0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:50 30-12-2025

Mikołaj popija piwo. KRRiT apeluje o wycofanie reklamy z emisji

Nowy świąteczny spot Łomży jest emitowany od początku grudnia 2025 roku we wszystkich dużych stacjach telewizyjnych. Decyzja KRRiT jest odpowiedzią na liczne skargi widzów, którzy uznali wykorzystanie wizerunku św. Mikołaja w reklamie alkoholu za nieakceptowalne.

Co się wydarzyło

Reklama, którą można było oglądać w święta, przedstawia świętego Mikołaja, który zasiada przed choinką i popija piwo. W Mikołaja wcielił się znany polski aktor Tomasz Karolak.

Świąteczna reklama piwa wywołała tak liczne oburzenie, że do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zaczęły spływać skargi. Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zleciła kontrolę reklamy i wezwała wszystkich nadawców do natychmiastowego zaprzestania emitowania kontrowersyjnej reklamy piwa.

„Do KRRiT wpłynęło do tej pory ponad 20 skarg” – czytamy w oświadczeniu. „Widzowie oburzeni są wykorzystaniem postaci św. Mikołaja, jednoznacznie kojarzonego z dziećmi i czasem Świąt Bożego Narodzenia. W skargach zwracają uwagę, że reklama godzi w tradycyjne wartości i pozytywne skojarzenia, zastępując je nieuprawnionym i zdeformowanym wizerunkiem postaci św. Mikołaja, co może naruszać art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji” – można przeczytać w komunikacie.

„Nie ma zgody KRRiT na obrazę wartości, zaś dobro społeczne podlega ochronie. Niewątpliwie pokazanie postaci św. Mikołaja w negatywnym kontekście narusza przytoczoną ustawową normę. Jest to epatowanie brakiem szacunku, dobrego wychowania, ale i zakłócanie atmosfery Świąt” – wskazała dr Agnieszka Glapiak przewodnicząca KRRiT.

Jaki jest kontekst

Głosy krytyczne widać nie tylko od internautów, lecz także od znanych postaci ze świata kultury i rozrywki. Negatywnie o reklamie piwa wypowiedziały się m.in. Joanna Jabłczyńska, Beata Sadowska oraz Ilona Łepkowska.

Do grona krytyków dołączają także politycy. Oburzenia nie kryje wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat.

„Złożyłam wniosek do KRRiT o zakaz emisji piwa. Musimy powiedzieć stop patoreklamom alkoholu w telewizji” — napisała na Instagramie.

Biejat określiła spot jako szkodliwy i zwróciła uwagę, że dla wielu osób mógł on stać się bolesnym przypomnieniem trudnych doświadczeń z dzieciństwa, kiedy alkohol niszczył świąteczną atmosferę w rodzinie. Podkreśliła również, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego typu przekazów i nie powinny one pojawiać się w przestrzeni publicznej.

"Umieralność z powodu zaburzeń poalkoholowych w Polsce jest trzy razy wyższa niż średnia w UE. Ludzie mają dość, stawiają opór lobby alkoholowemu, a mimo to ma się ono w Polsce świetnie – napisała w mediach społecznościowych ministra funduszy i polityki regionalnej Katarczyna Pełczyńska-Nałęcz.

"Alkohol zabija dziś w Polsce co siódmego mężczyznę z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym. Ten przerażający wskaźnik wzrósł u nas dwukrotnie – mówił w rozmowie ze Sławomirem Zagórskim dr Jacek Moskalewicz, ekspert w dziedzinie polityki antyalkoholowej. Rozmowę można odsłuchać poniżej:

Przeczytaj także:

10:07 30-12-2025

Prawa autorskie: Foto Evelyn Hockstein / POOL / AFPFoto Evelyn Hockstei...

Nowe warunki pokojowe Kremla: takie jak w 2021 r. Ukraina dla Moskwy, NATO wycofuje się z Polski

Rosja jest gotowa do rozmów z USA o gwarancjach w sprawie Ukrainy, Z tym że nie o gwarancjach bezpieczeństwa Ukrainy, ale o gwarancjach, że Rosja będzie miała wpływ na władze Ukrainy, a NATO wycofa się na zachód. Gdyż “gwarancje nie ograniczają się tylko do Ukrainy”.

Co się stało?

Wieczorem naszego czasu 29 grudnia, już po ogłoszonych – i zdementowanych przez Ukrainę – oskarżeniach, jakoby ukraińskie drony zaatakowały rezydencję Putina pod Nowogrodem, szef dyplomacji Kremla Siergiej Ławrow udzielił wywiadu agencji RIA Nowosti.

Przeczytaj także:

Choć zdążył już ostrzec, że z powodu „terrorystycznego ataku Ukrainy” Rosja przeformułuje swoje stanowisko negocjacyjne wobec USA, powtórzył stare żądania Moskwy: Rosja jest gotowa do rozmów o gwarancjach bezpieczeństwa, ale mają to być gwarancje dla Moskwy.

„Nasze fundamentalne stanowisko pozostaje niezmienne. Inicjatywa strategiczna [w Ukrainie] leży całkowicie w gestii rosyjskiego wojska i Zachód to rozumie. Prezydent Rosji Władimir Putin, przemawiając na niedawnym spotkaniu w Ministerstwie Obrony i odpowiadając na pytania “Linii bezpośredniej” [konferencji prasowej połączonej z odpowiedzią na 84 pytania ludności z 3 mln przesłanych – red.], po raz kolejny jasno potwierdził: cele specjalnej operacji wojskowej zostaną osiągnięte – najlepiej poprzez negocjacje, ale w razie potrzeby środkami militarnymi.

Jest dla nas jasne, że rosyjsko-amerykańska agenda nie powinna ograniczać się wyłącznie do kwestii ukraińskiej.

Nasze kraje – największe mocarstwa nuklearne i stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ – ponoszą szczególną odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, a także stabilności strategicznej”.

Warunki Ławrowa są nastepujące:

  • „USA nie mogą ugiąć się pod żądaniami reżimy kijowskiego i Europejczyków”. [To nawiązanie do ustaleń z Berlina i z Florydy, kiedy Amerykanie, w tym Trump osobiście, zgodzili się na udzielenie Ukrainie niesprecyzowanych jeszcze gwarancji bezpieczeństwa – red/]
  • Ukraina nie może być obecnie stroną porozumień pokojowych, gdyż nie ma legalnych władz. Musi wcześniej przeprowadzić wybory. Te jednak muszą się odbyć na warunkach wskazanych przez Moskwę:
    • w kampanii wyborczej muszą uczestniczyć „wszystkie zainteresowane siły polityczne”, a więc także działacze promoskiewscy, którzy obecnie znajdują się w Rosji,
    • głosowanie musi się także odbyć na terenie Rosji, gdzie mieszka “ogromna liczba przedstawicieli narodu ukraińskiego”,
    • wybory muszą się odbyć w trakcie działań wojennych, gdyż rozejm na nie jest wykluczony (“organizacja głosowania nie powinna być wykorzystywana jako pretekst do tymczasowego zaprzestania działań wojennych w celu dozbrojenia Sił Zbrojnych Ukrainy”).
    • wybory mają doprowadzić do tego, że w Ukrainie władzę przejmą siły prorosyjskie, które utraciły ją w 2014 r. (“wybory nie są celem samym w sobie. Konieczne jest przede wszystkim wypracowanie prawnie wiążących gwarancji eliminacji pierwotnych przyczyn konfliktu. Fundamenty, na których ukraińska państwowość została uznana przez Rosję i innych członków społeczności międzynarodowej, muszą zostać przywrócone”).
  • Konieczne jest wymuszenie na Ukrainie neutralnego, niezaangażowanego i wolnego od broni jądrowej statusu, jej demilitaryzacja i denazyfikacja [czyli zniszczenie? zabicie? przedstawicieli ruchu narodowego – red] oraz powstrzymanie ekspansji wojskowej NATO na terytorium Ukrainy.
  • Rosja chce też zmiany prawa w Ukrainie na takie, które pozwoli jej ingerować w jej wewnętrzne sprawy: “Prawa i wolności obywateli rosyjskich i rosyjskojęzycznych muszą zostać zagwarantowane, a prześladowania prawosławia kanonicznego muszą zostać powstrzymane”
  • Rosja doprecyzowuje, że chce uzyskać – nie tylko faktycznie, ale formalnie – nie tylko cały Donbas, cały obwód zaporoski i chersoński, oraz Krym, którego aneksji do tej pory wspólnota międzynarodowa nie uznaje: “I oczywiście Kijów i jego zachodni patroni muszą uznać nowe realia terytorialne, które pojawiły się po włączeniu Krymu, Sewastopola, Donieckiej Republiki Ludowej, Ługańskiej Republiki Ludowej oraz obwodów zaporoskiego i chersońskiego do Federacji Rosyjskiej”.

Dalej Ławrow mówi o nowym “systemie gwarancji bezpieczeństwa”. Po czterech latach wolny Moskwa wraca do ultimatum Putina z 2021 r., który domagał się wycofania wojsk NATO ze wschodniej flanki: “Jesteśmy przekonani, że projekty traktatów, które nasz kraj przedłożył Waszyngtonowi i stolicom europejskim w grudniu 2021 roku, mogą posłużyć jako punkt wyjścia do dyskusji”.

W traktatach tych – przypomnijmy – Rosja domagała się zapewnienia jej bezpieczeństwa poprzez ograniczenie stacjonowania wojsk i uzbrojenia NATO na wschodniej flance Sojuszu, czyli w Polsce. Sojusz miałby się też zobowiązać do nieprzeprowadzania tu ćwiczeń.

Jaki jest kontekst?

Mimo starań Putina, który rozmawiał z prezydentem USA przez telefon, Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zelenskim na Florydzie 28 grudnia zgodził się na gwarancje dla Ukrainy, które mają ją chronić przed ponownym atakiem Rosji. Powiedział, że te gwarancje uzgodnił ze stroną ukraińską „w 95 procentach”.

Przeczytaj także:

Gwarancje musiałyby obejmować jakąś formę obecności czy nadzoru ze strony państw NATO. Trump był bardzo zadowolony z faktu, że większość zadań biorą tu na siebie Europejczycy.

Trump też deklarował, że tematem spornym pozostaje los Donbasu – czyli to, jak zostanie podzielony i jak będzie zarządzany po wojnie. Jednym z pomysłów nastawionych na rozwiązania biznesowe Amerykanów było stworzenie tam strefy wolnego handlu.

Trump ani jego negocjatorzy zdają się nie wiedzieć, że żądania terytorialne Rosji idą dużo dalej: Ukraina ma nie tylko przystać na utratę ziem już zajętych przez Rosjan. Ma się wycofać w całości z ziem, które Putin sobie anektował na papierze, choć nie zdołał ich zdobyć przez cztery lata. W przypadku Zaporoża i Chersońszczyzny Ukraińcy mieliby wycofać się za Dniepr.

Amerykanie zdają się też nie zauważać, że Putin chce, by Ukraina znalazła się w jego strefie wpływów.

W czasie spotkania na Florydzie Trump-Zełenski Amerykanie potwierdzili gotowość pracy nad 20-punktowym planem pokojowym. Wynegocjowali go wstępnie z Ukraińcami, a ci opublikowali go 24 grudnia. Plan zakłada dramatyczne ustępstwa ze strony Ukrainy, ale gwarantuje je niezależność od Moskwy, suwerenność i prawo do włączenia się w struktury europejskie.

Przeczytaj także:

Dzień po dwugodzinnych rozmowach Trump-Zełenski i wspólnej konferencji prasowej Moskwa odrzuciła ich propozycję w charakterystyczny dla siebie sposób. Oskarżyła Ukrainę o atak dronowy na jedną z rezydencji Putina (pod Nowogrodem) i zapowiedziała odwet na „punktach podejmowania decyzji” w Ukrainie.

Ukraina ogłosiła, że oskarżenie jest fałszywe. Niemniej wieczorny rosyjski dziennik telewizyjny „Wiesti” poświęcił „atakowi” i planowanemu odwetowi tyle miejsca, że deklaracje z Florydy musiał pominąć (był tylko prześmiewczy felieton o tym, co było u Trumpa na obiad i że rozmowy skończyły się niczym). Odbiorca przekazu nie mógł się zorientować, że Putin stawiany jest przed koniecznością negocjowania ustępstw wobec Ukrainy. Choćby najmniejszych.

„Atak na państwową rezydencję prezydenta” stał się też doskonałą wymówką dla Trumpa, dlaczego Rosja nie może przyjąć jego 20-punktowego planu.

Moskwa odrzuca porozumienie pokojowe, ale tak, by Amerykanie nie czuli się zmuszeni do reakcji.

09:43 30-12-2025

Prawa autorskie: Photo by Jim WATSON / AFPPhoto by Jim WATSON ...

Amerykański atak na port w Wenezueli. Trump: uderzyliśmy w nich bardzo mocno

Media nie podają, kiedy dokładnie miał miejsce atak. Donald Trump sugeruje, że miał miejsce dwa dni temu

Co się wydarzyło

Amerykańska agencja wywiadowcza CIA przeprowadziła w tym miesiącu atak dronowy na port w Wenezueli. O ataku poinformowała wieczorem 29 grudnia amerykańska stacja telewizyjna CNN powołując się na anonimowe źrodła w CIA. Zdaniem CNN byl to pierwszy amerykański atak na cel wewnątrz Wenezueli.

Według informacji podanych przez CNN, chodzi o atak na dok portowy w odległej części kraju. Miał być on portem przeładunkowym dla gangu narkotykowego Tren de Aragua. W momencie ataku nikt nie był obecny na miejscu i nikt nie zginął.

To z jednej strony istotna eskalacja w amerykańskiej agresji na Wenezuelę. Z drugiej jednak strony atak miał miejsce jakiś czas temu i na razie nie doprowadził do dalszej wymiany ognia.

Media nie podają dokładnego momentu ataku. Podczas wczorajszej konferencji prasowej prezydent Donald Trump w odpowiedzi na pytanie powiedział:

„Właśnie zniszczyliśmy — nie wiem, czy czytałeś albo widziałeś — oni mają dużą fabrykę albo duży zakład, tam gdzie wypływają statki. Dwa dni temu to zniszczyliśmy. Więc uderzyliśmy w nich bardzo mocno”.

Nie jest jasne, czy mowa o tym samym ataku. Jeśli tak – miał on miejsce stosunkowo niedawno.

Jaki jest kontekst

Administracja Donalda Trumpa prowadzi kampanię wymierzoną w Wenezuelę Nicolasa Maduro. Częściowa blokada morska Wenezueli trwa od miesięcy – amerykańska flota atakuje łodzie i małe statki, które według źródeł USA mogą uczestniczyć w przemycie narkotyków w kierunku Stanów Zjednoczonych. Ofiarami tych ataków padają również załogi zwykłych łodzi rybackich.

Amerykańską opinię publiczną poruszyły ujawnione pod koniec listopada przez Washington Post szczegóły akcji militarnej z 2 września. W jej trakcie amerykańska armia zniszczyła łódź z 11 osobami na pokładzie pociskiem rakietowym. Obraz z drona obserwującego miejsce akcji pokazał dwóch rozbitków usiłujących uczepić się szczątków łodzi.

W oficjalnych komunikatach Trump podaje różne powody amerykańskiej agresji. Najczęściej to przemyt narkotyków z Wenezueli. Wenezuela nie jest jednak głównym źródłem, z którego różnego rodzaju narkotyki trafiają do USA. Inne prawdopodobne powody to m.in. chęć dostępu do wenezuelskich złóż ropy, chęć dominacji politycznej w regionie i próba obalenia odległego idelogicznie reżimu Maduro.

