0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:46 27-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„Staliśmy się obywatelami drugiej kategorii” – piszą pracownicy mediów publicznych do premiera

564 pracowników 12 regionalnych rozgłośni Polskiego Radia apeluje do premiera Donalda Tuska o natychmiastowe zniesienie stanu likwidacji mediów publicznych 

Co się wydarzyło

Sygnatariusze listu do szefa rządu przypominają, że stan likwidacji miał być przejściowy, a trwa od ponad 1,5 roku, wpływając negatywnie na sytuację pracowników i pracowniczek.

„Nie możemy korzystać z przywilejów prawa pracy i osłon wynikających z wieku lub przynależności do ciał zarządczo-nadzorczych organizacji związkowych. Nie możemy wziąć kredytu w banku, a często nawet przedłużyć umowy o kartę kredytową. W wielu spółkach często pojawiała się informacja o możliwej niewypłacalności w kolejnych miesiącach. Młodzi ludzie rezygnują z pracy w radiu, bo nie chcą wiązać swojej przyszłość z tak niepewnym pracodawcą. Czujemy, że w wyniku likwidacji staliśmy się obywatelami drugiej kategorii” – piszą autorzy listu.

Stan likwidacji uniemożliwia też pozyskiwanie dodatkowych środków, hamując inwestycje — w tym rozwój technologiczny.

Pracownicy lokalnych rozgłośni podkreślają, że czekają na nową ustawę medialną, która zagwarantuje im „apolityczność i przewidywalne, jasne zasady finansowania”. „Włączyliśmy się aktywnie w pracę nad nią i chcemy wiedzieć, kiedy będzie procedowana i jaka jest szansa na podpisanie tej ustawy przez Prezydenta RP. Nasze obawy związane są także z Europejskim aktem o wolności mediów (EMFA), który obowiązuje Polskę od 8 sierpnia 2025. Niedostosowanie do jego wymogów ściągnie na nasz kraj wysokie kary finansowe” – czytamy w liście.

„Polska jest krajem przyfrontowym i funkcjonuje w warunkach przedwojennych, więc sytuacja prawna firm wypełniających ważne zadania w sytuacjach zagrożenia powinna być jednoznaczna i klarowna” – dodają pracownicy, apelując o natychmiastowe cofnięcie stanu likwidacji.

Jaki jest kontekst

Rządząca koalicja do dziś nie przyjęła zapowiadanej ustawy o mediach publicznych. Zmian strukturalnych, które na trwałe przebudowałyby publiczne media, nie ma. A sprzątanie zatrzymało się na wyrzuceniu poprzedniej ekipy: były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał stare rady nadzorcze spółek i powołał w ich miejsce nowe – bez udziału Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czy Rady Mediów Narodowych. Następnie zdecydował się na postawienie spółek mediów publicznych, w tym rozgłośni regionalnych, w stan likwidacji. Cały proces został zakończony 20 kwietnia 2024, co potwierdziły wpisy do Krajowego Rejestru Sądowego.

To przejściowe rozwiązanie miało być pierwszym krokiem do stworzenia ustawy, która trwale uzdrowiłaby media publiczne. Plan zakładał, że nowe przepisy trafią do Sejmu jeszcze przed wakacjami 2025 roku. Wówczas całość procesu likwidacji mediów publicznych w obecnej formie miała zakończyć się przed końcem roku. Tyle że projektu ustawy wciąż nie ma.

Z pierwszych założeń wynikało, że ministerstwo kultury proponuje między innymi:

  • likwidację Rady Mediów Narodowych,
  • przywrócenie dziewięcioosobowego składu KRRiT, który obowiązywał przed 2005 rokiem. Czworo członków rady wybierałby przez Sejm, dwoje – Senat, troje – Prezydent. Skład KRRiT byłby rotacyjny,
  • nałożenie na KRRiT nowych obowiązków,
  • rady nadzorcze mediów publicznych powoływałaby KRRiT i Ministerstwo Kultury,
  • rady programowe spółek mediów publicznych zostałyby zmniejszone do dziewięciorga członków i wybierane spośród ekspertów, nie polityków,
  • zarządy wyłaniane byłyby w konkursach,
  • opłata abonamentowa zostałaby zlikwidowana, media publiczne byłyby finansowane z budżetu, na przykład kwotą stanowiącą jego 0,09 procent,
  • jednostkom samorządu terytorialnego zakazanoby prowadzenia działalności medialnej.

Przeczytaj także:

09:59 27-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Strategiczna działka pod CPK sprzedana przez PiS

Ministerstwo Rolnictwa zarządzane przez Roberta Telusa (PiS) wydało zgodę na sprzedaż 160 hektarów ziemi rodzinie zarządzającej prywatną firmą Dawtona. To kluczowa działka dla inwestycji CPK – informuje Wirtualna Polska

Co się wydarzyło

Z ustaleń Szymona Jadczaka, dziennikarza Wirtualnej Polski, wynika, że do transakcji doszło w 2023 roku, pod koniec drugiej kadencji rządów PiS. 160 hektarów ziemi, przez które ma przebiegać Kolej Szybkich Prędkości, należała wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Działka nie była przeznaczona do sprzedaży, bo przez jej teren przechodzą rzeki śródlądowe należące do Skarbu Państwa. Od 2008 roku ziemię od KOWR-u dzierżawiła firma przetwórcza Dawtona. Jej prezes Piotr Wielgomas wielokrotnie starał się o wykup, ale do 2023 roku zawsze dostawał decyzję odmowną. W 2021 roku Wody Polskie informowały: „na działce 87/1 znajduje się ciek naturalny, który należy traktować jako śródlądowe wody płynące, (...) które nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu”.

Mimo to w 2023 dyrektor warszawskiego oddziału KOWR i Wody Polskie rozpoczęły procedurę, która pozwoliła sprzedać działkę: cieki wodne widniejące wcześniej na mapach i w papierach zamieniły się w rowy melioracyjne. A rowy melioracyjne to urządzenia wodne, więc działkę nagle można było bez problemu sprzedać. Już wtedy wiadomo było, że teren, na którym do tej pory rosły buraki i kukurydza, będzie kluczowy dla CPK. Powstaną na nim nie tylko tory, ale też magazyny i punkty usługowe. Działka trafiła jednak w ręce rodziny zarządzającej Dawtoną. "Dzięki transakcji wartość działki wzrośnie nawet kilkunastokrotnie. Sprzedano ją za 22,8 mln złotych.

Niebawem może być warta nawet 400 mln" – informuje Wirtualna Polska.

Do transakcji doszło po spotkaniach ówczesnego ministra rolnictwa Roberta Telusa z Wielgomasami. Telus wizytował Dawtonę dwukrotnie w ramach kampanii wyborczej. 16 sierpnia 2023, dwa dni przed wydaniem przełomowego dla transakcji dokumentu przez Wody Polskie. I potem 19 września, gdy Telus wziął udział w uroczystym otwarciu linii do produkcji koncentratu pomidorowego.

„4 października zastępca dyrektora generalnego KOWR Jan Białkowski występuje do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o zgodę na sprzedaż działki. 15 października odbywają się wybory i wiadomo już, że za chwilę PiS straci władzę. 23 października wiceminister Rafał Romanowski wydaje zgodę na sprzedaż, a 13 listopada KOWR ogłasza sprzedaż 160 ha w Zabłotni za cenę wywoławczą 22,8 mln zł” – opisuje Wirtualna Polska.

Działka została sprzedana pomimo protestów władz spółki zarządzającej inwestycją CPK. Z projektu budowy wynika, że z działki należącej dziś do Piotra Wielgomasa pod tory kolejowe zostanie wyłączonych ok. 15 hektarów. Ok. 28 ha zostanie przeznaczone na „strefę rolną rezerw rozwojowych i produkcji energii” (czyli uprawa ziemi z opcją postawienia farmy fotowoltaicznej), a na ok. 100 hektarach zaplanowano strefę produkcyjno-magazynową, strefę usług, strefę produkcyjno-magazynową z dużym udziałem usług oraz strefę zabudowy mieszkaniowej ekstensywnej.

Jaki jest kontekst

Centralny Port Komunikacyjny to pomysł inwestycyjny Prawa i Sprawiedliwości. W założeniach chodziło o budowę giga lotniska i doprowadzenie do niego torów kolejowych z całej Polski.

Rząd Donalda Tuska pomysł przebudował. Największą zmianą była rezygnacja z kolejowych „szprych” łączących najdalsze zakątki Polski z portem w Baranowie. A do tego:

  • Realna przepustowość CPK ma wynieść 34 mln pasażerów na rok – zamiast zapowiadanych przez poprzedni rząd 40 mln w pierwszym etapie.
  • Inwestycja będzie kosztowała ponad 131 mld złotych, wydanych do 2032 roku. Część lotniskowa ma pochłonąć 42,7 mld. Część kolejowa – ok. 80 mld złotych, bez kosztu zakupu pociągów. To o ok. 20 mld złotych mniej, niż zakładało PiS.
  • Funkcja lotniska na Okęciu ulegnie zmianie, będzie ono „lotniskiem przyszłości”, obsługującym na przykład loty bezzałogowe. Port będzie modernizowany.
  • Tusk zapowiada szybką modernizację i rozbudowę lotniska Modlin i połączenie linią kolejową Modlina z Warszawą Centralną.
  • Kolej dużych prędkości (KDP) połączy Poznań i Wrocław z Warszawą na linii w kształcie litery igrek. Prędkość na tej linii będzie wynosiła od 300 do 320 kilometrów na godzinę.

Przeczytaj także:

06:56 27-10-2025

Prawa autorskie: Photo by Luis ROBAYO / AFPPhoto by Luis ROBAYO...

Argentyna: triumf kontrowersyjnego prezydenta w wyborach parlamentarnych

Choć sondaże nie były jednoznaczne, Javier Milei i jego partia zdecydowanie pokonali w wyborach opozycję. Prezydent zyskał mandat do dalszych neoliberalnych reform

Co się wydarzyło

W niedzielę 26 października w odbywających się co dwa lata wyborach śródokresowych Argentyńczycy wybierali 127 z 257 posłów w Izbie Deputowanych i 24 z 72 senatorów. O dużym sukcesie może mówić prezydent Javier Milei. Jego partia, La Libertad Avanza zdobyła 41 proc. głosów. W obu przypadkach dało to ponad połowę miejsc w wyborach:

  • 13 z 24 miejsc w Senacie,
  • 64 z 127 miejsc w Izbie Deputowanych.

„Dzisiaj minęliśmy punkt zwrotny! Dziś rozpoczynamy budowanie wielkiej Argentyny!” – mówił do swoich zwolenników Milei.

Frekwencja wyniosła 68 proc., co jest najgorszym wynikiem od powrotu do demokracji w 1983 roku. Głosowanie w Argentynie jest obowiązkowe, ale kary za niegłosowanie są bardzo niskie.

Jaki jest kontekst

19 listopada 2023 Javier Milei pokonał w drugiej turze wyborów prezydenckich ówczesnego ministra gospodarki Sergio Massę. Przy frekwencji przekraczającej 76 proc. zdobył 55,7 proc. głosów. Był nową postacią na argentyńskiej scenie politycznej. Popularność przyniosły mu książki popularyzujące ekonomię, częste występy w telewizji i własny program w radiu. Był znany z ostrej krytyki rządzących i ekscentrycznego stylu. A także silnych, neoliberalnych poglądów gospodarczych.

Drogę do władzy utorowała mu przekraczająca bardzo wysoka inflacja. Milei obiecał rozprawić się z tym problemem. I w dużej mierze dotrzymał obietnicy.

„Odziedziczył Argentynę, która zmagała się z wieloletnim kryzysem. W momencie, kiedy przejmował władzę, inflacja przekraczała 200 proc. w skali roku. I to był główny cel Mileia – zdusić inflację. Jego program był odpowiedzią na frustrację Argentyńczyków, że poprzednie rządy nie znalazły recepty, jak sobie poradzić z zadłużeniem, z rosnącymi cenami, niestabilnością i niepewnością. I mimo że jego podejście do realizacji tych celów jest bardzo kosztowne społecznie, jego popularność wcale tak bardzo nie spadła” – mówił w czerwcu w podcaście OKO.press analityk ds. Ameryki Łacińskiej z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Bartłomiej Znojek.

Sukces wyborczy nie był jednak oczywisty. W ostatnich miesiącach wokół prezydenta wybuchło kilka skandali korupcyjnych. Części społeczeństwa nie podobają się tak głębokie cięcia i cofanie państwa. Teraz jednak prezydent będzie miał silniejszy mandat do zmian niż przez ostatnie dwa lata. I będzie mógł kontynuować swoje libertariańskie reformy.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

15:57 26-10-2025

Prawa autorskie: Fot. ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFPFot. ANDREW CABALLER...

Pokojowe show Trumpa. Kambodża i Tajlandia podpisują kolejną umowę

W obecności prezydenta Donalda Trumpa Kambodża i Tajlandia podpisały umowę rozszerzającą wynegocjowany między 3 a 7 sierpnia plan pokojowy. Trump określił porozumienie „historycznym”.

Co się wydarzyło?

„Zrobiliśmy coś, o czym wszyscy myśleli, że się nie da zrobić” – powiedział prezydent USA Donald Trump po ceremonii podpisania kolejnej umowy pokojowej między Tajlandią i Kambodżą w niedzielę 26 października w Kuala Lumpur, stolicy Malezji.

Premier Tajlandii Anutin Charnvirakul oraz premier Kambodży Hun Manet podpisali dokument, który Reuters określa „rozszerzonym porozumieniem o zawieszeniu ognia”, a prezydent Donald Trump „historyczną umową pokojową”.

Oba kraje zobowiązują się do m.in. usunięcia ciężkiej artylerii z terenów przygranicznych oraz usuwania min lądowych. Sytuację na terenie dotkniętym konfliktem ma monitorować specjalnie do tego powołana misja ASEAN. Poza tym Tajlandia zobowiązała się do uwolnienia 18 kambodżańskich jeńców wojennych.

„Na granicy panuje względny spokój” – donosi Reuters, ale obie strony regularnie oskarżają się o łamanie zawieszenia broni. Niedzielne porozumienie ma temu zapobiegać.

„Każdy konflikt można rozwiązać pokojowo”

„Deklaracja odzwierciedla naszą wolę pokojowego rozwiązywania sporów przy pełnym poszanowaniu suwerenności i integralności terytorialnej” – powiedział premier Tajlandii Anutin Charnvirakul, cytowany przez Reuters.

Hun Manet podkreślił, że każdy konflikt można rozwiązywać pokojowo, „niezależnie od tego, jak trudny lub złożony może być spór”.

Trump podkreślił znaczenie zaangażowania USA:

„Ze względu na silne oddanie Ameryki idei stabilności i pokoju w tym regionie, jak i w każdym, na który możemy mieć jakiś wpływ, moja administracja natychmiast rozpoczęła działania mające na celu zapobieżeniu eskalacji konfliktu” – powiedział Trump, odnosząc się do włączenia się USA w negocjacje między stronami w lipcu.

„Wszyscy byli nieco zaskoczeni, że udało nam się [zakończyć ten konflikt – red.] tak szybko” – powiedział amerykański prezydent, cytuje Reuters. Podkreślił, że porozumienie między Tajlandią i Kambodżą jest ”historyczne". Dodał, że Organizacja Narodów Zjednoczonych nie była zaangażowana w te działania.

Porozumienie zostało podpisane w niedzielę 26 października w Kuala Lumpur, stolicy Malezji, podczas szczytu ASEAN – Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej. Sala, w której odbyła się uroczystość, była udekorowana niebieską kotarą z napisem „Niosąc pokój”. Na tle kotary stały flagi: amerykańska, tajlandzka i kambodżańska.

Jaki jest kontekst?

Walki między Tajlandią i Kambodżą wybuchły w czwartek 24 lipca, po tym, jak pięciu tajskich żołnierze straciło życie w wyniku wybuchu miny przeciwpiechotnej na terenie przygranicznym. Obie strony konfliktu oskarżyły się o zainicjowanie wymiany ognia.

Tajlandia twierdziła, że jako pierwsza agresji dopuściła się Kambodża, wysyłając drony zwiadowcze do monitorowania ruchów tajlandzkiej armii przy granicy. Kambodża zaś, że to tajlandzcy żołnierze jako pierwsi zaatakowali mieszczącą się na pograniczu Kambodży i Tajlandii khmersko-hinduską świątynię Preah Vihear, czemu tajska armia zaprzeczyła.

W ciągu kilku godzin sięgnięto po ciężką broń. Walki trwały 5 dni i zginęło w nich 41 osób, głównie cywilów. Ponad 260 tysięcy osób musiało zostać przesiedlonych – wynika z bilansu wojny opublikowanego przez agencję AP.

Starcia miały związek z wieloletnim konfliktem granicznym między Kambodżą a Tajlandią dotyczącym przebiegu granicy na odcinku tajlandzkich prowincji Ubon Ratchathani i Surin. Na tym terenie mieści się kilka ważnych dla wyznawców buddyzmu świątyń. Napięcie narastało od maja, kiedy doszło do incydentów zbrojnych między armiami obu państw. Wówczas zginął jeden kambodżański żołnierz.

W mediacje między stronami USA zaangażowały się pod koniec lipca. Prezydent Trump informował o tym na bieżąco na swojej własnej platformie społecznościowej Truth Social. Trump podczas wystąpień publicznych regularnie powtarza, że zakończył „sześć lub siedem wojen”. Jedną z nich ma być właśnie wojna między Tajlandią i Kambodżą.

Więcej o tym, jaki był faktyczny wpływ Trumpa na negocjacje między tymi krajami, przeczytasz w tym tekście.

Przeczytaj także:

14:52 26-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Tusk o planach PiS: Doprowadzą Polskę do całkowitej izolacji

Donald Tusk przestrzega przed ponownym dojściem PiS do władzy oraz nie wprost sugeruje, że zarówno w PiS, jak i w Konfederacji, są politycy z którymi mógłby współpracować.

Co się wydarzyło?

Koalicja Obywatelska zorganizowała dziś (w niedzielę 26 października) niedługą konferencję prasową swojego lidera, premiera Donalda Tuska. Tusk był pytany m.in. o różnice w postrzeganiu najważniejszych relacji sojuszniczych Polski między KO i PiS oraz kongres programowy PiS, który odbył się w piątek i sobotę 24 i 25 października w Katowicach.

Premier podkreślił, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to Polska znowu będzie „samotna”.

„Jeśli pozwolimy Kaczyńskiemu poróżnić Polskę ze wszystkimi bez wyjątku, w sytuacji, kiedy mamy wojnę na wschodzie i agresywne zamiary Rosji (...), będziemy mieli wrogów także na zachodzie, bo on [Kaczyński – red.] uznaje dzisiaj za wrogów już nie tylko Berlin i Brukselę, ale i Paryż” – mówił Tusk.

Premier dodał, że „to nie są tylko wizje jakiegoś niebezpiecznego wariata”, lecz jest to „punkt widzenia” całej formacji politycznej i „plan”.

„Konsekwencją ich punktu widzenia i ich planów jest Polska samotna w dobie konfrontacji potężnych państw i potężnych interesów. Ja na to nie pozwolę” – powiedział Tusk.

