W związku z afera Funduszu Sprawiedliwości policja ma doprowadzić byłego zastępcę Zbigniewa Ziobry Marcina Romanowskiego do aresztu tymczasowego – na razie jednak nie ustaliła jego pobytu. W sprawie tej samej afery Kaczyński zeznawał w prokuraturze
Ile jest zasadniczych i potrzebnych zmian, a ile pomysłów ryzykownych i populistycznych? Co idzie pełną parą, a co raczej brzmi jak gwizdek? – takie pytanie zada dziś Ruch SOS dla Edukacji. Wśród odpowiadających Barbara Nowacka
W swoim czwartym już Szczycie dla Edukacji o nazwie „Pełną parą czy para w gwizdek?” ruch społeczny SOS dla Edukacji postawi 21 listopada gościniom i gościom, w tym ministrze Barbarze Nowackiej, pytanie, jak przebiega reforma edukacji wyzwolonej z ideologicznych okowów z czasów Przemysława Czarnka.
OKO.press będzie transmitować na swoim FB pierwszą część Szczytu w czwartek 21 listopada, od godz. 10.00. Warto popatrzeć i posłuchać.
Na warszawskim Szczycie pojawią się kluczowe pytania:
SOS to sieć 70 społecznych organizacji, które od jesieni 2020 broniły edukacji przed deformą PiS (pod hasłem Wolna Szkoła), a jednocześnie nadawały ton w projektowaniu zmian. W 2022 r. ruch opracował swoją „biblię”, czyli Obywatelski Pakt dla Edukacji, który poza organizacjami wsparły nauczycielskie związki zawodowe, korporacje samorządowe, a także wszystkie prodemokratyczne partie polityczne. Podpisy ówczesnej opozycji zyskało także “Nowe otwarcie. 10 rozwiązań na pierwsze 100 dni”, które po wyborach 2023 roku jest częściowo realizowane (podwyżki dla nauczycieli, odpartyjnienie kuratoriów, początek prac nad reformą podstaw programowych i ustawą o prawach uczniowskich), ale bez zasadniczego uspołecznienia reformy w formie apolitycznej Komisji Edukacji Narodowej.
Wiosną 2024 po Szczycie nr 3 eksperci SOS dla Edukacji opracowali rekomendacje dla nowej podstawy programowej. Ruch postuluje budowanie procesu nauczania i uczenia się wokół tzw. kompetencji kluczowych, w tym przekrojowych, niezbędnych dziś młodym ludziom w dalszej nauce i to przez całe życie (long-life learning).
"Od początku w SOS dla Edukacji domagaliśmy się przemyślanych zmian, a po wyborach 2023 zgłaszamy gotowość współpracy z władzami oświatowymi. Nadal jesteśmy zdeterminowani, by działać na rzecz nowego otwarcia w polskiej szkole, choć część organizacji ma poczucie, że ta współpraca jest czasem trudniejsza, niż się spodziewaliśmy. Nie tracimy nadziei, że nowe polityki edukacyjne mogą powstawać w sposób partycypacyjny.
Publikujemy stanowiska krytyczne wobec niektórych działań (np. w sprawie prac domowych), zwracamy uwagę na potrzebę stworzenia strategii polskiej edukacji oraz realistycznego harmonogramu zmian, w którym będzie miejsce na zaangażowanie wszystkich interesariuszy, w tym zwłaszcza nauczycieli. Nadal wierzymy, że władze publiczne chcą usłyszeć głos strony społecznej, a także środowisk nauczycielskich i uczniowskich. Chcemy szkoły nowoczesnej, demokratycznej, przyjaznej dla uczniów i uczennic, ich rodziców i nauczycielek. Takiej, do której chce się chodzić. Która motywuje do nauki i przygotowuje do życia w skomplikowanym świecie XXI wieku" – deklarują Alicja Pacewicz i Karolina Prus-Wirzbicka, główne organizatorki Szczytu.
Więcej o szczycie na stronie SOS dla Edukacji
O edukacji napisaliśmy setki tekstów. Oto kilka z nich:
„Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – napisał na portalu X premier Donald Tusk, zapowiadając swój udział w szczycie.
Donald Tusk po środowej (20 listopada) rozmowie z Wołodymyrem Zełeńskim ogłosił, że Polska weźmie udział w szczycie w szwedzkim mieście Harpsund. Spotkają się tam przedstawiciele państw skandynawskich — Szwecji, Norwegii, Danii, Islandii i Finlandii, a także państw bałtyckich (Litwa, Łotwa i Estonia), które wspólnie tworzą tzw. format NB8.
Gospodarzem spotkania w Harpsund będzie premier Szwecji Ulf Kristersson. Wśród tematów rozmów zaplanowano m.in. relacje między Europą a USA, bezpieczeństwo regionu Morza Bałtyckiego oraz wsparcie dla Ukrainy. Kristersson i Tusk mają podpisać także strategiczne partnerstwo między Szwecją a Polską.
Szczyt odbędzie się 27 i 28 listopada.
Podczas dzisiejszej rozmowy Tuska z Zełeńskim politycy rozmawiali o nowych pakietach wsparcia obronnego dla Kijowa, a także o ukraińskich oczekiwaniach związanych z polską prezydencją w Unii Europejskiej.
„Odbyłem rozmowę telefoniczną z premierem Polski Donaldem Tuskiem. Podziękowałem narodowi polskiemu za jego solidarność z Ukrainą od pierwszych dni pełnoskalowej inwazji, a premierowi za jego osobistą, zasadniczą reakcję na ostatnie rosyjskie ostrzały i próby zakończenia politycznej izolacji rosyjskiego dyktatora Putina” – napisał prezydent Ukrainy po rozmowie z Tuskiem. „Premier poinformował, że jego kraj przygotowuje 45. pakiet wsparcia do transferu i rozpoczął już prace nad kolejnym pakietem obronnym” – dodał.
Wsparcie dla Ukrainy ma być jednym z najważniejszych tematów szczytu w Szwecji. Donald Tusk poinformował na X o swojej rozmowie z Zełeńskim i przy okazji zapowiedział udział w spotkaniu krajów skandynawskich i bałtyckich. „Zachód musi mieć jednolite stanowisko dotyczące wsparcia Ukrainy i wspólnego bezpieczeństwa” – dodał.
W sprawie systemu ustalania obwodów łowieckich interweniował rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Poproszona o komentarz ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska odpowiada: „Obecny stan prawny budzi istotne wątpliwości”.
Ministerstwo klimatu do prac nad reformą łowiectwa zaprosiło dwie grupy: społeczną i łowiecką. Po stronie społecznej zasiadają naukowcy zajmujący się ochroną przyrody i dobrostanem zwierząt, a także aktywiści. Po drugiej stronie: naukowcy specjalizujący się w łowiectwie oraz myśliwi.
Jak zapowiada ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, elementem tej reformy będzie zmiana w systemie ustalania obwodów łowieckich. „Zwiększenie poziomu ochrony prawa własności oraz skuteczne informowanie właścicieli nieruchomości o polowaniach mają stać się w założeniu przedmiotem planowanej nowelizacji ustawy (...) Prawo łowieckie” – napisała w odpowiedzi do rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka, który jako zwrócił uwagę na problem.
Obwody łowieckie, według prawa łowieckiego, wyznacza sejmik województwa „w drodze uchwały, stanowiącej akt prawa miejscowego”. Takie obwody są wyznaczone w całej Polsce, na terenach leśnych i polnych – nie tylko państwowych, ale również prywatnych. I to właśnie o prywatne działki toczy się spór.
W 2014 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis, który pozwala na ustalanie obwodów łowieckich, jest niekonstytucyjny. „Nie dawał możliwości właścicielom prywatnych terenów, żeby zgłosić sprzeciw wobec tego, że ich tereny są obejmowane obwodem” – wyjaśniał w OKO.press Krzysztof Wychowałek z Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”. Dzięki wyrokowi TK pojawiła się możliwość zaskarżania aktów miejscowych. Kolejną zmianę wprowadzono cztery lata później, w ramach nowelizacji prawa łowieckiego. Dodano właścicielom gruntów prawo do zgłaszania uwag podczas uchwalania nowych obwodów łowieckich.
"Kiedy sejmik wojewódzki zajmuje się uchwalaniem nowych obwodów, właściciele mają 20 dni na zgłaszanie uwag. To małe okienko czasowe, a informacja o nim pojawia się jedynie na BIP-ie sejmiku województwa, nikt z właścicieli nie uprzedza. W 2020 roku zgłoszono w całej Polsce ponad 500 takich uwag. Żadna z nich nie została uwzględniona” – mówił nam Krzysztof Wychowałek. Właściciele gruntów, jeśli nie zdążą zgłosić swoich uwag podczas krótkich konsultacji, tracą na 10 lat możliwość wyłączenia swojej działki z polowań.
Kolejnym elementem, który dał więcej szans właścicielom gruntów, był wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie ustalania obwodów łowieckich. Dał on możliwość złożenia oświadczenia o zakazie polowania na swoim terenie. To również jest obarczone wieloma problemami — m.in. tym, że takie oświadczenie trzeba zgłaszać osobiście w starostwie, a także tym, że myśliwi nadal mogą wchodzić na nieruchomość i np. wysypywać paszę dla zwierząt.
Hennig-Kloska wskazuje, że „obecny stan prawny budzi istotne wątpliwości z perspektywy konstytucyjnej możliwości ograniczania prawa własności prywatnej, które musi mieć charakter proporcjonalny, co wynika z Konstytucji RP. Uprawnienie właścicieli nieruchomości do partycypacji w procedurze tworzenia obwodów łowieckich ma w zaś w istocie charakter iluzoryczny. Wynika to z tego, że jest ono w pełni zależne od całkowicie uznaniowej decyzji marszałka województwa lub sejmiku, która ponadto nie podlega kontroli sądowej”.
To wymaga — pisze ministra klimatu – „wprowadzenia zmian i przewidzenia realnych mechanizmów ochrony własności właścicieli nieruchomości”.
Hennig-Kloska zapowiada zmiany w prawie łowieckim w odpowiedzi na interwencję rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka. RPO w sierpniu wskazywał, że:
Polski Związek Łowiecki odpowiedział na te uwagi, że „postulat wyłączania nieruchomości z obwodów przez właścicieli nieruchomości oraz informowania o polowaniach indywidualnych jest jednym z postulatów ruchów antyłowieckich i w tym kontekście należy rozpatrywać działanie Rzecznika Praw Obywatelskich (a nie jako próba obrony praw właścicieli nieruchomości)”.
Polska 2050 chce, by spółki Skarbu Państwa były odpolitycznione. Przygotowała projekt ustawy, który właśnie został przegłosowany na podkomisji. Trafi do dalszych prac Sejmu.
Na środowym (20.11) posiedzeniu podkomisji ws. odpolitycznienia spółek skarbu państwa głosowano nad złożonym przez Polskę 2050 projektem ustawy. Za byli posłowie i posłanki nie tylko Polski 2050, ale również Lewicy i Konfederacji. Przeciwko: politycy z PO i PSL.
„To jest w interesie nas wszystkich, żeby wprowadzić przejrzystość do spółek skarbu państwa. Projekt odpolitycznienia jest niezwykle potrzebny i zgodny z oczekiwaniami społecznymi” – mówił wcześniej marszałek Sejmu i lider Polski 2050, Szymon Hołownia.
Teraz projekt trafi do dalszych prac w Sejmie.
„Dzisiejsze głosowanie nad projektem ustawy Polski 2050 o odpartyjnieniu spółek Skarbu Państwa to częściowy sukces. Projektowi wcześniej zostało wyrwane jego serce” – skomentował na X poseł Polski 2050 Rafał Komarewicz. „W czasie poprzednich obrad podkomisji z projektu został wykreślony jej najważniejszy zapis, mówiący o osobach niezależnych powoływanych do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa przez specjalny Komitet Dobrego Zarządzania. Jako stomatolog powiem, że będziemy musieli zrobić implanty. W toku dalszych prac musimy przekonywać naszych koalicjantów, że warto te rozwiązania wprowadzić” – dodał.
Partia Szymona Hołowni przedstawiła projekt opinii publicznej pod koniec lutego. Nieprzypadkowo wybrano tę datę — kilka tygodni wcześniej wokół partii powstał szum po tym, jak okazało się, że jeden z jej działaczy dostał pracę w radzie nadzorczej Enei.
Ustawa opiera się o następujące założenia:
Prace nad projektem przebiegały bardzo powoli, a koalicjanci Polski 2050 nie popierali jego założeń. W międzyczasie na jaw wyszedł szereg afer związanych z obsadzaniem polityków w radach nadzorczych i na wysokich stanowiskach w spółkach skarbu państwa. Jesienią Onet opisał sprawę Totalizatora Sportowego, gdzie pojawili się nowi dyrektorzy regionalni. Żaden z nich nie objął stanowiska w konkursie, za to większość z nich to działacze partyjni albo osoby blisko współpracujące z politykami – KO, PSL-u oraz Lewicy. Wirtualna Polska ujawniła z kolei, że we władzach „wojskowych” spółek Skarbu Państwa zasiadają politycy, działacze, a także byli posłowie związani z PSL, KO i Lewicą.
„The Washington Post” nieoficjalnie dowiedział się o ważnej decyzji prezydenta Joe Bidena, na którą Ukraina czekała od początku pełnoskalowej wojny.
„Prezydent Joe Biden zezwolił na rozmieszczenie na Ukrainie min przeciwpiechotnych, poinformowali dwaj amerykańscy urzędnicy. Krok ten wzmocni obronę Kijowa przed wojskami rosyjskimi, ale spotkał się z krytyką ze strony grup zajmujących się kontrolą zbrojeń” – podaje „The Washington Post”. Dziennikarze informują, że Ukraina na tę decyzję czeka od niemal trzech lat, od początku pełnoskalowej wojny. Tymczasem siły Kremla rozmieszczały przeciwpiechotne miny lądowe na liniach frontu, utrudniając postępy Ukrainy.
Zgoda USA na przekazanie Ukrainie min przeciwpiechotnych to jeden z najważniejszych kroków do wzmocnienia sił obronnych kraju. „Rosja atakuje ukraińskie linie na wschodzie falami wojsk, niezależnie od ponoszonych przez nich strat” – powiedział jeden z urzędników, zastrzegając anonimowość. „Ukraińcy ponoszą oczywiste straty, a więcej miast i miasteczek jest zagrożonych upadkiem. Te miny zostały wykonane, żeby temu zapobiec” – dodał, podkreślając, że ukraińscy decydenci zobowiązali się do nierozmieszczania min na gęsto zaludnionych obszarach. „Gdy zostaną użyte w połączeniu z inną amunicją, którą już dostarczamy Ukrainie, ich celem jest przyczynienie się do skuteczniejszej obrony” – powiedział urzędnik w rozmowie z „The Washington Post”.
Gazeta podkreśla, że administracja Bidena podejmuje takie decyzje, zanim do Białego Domu wprowadzi się Donald Trump, zapowiadający szybkie zakończenie wojny.
Decyzja spotkała się jednak z krytyką, a eksperci podkreślają, że takie miny zawsze stanowią zagrożenie dla cywilów. „To szokujący i druzgocący rozwój wydarzeń” – powiedziała Mary Wareham, zastępca dyrektora wydziału kryzysów, konfliktów i broni w Human Rights Watch, organizacji działającej na rzecz praw człowieka. Podkreśliła, że miny wymagają skomplikowanych działań oczyszczających i nie zawsze udaje się je skutecznie dezaktywować. Pojawiają się głosy, że Ukraina jest sygnatariuszem traktatu o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych, a więc Stany Zjednoczone nie powinny dostarczać tam takiego sprzętu.
Decyzja o dostarczeniu min przeciwpiechotnych została podjęta w tym samym momencie, kiedy administracja Bidena pozwoliła Ukrainie na użycie dostarczonej przez USA broni do uderzenia głęboko na terytorium Rosji. Podobną zgodę wydały Francja i Wielka Brytania. Pozwoliły Ukrainie uderzyć w głąb terytorium Rosji za pomocą rakiet SCALP i Storm Shadow — podało „Le Figaro”.
Ukraina wykonała pierwsze uderzenia przy użyciu rakiet ATACMS. Ich zasięg wynosi do 306 km.
19 listopada te informacje potwierdził rosyjski MON: Siły Zbrojne Ukrainy zaatakowały terytorium obwodu briańskiego rakietami ATACMS, z czego 5 zostało zestrzelonych przez systemy Pantsir i S-400, a kolejny 1 został uszkodzony. Pociski spadły na teren techniczny obiektu wojskowego, wybuchł pożar, który ugaszono, „nie było ofiar ani zniszczeń”.
Dziś, 20 listopada, ambasada USA w Kijowie otrzymała informacje o „potencjalnym znaczącym ataku lotniczym”. W związku z tym placówka dyplomatyczna będzie zamknięta, a personelowi polecono schronienie się. Amerykański Departament Stanu zaapelował też do obywateli USA przebywających w Ukrainie, aby natychmiast udali się do schronów w razie ogłoszenia alarmu przeciwlotniczego i śledzili lokalne media.