Izrael drugi dzień z rzędu nawołuje do ewakuacji całe, ponad 80-tysięczne miasto Baalbek. Wczoraj naloty zabiły tam przynajmniej 19 osób.
Wojsk Obrony Terytorialnej zgubiły karabin wyborowy w trakcie ćwiczeń na poligonie w Tczewie. Na miejscu czynności prowadzi Żandarmeria Wojskowa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i prokuratura
Wojska Obrony Terytorialnej karabin wyborowy BOR zgubiły podczas weekendowych ćwiczeń na poligonie w Tczewie. 71. Batalion Lekkiej Piechoty z Malborka, w którego skład wchodzą zawodowi żołnierze i ochotnicy, brał udział w ćwiczeniach na poligonie. Zajęcia zostały przeprowadzone w nocy z soboty na niedzielę (11-12 maja). W poniedziałek 13 maja 2024 roku rzecznik Wojsk Obrony Terytorialnej poinformował, że broń nie została odnaleziona.
„Po intensywnych ćwiczeniach dzienno-nocnych stwierdzono zagubienie broni — karabinu BOR. Od momentu stwierdzenia zaginięcia żołnierze 7 Pomorskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej wzięli czynny udział w poszukiwaniach zagubionej broni w obszarze swoich działań z ostatnich godzin” – napisał ppłk Robert Pękala. Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadzi Żandarmeria Wojskowa wraz ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego.
W kolejnym wpisie rzecznik poinformował, że w postępowaniu „badane są wątki o charakterze kryminalno-przestępczym”. I, że niewykluczone jest celowe przywłaszczenie mienia. „Dowódca WOT pozostaje w stałym kontakcie ze służbami. Zapowiedział także rozliczenie winnych niedopełnienia obowiązku właściwego nadzoru nad sprzętem i pociągnięcie ich do odpowiedzialności” – pisał rzecznik prasowy WOT.
„Mieszkanka Tczewa przyniosła dziś koło południa na komendę policji zgubiony na ćwiczeniach Terytorialsów 7,62mm karabin wyborowy BOR. Broń jest zabezpieczona, funkcjonariusze ustalają teraz, jak ją utracono i w jakich okolicznościach została odnaleziona” – napisał na platformie X Maciej Bąk, dziennikarz Radia Zet.
Rada Unii Europejskiej ostatecznie zatwierdziła pakt migracyjny. W głosowaniu brało udział 27 państw. Trzy były przeciwko: Polska, Słowacja i Węgry
Ministrowie finansów państw należących do Unii Europejskiej ostatecznie zatwierdzili pakt migracyjny. Przeciwko głosowały tylko trzy kraje: Polska, Słowacja i Węgry. Pakt migracyjny to w sumie 10 dokumentów rozpisanych na 1358 stronach (tutaj). Przepisy mają określać sprawy migracji w UE, w tym kwestie związane z pomocą udzielaną krajom znajdującym się pod presją migracyjną.
Dla jednych (głównie na lewicy i NGO-sów) przyjęte zmiany to prosta droga ku jeszcze częstszemu łamaniu praw człowieka na unijnych granicach, dla innych (głównie skrajnej prawicy) – zaproszenie do Europy dla migrantów. Pakt wejdzie w życie od 2026 roku.
„Pomimo sprzeciwu Polski Pakt migracyjny został przyjęty. To jednak zdecydowanie nie koniec. Pakt musi uwzględniać perspektywę instrumentalizacji migracji ze strony Białorusi i Rosji. Przekonamy o tym naszych partnerów z UE. Coraz więcej krajów dostrzega konieczność zmian w pakcie” – napisał na platformie X wiceminister ds. migracji Maciej Duszczyk.
Polski parlament krytykuje główny element paktu, jakim jest obowiązkową solidarność przewidującą przyjmowanie migrantów. Jeżeli państwo odmówi przyjęcia, będzie musiało zapłacić około 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę. Przeciwko temu sprzeciwiała się też Słowacja. Polska będzie mogła wnioskować o całkowite odstępstwo od relokacji migrantów czy kontrybucji finansowej.
Wcześniej Komisja Europejska, pomysłodawczyni paktu, przekonywała, że przyczyni się on nie tylko do ochrony europejskich granic, ale i do ochrony praw migrujących. „Doprowadzi do większego cierpienia i sprawi, że więcej osób będzie zagrożonych łamaniem ich praw człowieka na każdym etapie podróży” – ripostowała na to Eve Geddie z Amnesty International. „Ten pakt zabija, głosujcie nie” – wołali protestujący podczas głosowania w Parlamencie Europejskim. Nawet wśród tych, którzy głosowali za, słychać było, że to „gorzka pigułka” (słoweński socjaldemokrata Matjaž Nemec) i że „nikt nie może być zadowolony” (hiszpański socjaldemokrata Juan Fernando López Aguilar). Więcej tutaj:
W gruzińskich miastach trwają protesty przeciwko wprowadzeniu prawa o „zagranicznych agentach”, czyli wzorowanej na rosyjskim prawie ustawie, która zagraża wolnym mediom i organizacjom pozarządowym. Międzynarodowe organizacje praw człowieka wzywają europejskich i krajowych przywódców do szybkiego zajęcia się skokiem na demokrację
„Od 15 kwietnia 2024 roku Gruzini protestują przeciwko proponowanej ustawie o „przejrzystości wpływów zagranicznych”, która jest uderzająco podobna do rosyjskiej »ustawy o agentach zagranicznych«. Ustawa ta grozi wyposażeniem rządu w narzędzia do tłumienia aktywności społeczeństwa obywatelskiego i niezależnych mediów, wykolejając Gruzję z demokratycznej drogi do integracji z UE. Pilne i zdecydowane międzynarodowe wsparcie polityczne dla gruzińskiego społeczeństwa obywatelskiego ma kluczowe znaczenie dla obrony gruzińskiej demokracji przed autorytaryzmem w rosyjskim stylu” – czytamy w apelu.
Jak tłumaczą autorzy apelu, ustawa „o przejrzystości wpływów zagranicznych” wymagałaby od organizacji otrzymujących ponad 20 proc. finansowania z zagranicy zarejestrowania się jako „agenci wpływów zagranicznych”. Niezastosowanie się do tego wymogu skutkowałoby przymusową rejestracją i dochodzeniem prowadzonym przez Ministerstwo Sprawiedliwości Gruzji.
„Przyjmując tę ustawę przed wyborami 26 października, partia rządząca w Gruzji zyskałaby znaczące narzędzie do znacznego ograniczenia nadzoru obywateli nad procesem wyborczym. Inspirowane przez Rosję prawo o „zagranicznych wpływach” jest narzędziem do rozprawienia się ze społeczeństwem obywatelskim i niezależnymi mediami” – czytamy.
„Podobne przepisy dotyczące »zagranicznych agentów« zostały wprowadzone w Rosji w 2012 roku. Coraz bardziej represyjne poprawki do ustawy doprowadziły do całkowitego unicestwienia niezależnych mediów i działalności społeczeństwa obywatelskiego w Rosji. Niezależna organizacja monitorująca wybory Golos była jedną z pierwszych uznanych za „zagranicznego agenta”. Obecnie niezależna obywatelska obserwacja wyborów w Rosji jest całkowicie zabroniona. W 2022 roku. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że rosyjskie prawo dotyczące »zagranicznych agentów« narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka”.
„Gruzińskie władze uciekają się do przemocy wobec pokojowych demonstrantów: 2 maja 2024 roku gruzińska policja użyła przemocy wobec pokojowych demonstrantów, używając gazu łzawiącego, gumowych kul i armatek wodnych, zatrzymując dziesiątki osób. Bezprecedensowe użycie przemocy przez gruzińskie władze w celu stłumienia pokojowych protestów podkreśla krytyczną potrzebę wsparcia narodu gruzińskiego, przez społeczność międzynarodową”.
Według międzynarodowych organizacji, które walczą o prawa człowieka:
"W przypadku, gdyby gruziński rząd przyjął represyjną ustawę, proponujemy następujące pięć zaleceń do rozważenia przez instytucje europejskie:
Jak dowiedziało się OKO.press, pominięte w zespole do spraw bezpieczeństwa kobiet aktywistki, wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny zaprosił na spotkanie w Ministerstwie Zdrowia. Co z niego wyniknie?
