Maria Pankowska
Sebastian Klauziński
Maria Pankowska
Sebastian Klauziński
Fundacja Tadeusza Rydzyka, firma Tomasza Sakiewicza, spółka braci Karnowskich i ławica nikomu nieznanych firemek – do przyjaciół rządu płynie strumień pieniędzy z budżetu UE. Wszystko dzięki zleceniom od grupy EKR w Europarlamencie, którą zdominowali politycy PiS
Tekst jest efektem współpracy działu śledczego OKO.press i magazynu śledczego FRONTSTORY.PL.
Na kontraktach od frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) w Europarlamencie zarobiły firmy PR-owe kolegów europosła Patryka Jakiego (opisaliśmy je wczoraj). Do kogo jeszcze płyną zlecenia z prawicowej grupy EKR?
Grupa EKR ma 66 europosłów, co roku dostaje ok. 6 mln euro (prawie 27 mln zł) na koszty administracyjne (pensje sekretariatu, sprzęt, biura, księgowość). Większość wydaje na reklamę, ulotki, plakaty, konferencje i spotkania promujące grupę i jej członków.
Okazuje się, że EKR promują liczne podmioty z Polski – w różny sposób powiązane z władzą.
Nikt nie wie, w jaki sposób często nikomu nieznane firemki zdobywają lukratywne kontrakty z budżetu UE. I dlaczego tak wielu z ich właścicieli unika dziennikarzy lub cierpi na kłopoty z pamięcią.
Spółka Srebrna, założona w latach 90. m.in. przez Jarosława Kaczyńskiego (do dziś majątkowe zaplecze PiS) wynajmuje powierzchnie biurowe w dwóch warszawskich budynkach – podniszczonej kamienicy przy ul. Srebrnej i biurowcu z lat 60. w Al. Jerozolimskich.
Zgodnie z danymi Parlamentu Europejskiego EKR co roku wynajmuje biuro od spółki Srebrna. W latach 2019-2022 spółka zarobiła na tym 85 005 euro (ok. 378 tys. zł). Biuro EKR znajdujemy na drugim piętrze biurowca w Al. Jerozolimskich. Napotkana pracownica sugeruje wizytę w innym terminie, nie chce podać maila kontaktowego ani nawet się przedstawić. Potwierdza za to, że biurem do dziś (od niemal dekady) zarządza Małgorzata Raczyńska-Weinsberg. To dziennikarka znana z zażyłych relacji z partią Jarosława Kaczyńskiego i rodziną Kaczyńskich.
Zapytaliśmy spółkę Srebrna o kontrakty z PE. Ale choć biuro Srebrnej znajduje się w tym samym budynku, co przedstawicielstwo EKR, w odpowiedzi na naszego maila zarząd zaprzeczył, że ma jakiekolwiek związki z frakcją i Parlamentem Europejskim.
Zlecenia z EKR regularnie płyną też do przyjaznych władzy spółek i fundacji medialnych. Od 2019 roku EKR zapłacił:
Na co poszły te pieniądze? Z danych PE dowiadujemy się jedynie, że chodziło o „usługi medialne i reklamowe”. Żadna z wymienionych firm nie odpowiedziała na pytania o szczegóły współpracy z EKR.
Wśród powiązanych z władzą mediów jest reż spółka F-Press, wydawca lokalnej prasy, która w ciągu dwóch lat zarobiła na umowach z EKR 170 025 euro (ok. 757 tys. zł). Spółkę prowadzi małżeństwo, Jerzy Filar i Beata Leśniewska- Filar. Leśniewska-Filar to asystentka europosłanki Izabeli Kloc z EKR. I ona, i wydawana przez jej spółkę lokalna gazeta, intenstywnie promują Kloc.
Jakie usługi wykonała firma Leśniewskiej dla EKR? – Nie zdradzamy szczegółów umów. Proszę pytać EKR – odpowiada kobieta. Spółka Leśniewskiej dynamicznie się rozwija. Tylko w 2021 r. miała 1,2 mln zł przychodu.
W 2020 r. 28 000 euro (124 tys. zł) na współpracy z EKR zarobiła Fundacja Józefa Szaniawskiego prowadząca Izbę Pamięci gen. Kuklińskiego (i regularnie korzystająca z rządowych dotacji). We władzach fundacji do niedawna zasiadał m.in. polityk PiS Jan Żaryn. Obecnie rządzą nią m.in.:
Izbę Pamięci (wkrótce ma zostać przekształcona w Muzeum Zimnej Wojny) prowadzi Filip Frąckowiak, syn piosenkarki. Szef Izby jest jednocześnie warszawskim radnym PiS. Tłumaczy, że za pieniądze z EKR powstała książka o Kuklińskim po angielsku oraz wideokonferencja. Nie wyjaśnia, jak zdobył zlecenie z EKR.
„Zderzenie kulturowe w Unii Europejskiej: czy Polska ma szansę?”. Książkę o takim tytule wydała za 19 990 euro (ok. 90 tys. zł) z EKR spółka Machina Druku. Pozycję promował na Twitterze europoseł EKR Patryk Jaki jako „pochodną konferencji o zderzeniu kulturowym”. Przy konferencji pracowała firma kolegi Jakiego – za pieniądze z EKR. Za to zderzenie kulturowe dostała z budżetu Unii 15 731 euro (więcej piszemy o tym we wczorajszym tekście).
