Wewnętrzne prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski i to on będzie kandydatem KO na prezydenta RP w wyborach w maju 2025 r.
Zarówno Nikki Haley, jak i Mike Pompeo pełnili wysokie funkcje za czasów pierwszej administracji Donalda Trumpa.
„Nie zaproszę byłej ambasador Nikki Haley ani byłego sekretarza stanu Mike'a Pompeo do dołączenia do administracji Trumpa, która jest obecnie w trakcie formowania. Bardzo podobała mi się i doceniam wcześniejszą współpracę z nimi i chciałbym im podziękować za służbę dla naszego kraju” – napisał w sobotę Donald Trump na platformie TruthSocial.
Nikki Haley to była gubernator Karoliny Południowej, która za pierwszej kadencji Donalda Trumpa pełniła funkcję ambasadora USA przy ONZ.
„Byłam dumna, że mogłam współpracować z prezydentem Trumpem, broniąc Ameryki w ONZ” — napisała polityczka w mediach społecznościowych. „Życzę mu i wszystkim, którzy służą, wielkiego sukcesu w dążeniu do silniejszej, bezpieczniejszej Ameryki w ciągu najbliższych czterech lat”.
Haley walczyła także z Trumpem o nominację do roli kandydatki Republikanów na prezydentkę USA. Zrezygnowała z wyścigu po tym, jak wyraźnie przegrała prawybory w marcu 2024 roku. W trakcie kampanii bardzo ostro krytykowała byłego prezydenta USA – przedstawiając go jako polityka samolubnego, chaotycznego i mówiąc wprost, że jego powrót byłby zagrożeniem dla kraju.
Mike Pompeo w czasie kadencji Trumpa pełnił rolę dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej, a następnie Sekretarza Stanu. W ostatnich latach zdarzało mu się krytykować byłego prezydenta, między innymi po tym, jak ujawniono, że przetrzymuje na swojej posiadłości dokumenty z tajnymi informacjami.
Zarówno Mike Pompeo, jak i Nikki Haley popierali publicznie wsparcie militarne i finansowe USA dla Ukrainy w wojnie z Rosją.
6 listopada 2024 r. poznaliśmy wynik wyborów prezydenckich w USA – Donald Trump, kandydat republikański, pokonał demokratkę Kamalę Harris. Uzyskał 312 głosów elektorskich, w tym wszystkie głosy w tak zwanych stanach wahających się, oraz zwyciężył w głosowaniu powszechnym. Zagłosowało na niego ponad 73 mln osób.
Kadencja Donalda Trumpa jako 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych rozpocznie się 20 stycznia 2025. Trump jednak jest już w trakcie zaawansowanych prac nad sformowaniem swojej administracji. Poinformował już, że jego bliska współpracowniczka Susie Wiles ma objąć stanowisko szefowej personelu Białego Domu. Do tej pory była jednym z menedżerów jego kampanii wyborczej.
Jak podaje Reuters w tej chwili wiodącymi kandydatami do objęcia stanowiska Sekretarza Skarbu USA są dwaj miliarderzy oraz inwestorzy Scott Bessent i John Paulson. Obaj byli donatorami kampanii Trumpa. Trwają także spekulacje na temat potencjalnego stanowiska dla Elona Muska, miliardera i przedsiębiorcy, który aktywnie wspierał Trumpa w wyścigu o Biały Dom.
Rząd podpisał 22 ugody z osobami, które zaskarżyły do ETPCz fakt, że ich sprawy rozpatrywane były przez tzw. neosędziów w Sądzie Najwyższym.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zakomunikował 7 listopada usunięcie 22 wniosków z listy spraw oczekujących na rozstrzygnięcie. Wszyscy wnioskodawcy skarżyli się na podstawie artykułu 6 § 1 Konwencji na naruszenie ich prawa do rozpatrzenia sprawy przez „niezależny i bezstronny sąd ustanowiony ustawą”, ponieważ ich sprawy cywilne lub karne były rozstrzygane przez różne składy Sądu Najwyższego złożone z sędziów powołanych do tego sądu przez prezydenta po rekomendacji KRS zreformowanej przez rząd PiS w 2017 roku.