Lider KO dodał, że na pewno nie pozwoli, aby „ktokolwiek poróżnił Polskę z Europą”. Podkreślił, że jego zdaniem celem Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji jest wyprowadzenie Polski z UE oraz zniszczenie Unii, ku uciesze Putina i Moskwy.

Kongres PiS określił mianem „politycznej stypy” Jarosława Kaczyńskiego. Dodał też, że nawet jemu przykro jest patrzeć jak „nisko upadł” jego główny przeciwnik polityczny.

„To jest też upokarzające, że Kaczyński kończy [swoją polityczną karierę – red.] tym nieustannym podlizywaniem się Konfederacji. Tą licytacją, między Morawieckim a Kaczyńskim, kto się bardziej podliże Panu Menzenowi” – mówił Tusk.

„To nie ja mam problem z Konfederacją”

Na pytanie o to, dlaczego podczas swojego wystąpienia na kongresie KO w ogóle nie odniósł się do Konfederacji, a mówił jedynie o Prawie i Sprawiedliwości, Tusk stwierdził, że że to PiS też miał swój kongres, a poza tym Konfederacja „nie jest dla niego problemem”.

„To oni [PiS – red.] mają problem z Konfederacją, ja nie mam problemu z Konfederacją. Tak naprawdę widzimy, jak upada projekt polityczny Kaczyńskiego. Mamy Brauna ze swoją ponurą ekipą. Mamy Bosaka i Mentzena z Konfederacją, którym Kaczyński podlizuje się w sposób poniżej osobistej godności. Wstyd mi, jak patrzę na to. Mamy prezydenta Nawrockiego (...) Wiadomo, gdzie się przeniósł środek ciężkości na prawicy. Mówię to bez satysfakcji, to jest dla mnie duże polityczne wyzwanie. Prezydent Nawrocki będzie głównym politycznym konkurentem, bo on jest bardziej konfederata niż PiS” – powiedział premier.

Dodał, że bardzo by chciał, by „Polska pozostała otwarta, z aspiracjami”, a nie „zamknięta, ksenofobiczna i pełna wewnętrznych i zewnętrznych napięć”.

„Ja nie lubię takich gierek, jak Kaczyński. Mógłbym powiedzieć: w PiS widzę sporo ludzi, może otumanionych przez Kaczyńskiego, ale możemy z nimi współpracować. Mógłbym też powiedzieć, że z Konfederacją — tak, ale bez Bosaka i Mentzena na przykład. Ale nie czuję się na tyle słaby, żeby robić takie cyrki” – powiedział Tusk.

Jaki jest kontekst?

W Warszawie trwa drugi dzień konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej. W Centrum Nauki Kopernik odbywają się panele z udziałem polityków KO i ekspertów, za których organizację odpowiedzialne jest środowisko wiceprzewodniczącego PO Rafała Trzaskowskiego. Panele dotyczą m.in. edukacji, transportu, energetyki i bezpieczeństwa kosmicznego.

Sobota była dniem ważnych wydarzeń politycznych, bo w Katowicach trwał drugi dzień kongresu programowego PiS, a w Warszawie pierwszy dzień kongresu programowego Koalicji Obywatelskiej. Wydaje się, że dwie głównie partie rozpoczęły już kampanię wyborczą przed wyborami w 2027 roku.

Koalicja Obywatelska ogłosiła, że staje się formalnie partią, a jej dotychczasowe składowe – Platforma Obywatelska, Inicjatywa Polska i Nowoczesna – przestają istnieć. Podczas wystąpienia na konwencji KO Donald Tusk mówił m.in. o tym, że Polska „nie może dać się poróżnić z Europą”, a najważniejsze polskie sojusze to UE i NATO.

Tego samego dnia, podczas wystąpienia na kongresie PiS, Jarosław Kaczyński przestrzegał, że Unia Europejska jest „przeżarta korupcją” oraz „różnego rodzaju szalonymi ideologiami” i musi się zmienić, a Polska powinna być „inicjatorem tej zmiany”.

Przeczytaj także: