiedliwości
Telewizja Republika wezwała do bojkotu IKEI i mBanku. Tymczasem to Telewizję Republika bojkotują kolejne firmy. Lista się wydłuża
„Należy założyć im chipy, tak jak się pieskom zakłada. A tańsze jest jeszcze numery na lewej ręce wytatuować, wtedy łatwo się ich znajdzie” – tak o migrantach wypowiedział się w środę na antenie Telewizji Republika Marek Król, publicysta, stały komentator prawicowych mediów.
„Głęboko nie zgadzamy się z wypowiedzią red. Marka Króla wygłoszoną na naszej antenie” – napisał na Twitterze Michał Rachoń, były prowadzący programy w TVP, a obecnie dyrektor programowy Telewizji Republika.
Słowa Króla to kolejny w ciągu ostatnich dni skandal wywołany przez nienawistne wypowiedzi na antenie stacji. „Mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Sztutowie. Mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców” – powiedział 1 stycznia Jan Pietrzak. W sprawie tego wystąpienia prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Internauci zaczęli się zwracać do firm reklamujących się na kanale Telewizji Republika o zajęcia stanowiska w sprawie wspierania finansowego mowy nienawiści. Jako pierwsza głos postanowiła zabrać IKEA.
„Sprawdziliśmy z domem mediowym Wavemaker, który w naszym imieniu odpowiada za zakup czasu reklamowego w mediach. Okazało się, że Tv Republika od niedawna jest częścią pakietu stacji tematycznych, oferowanych przez Polsat. Pakiet kupuje się w całości, zatem nie byliśmy świadomi zmiany oferty. Od jutra nie będzie już naszych reklam w Tv Republika” – poinformowano na Twitterze marki 3 stycznia.
Do szwedzkiej firmy wkrótce dołączył także mBank, który także zapowiedział wycofanie reklam.
W czwartek na antenie Telewizji Republika zaczęto wzywać do bojkotu obu marek. Pojawiły się także sugestie, że „Ikea założona była przez szwedzkiego aktywnego nazistę”, a prezes mBanku był tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa.
Do bojkotu Telewizji Republika zaczęły jednak dołączać kolejne marki. W tej chwili zerwanie współpracy reklamowej ze stacją zapowiedziały także m.in. Żabka, Carrefour Polska, Media Expert, Adamed Pharma, Pyszne.pl, Skoda, OtoDom, Bank Millennium, Alior Bank, Santander, Master Card.
Maciej Wąsik, były wiceminister MSWiA skazany na karę więzienia w tzw. aferze gruntowej, udzielił wywiadu Radiu WNET. „Nie zostałem skazany przez sąd. Ten wyrok jest pozorny” – twierdzi. I zapowiada konsekwencje dla polityków koalicji rządzącej
W czwartek wieczorem głos w swojej sprawie zabrał Mariusz Kamiński, były szef CBA i szef MSWiA również skazany w grudniu. W rozmowie z Danutą Holecką na antenie Telewizji Republika mówił, że jest „osobą niewinną, nieskazaną” i że jest nadal posłem na Sejm.
W piątkowy poranek gościem Radia WNET był Maciej Wąsik.
„Nie zostałem skazany przez sąd. Ten wyrok jest pozorny” – stwierdził były wiceminister. Maciej Wąsik powołał się na powołaną przez PiS decyzję Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN: „SN sam wskazał wczoraj, że ułaskawienie z 2015 jest prawomocne, działało. To, co zrobił sąd 20 grudnia było działalnością pozorną”.
Wąsik skomentował także kroki marszałka Sejmu Szymona Hołowni:
„Na skutek tej czynności pozornej Marszałek Sejmu nieudolnie próbował wygasić mandat. Pan Hołownia chyba zachłysnął się popularnością, zachłysnął się własną osobą. Jest strasznym narcyzem, uznał że jest drugą osobą w państwie, wszystko może, że za chwilę zostanie wybrany na prezydenta. Bo jestem przekonany, że on sobie tak myśli. Uległ pośpiechowi. Jeżeli by chciał w miarę skutecznie uczynić tę czynność, to musiałby poczekać na wpis do Krajowego Rejestru Karnego. Nie poczekał. Pan Bodnar podsunął mu jakiś papier i na podstawie tego papieru on zadziałał”.
Były wiceszef MSWiA dodawał także, że Szymon Hołownia „zachłysnąwszy się własną popularnością, pięknością, wysłał sprawę do Izby Pracy SN”.
„Zaprosił prezesa na kawkę, jakby był stroną postępowania. Nie przez biuro podawcze, jakiegoś wysłannika, tylko na kawce. I jeszcze chwalił się, żeby prezes wybrał odpowiedni skład sędziowski. Jakaś komisja to kiedyś wyjaśni” – zapowiadał. I dodawał, że „rola ministra Bodnara w tej sprawie też powinna zostać zbadana”.
Przypomnijmy, że Maciej Wąsik oraz były szef CBA i były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński w grudniu 2023 zostali skazani prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności za działania w tzw. aferze gruntowej. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podpisał postanowienie o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, którzy reprezentują w parlamencie Prawo i Sprawiedliwość. Ale politycy PiS nie uznają wyroku sądu, ponieważ twierdzą, że po zastosowaniu w 2015 roku prawa łaski przez prezydenta Andrzeja Dudę wobec Kamińskiego i Wąsika „nie zachodzą przesłanki do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu”.
I złożyli odwołania do Sądu Najwyższego – do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ciała powołanego przez Prawo i Sprawiedliwość w 2018, które w świetle orzecznictwa TSUE oraz samego SN nie jest legalnym sądem. Marszałek Hołownia 3 stycznia przekazał komplet dokumentów Izbie Pracy SN, która przed zmianami wprowadzonymi przez PiS miała kompetencje do rozpatrywania tego rodzaju spraw.
Jednak w czwartek 4 stycznia IKNiSP niespodziewanie wydała postanowienie uchylające postanowienie o wygaszeniu mandatu Macieja Wąsika. Szymon Hołownia staje teraz przed dylematem, czy uznać tę decyzję za legalną.
Biały Dom przekazał, że Rosja dokonała transferu sprzętu wojskowego z Koreą Północną. Podobne rozmowy prowadzone są także z Iranem.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby powiedział w czwartek, że Rosja zaczęła używać do ataku na Ukrainę rakiet balistycznych dostarczonych przez Koreę Północną. Pierwszy taki przypadek odnotowano 30 grudnia, gdy pocisk wylądował na otwartym polu. 2 stycznia wystrzelono już cała salwę pocisków, której konsekwencji jeszcze nie oszacowano.
Kirby przekazał prasie, że w wyniku sankcji Rosja jest coraz bardziej izolowana, ale skutecznie szuka pomocy i sprzętu wojskowego wśród „państw podobnie myślących”. W zamian za rakiety, których zasięg wynosi 900 km, Rosjanie zobowiązali się dostarczyć Korei Północnej samoloty myśliwskie, rakiety ziemia-powietrze, pojazdy opancerzone, sprzęt do produkcji rakiet balistycznych i inne zaawansowane technologie. Otrzymanie takiego rodzaju wojskowego wsparcia będzie miało wpływ na bezpieczeństwo całego regionu. Rzecznik zapowiedział, że USA nałożą sankcje na osoby zaangażowane w ułatwianie transferu broni i przedstawią ONZ kwestię handlu bronią między Rosją a Koreą Północną jako naruszenie międzynarodowego embargo na broń.
Dodawał także, że według informacji wywiadowczych Rosja prowadzi rozmowy w sprawie przekazania rakiet balistycznych także z Iranem, co wkrótce ma doprowadzić do transakcji. Kirby wezwał Kongres do działania i wskazał, że sytuacja jest konsekwencją niezatwierdzenia w grudniu dostaw broni dla Ukrainy.