Zobacz inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

18:33 29-12-2025

Prawa autorskie: TV Rossija 1TV Rossija 1

Moskwa grozi atakiem Ukrainie i przeraża Trumpa rzekomym uderzeniem na pałac Putina

Putin w rozmowie telefonicznej poinformował Trumpa, że ukraińskie drony dalekiego zasięgu próbowały zaatakować jego rezydencję pod Nowogrodem. Trump, który dzień wcześniej przyjaźnie rozmawiał z prezydentem Zełenskim, rewelacje Putina miał przyjąć na wiarę. Przyjął też do wiadomości, że teraz „Rosja będzie musiała odpowiedzieć”. Ukraina dementuje fakt ataku

Po spotkaniu Trumpa z prezydentem Zełenskim Rosja przez chwilę sprawiała wrażenie, że rozważa plan pokojowy negocjowany na Florydzie. Ale po południu Moskwa ogłosiła, że ukraińskie drony próbowały zaatakować rezydencję Putina pod Nowogrodem, więc zmienia swoje stanowisko negocjacyjne.

Temat „odwetowego ataku” na Ukrainę był czołówką, a także powtarzającym się tematem wieczornego dziennika telewizyjnego „Wiesti”. „Analitycy” rozważali tam, w co powinna uderzyć teraz Rosja w Ukrainie: rezydencję prezydenta w Kijowie, siedziby ministerstw czy parlamentu. Twierdzili, że Ukraina właśnie „wypowiedziała wojnę Rosji” i „odpowiedź” jest konieczna. Najlepiej przy użyciu rakiety balistycznej „Oriesznik”. „Rosja nie może postąpić inaczej”.

Następnie szef dyplomacji Ławrow ogłosił, że termin i cele ataku są już wyznaczone.

Co się wydarzyło?

Na rannym briefingu rzecznik Putina opowiadał, że po ukraińsko-amerykańskich negocjacjach na Florydzie pokój jest „znacznie bliższy”, Prezydent Zełenski napisał zaś na X, że z relacji Trumpa wynika, iż omawiał on z Putinem szczegółowo 20-punktowy plan pokojowy. Ten, który daje Ukrainie niezależność gwarancje bezpieczeństwa. Ukraina ujawniła plan 24 grudnia, Moskwa prawie natychmiast go odrzuciła. A jednak wedle Trumpa Putin miał ten plan z nim 28 grudnia omawiać tuż przed spotkaniem Trumpa z Zełenskim.

Wszystko to wskazywało, że Rosja traktuje wynik rozmów na Florydzie jako porażkę. Ale nie może wprost zaatakować Trumpa.

Przeczytaj także:

Po spotkaniu na Florydzie 28 grudnia Zełenski i Trump przyznali, że kwestią sporną w planie pokojowym pozostaje Donbas, bo Ukraina nie zamierza oddawać „swojej ziemi i ludzi”. Trump powiedział, że Putin chciałby Donbas dostać, ale „to jest do dyskusji”.

Następnego dnia w Moskwie Pieskow odmówił odpowiedzi na pytanie, czy żądanie obejmuje też Chersońszczyznę i Zaporoże.

Do tej pory był to „geograficzny szczegół”, który umykał uwadze Amerykanów. Ale Moskwa stale przypominała, że jej roszczenia nie ograniczają się do obwodów ługańskiego i donieckiego Ukrainy, których częścią jest też dawne centrum przemysłowo-wydobywcze, czyli Donbas. Gdyż Rosja wpisała sobie jeszcze w 2022 r. do konstytucji obwód chersoński i zaporoski. Zamierza te tereny „wyzwolić”, skoro Ukraińcy nie chcą się wycofać.

Poranna powściągliwość Pieskowa mogła sugerować, że na skutek dyplomacji Trumpa Kremlu wykluwa się nowe stanowisko.

Pieskow nie powiedział też – co jest stałym refrenem oficjalnych komunikatów Kremla – że Rosja zamierza „zrealizować wszystkie cele specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie. Zamiast tego powiedział, że Moskwa „rozważa" plan pokojowy Trumpa „w kontekście” swoich celów w Ukrainie. Mogło być to kolejnym sygnałem nadchodzącej zmiany. Ale nie było.

Chronologia zdarzeń jest tu ważna

Po południu Rosja wróciła do dawnych twardych wojennych warunków. Najpierw Putin pojawił się na kolejnej odprawie wojskowej. I kazał się poinformować, jak przebiega „całkowite wyzwalanie Donbasu” (ostatnio publicznie pytał o to w sobotę 27 grudnia, kolejna odprawa z wojskowymi jest więc wyraźnym sygnałem). Wyjaśnił, że „wyzwalanie” obejmuje też obwody chersoński i zaporoski – czego kilka godzin wcześniej Pieskow nie był pewien. I następuje „sprawnie” – wojskowi meldowali, że potrzebują jeszcze miesiąca-dwóch. „Zadania wyzwolenia Donbasu, obwodów zaporoskiego i chersońskiego realizowane są etapami zgodnie ze specjalnym planem operacji wojskowej” – powiedział Putin.

Nakazał też “dalsze prace nad powiększaniem strefy bezpieczeństwa” w obwodzie sumskim Ukrainy. Czyli dalsze bombardowanie tych terenów.

Po kilku godzinach dopiero zabrał głos szef MSZ Rosji Ławrow: ogłosił, że jedna z rezydencji Putina, ta pod Nowogrodem, została zaatakowana przez ukraińskie drony. Dokładnie – przez 91 dronów. Wszystkie zostały zestrzelone. Rezydencji nie okazano.

Ale – ogłosił Ławrow – “biorąc pod uwagę ostateczne zwyrodnienie przestępczego reżimu kijowskiego, który przeszedł na politykę państwowego terroryzmu, pozycja negocjacyjna Rosji ulegnie rewizji”. “Moskwa nie pozostawi ataku bez odpowiedzi”.

Kiedy – zgodnie z umową z poprzedniego dnia – Putin i Trump zdzwonili się 29 grudnia po południu czasu moskiewskiego, żeby porozmawiać o efektach negocjacji na Florydzie 28 grudnia, Putin „zwrócił uwagę” Trumpa na atak na swój pałac. Według doradcy Putina Uszakowa,

Trump był „zszokowany” i miał powiedzieć „dzięki Bogu, nie daliśmy in Tomahawków”. A Putin miał poinformować Trumpowi, że teraz będzie musiał ”odpowiedzieć".

Trump – wedle Uszakowa – tej potrzeby nie zakwestionował.

Następnie „ prezydenci bardzo przyjaźnie zgodzili się na kontynuowanie dialogu” – powiedział Uszakow. Zatem planowany atak na Ukrainę odbędzie się za zgodą Trumpa. Bowiem – wedle Uszakowa – ukraiński atak wyraźnie wpłynął na stosunek Trumpa do Ukrainy.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił tymczasem, że nie było ataku na pałac Putina i że to rosyjskie kłamstwo. Według Zełenskiego Moskwa próbuje zablokować rozmowy pokojowe.

Jaki jest kontekst

Drony pod Nowogrodem wyglądają na pretekst. Powodem ataku mogą być niekorzystne dla Rosji wyniki rozmów na Florydzie. Putin próbował odwieść Trumpa od negocjowania „20-punktowego planu”, ale tak się nie stało.

Jeśli chodzi o drony, Rosja od wielu miesięcy codziennie zestrzeliwuje ich nad swym terytorium kilkaset. Informowanie o tym jest częścią rutynowego oficjalnego rosyjskiego przekazu.

Ostatnio atakowały one instalacje pod Moskwą. Ukraina zniszczyła też radary antydronowe na Krymie I rafinerię syzrańską. Ofiar tych ataków – w przeciwieństwie do ataków rosyjskich na Ukrainę – jest mało. Najwyraźniej Ukraina mierzy precyzyjnie.