29 950 euro (ok. 133 tys. zł) na analizy i zorganizowanie wideokonferencji dostało w 2021 r. stowarzyszenie L4G. Stowarzyszenie wypłynęło na szersze wody dzięki dotacjom z Funduszu Sprawiedliwości, za które organizowało m.in. konferencje o „prawach rodziny”. Obecnie prezentuje się jako analityczny think-tank.
Na kontraktach z EKR regularnie zarabia Oficyna Wydawnicza „Mówią Wieki”. W latach 2020–2022 wyprodukowała dla frakcji materiały reklamowe za 119 728,3 euro (ok. 533 tys. zł). „Mówią Wieki” nie odpowiedziało nam na pytania o kontrakty z EKR.
W 2021 r. 38 071 euro (ok. 170 tys. zł) z EKR zainkasowała agencja JustPoint, która organizuje imprezy dla PiS. W 2017 r. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że JustPoint wpłaciła 12 tys. euro na partię Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (to „rodzina polityczna”, do której należą m.in. eurodeputowani EKR). Za Justpoint stoi Jan Walkiewicz. Jak informował tygodnik „Polityka”, JustPoint część zleceń przekazuje Annie Plakwicz i Piotrowi Matczukowi, sztabowcom PiS.
JustPoint w 2021 r. zarobiła ponad milion na czysto. W 2022 r. dostała zlecenie (bez przetargu) na pokaz dronów na otwarciu przekopu Mierzei Wiślanej warte – bagatela – 1,4 mln zł. Jak zdobyła kontrakt z EKR? Zespół JustPoint każe nam pytać EKR.
Imponujące zlecenie na usługi reklamowe warte 216 660 euro (niemal milion złotych) EKR podpisała w 2021 r. z firmą JJS Group. To jednoosobowa działalność gospodarcza, powstała w kwietniu tego samego roku. Prowadzi ją Julia Stachowicz. Jak to możliwe, że nikomu nieznana, raczkująca firma dostaje milionowe zlecenie? Stachowicz unika z nami kontaktu – nie odpisuje na maile, nie odbiera telefonu.
2021 był rokiem szczególnym dla właścicielki JJS Group – nie dość, że zarobiła na EKR to została żoną Roberta Stachowicza, który – ciekawostka – zarabia na kontraktach z PiS. EKR w 2022 r. podpisała z firmą Julii Stachowicz kolejny kontrakt, tym razem na 40 860 euro (ok. 185 tys. zł).
Robert Stachowicz to znajomy Adama Lipińskiego, członka zakonu PC, dziś wiceszefa NBP.
W swoim czasie Stachowicz wykonywał zlecenia dla Studio Design Express, które w 2019 r. za 43 292 euro (prawie 200 tys. zł) wyprodukowało dla EKR „publikacje i materiały promocyjne”. Robert Mączyński, szef Studio Design Express, nic nie wie, nic nie pamięta, a gdy pytamy o jego znajomość z Marleną Zduńczyk (kolejną kontrahentką EKR) – rzuca słuchawką.
Zduńczyk to założycielka firmy Effi Group, która w 2020 i 2022 r. podpisała z EKR umowy na materiały reklamowe za 52 061 euro (ok. 231 tys. zł). Zduńczyk chwali się, że pracowała m.in. dla rządu. Nie odpowiada na pytania o zlecenia dla EKR, nie znajdujemy jej pod adresem, pod którym zarejestrowała Effi Group.
W Legionowie pod Warszawą działają aż trzy firmy, które podpisały umowy z EKR. Wszystkie powiązane rodzinnie. Ara Plus w 2020 i 2021 r. inkasuje od EKR w sumie 158 635 euro (ponad 706 tys. zł) za materiały reklamowe. Szefową Ara Plus jest Małgorzata Markaczewska. Pod adresem tej firmy syn pani Małgorzaty, Dariusz, założył własną firmę Imprimar.
Dariusz to znajomy Roberta i Julii Stachowiczów: zasiada we władzach ich fundacji. W 2022 r. jego Imprimar dostał z EKR aż 311 910 euro (niemal 1,4 mln zł) za materiały reklamowe. To rekord – żadna inna polska firma nie dostała z EKR aż tyle na raz. Sukces nie trwał długo, w maju tego roku Imprimar zawiesiła działalność.
W ubiegłym roku Dariusz ożenił się z Kamilą, a ta założyła firmę Camprimo i wkrótce potem dostała z EKR 80 500 euro (358 tys. zł).
W siedzibie Ara Plus przyjmuje nas Małgorzata Markaczewska. Nie pamięta, co jej firma robiła dla EKR. Dlaczego zlecenia z EKR dostały trzy firmy związane z jej rodziną? Podejrzewa, że to przez przypadek. Pod adresem firmy jej synowej zastajemy biuro rachunkowe.
Niektóre z firm-beneficjentek zleceń od EKR pozostają nieuchwytne:
Rąbka tajemnicy uchyla spółka Service Call, która w 2020 r. zrobiła dla EKR reklamę za 23 384 euro (104 tys. zł). Anna Paluch z zarządu firmy informuje, że Service Call padła w czasie pandemii. Paluch nie czuje się na siłach, by opowiedzieć o kontrakcie z EKR. Wspomina, że mogło chodzić o ulotki i dodaje, że Service Call „podzlecała” część zadań innym wykonawcom.
Zarejestrowanie firmy jako jednoosobowej działalności gospodarczej powoduje, że właściciel nie musi publikować sprawozdań finansowych. A jeśli jeszcze „podzleca” usługi innym firmom, tropy pieniędzy ze zleceń są nie do odnalezienia. Tymczasem
chodzi o pieniądze publiczne, a zleceniodawcy – w tym przypadku grupa EKR – odmawiają odpowiedzi na pytania o to, co za te pieniądze kupują.
– Grupom powinno zależeć na przejrzystości. Gdy ktoś wygrywa porównanie ofert na dużą kwotę, powinny pokazywać, jak do tego doszło. Nie wystarczy zresztą porównać trzech ofert – mogą je przecież przysłać trzy firmy-krzaki. Być może powinno być tu robione due diligence. Komisja Europejska mogłaby wymóc np. sprawdzenie, czy firma płaci podatek VAT, czy ma siedzibę, czy prowadzi stronę internetową. Słowem: czy istnieje naprawdę i czy za chwilę nie zniknie – uważa Katarzyna Batko-Tołuć, członkini zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog, organizacji broniącej prawa do informacji publicznej.
Jeden z najbardziej zastanawiających wydatków EKR, który popłynął do Polski, to 127 296,98 euro (567 tys. zł) na ubezpieczenia społeczne. Grupa co roku podpisuje z polskim ZUS umowę na ok. 30 tys. euro. Sprawdziliśmy, że podobnych składek nie płaci żadna inna frakcja w PE, a sama EKR – w której poza Polakami zasiadają przecież przedstawiciele innych krajów – nigdy nie przelewała pieniędzy podobnym do ZUS instytucjom, np. we Włoszech.
Chodzi najpewniej o składki do umów na zadania wykonywane na rzecz grupy EKR na terytorium Polski. Jakie to zadania i kto je wykonuje? Czy mowa o składkach pracowników biura EKR w Warszawie? Rzecznik grupy EKR Michael Strauss ignoruje pytanie o te przelewy. Podobnie biuro prasowe ZUS.
Spytaliśmy Michaela Straussa oraz trzy rzeczniczki polskiej delegacji w EKR o to, w jaki sposób grupa wybiera zleceniobiorców. Odpisał nam jedynie Strauss.
Według rzecznika grupa przyznaje zlecenia na zasadzie rozpoznania rynku: wysyła maile do firm i wybiera najlepszą – z reguły najtańszą.
Formalnie EKR musi zapytać co najmniej trzy firmy, jeżeli umowa opiewa na kwotę między 15 tys. a 60 tys. euro. Jeśli kontrakt jest większy, zapytań powinno być co najmniej pięć, a ofert co najmniej trzy. Ale jest wyjątek: gdy „pasujących” firm jest za mało, członkowie grup w PE mogą wybrać wykonawcę na podstawie jednej oferty.
Michael Strauss nie udostępnił nam dokumentacji konkursowej. Nie chciał też wyjaśnić, jakie materiały powstały za unijne pieniądze. Podkreślił, że wydatki grupy są kontrolowane przez firmy audytorskie, a następnie zatwierdzane przez PE. I że nie zdarzyło się jeszcze, by audytorzy bądź Parlament dostrzegły jakieś nieprawidłowości.
W praktyce kontrola finansów parlamentarnych frakcji nie jest drobiazgowa. PE zatwierdza je w całości, zasięgając jedynie opinii wewnętrznej Komisji Kontroli Budżetowej (CONT). Ale ta rzadko weryfikuje konkretne działania.
Parlament wierzy, że frakcje skontrolują się same.
W tej sytuacji wiele zależy od tego, kto rządzi w grupach. EKR od 2019 r. obsiedli Polacy: mają najwięcej europosłów i zajmują najwyższe stanowiska. W sekretariacie EKR pracują dzieci prominentnych polityków PiS i osób związanych z władzą.
O niewystarczającej kontroli nad budżetem grup politycznych w PE wielokrotnie wypowiadał się Europejski Trybunał Obrachunkowy: piętnował brak obowiązku publikowania informacji o przetargach i dowolność w wyborze kontrahentów. Śledztwo w sprawie „poważnych nieprawidłowości” w finansach jednej z grup w 2021 r. prowadził Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Dopatrzył się kontraktów na usługi fikcyjne, po zawyżonych cenach i na usługi, które nie mogą być finansowane z PE. Ze względu na tajemnicę postępowania do dziś nie wiadomo, o jaką grupę chodziło.
Afery
Świat
Władza
Tadeusz Rydzyk
Tomasz Sakiewicz
Parlament Europejski VIII kadencji
Unia Europejska
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
spółka Srebrna
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze