Izrael drugi dzień z rzędu nawołuje do ewakuacji całe, ponad 80-tysięczne miasto Baalbek. Wczoraj naloty zabiły tam przynajmniej 19 osób.
O zawieszeniu w czynnościach służbowych prok. Jerzego Ziarkiewicza z Lublina poinformowała w komunikacie Prokuratura Krajowa
„Prokurator Generalny Adam Bodnar [...] podjął dzisiaj decyzję o zawieszeniu prokuratora Prokuratury Krajowej Jerzego Ziarkiewicza w czynnościach służbowych na okres 6 miesięcy, tj. do dnia 3 kwietnia 2025 r.” – czytamy na stronie Prokuratury Krajowej.
Jak tłumaczą śledczy, decyzja Adama Bodnara to efekt postępowania dyscyplinarnego, które toczy się przeciwko Jerzemu Ziarkiewiczowi. Rzecznik Dyscyplinarny zarzuca mu popełnienie 15 przewinień dyscyplinarnych w postaci „oczywistego i rażącego naruszenia przepisów prawa oraz uchybienia godności urzędu”. Przewinienia dotyczą śledztw prowadzonych i nadzorowanych przez Ziarkiewicza w okresie, gdy był Prokuratorem Regionalnym w Lublinie.
Nadużycia, których dopatrzyli się śledczy, polegają m.in. na:
Przeciwko Ziarkiewiczowi od 24 lipca 2024 roku prowadzone jest także wewnętrzne śledztwo z art. 231 par. 1 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Śledczy informują, że decyzja o odsunięciu Ziarkiewicza od wykonywania obowiązków jest natychmiast wykonalna. Ma na celu „ochronę autorytetu prokuratury, a także interesu publicznego”.
Jerzy Ziarkiewicz to jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Zbigniewa Ziobry. Awanse – najpierw na Prokuratora Okręgowego, a potem na prokuratora regionalnego w Lublinie – otrzymał za rządów PiS. Do podległych mu lubelskich jednostek prokuratury trafiały później często sprawy „polityczne”. W OKO.press pisaliśmy m.in., że Ziarkiewicz nadzorował ciągnące się latami śledztwo ws. kilometrówek Ryszarda Czarneckiego.
Pod koniec stycznia 2024 roku Adam Bodnar odwołał Ziarkiewicza ze stanowiska Prokuratora Regionalnego w Lublinie.
Wcześniej „Gazeta Wyborcza” napisała, że akta części postępowań prokuratorskich, które Ziarkiewicz „nadzorował”, były przetrzymywane w garażu, bo nie mieściły się w jego gabinecie. Po zmianie władzy, spodziewając się kontroli, Ziarkiewicz miał zacząć w panice rozsyłać je z powrotem do prokuratur niższego szczebla.
Zniszczenia po wtorkowym ataku Iranu na Izrael pokazują, że izraelska obrona lotnicza nie jest w pełni skuteczna. Iran ostrzega, że ostro zareaguje na izraelski odwet
Oficjalnie Izrael przyznaje, że irańskie pociski dokonały „niewielkich zniszczeń”. W komunikacie wydanym w środę dowiadujemy się, że różnego stopnia zniszczeniom uległo „kilkadziesiąt budynków i obiektów infrastrukturalnych”, mowa też o zniszczeniach w „kilku bazach wojskowych”.
Przypomnijmy: we wtorek późnym wieczorem Iran przeprowadził atak na Izrael przy pomocy około dwustu pocików balistycznych. O jego powodach można przeczytać dokładniej tutaj. W jego wyniku zignął jeden mężczyzna na palestyńskim Zachodnim Brzegu, pochodził z Gazy. W pierwszej chwili Izrael chwalił się, że udało się przechwycić prawie wszystkie pociski, a w operacji tej pomagały między innymi amerykańskie niszczyciele, które stacjonują na Morzu Śródziemnym.
Głębsza ocena samego ataku pokazuje jednak, że obraz jest nieco bardziej skomplikowany. Ze zdjęć satelitarnych wiemy, że Iran skutecznie uderzył między innymi w bazę lotnictwa wojskowego w Newatim na pustyni Negew. W izraelskich mediach znajdziemy adnotacje, że obrazy ukazujące zniszczenia zostały usunięte przez cenzurę wojskową.
Na poniższych zdjęciać zwefyfikowanych przez dziennikarzy „Washington Post” widać pociski uderzajace w bazę Newatim:
Dziennikarze amerykańskiego National Public Radio piszą, że wtorkowy atak był skuteczniejszy niż poprzednie irańskie uderzenie z kwietnia, i że użyto do niego bardziej zaawansowanej broni. Ze zweryfikowanych filmów z mediów społecznościowych wiemy też, że uderzono także w bazę lotnictwa w Tel Nof, na południe od Tel Awiwu.
Izraelczycy twierdzą, że nie ucierpiały żadne samoloty, a bazy dalej działają. Nawet jeśli rzeczywiście tak jest, to atak pokazał, że izraelski system antyrakietowy nie jest tak szczelny w wypadku ataku irańskimi pociskami balistycznymi, jak wtedy, gdy broni Izrael przed rakietami Hamasu i Hebollahu. Można więc założyć, że Irańczycy osiągnęli tu pewien sukces militarny.
Izraelczycy będą musieli wziąć to pod uwagę, podejmując decyzję o odwecie. A ten jest niemal pewny. Dotychczas w swoich reakcjach na działania Izraela wobec Iranu i jego sojuszników, Islamska Republika była oszczędna i była to część strategii.
Izraelczycy nie mogą już jednak więcej liczyć na samoograniczenie Iranu. Podczas swojej wizyty w Katarze irański prezydent Masud Pezeszkian przekazał przez Katarczyków wiadomość dla Amerykanów. Teherański korespondent France24 Saeed Azimi pisze, że Iran porzuca strategię „jednostronnego samoograniczenia”. Izrael musi więc mieć świadomość, ze ostry atak na Iran może oznaczać ostrą odpowiedź.
ABW zatrzymało dziś rano byłego polityka
„Dzisiaj rano agenci CBA zatrzymali w Lublinie Janusza P. i Przemysława B. oraz w Biłgoraju Zbigniewa B” – poinformował na portalu X (dawniej: Twitter) Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy MSWiA.
„Śledztwo prowadzone wspólnie z wydz. zamiejscowym PK [Prokuratury Krajowej] we Wrocławiu dotyczy uzasadnionego podejrzenia oszustwa znacznej wartości określonego w art. 286 i art. 294 KK”.
Zarówno Onet, jak i Business Insider potwierdziły, że chodzi o Janusza Palikota. Palikot należał przed laty do Platformy Obywatelskiej, później założył partie Ruch Palikota i Twój Ruch.
Artykuł 286 Kodeksu karnego stanowi:
„§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Natomiast artykuł 294 podnosi tę karę — od roku do lat 10 – w przypadku „mienia znacznej wartości”.
Palikot jest właścicielem firmy Manufaktura Wódki i Piwa.
Jak pisze Business Insider, Palikot od wielu miesięcy nie spłaca zobowiązań wobec fiskusa.
„W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych przedsiębiorca przedstawił plan spłacenia należności względem swoich wierzycieli. Zdradził także, że zastawił swój dom, aby kontynuować działalność.
Wtedy to długi holdingu Janusza P. osiągnęły poziom ponad 175 mln zł zadłużenia wraz z odsetkami. Teraz z pewnością są jeszcze wyższe” – informuje portal.
Minister Sprawiedliwości podziękował Przewodniczącemu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
W środę 2 października Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zdecydował o uchyleniu immunitetu Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS. Za odebraniem immunitetu Romanowskiemu zagłosowało 85 członków ZPRE, przeciw było 23, a trzech wstrzymało się od głosu.
„Dziękuję Przewodniczącemu PACE za oficjalną informację — Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy [ZPRE, PACE] zdecydowało o uchyleniu immunitetu Panu Marcinowi Romanowskiemu w celu umożliwienia wymierzenia sprawiedliwości” – poinformował na portalu X Adam Bodnar.
Bodnar załączył list od przewodniczącego Theodorosa Rousopoulosa.
„Uchylając immunitet, Zgromadzenie podkreśliło, że oczekuje od polskich władz zapewnienia, że wymiar sprawiedliwości będzie sprawiedliwy i bezstronny, przy pełnym poszanowaniu prawa krajowego i gwarancji przewidzianych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka” – napisał przewodniczący Rousopoulos w liście do polskiego ministra sprawiedliwości.
Dzięki wczorajszej decyzji ZPRE Prokurator Generalny i Prokuratura Krajowa może znów postawić Zarzuty Romanowskiemu.
Marcin Romanowski w rządzie PiS nadzorował Fundusz Sprawiedliwości. W związku z jego działaniami prokuratura stawia mu 11 zarzutów.
15 lipca 2024 ABW zatrzymała Romanowskiego. Jednak sąd rejonowy w Warszawie nie wyraził zgody na tymczasowe aresztowanie właśnie ze względu na chroniący go immunitet ZPRE.
Już przed podwyżką prezes NBP zarabiał ponad 1,3 mln zł rocznie
Pensja Adama Glapińskiego wynosi ok. 23,6 tys. zł miesięcznie. Jak to zatem możliwe, że na jego konto wpływa rocznie grubo ponad milion złotych?
Dzieje się tak, bo większość wynagrodzenia prezesa NBP to premie i nagrody. Które sam sobie przyznaje.
„Adam Glapiński pobierał do tej pory 12 miesięcznych pensji łącznie z premią, a w nagrodach odbierał kolejne 15, czyli łącznie dostawał ich 27” – pisze Money.pl.
Portale Money.pl i Onet opisują nową uchwałę zarządu NBP, która podnosi zarobki prezesa Glapińskiego.
„Zarząd NBP przyjął uchwałę, która zwiększa premię, będącą dodatkiem do pensji prezesa Adama Glapińskiego, o 30 proc. Z naszych szacunków wynika, że wynagrodzenie szefa banku centralnego może wzrosnąć w ciągu roku o 191 tys. zł” – informuje Money.pl.
„Podwyższając premię dla prezesa, zarząd NBP podwyższył równocześnie kwotę, na podstawie której naliczane są nagrody. A te wynoszą za I kwartał — trzykrotność miesięcznych poborów, za II kwartał – 3,5-krotność, za III kwartał — czterokrotność, a za ostatnie cztery miesiące w roku to 4,5-krotność” – donosi Money.pl.
Glapiński dostaje nagrody za „szczególne zaangażowanie w realizację zadań z ustawy o NBP”.
Zarząd przyznał podwyżkę Glapińskiemu na wniosek... Glapińskiego. Uchwałę w tej sprawie przyjął 30 września 2024, a obowiązuje ona od 1 października. Podwyżki dostało też dwoje wiceprezesów NBP: „pierwsza zastępczyni, zaufana Glapińskiego Marta Kightley oraz drugi zastępca Adam Lipiński, człowiek Jarosława Kaczyńskiego, wieloletni wiceprezes PiS” – informuje Onet.