Pięć skarg to sprawy prawników, wobec których postępowania prowadziła Izba Dyscyplinarna SN (rozwiązana w 2022 r.). Jedna ze skarg dotyczy prawnika, który ubiegał się o stanowisko w Izbie Cywilnej SN, ale nie uzyskał rekomendacji nowej KRS. Jego odwołanie rozpatrywała Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN. Pozostałe sprawy dotyczą rozstrzygnięć Izby Karnej oraz Izby Cywilnej SN.
W 2024 rząd polski zawarł ugody z wymienionymi wnioskodawcami, którzy zrzekają się dalszych roszczeń w zamian za 10 tysięcy euro odszkodowania.
Trybunał w wydanym komunikacie podkreślił, że kwestie podniesione w tych 20 sprawach były już badane w szeregu orzeczeń dotyczących reform sądownictwa w Polsce zainicjowanych w 2017 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Nieprawidłowości w procedurze powoływania sędziów Sądu Najwyższego, które skutkują naruszeniem prawa skarżących do rozpatrzenia sprawy przez „niezależny i bezstronny sąd ustanowiony ustawą” chroniony przez art. 6 § 1 Konwencji, zostały stwierdzone m.in. w wyrokach:
Linia orzecznicza ETPCz oznacza, że wnioskodawcy, którzy kwestionowali rozpatrywanie ich spraw przez tzw. neosędziów w Sądzie Najwyższym, z pewnością wygraliby sprawy po długich i kosztownych procesach. Z uwagi na to oraz na fakt, że obecny rząd uznaje słuszność zarzutów dotyczących naruszeń prawa do sądu, podpisano ze skarżącymi ugody.
Katarczycy chcą zamknąć biuro Hamasu w Dausze. Naciskają na to Amerykanie, którzy 12 lat temu popierali jego otwarcie. Administracja Trumpa w temacie Gazy to wciąż wielka niewiadoma
„Katarczycy poinformowali Izraelczyków i Hamas, że nie zamierzają dłużej mediować, dopóki obie strony odmawiają negocjacji w dobrej wierze. A to oznacza, że polityczne biuro Hamasu przestaje być potrzebne” – mówi anonimowe źródło agencji prasowej AFP.
Katarczycy od początku negocjacji między Hamasem i Izraelem był jednym z głównych mediatorów. Negocjacje w sprawie zawieszenia broni i uwolnienia zakładników od dawna stały w martwym punkcie. A być może nigdy nie były brane na poważnie przez negocjujące strony. Premier Izraela Benjamin Netanjahu ma wewnątrz swojej koalicji partie otwarcie antyarabskie, które nie chcą porozumienia z Hamasem, a Netanjahu zależy na utrzymaniu koalicji. Izrael najpewniej zabił też w zamachu w Teheranie jednego z głównych negocjatorów i czołowego polityka Hamasu, Ismaila Haniję.
Administracja prezydenta USA Joe Bidena planuje ostatnią próbę podjęcia porozumienia między walczącymi stronami. Najpewniej zostanie jednak zignorowana przez obie strony. Wszyscy czekają już na nową amerykańską administrację i to, co przyniesie prezydent Donald Trump. Jako kandydat obiecał on jak najszybciej zakończyć wojny – w Ukrainie i w Gazie. W sprawie Ukrainy wiemy jednak, co porozumienie proponowane przez republikańskiego prezydenta oznacza. W sprawie Gazy takiej wiedzy jeszcze nie mamy.
Katarski komunikat pojawia się dzień po nieoficjalnych informachach, że Amerykanie nie będą dłużej tolerować biura Hamasu w Katarze.
„Po kolejnych odmowach wypuszczenia zakładników, liderzy Hamasu nie powinni być dłużej mile widziani w stolicy żadnego z partnerów Ameryki. Zakomunikowaliśmy to Katarowi jasno po kolejnej odmowie przyjęcia porozumienia przez Hamas kilka tygodni temu” – przekazało agencji Reutersa anonimowe źródło z administracji amerykańskiej.
Hamas prowadził biuro polityczne w Katarze od 2012 roku. W 2011 roku to Amerykanie podczas prezydentury Baracka Obamy poprosili Katar, by zaprosił liderów Hamasu do siebie. Amerykanie wierzyli, że w ten sposób uda się otworzyć kanał komunikacji, który pomoże w osiągnięciu faktycznego porozumienia pokojowego między Izraelczykami i Palestyńczykami. W 2012 roku ówczesny emir Katartu Hamad ibn Chalifa As-Sani został pierwszą głową państwa, która odwiedziła Strefę Gazy rządzoną przez Hamas. Hamas był wówczas zmuszony wynieść się z Damaszku, po zepsuciu relacji między palestyńską grupą a syryjskim reżimem.