Jak dowiedziało się OKO.press, wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny zaprosił we wtorek 14 maja 2024 roku aktywistki na spotkanie w resorcie. Na razie nie wiadomo, czy włączy je do zespołu, który będzie zajmował się bezpieczeństwem kobiet.
Powołała go ministra Izabela Leszczyna. Zespół ma zajmować się „opieką zdrowotną kobiet w ciąży, porodem i połogiem”. Chodzi m.in. o badania prenatalne, znieczulenia w trakcie porodu, edukację seksualną, leczenie niepłodności i dostęp do antykoncepcji awaryjnej. W skład zespołu wchodzą osoby związane z byłym ministrem zdrowia w rządzie PiS Adamem Niedzielskim. Brakuje w nim osób, które pomagają dziennie w przeprowadzeniu aborcji 130 kobietom, które odbiły się od polskiego systemu ochrony zdrowia.
Aktywistki Legalnej Aborcji rozpoczęły zbiórkę podpisów pod petycją do Ministerstwa Zdrowia, aby jednak włączyło je do prac zespołu. Proszą o wsparcie kobiety, którym do tej pory pomogły.
To ważne, bo szpitale cały czas łamią prawa pacjentek i odmawiają aborcji kobietom, dla których ciąża stanowi zagrożenie zdrowia lub życia, mimo że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w takiej sytuacji terminacja ciąży nadal jest zgodna z prawem. Zgłoszenia o braku dostępu do aborcji wciąż docierają do Rzecznika Praw Pacjenta.
Zapytaliśmy RPP o kontrole w szpitalach, które odmówiły pacjentkom terminacji ciąży. Wyniki są wstrząsające:
Miejscowe władze przeprowadzają ewakuację mieszkańców z przygranicznych miejscowości w obwodzie sumskim. W celu zachowania życia i zdrowia proszą o ewakuację z wyprzedzeniem
Na Sumszczyźnie rozpoczęto ewakuację mieszkańców dwóch miast, znajdujących się blisko granicy z Rosją – Biłopilla i Worożby. Poinformowała o tym sumska administracja wojskowa.
„Musimy chronić naszą ludność. To jest nasze główne zadanie, które zostało wyznaczone przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. To nie jest przymusowa ewakuacja, ale wczesna dobrowolna ewakuacja z tych miejscowości, w których liczba ataków znacznie wzrosła” – tłumaczyłl jej szef Wołodymyr Artiuch.
13 maja 2024 roku w wieczornym prezydent przemówieniu Ukrainy powiedział, że „odnotowano wrogą aktywność wobec Sumszczyzny i Czernihowszczyzny – grupy dywersyjne, ostrzały”.
Na Sumszczyźnie ewakuacja ludności ze społeczności przygranicznych w strefie 5 km od granicy z Rosją rozpoczęła się w lipcu 2023 roku. Do ewakuacji zachęcają mieszkańców 115 przygranicznych miejscowości w czterech rejonach.
Wcześniej pisaliśmy, że Sumszczyzna jest codziennie ostrzeliwana. Mimo niebezpieczeństwa większość mieszkańców nie decyduje się jednak na opuszczenie swoich domów.
Według danych sumskiej administracji wojskowej od stycznia do kwietnia 2024 roku w wyniku ostrzałów i nalotów wroga
zginęło 40 mieszkańców obwodu sumskiego, 110 zostało rannych, w tym 13 dzieci.
W ciągu ostatniego tygodnia zginęły trzy osoby, a siedem zostało rannych, w tym troje dzieci.
13 maja rosyjskie wojska ostrzelały 36 razy przygraniczne miejscowości obwodu. W regionie odnotowano 166 eksplozji. 10 maja 2024 roku wojska rosyjskie przekroczyły granicę w sąsiednim obwodzie – charkowskim. Zajęły kilka przygranicznych miejscowości. Na początku maja 2024 ukraińscy dowódcy ujawnili, że Rosja ma plan ofensywy na Charków i Sumy.