W piątek rano władze Korei Południowej przekazały, że Korea Północna wystrzeliła ponad 200 pocisków artyleryjskich w morze w pobliżu napiętej granicy morskiej między obydwoma krajami. Jak podaje Reuters, mieszkańcom dwóch południowokoreańskich wysp nakazano szukać schronienia, ponieważ Seul zamierza również przeprowadzić w ciągu dnia ostrzał morski. Nie jest jasne, czy planowane jest to w ramach bezpośredniej odpowiedzi na ostrzał Korei Północnej, czy w ramach manewrów.
Oto najważniejsze wydarzenia z czwartku 5 stycznia 2024 roku:
O godz. 8.00 rano rolnicy zrzeszeni w grupie „Podkarpacka oszukana wieś” wznowili protest i blokadę polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce. „Chcemy podpisać porozumienie, porozumienie dwustronne, czyli między ministerstwem a rolnikami, jeśli takie porozumienie zostanie podpisane, to protest zostanie jak najszybciej zawieszony” – powiedział na konferencji prasowej w Medyce lider rolników Roman Kondrów.
Protest rozpoczął się 23 listopada, rolnicy wstrzymali go 24 grudnia, dzień po wizycie w Medyce nowego ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego. Siekierski obiecał wówczas rolnikom, że rząd spełni ich postulaty. Główne z nich to dopłaty do kukurydzy, utrzymanie zeszłorocznej stawki podatku rolnego (miał w tym roku wzrosnąć o 21 proc.) i utrzymanie tzw. kredytów płynnościowych, oprocentowanych na 2 proc. Roman Kondorów domagał się od ministra pisemnego potwierdzenia tych ustaleń.
Wiceminister Michał Kołodziejczak podczas wywiadu z RMF FM w środę pokazywał notatkę, w której rząd deklaruje, że akceptuje rolnicze postulaty i przyjmuje je do realizacji.
„Czekamy na potwierdzenie z KE, czy te pieniądze mogą być wydane. Minister rolnictwa wpisał do ustawy budżetowej środki na dopłaty do kukurydzy w rezerwie celowej. Mamy też spełniony drugi postulat o zwiększeniu do 2,5 mld zł akcji kredytowej dla rolników. Na kredyty płynnościowe będzie przeznaczone 150 mln zł” – mówił Kołodziejczak. Dodał, że sprawa podatku rolnego wymaga zmiany ustawy, nad czym rząd już pracuje. Ale trzeba będzie jeszcze przeprowadzić je przez Sejm.
„Te samorządy, które zgodzą się, by zastosować ulgi podatkowe i utrzymają go na poziomie z ubiegłego roku, otrzymają rekompensatę rządową z budżetu za 2025 rok. Wtedy będą te pieniądze przekazane” – obiecywał.
Mimo to Roman Kondrów stwierdził wczoraj, że nie otrzymał z ministerstwa żadnego pisma, więc protest wraca – i to w zaostrzonej formie. Rolnicy w Medyce będą przepuszczać z kolejki jeden samochód na godzinę. Normalnie przejechać będą mogły tylko auta osobowe, autokary oraz TIR-y z pomocą humanitarną, sprzętem wojskowym, towarami niebezpiecznymi i szybko psującą się żywnością.
Jak informuje portal topagrar.pl, do protestu mogą wkrótce dołączyć rolnicy na przejściu granicznym w oddalonym o 200 km Dorohusku.
W Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zasiadają wyłącznie neosędziowie, tj. osoby powołane do SN z udziałem niekonstytucyjnie obsadzonej Krajowej Rady Sądownictwa. Trybunał Sprawiedliwości UE przesądził, że nie jest ona prawdziwym sądem w rozumieniu prawa UE. To właśnie tutaj sędzia Izby Pracy SN Romuald Dalewski (także neosędzia) przekazał dziś sprawę odwołania Macieja Wąsika od postanowienia o pozbawieniu go mandatu posła. Dalewski przekazał sprawę jednoosobowo, co wg legalnych sędziów SN było nadużyciem uprawnień.
Swoje odwołania od decyzji Szymona Hołowni Wąsik i Kamiński wysłali też do Izby Kontroli Nadzwyczajnej bezpośrednio, licząc, że to właśnie neosędziowie, powołani za rządów PiS, będą je rozpatrywać.
Uchylenie postanowienia Marszałka Sejmu oznacza, że Maciej Wąsik zachowa mandat poselski i immunitet, a zatem nie trafi do więzienia.
O ile Hołownia nie zdecyduje się wyroków zignorować, np. powołując się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE i wadliwość wyboru neosędziów. Wiele zależy też od tego, czy decyzję Izby Kontroli Nadzwyczajnej uzna sąd penitencjarny, który miał wykonać wyrok wobec Wąsika.
Wąsik oraz Mariusz Kamiński 20 grudnia 2023 zostali skazani na 2 lata więzienia za nielegalną prowokację CBA w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Skazanie powinno pozbawić polityków PiS mandatów, ale obaj twierdzą, że skutecznie ułaskawił ich Andrzej Duda.
Sprawa odwołania Kamińskiego od decyzji Hołowni o uchyleniu mu mandatu jest obecnie rozpatrywana równolegle przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej (z inicjatywy Kamińskiego) oraz Izbę Pracy (przekazana tam przez Marszałka Sejmu). W Izbie Pracy mają zająć się nią legalnie wybrani sędziowie – takich, w przeciwieństwie do sprawy Wąsika, wylosował system. Rozprawa ma się odbyć 10 stycznia 2024.
„Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego wydała postanowienie uchylające moje postanowienie o wygaszeniu mandatu pana Wąsika. Nie otrzymałem uzasadnienia. Nie wiem, na jakiej podstawie Izba Kontroli Nadzwyczajnej moje postanowienie wygaszenia mandatu uchyliła. Czy chodzi o łaskę pana prezydenta, którą zastosował wobec obu panów? Nie ma grzechu, nie ma materii do rozgrzeszenia. Jaki był powód, który doprowadził do takiego rozstrzygnięcia?” – mówił Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Przypomnijmy, że były szef CBA i były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, a także jego były zastępca Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności za działania w tzw. aferze gruntowej. Mariusz Jałoszewski pisał o tym w OKO.press m.in. tutaj.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podpisał postanowienie o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, którzy reprezentują w parlamencie Prawo i Sprawiedliwość. Ale politycy PiS nie uznają wyroku sądu. I złożyli odwołania do Sądu Najwyższego. Andrzej Duda w piśmie do marszałka Sejmu poinformował, że przez zastosowanie w 2015 roku prawa łaski wobec Kamińskiego i Wąsika „nie zachodzą przesłanki do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu”.
„Mamy do czynienia z sytuacja absolutnie bez precedensu. Podpisałem postanowienie o wygaszeniu mandatu posła. Nie miałem żadnych wątpliwości. To osoby skazane za przestępstwo wykreowania przestępstwa przez urzędników państwowych, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Skierowałem korespondencję do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych i oczekuję odpowiedź od Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Chciałbym, by ona wypowiedziała się w tej sprawie. Jeżeli Izba uzna, że przekazuje sprawę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, to chciałbym zostać o tym poinformowany. Jako nadawca wiadomości chciałbym mieć pewność, że jeżeli wysyłam wiadomość do przysłowiowego Kowalskiego, to odpowiada mi Kowalski. A nie Nowak” – mówi Hołownia.
„Mamy dwóch panów, sprawa pana Kamińskiego nie została rozpatrzona przez Izbę Pracy, a pana Wąsika została rozpatrzona przez Izbę Kontroli. Wobec Kamińskiego sprawa jest jasna. Mariusz Kamiński ma wygaszony mandat poselski i nie powinien pełnić żadnych funkcji wynikających z mandatu poselskiego. Chyba że pojawi się inne orzeczenie sądu. Teraz obowiązuje postanowienie, które zostało wydane” – mówi Hołownia.
„Jeżeli chodzi o status pana Wąsika, jest on dla mnie niejasny. Wypowiem się w tym temacie, kiedy otrzymam komplet dokumentacji od Sądu Najwyższego. Będę mógł wtedy ocenić, z jaką rzeczywistością prawną mamy do czynienia” – mówi Hołownia.
„Dla mnie, jako dla urzędnika państwowego, ta sytuacja pokazuje, do czego doprowadziły reformy praworządności Zbigniewa Ziobry, którego wspierał Andrzej Duda. Być może w tej sprawie zapadną jeszcze trzy lub cztery orzeczenia innych izb. Poradzimy sobie z tą sytuacją zgodnie z prawem i ściśle trzymać prawa. Zobaczyliśmy, że król jest nagi i do czego został doprowadzony wymiar sprawiedliwości. W Sądzie Najwyższym toczy się batalia o dokumentację”.
„Mieszkanie na start” to nowy program dopłat do kredytów mieszkaniowych. Zastąpi on bezpieczny kredyt 2 proc., z którego do końca grudnia 2023 skorzystało 60 tys. osób. Szczegóły podczas konferencji prasowej przedstawił dziś, w czwartek 4 stycznia, minister rozwoju Krzysztof Hetman. Jednocześnie zastrzegł, że propozycja wychodzi z jego ministerstwa i nie była jeszcze konsultowana z rządem.
„Moim zdaniem ten program powiela wszystkie błędy programu bezpieczny kredyt 2 proc. Jest tak naprawdę odpowiedzią na oczekiwania rynkowe i to zarówno po stronie kupujących, którzy z różnych względów nie zdążyli na ten program załapać, oraz po stronie deweloperów, którzy obawiają się, że rynek się załamie. W naturalny sposób jak odstawiamy narkotyk, jest jeszcze gorzej niż zanim go wprowadziliśmy, no to w tej chwili oczekujemy, że rząd da nam jeszcze jedną dawkę” – mówi w rozmowie z Antonem Ambroziakiem w OKO.press dr Adam Czerniak, ekspert rynku mieszkaniowego, naukowiec ze Szkoły Głównej Handlowej, dyrektor ds. badań „Polityki Insight”.
Do całego wywiadu zapraszamy tutaj:
W Telewizji Republika padły kolejne skandaliczne wypowiedzi o osobach, które przenoszą się do Europy. Poseł Zjednoczonej Prawicy Marek Jakubiak porównał imigrantów do „niepotrzebnych odpadów”. Był gościem w programie TVP Michała Rachonia.
„Przyjmiemy kilkaset tysięcy. Ale to będzie zawsze mało. Niemcy załatwili sobie w ten sposób filtry, które wyciągną z ich państwa niepotrzebnych imigrantów (...) Polska będzie śmietnikiem. Tak jak do nas przywozili tiry niepotrzebnych u siebie odpadów, tak brzydko porównując” — mówił Jakubiak.
„To może zostawmy te brzydkie porównania” — stwierdził Rachoń. Kawałek programu TV Republika widać na nagraniu poniżej:
Przypomnijmy, że to kolejna bulwersująca wypowiedź w TV Republika w ciągu ostatnich dni. Wcześniej komentator Jan Pietrzak w Sylwestra zasugerował w TV Republika, że w Polsce „jest dużo miejsca dla migrantów, bo znajdują się tutaj baraki w obozach koncentracyjnych”. Potem stwierdził, że jego wypowiedź to „okrutny żart”. Na prośbę ministra sprawiedliwości Adama Bodnara zajęła się tym prokuratura.
Z kolei były redaktor naczelny „Wprost” Marek Król w środę 3 stycznia 2024 roku był pytany prowadzącego, co należy zrobić z migrantami w Polsce. „To prosty sposób. Należy im założyć czipy, jak się pieskom zakłada, a taniej jest oczywiście numery na lewej ręce wytatuować i wtedy łatwo się ich znajdzie”.
„Wczoraj minął termin na zarządzenie wykonania kary wobec b. posłów PiS. Składamy wniosek do sądu o niezwłoczne zarządzenie wykonania kary. Wstrzymywanie kary wobec posłów z jednoczesnym zarządzeniem jej wykonania wobec pozostałych skazanych rażąco narusza zasadę równości” – napisał dziś na portalu X poseł PO Roman Giertych, adwokat.
To reakcja na decyzję sądu, o której pisaliśmy w OKO.press wczoraj. W procesie dotyczącym nielegalnej prowokacji CBA w tzw. aferze gruntowej w 2007 r. skazanych zostało (wyrok z 20 grudnia 2023) dwóch agentów CBA, a także byli szefowie Biura – Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, politycy PiS. Stołeczny sąd zdecydował o doprowadzeniu do więzienia pierwszej dwójki. W sprawie Kamińskiego i Wójcika nadal takiej decyzji nie podjął.
Kamiński i Wójcik twierdzą, że nie mogą zostać skazani, bo ułaskawił ich Andrzej Duda. Problem w tym, że prezydent zrobił to w 2015 roku, zanim zapadł prawomocny wyrok. Trudno więc mówić o faktycznym ułaskawieniu. Duda i politycy PiS przekonują jednak, że sprawa została wówczas zamknięta. Dr hab. Mikołaj Małecki, prawnik karnista, napisał dziś na X, że decyzja Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie ma mocy prawnej i nie powinna blokować wykonania wyroku skazującego.
Do tej pory do Polski dostarczono 800 tys. szczepionek Nuvaxovid, a zaszczepiło się ponad 360 tys. osób – mówił podczas konferencji rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Damian Kuraś. Podkreślił, że MZ sprowadza do Polski jak największą liczbę szczepionek przeciw COVID-19.
„Dzięki staraniom ministry zdrowia Izabeli Leszczyny mamy dodatkowe 200 tys. szczepionek. Prawie 220 tys. szczepionek jest dostępnych w punktach szczepień” – mówił Kuraś.
„Mamy 80 tys. wolnych terminów na szczepienie przeciwko COVID-19, dlatego nie powinno być problemów ze szczepieniem. 20 tys. osób jest już zapisanych. To nie wszystko, ponieważ ponad 200 tys. dawek RARS właśnie dostarcza do placówek opieki zdrowotnej, aptek, szpitali, Domów Pomocy Społecznej i zakładów opiekuńczo-leczniczych” – przekazał Kuraś. I dodał: „Każdy, kto chce lub powinien być zaszczepiony, może to zrobić”.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar zdecydował o zakończeniu delegacji do Prokuratury Krajowej blisko 150 prokuratorów prokuratur rejonowych z prokuratur regionalnych. Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadnia tę decyzję „trudną sytuacją kadrową na najniższych szczeblach”, czyli prokuratur rejonowych i okręgowych. I mówi o nadużywaniu delegacji od 2016 roku.
„Tak masowa skala delegacji, w większości o charakterze bezterminowym negatywnie wpływa na bieżące działanie prokuratur rejonowych i okręgowych, na których spoczywa ciężar prowadzenia 99 proc. postępowań przygotowawczych (ponad 1 mln. śledztw i dochodzeń w 2022 roku)” – pisze MS w oficjalnym komunikacie.
„Najtrudniejsza jest sytuacja w prokuraturach rejonowych, które w wielu jednostkach funkcjonują w obsadzie sięgającej 60-70 proc. prokuratorów. Taki stan rzeczy wymaga systematycznej analizy ich sytuacji kadrowej i podejmowania dalszych czynności w zakresie delegacji”.
Ministerstwo pisze też, że nadużywaniu delegacji „wywołało rosnące zaległości w prokuraturze”. A co za tym idzie, nierównomierne obciążenie prokuratorów prowadzonymi postępowaniami przygotowawczymi.
Przypomnijmy, że Adam Bodnar zrobił już pierwszy krok do przywrócenia niezależności prokuratury. Poprowadził posiedzenie Krajowej Rady Prokuratorów, z której Ziobro zrobił fasadowy organ. Bodnar wysłał tam jasny sygnał, że idą zmiany i, że teraz można już krytykować prokuraturę. Mariusz Jałoszewski pisał o tym w OKO.press tutaj:
Po prawie 6 latach batalii sądowych, Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał wykreślić aktywistkę prodemokratyczną i prezeskę Fundacji Otwarty Dialog, z listy osób, których nie wpuszczano do Polski. Służby podległe PiS uznały ją za zagrożenie dla Polski, gdy FOD sprzeciwił się upolitycznianiu sądów.
Sprawa ma źródło w połowie 2017 roku w czasie protestów przeciwko ustawom upolityczniającym sądownictwo. Wtedy to Bartosz Kramek – przewodniczący rady FOD, a prywatnie mąż Ludmiły Kozłowskiej – opublikował w mediach apel „Niech państwo stanie, wyłączmy rząd”. Nakłaniał w nim do obywatelskiego oporu wobec PiS. On i Fundacja stali się dla rządzących wrogami publicznymi.
Do Fundacji wysłano szereg kontroli, władze próbowały ją przejąć, zajmowała się nią ABW. Po roku takich działań, w sierpniu 2018 roku, szef Urzędu ds. Cudzoziemców, na wniosek służb podległych PiS, wpisał Kozłowską – obywatelkę Ukrainy — do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS) i oznaczył ją najwyższym alertem. To spowodowało jej deportację z Polski. Kozłowska twierdzi, że stało się to na „osobiste żądanie” Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którym podlegały służby, a z którymi wcześniej współpracowała.
Służby tłumaczyły, iż aktywistka stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, jednak utajniły, w jaki sposób zagraża. Wszystkie kraje Unii Europejskiej, za wyjątkiem Polski, wkrótce zezwoliły aktywistce na przebywanie na swoim terytorium. We Francji i Belgii Kozłowska była zapraszana, by opowiadać o tej szykanie politycznej.
Od 2018 r. sądy w Polsce pięć razy wydały korzystne dla Kozłowskiej decyzje – nakazały ponowne rozpatrzenie sprawy przez wojewodę mazowieckiego i/lub UdsC. Raz – w składzie neosędziów – niekorzystną decyzję, później uchyloną przez NSA. UdsC, kontrolowany przez ludzi PiS, odwoływał się od korzystnych dla aktywistki orzeczeń.
28 listopada 2023 roku WSA w Warszawie uchylił decyzję szefa UdsC nt Kozłowskiej i nakazał wydanie aktywistce zaświadczenia, że jej dane już nie figurują w wykazie osób, których pobyt w RP jest „niepożądany”. Ma to nastąpić w ciągu 14 dni od uprawomocnienia się wyroku, na ten moment nieprawomocnego.
„To precedensowe rozstrzygnięcie w tej sprawie. Sąd bardzo negatywnie ocenił działanie szefa UdsC” – komentuje adwokatka Joanna Koch, pełnomocniczka Kozłowskiej.
„Z uzasadnienia wyroku WSA wynika, że nie uwzględniano (UdsC/ ABW – red.) naszych dowodów i dokumentów z Mołdawii gdzie zamknięto wobec mnie sprawę. Możemy domniemywać, że w dużym stopniu raporty ABW bazowały na fejk newsach i dlatego Agencja nie chciała ujawnić powodów mojego wydalenia” – mówi nam Kozłowska.
Aktywistka ma nadzieję, że UdsC „w nowej sytuacji politycznej” zastosuje się do wyroku. Ale liczy też, że minister Kierwiński wkrótce zmieni „podporządkowane interesom poprzedniej partii rządzącej” kierownictwo UdsC.