Teraz Amerykanie naciskają, by zakończyć ten projekt, który w oczywisty sposób nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Krytycy tego ruchu mówią jednak, że utrudni to komunikację z najbardziej umiarkowanymi i skłonnymi do kompromisu członkami Hamasu i popchnie grupę w stronę radykalnych partnerów, takich jak Iran.
Liderzy polityczni Hamasu spodziewali się, że taki ruch może być konieczny. W międzyczasie otworzyli nowe biuro polityczne w Iraku. Oficjalnie jednak Hamas zaprzecza, że otrzymał polecenie, by wynieść się z Kataru.
Dziś związana z PiS spółka ma trzy działki w prestiżowych lokalizacjach w użytkowaniu wieczystym. Dla PiS to za mało. Wrócą wieżowce Kaczyńskiego?
Jak ustalił „Newsweek” spółka Srebrna chce wykupić od władz Warszawy działki, które obecnie ma w użytkowaniu wieczystym. Decyzję podjął sam prezes Jarosław Kaczyński. Prezesem spółki Srebrna jest Kazimierz Kujda, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
Fundację Srebrna zakładali we wczesnych latach 90. działacze Porozumienia Centrum. Partię zakładali między innymi Jarosław i Lech Kaczyńscy a także Adam Glapiński. Fundacja kupiła wówczas „Express Wieczorny” i wzięła w dzierżawę nieruchomości w Warszawie: przy Alejach Jerozolimskich 125/127, Srebrnej 16 i Nowogrodzkiej 84/86. Każda z nich znajduje się w centrum miasta, w prestiżowych lokalizacjach.
Według „Newsweeka” w przypadku dwóch pierwszych złożono już wnioski do warszawskiego ratusza o zakup tych działek. Nie wykonano jednak jeszcze wyceny, a ich cena może być bardzo wysoka. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego użytkowanie wieczyste to zdecydowanie za mało. Oznacza ono bowiem konieczność płacenia rocznie opłaty do 3 proc. wartości gruntu.
Srebrna stanowiła finansowe zaplecze dla ludzi PiS. Dziś zarabia na wynajmowaniu pomieszczeń w budynkach (których stan jest coraz gorszy) i parking przy Srebrnej i Alejach Jerozolimskich. Wynajmuje je między innymi grupie europarlamentatnej EKR, do której należy PiS. W latach 2019-2022 spółka zarobiła na tym 85 005 euro (ok. 378 tys. zł).
Ale dochody Srebrnej są większe. Według „Newsweeka” bilans finansowy spółki na koniec poprzedniego roku to 35,6 mln zł. W sprawozdaniu finansowym za 2023 rok znajdziemy informację, że ma ona na kontach środki pieniężne na sumę niemal 25 mln zł. Może to być jednak za mało, by wykupić na własność choćby jedną działkę, którą Srebrna obecnie zarządza. Niedawno jeden z deweloperów wykupił działkę o podobnej powierzchni i w pobliskiej lokalizacji (skrzyżowanie ul. Grzybowskiej i Aleji Jana Pawła II) za 77 mln zł.
Wykupienie działki i znalezienie odpowiedniego inwestora mogłoby w perspektywie lat dać znacznie lepsze dochody, które mogłyby zabezpieczać ludzi zwiążanych z PiS w trudnych czasach.
Plan Kaczyńskiego, by zagospodarować nieruchomości spółki Srebrna nie jest nowy. Kaczyński miał już nawet gotowe projekty dwóch wieżowców, które miały stanąć na działce przy ulicy Srebrnej. Ostatecznie z pomysłu się wycofano, a uzyskanie pozwolenia na budowę od władz Warszawy było wątpliwe.
Nie wiemy, co dziś na działkach spółki Srebrna planuje Jarosław Kaczyński.
Członkowie Platfory Obywatelskiej wybiorą swojego kandydata na przyszłoroczne wybory prezydenckie w prawyborach. Możliwości są dwie: Rafał Trzaskowski lub Radosław Sikorski
Platforma Obywatelska zdecydowała, że wybierze swojego kandydata na prezydenta w prawyborach. Tak zdecydowano na dzisiejszym Zarządzie Krajowym Platformy Obywatelskiej. To Rafał Trzaskowski zawnioskował o odbycie prawyborów. A zrobił to, ponieważ pojawił mu się konkurent i nie jest jedynym chętnym, by zostać prezdentem z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Jego przeciwnikiem będzie Radosław Sikorski. Prezydent Warszawy wyszedł z inicjatywą, bo ma być pewny zwycięstwa. Według informacji Wirtualnej Polski do takiego rozwiązania namawiali go jego najbliżsi współpracownicy – Sławomir Nitras i Cezary Tomczyk.
Prawybory mają się odbyć jeszcze w tym miesiącu.
„Liczę na rycerskie współzawodnictwo z Rafałem Trzaskowskim. Proszę o poparcie członków PO, Nowoczesnej, Zielonych i wszystkich członków naszej koalicji” – powiedział Radosław Sikorski po Zarządzie Krajowym. Jego zdaniem członkowie partii doskonale znają obu polityków, a kampania wyborcza między nimi już się odbyła.
Borys Budka podkreślił, że zarząd partii jednogłośnie poparł tę propozycję.
„Kiedy jest dwóch świetnych kandydatów, kiedy partia ma demokratyczne zasady, to siłą partii jest to, że oddaje się taką decyzję w ręce wszystkich członków” – powiedział.
Według nieoficjalnych informacji WP otoczenie Trzaskowskiego uważa, że prawybory nie mają wyłonić kandydata w wyborach. Jest dla nich jasne, że zwycięży Trzaskowski. To dla nich narzędzie, by potwierdzić, jak mocny jest Trzaskowski oraz, ze jest faworytem w wyścigu prezydenckim.
Wybory prezydenckie odbędą się odbędą się w maju 2025 roku. Spośród partii sejmowych swojego kandydata zadeklarowały na razie Konfederacja (Sławomir Mentzen) oraz koło Wolni Republikanie (Marek Jakubiak). Partie koalicji oraz PiS swoich kandydatów jeszcze oficjalnie nie ogłosiły, choć faworyci są znani. W Koalicji Obywatelskiej od początku był nim Rafał Trzaskowski, kandydat z 2020 roku.
Wówczas Trzaskowski nieznacznie (o 320 tys. głosów i dwa punkty procentowe) przegrał w drugiej turze z ubiegającycm się o reelekcję Andrzejem Dudą. Duda kończy swoją drugą kadencję i nie będzie mógł walczyć o kolejną. W PiS wciąż ważą się losy, kto stanie do walki o kolejne pięć lat prezydentury.
Sikorski, obecny minister spraw zagranicznych, długo zaprzeczał, że chce kandydować. W ostatnich dniach zaczął jednak otwarcie mówić o sobie jako o kandydacie.
„Z pozycji prezydenta mógłbym być skuteczniejszy w przekazywaniu polskich argumentów opinii publicznej całego świata” – mówił wczoraj na spotkaniu ze studentami w Gdańsku.
Sondaże jasno mówią jednak, że to Trzaskowski jest mocniejszym kandydatem. 23 października Wirtualna Polska opublikowała wyniki sondażu zrealizowanego przez United Surveys, w którym pokazano pierwszą turę z dwoma kandydatami KO. W pierwszym scenariuszu kandydat koalicji Rafał Trzaskowski zajmuje pierwsze miejsce w pierwszej turze wyborów prezydenckich z wynikiem 39 proc. Poparcia. Za nim jest potencjalny kandydat PiS – prezes IPN Karol Nawrocki z wynikiem 27 proc. głosów.
W drugiej wersji kandydat KO Radosław Sikorski dostaje 25 proc. i wchodzi do drugiej tury, ale dopiero za Nawrockim, który utrzymuje 26 proc.
Premier i szef PO Donald Tusk o prawyborach powiedział:
„Ja nie ukrywam, że było także moją intencją, aby tę decyzję, która być może będzie współrozstrzygała o losach Polski w tych bardzo trudnych miesiącach i latach, podjęło możliwie szerokie grono ludzi. Więc wszyscy: członkinie i członkowie Koalicji Obywatelskiej mogli zagłosować i to głosowanie odbędzie się jeszcze w listopadzie”