Przy czym, o ile trudno uwierzyć, żeby dzień po rozmowach na Florydzie i po zapewnieniach o gotowości zawarcia pokoju Ukraina rzeczywiście próbowała uderzyć w jeden z licznych pałaców Putina, to przecież wcześniej mierzyła w rezydencję na Kremlu. I Putin to ostentacyjnie lekceważył.

Ostatniego przykładu swojej stolicy, Moskwy, Putin nie może jednak Trumpowi podać, skoro dwa dni wcześniej jego armia zorganizowała masowy atak dronowy na Kijów.

Ale atak – o którym nie wiemy, czy miał miejsce – na rezydencję Putina, w której go nie było (gdyż miał spotkania na Kremlu), to jest to komunikat do Trumpa. Bo to tak, jakby ktoś chciał trafić w jego Mar-a-Lago w Palm Beach.

Teraz jednak przy pomocy opowieści o „państwowym terroryzmie” i „ataku na państwową rezydencję prezydenta” Kreml mówi Trumpowi, że miał swój pokój rzeczywiście w zasięgu ręki. Ale Ukraina wszystko zepsuła. Żeby nie było wątpliwości, chwile po Ławrowie jego zastępca Aleksandr Gruszko powiedział, że Ukraina dokonała prowokacji „w momencie, gdy negocjacje pokojowe weszły w decydującą fazę”.

Tymczasem Rosja nie chce pokoju i nie może się nań zgodzić. W tej chwili reżim Putna zależy od wojny i „ostatecznego zwycięstwa”. Jednak Putin stara się przekonać Trumpa, że przeciwnikiem jego starań pokojowych jest Ukraina. I – jak teraz mówi Kreml – „militarystyczna Europa”.

Równocześnie w przekazie rosyjskiej propagandy widać coraz więcej starań, by pokazać Putina jako zwycięskiego wodza, który „co obiecał, to zrobił” (słowa Putina). W przekazie dużo jest relacji o tym, jak to armia Putina zdobywa wsie, przysiółki i osiedla. Putin chwali wojskowych i zapewnia, że „wyzwalanie” następuje zgodnie z planem. I ma być kontynuowane. Pokazywany jest, jak wysłuchuje długich i szczegółowych raportów o sytuacji na froncie – jakby nie miał innych zadań.

Przeczytaj także:

Gospodarka Rosji zwalnia, od 1 stycznia rośnie VAT, więc koszty wojny wszyscy zobaczą w sklepach. Putin musi się więc wykazać efektami. Okazanie „słabości” poprzez ustępstwa w negocjacjach jest w tej sytuacji skrajnie niebezpiecznie. A na to wyglądały negocjacje na Florydzie. Zwłaszcza, że – najwyraźniej ufając przyjaźni Trumpa – Moskwa już ogłosiła, że chce całej Ukrainy i wycofania się NATO ze wschodniej flanki (więc i z Polski).

Putin bardzo potrzebuje teraz krwawych sukcesów w Ukrainie.

Obszerna i szczegółowa zapowiedź ataku na Ukrainę, która zajęła dużą część wieczornego dziennika telewizyjnego „Wiesti”, dobrze to pokazuje. Rosjanie mają się cieszyć, że świat się boi.

17:51 29-12-2025

Prawa autorskie: Fot. Biuro Prezydenta UkrainyFot. Biuro Prezydent...

Zełenski o rozmowach w USA: „Nie ma alternatywy dla pokoju”

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podkreśla, że rosyjską wojnę trzeba zakończyć metodami dyplomatycznymi. „Trzeba wywrzeć presję na Rosję. W przeciwnym razie wojna będzie trwała” – mówił w poniedziałek 29 grudnia na konferencji prasowej

Co się wydarzyło?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wrócił z Florydy, gdzie w niedzielę 28 grudnia spotkał się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. W poniedziałek 29 grudnia zorganizował konferencję prasową dla ukraińskich dziennikarzy, gdzie relacjonował przebieg spotkania.

Zełenski był pytany m.in. o to, jakie kroki są gotowe podjąć Stany Zjednoczone, jeśli Rosjanie będą kontynuować wojnę i odrzucą porozumienie pokojowe.

„Nie ma alternatywy dla pokoju. Uważamy, wraz z Amerykanami – w tej kwestii mamy jednolite stanowisko – że należy zakończyć wojnę dyplomatycznie. Trzeba wywrzeć presję na Rosję. W przeciwnym razie wojna będzie trwała” – powiedział prezydent Ukrainy.

Zapewnił jednak, że w jego ocenie, jeśli Rosja będzie kontynuowała wojnę, USA i Europa będą nadal wspierać Ukrainę.

„Jeśli wojna będzie trwała, Amerykanie będą nadal wraz z Europejczykami pomagać Ukrainie, ponieważ bronimy się w tej wojnie, walczymy, nie jesteśmy agresorami” – podkreślił.

Zełenski przekazał też, że Ukraina i USA niemal w stu procentach uzgodniły też szczegóły gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa.

„Uzgodniliśmy z Amerykanami, że będziemy mieli gwarancje bezpieczeństwa, które będą popierane przez Kongres USA oraz przez parlament Ukrainy. Gwarancje bezpieczeństwa będą głosowane dwustronnie” – powiedział Zełenski.

Dodał też, że chciałby, by ostateczny plan pokojowy został poddany w Ukrainie pod głosowanie w referendum.

„Uważamy, że dwudziestopunktowy plan należy zatwierdzić w referendum. To będzie najmocniejszy wyraz mocy tego dokumentu” – podsumował Zełenski.

Dodał jednak, że Rosjanom nie podoba się ten pomysł, bo przeprowadzenie referendum wymagałoby zawieszenia ognia, którego Moskwa nie chce.

Według Zełenskiego obecnie wszystkie sygnały z Rosji wskazują, że Moskwa nie chce zawieszenia broni, „ale Stany Zjednoczone pracują nad tym”.

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy mają obejmować monitorowanie przez europejskich partnerów przestrzegania zawieszenia broni.

„Wszystkie szczegóły dotyczące [tego – red.] zostaną określone w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy” – powiedział Zełenski.

Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział też, Ukraina chciałaby uzyskać od Stanów Zjednoczonych gwarancje bezpieczeństwa na kilka dekad: nawet 30, 40 lub 50 lat.

„Obecnie w dokumentach jest napisane, że [te gwarancje mają obowiązywać – red.] 15 lat z możliwością przedłużenia. Poruszyłem tę kwestię z prezydentem. Powiedziałem mu, że bardzo chciałbym, żeby gwarancje były dłuższe” – powiedział Zełenski.

Zełenski był też pytany o to, czy spotka się z Putinem, i czy było to omawiane podczas rozmowy z prezydentem USA.

„Jak się spotkać, w jakiej formie negocjować, nie ma dla nas znaczenia. Jesteśmy gotowi. Ważne, aby działania i słowa rosyjskiego przywódcy były spójne” – powiedział prezydent Ukrainy.

Jaki jest kontekst?

Niedzielne spotkanie w Mar-a-Lago to czwarta wizyta prezydenta Zełenskiego w USA w tym roku oraz piąte, osobiste spotkanie Zełenskiego z Trumpem w 2025 roku. Tematem rozmów był plan pokojowy kończący rosyjską wojnę w Ukrainie.

Mimo że Rosja już zapowiedziała, że nie zgodzi się na podpisanie obecnie negocjowanego, 20-punktowego planu, to rozmowy Trumpa z Zełenskim dotyczyły tej wersji porozumienia pokojowego.

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu prezydent USA stwierdził, że plan jest uzgodniony w „90 procentach”, a gwarancje pokojowe dla Ukrainy w „95 procentach”. Trump podkreślił też, że główny ciężar gwarantowania bezpieczeństwa Ukrainy spadnie na Europę, ale USA „pomogą w stu procentach, tak jak Europa pomogłaby nam”.

Więcej o przebiegu rozmów na łamach OKO.press pisała Agnieszka Jędrzejczyk:

Przeczytaj także: