W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Policja w środę rano przeszukiwała mieszkanie Roberta Bąkiewicza i siedzibę Stowarzyszenia Marszu Niepodległości. Nowy komentarz Prokuratury.
Prokuratura posiada nagranie, na którym jeden z uczestników marszu kieruje groźby karalne wobec innej osoby biorącej udział w Marszu Niepodległości 11 listopada 2018 r. Robert Bąkiewicz oraz inni świadkowie nie rozpoznali sprawcy, dlatego jeszcze w 2018 roku prokuratura umorzyła śledztwo.
Teraz podjęła je na nowo, ponieważ śledczy ustalili, że na stronie internetowej marszu funkcjonował formularz rejestracyjny uczestników. „Na stronie Marszu Niepodległości funkcjonował elektroniczny formularz służący do zgłaszania się do straży – dane ochotników musiały więc być gromadzone. W związku z powyższym prokurator w celu wykrycia sprawcy zlecił Komendzie Stołecznej Policji przeszukanie oraz zabezpieczenie dokumentów i elektronicznych nośników danych pozostających w dyspozycji organizatorów Marszu Niepodległości 2018" – czytamy w komunikacie prokuratury.
Nowe śledztwo podjęto 6 maja 2024 roku i obecnie prowadzi je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Prokuratura zajmuje się również treścią haseł eksponowanych na transparentach niesionych podczas marszu i skandowanych przez uczestników.
O czynnościach policji informowali w środę w mediach społecznościowych działacze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
„Właśnie wyszedłem z Komendy Głównej Policji w Warszawie, gdzie byłem przesłuchiwany w sprawie Marszu Niepodległości w 2018 r. Prokuratura na 2 miesiące przed Marszem Niepodległości żąda dostępu do nośników danych Stowarzyszenia MS. To działania o znamionach inwigilacji” – napisał w serwisie X prezes zarządu tej organizacji Bartosz Malewski.
Policja zapukała też do mieszkania Mateusza Bożydara Marzocha, asystenta wicemarszałka Sejmu z Konfederacji Krzysztofa Bosaka. „Dziś o 6:00 rano Policja na polecenie prokuratury zapukała do mojego mieszkania z nakazem przeszukania. Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości 2018. Będę informował o rozwoju sprawy” – napisał w serwisie X.
Do sprawy odniósł się także Krzysztof Bosak: „Sprawa przeszukań zarządzonych przez Prokuraturę nadzorowaną przez Adama Bodnara w lokalach związanych z Marszem Niepodległości jest jednocześnie kuriozalna, skandaliczna i nieprzypadkowa (...) Środowisko narodowe wyjdzie z tego wzmocnione, a Marsz Niepodległości przejdzie w tym roku, podobnie jak w poprzednich latach (...)” – napisał w serwisie X.
Źródło: PAP
Zarząd PKP Cargo założył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jacka Sasina, który pełnił funkcję ministra aktywów państwowych w latach 2019-2023.
„Zarząd PKP CARGO S.A. w restrukturyzacji (…) informuje, iż w dniu dzisiejszym złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pana Jacka Sasina pełniącego funkcję Ministra Aktywów Państwowych w latach 2019-2023” – podała spółka w środowym komunikacie.
Jacek Sasin „w latach 2019-2023 był zobowiązany na podstawie dwóch decyzji węglowych premiera Mateusza Morawieckiego do podpisania umowy związanej z ich realizacją”.
Podejrzenie przestępstwa dotyczy niedopełnienia przez ministra aktywów państwowych ciążących na nim obowiązków. „Poprzez zaniechanie zawarcia z PKP CARGO S.A. niezbędnej umowy związanej z realizacją polecenia wskazanego w decyzji Prezesa Rady Ministrów (…) dotyczącej transportu węgla zakupionego przez spółki: PGE Paliwa Sp. z o.o. oraz Węglokoks S.A. w celu realizacji ww. Decyzji przez — co działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego”.
PKP Cargo jest największym kolejowym przewoźnikiem towarowym w Polsce. Grupa PKP Cargo oferuje usługi logistyczne, łącząc transport kolejowy, samochodowy oraz morski. Świadczy samodzielne przewozy towarowe na terenie Polski oraz Czech, Słowacji, Niemiec, Austrii, Holandii, Węgier, Litwy i Słowenii. Największym pojedynczym akcjonariuszem PKP Cargo jest spółka PKP SA, która ma 33,01 proc. akcji.
25 lipca br. sąd rejonowy w Warszawie otworzył postępowanie restrukturyzacyjne PKP Cargo, w którym postanowił otworzyć postępowanie sanacyjne dłużnika — PKP Cargo. Dzień wcześniej zarząd PKP Cargo zdecydował o przeprowadzeniu zwolnień grupowych, obejmujących do 30 proc. zatrudnionych, czyli do 4142 pracowników w różnych grupach zawodowych.
Źródło: PAP
„W ABW nigdy nie zostało wydane świadectwo dla systemu pod nazwą Pegasus dla CBA” – powiedział w środę na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa funkcjonariusz ABW, ekspert z zakresu bezpieczeństwa w użytkowaniu systemów typu Pegasus.
W środę od rana przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa zeznawał funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego personalia utajniono. Jego twarz była zakryta, a głos zmodyfikowany.
Komisja nazwała go „świadkiem nr 1”.
Świadek był m.in. pytany o to, czy ABW wykonała akredytacje bezpieczeństwa systemu Pegasus. Jak wskazał, zgodnie z przepisami, akredytacja bezpieczeństwa systemów teleinformatycznych polega na kompleksowej ich ocenie.
Dodał, że każda akredytacja prowadzona jest na wniosek jednostki organizacyjnej, która taki system tworzy.
Gdy był pytany o to„czy dysponent systemu zwrócił się do ABW o przeprowadzenie sprawdzeń”, odpowiedział, że „zgodnie z jego wiedzą w ABW nigdy nie zostało wydane świadectwo dla systemu pod nazwą Pegasus dla CBA”.
Świadek zeznał także, że zgodnie z art. 48 ust. 1 Ustawy o ochronie informacji niejawnych systemy teleinformatyczne przeznaczone do przetwarzania informacji niejawnych podlegają akredytacji. Jednak w art. 51 wspomnianej ustawy znajdują się pewne wyłączenia z obowiązku akredytacji.
Świadek mówił również, że to w 2022 roku „wprowadzono drobne, ale bardzo znaczące zmiany”, jeżeli chodzi o treść przepisów mówiących o włączeniach z obowiązku akredytacji.
Pytany o to, czy system Pegasus powinien zostać akredytowany, odpowiedział: „Nie mam wiedzy, czy wszystkie elementy systemu Pegasus między rozpoczęciem jego użytkowania przez CBA a 2022 r. znajdowały się w strefach (ochronnych), czy poza nimi. Natomiast jeżeli jakikolwiek element systemu znajdował się w strefach ochronnych i w takim systemie były przetwarzane informacje niejawne, a całość spełnia wymogi systemu teleinformatycznego, to obowiązkiem kierownika jednostki organizacyjnej było przedłożenie dokumentacji i rozpoczęcie procesu akredytacji takiego systemu” – ocenił.
Miał odstrzelić dziki niszczące uprawy rolników, ale śmiertelnie postrzelił swojego kolegę. 57-letni myśliwy odpwie za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Do wypadku doszło wieczorem w piątek 30 sierpnia podczas polowania w miejscowości Karolin na Podlasiu. Brało w nim udział trzech mężczyzn należących do lokalnego koła łowieckiego.
Polowanie było zgłoszone do odpowiednich służb i odbywało się legalnie. Jego celem był odstrzał dzików niszczących uprawy rolników. W trakcie polowania jeden z myśliwych miał postrzelić swojego kolegę. Rannego 35-latka przewieziono do szpitala, gdzie zmarł.
Wstępne ustalenia śledczych wskazują, że śmierć 35-latka była skutkiem nieszczęśliwego wypadku.
Prokuratura Rejonowa w Sejnach postawiła 57-letniemy myśliwemu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 60 tys. zł. Ma też zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Podejrzany musi stawiać się w komendzie policji 5 razy w tygodniu. Za niemyślne spowodowanie śmierci grozi do 5 lat więzienia.
To nie pierwszy śmiertelny wypadek na polowaniu w ostatnich latach. W listopadzie 2020 roku od kuli myślwego zginął 16-letni Imanaliego z Kazachstanu. Myśliwi przez pomyłkę zastrzelili też psa Bąbla, wilka Lego i rysią mamę Cleo.
Poprzednik Justyny G. na stanowisku dyrektora zakupów w RARS, potwierdza jej zeznania. I dodaje: Michał K. czasem wydawał polecenia służbowe w formie rebusów. W aferze pojawia się także postać przyjaciela klanu Morawieckich, którą szczegółowo opisywaliśmy w OKO.press w 2021 roku.
Afera RARS wyrasta na jeden z największych przekrętów z czasów władzy Prawa i Sprawiedliwości.
O tym, na czym polega i jaką rolę pełniły w niej poszczególne osoby, dowiesz się z tego tekstu:
Jak donosi dziś Onet, zeznania Justyny G. potwierdza jej poprzednik na stanowisku dyrektora działu zakupów RARS – Hubert B. Justyna G. została zatrudniona jako jego zastępczyni, a po jego odejściu awansowała na dyrektora.
“Potwierdzam wszystko, o czym mówiła w śledztwie Justyna. Ja też dostawałem takie karteczki, ale wobec mnie prezes bawił się na nich w swego rodzaju rebusy. Na karteczce pisał mi np. „Żelazowa Wola”. Kiedy nie bardzo wiedziałem, o co chodzi, naprowadzał: Pomyśl! Kompozytor! A potem sam dodawał: Szopen! I wiadomo było, o czyje spółki chodzi” — relacjonował w rozmowie z Onetem.
„Szopen” miał nawiązywać do nazwiska Pawła Szopy, twórcy marki odzieży Red is Bad, z którym RARS zawierała wielomilionowe kontrakty na dostawę sprzętu.
Informator Onetu zastrzega, że ukrywanie pełnego brzmienia nazwiska to jego decyzja. Formalnie Hubert B. nie ma postawionych żadnych zarzutów.
Według Huberta B., nie tylko Michał K. a więc były prezes RARS miał naciskać na swoich podwładnych na zlecanie zakupów spółkom Pawła Szopy.
„Kiedy wybuchła pandemia, za sprowadzanie do Polski wszystkiego, co potrzebne do walki z covidem, odpowiadał początkowo zespół złożony z prezesów i pracowników przede wszystkim RARS, Agencji Rozwoju Przemysłu i ludzi z PKO BP” — mówi Onetowi Hubert B.
Relacja Huberta B. potwierdza wcześniejsze ustalenia Onetu, że w aferę w RARS zamieszani są przede wszystkim współpracownicy byłego premiera Mateusza Morawieckiego, którzy trafili do pracy w rządowej agencji z sektora bankowego: BZ WBK, którego prezesem przed 2015 r. był Morawiecki, lub banku PKO BP, któremu prezesował jego przyjaciel Zbigniew Jagiełło. Chodzi o prezesa RARS Michała K., dyrektorów działu zakupów Justynę G. i Huberta B., a także pełnomocnika prezesa ds. zakupów Pawła Pietrzaka.
Śledczy interesują się także Dominikiem Basiorem, który w 2019 roku był szefem kampanii wyborczej ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, a w kolejnych latach właścicielem spółek, z którymi RARS zawierała podejrzane zdaniem prokuratury kontrakty.
Tymczasem Mateusz Morawiecki publicznie broni Michała K.: “Znam doskonale Michała i wiem, że nie da się zniszczyć. Jesteśmy z Tobą!” – napisał na platfromie X 22 sierpnia 2024 roku.
Znacząca może okazać się także postać Cezariusza Lesisza, od dekad związanego z rodziną Morawieckich. Jak relacjonuje Hubert B., podczas jednego ze spotkań w RARS, podczas którego ustalono zakup sprzętu niezbędnego do walki z pandemią COVID-19, na stronę wziął go ówczesny prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, Cezariusz Lesisz.
— Wprost oświadczył, że oczekuje, iż będziemy zamawiali sprzęt od spółek Pawła Szopy – twierdzi informator Onetu.
Oszałamiającą karierę Cezariusza Lesisza u boku Morawieckich opisywaliśmy w OKO.press już 3 lata temu:
Lesisz w 1982 r. zakładał z Konrelem Morawieckim Solidarność Walczącą, był jego kierowcą i sekretarzem. W 1989 roku na niemal 20 lat wyemigrował do USA. Po powrocie do Polski znalazł pracę w banku BZ WBK, którego prezesem był wówczas Mateusz Morawiecki.
Kiedy PiS wygrał wybory w 2015 r. najpierw został asystentem Kornela Morawieckiego, a następnie szefem gabinetu politycznego Mateusza Morawieckiego, wówczas jeszcze wicepremiera. Gdy Morawiecki junior został premierem, specjalnie dla Lesisza stworzył stanowisko pełnomocnika premiera ds. rozwoju gospodarczego. Potem Lesisz trafił do Agencji Rozwoju Przemysłu, najpierw jako członek rady nadzorczej, a w końcu prezes.
W ARM Lesisz zarabiał miesięcznie około 100 tys. zł. Kolejne kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie otrzymywał z tytułu zasiadania w radach nadzorczych Totalizatora Sportowego i KGHM Metraco. Z kolei jego żona, Jadwiga, w latach 2018-2023 zasiadała w radach nadzorczych Orlenu i PKO Bank Hipoteczny.