Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Premier wygłosił krótkie przemówienie przed posiedzeniem rządu. Nawiązał do wydarzeń w PKW i zapowiedział, że nadchodzące 12 miesięcy będzie „czasem przełomu”
Premier Donald Tusk wygłosił krótkie przemówienie przed posiedzeniem Rady Ministrów 31 grudnia 2024 roku.
Nawiązał do wczorajszej uchwały Państwowej Komisji Wyborczej o zgodzie na wypłatę PiS zaległej dotacji i subwencji. Przypomnijmy: decyzja ta zapadła w wyniku orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, której legalność podważyły międzynarodowe trybunały. Uchwała PKW to wyraz podporządkowania się decyzji tej Izby. Dokument zostawia zarazem furtkę do interpretacji, że decyzji nie wydał prawidłowo obsadzony sąd.
„Ostatnie godziny roku 2024 pokazały jak w soczewce, z jak wielkim problemem Polska się zmaga po latach bałaganu prawnego” – skomentował Tusk. Wczoraj na portalu X napisał krótko: „»Pieniędzy nie ma i nie będzie«. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW”.
W przemówieniu, skierowanym do ministrów i ministr, Tusk zaznaczył, że 2025 rok może przynieść przełom w temacie praworządności.
„Przez pierwsze pół roku będziemy dźwigać na swoich barkach odpowiedzialność za Europę [Polska zaczyna jutro prezydencję w Radzie UE – red.]. Będziemy ciągle jeszcze, przynajmniej do lipca, tkwili w tym systemie prawa i bezprawia jednocześnie, ale damy sobie z tym radę. I wiem, że wasze zadanie było wyjątkowo trudne. I nadal będzie jeszcze przez wiele miesięcy bardzo dużym wyzwaniem. Patrzę na ministra finansów, on jest kolejnym przykładem tego, ile trzeba odporności i pewności moralnych racji, aby dobrze prowadzić polskie sprawy” – mówił Tusk.
To minister finansów Andrzej Domański jest osobą, na której spoczywa (przynajmniej formalnie) decyzja, czy zastosować się do uchwały PKW i wypłacić PiS zaległe miliony.
Zamieszanie wokół sprawozdania finansowego komitatu wyborczego PiS to jaskrawy przykład kryzysu rządów prawa w Polsce, do którego doprowadziły „reformy” PiS.
Upolitycznienie procedury wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa oraz zmiany w strukturze SN spowodowały, że decyzje kluczowe dla funkcjonowania państwa są w gestii organów, których legalność podważyły zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka jak i Trybunał Sprawiedliwości UE. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest takim właśnie organem – nie-sądem, w którym zasiadają wyłącznie osoby powołane przy udziale upolitycznionej KRS.
Problem w tym, że to do tej Izby należy orzekanie o ważności wyborów. Jej decyzji (pozytywnych) dotyczących ostatnich wyborów parlamentarnych, europejskich i samorządowych nikt nie podważał. Ale pojawiła się obawa, że jeżeli PKW zignoruje orzeczenie tej Izby dotyczące sprawozdania PiS, na neo-sędziów wywierane będą polityczne naciski, by zakwestionowała wynik przyszłorocznych wyborów prezydenckich. A jeśli zgodnie z oczekiwaniami do drugiej tury wejdą Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, wynik może być wyrównany.
Wczorajsza uchwała PKW – zresztą również instytucji upolitycznionej za rządów PiS – wskazuje na niemożność zignorowania orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Część członków Komisji podkreśla, że nie do nich należy decydowanie o legalności tej Izby. Teraz o ew. wypłatach dla PiS zadecyduje rząd, a konkretnie minister Domański.
„To, co odziedziczyliśmy, każde nam podejmować decyzje trudne. I one mają więcej wspólnego ze sprzątaniem i remontem niż budową nowego domu. Ale chciałem – i mówię to z pełnym przekonaniem – powiedzieć, że rok 2025 będzie rokiem pozytywnego przełomu” – mówił dziś Tusk.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował, że z 600 podejrzanych spraw prokuratorskich z lat 2016-2023 w co najmniej dwustu przypadkach udało się wykazać polityczną motywację śledczych. Bodnar ma przedstawić szczegóły raportu 8 stycznia.
31 grudnia 2024 r. minister sprawiedliwości napisał na portalu X:
"Otrzymałem dziś pierwszy, liczący blisko 200 stron, szczegółowy raport przygotowany przez zespół prokuratorów w Prokuraturze Krajowej prowadzący analizę postępowań z lat 2016-2023, w stosunku do których wystąpiło podejrzenie politycznego wpływu na ich przebieg i podejmowane decyzje.
Tego rodzaju podejrzenie dotyczy ponad 600 postępowań prowadzonych w całej Polsce. Pierwszy raport opisuje 200 z nich. Zespół prokuratorski nadal analizuje i bada pozostałe 400.
Już po wstępnym zapoznaniu się z ustaleniami prokuratorów widać, że w badanym okresie prokuraturę toczyła systemowa choroba.
Wiele spraw było prowadzonych nierzetelnie i wymaga podjęcia nowych decyzji przez niezależnych prokuratorów.
Raport będzie też podstawą odpowiedzialności dyscyplinarnej, a w części przypadków także karnej,
wobec prokuratorów, którzy sprzeniewierzyli się rocie przysięgi, podejmując decyzje niezgodnie z zebranym materiałem dowodowym, realizując za to polityczne polecenia lub oczekiwania".
Adam Bodnar zapowiadał, że raport o prokuratorskich śledztwach mających cechy szykan i politycznego nacisku na obywateli będzie gotowy do końca grudnia 2024. Jako RPO i potem, po zakończeniu kadencji, Bodnar powtarzał, że taki typ nacisku państwa na obywateli, jaki miał miejsce w czasach PiS, nie może pozostać bez reakcji.
Część z tych spraw opisywaliśmy w OKO.press. Postawiliśmy tezę, że proceder, w którym państwo PiS wykorzystuje policję, prokuraturę, podległe sobie media, Sanepid i farmy trolli w internecie, ma cechy zorganizowanego procederu. Jego celem było wywarcie efektu mrożącego — zniechęcenie obywateli protestujących przeciwko różnym posunięciom władzy do publicznego zabierania głosu. Takie sprawy nazywa się na świecie SLAPP-ami (od Strategic Lawsuit Against Public Participation — postępowania sądowe przeciwko partycypacji publicznej).
Od czasu przejęcia władzy przez obecną koalicję część osób dotkniętych tym procederem domaga się rozliczeń. Adam Bodnar podkreślał jednak, że każda sprawa wymaga dokładnego sprawdzenia i analizy akt.
Raport, o którym poinformował, dotyczy spraw, które prowadziła prokuratura.
Jeszcze trudniejsza jest analiza postępowań wszczynanych przez policję. Wiadomo dziś, że policja używała Kodeksu wykroczeń do wypychania aktywistów ze sfery publicznej. Polegało to na masowym przekazywaniu do sądu spraw o drobne wykroczenie — np. uczestnicy antyrządowych zgromadzeń publicznych mieli sprawy o „blokowanie ruchu”, „umieszczanie ogłoszeń w miejscu do tego nieprzeznaczonym”, czy „używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym”. Jedna osoba mogła mieć takich spraw kilkanaście — kilkadziesiąt — sto kilkadziesiąt. W każdej groziła najwyżej kilkusetzłotowy mandat. Człowiek miał do wyboru zapłacić i więcej się nie wychylać albo walczyć o swoje przed sądem.
Nacisk na obywateli przyniósł jednak w Polsce nieoczekiwany skutek: atakowani obywatele organizowali się, środowisko prawnicze zaoferowało darmową pomoc prawną. Zdobyte w ten sposób umiejętności wspólnego działania i wspierania potrzebujących przydały się, gdy Putin 22 lutego 2022 r. zaatakował Ukrainę. W całej Polsce to właśnie wokół aktywnych, prześladowanych przez prokuraturę i policję obywateli, krystalizowała się sieć pomocy Ukrainie. Stworzyła się i zadziałała, zanim zareagowały centralne struktury państwa.
Informację o śmierci Piotra Pytlakowskiego przekazał dziś jego kolega, Cezary Łazarewicz
Cezary Łazarewicz w opublikowanym dziś wpisie pożegnalnym nazwał Piotra Pytlakowskiego „człowiekiem wielkiej uczciwości i wielkiego serca”. Informację o śmierci Pytlakowskiego potwierdzili także w rozmowie z TVN24 członkowie rodziny zmarłego. Dziennikarz śledczy tygodnika „Polityka” oraz pisarz miał 73 lata.
Pytlakowski był związany z „Polityką” od 1997 roku, zajmował się tematyką kryminalną. W 1999 roku zdobył nagrodę Grand Press za dziennikarstwo śledcze. Na stronie „Polityki” opublikowano dziś pożegnanie Pytlakowskiego: „Dla nas znacznie więcej niż kolega po fachu: Mistrz. Niezawodny, wieloletni kumpel. Prawdziwy Przyjaciel”.
„Piotr Pytlakowski odszedł nad ranem 31 grudnia. Spokojnie, przy najbliższych. Chorował, ale do końca pozostawał aktywny, niedawno wydał kolejną książkę (»Strefa niepamięci«). 17 grudnia organizowaliśmy w „Polityce” benefis na Jego cześć, był nim bardzo poruszony. Piotr pozostanie w naszych sercach. Pozostanie również w książkach i tekstach – reporterskiego fachu uczyliśmy się od Niego” – czytamy w pożegnaniu „Polityki”.
Pytlakowski publikował też w „Nowej Wsi”, „Przeglądzie Tygodniowym”, „Gazecie Wyborczej”, „Życiu Warszawy” i „Życiu”. Był także autorem książek. W 2024 roku otrzymał Nagrodę im. Jana Długosza za „Strefę niepamięci”.
Redakcja OKO.press żegna kolegę, którego bardzo ceniliśmy.
Informację o rezygnacji Andrzeja Wyrobca opublikowano dziś na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
„Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Andrzej Wyrobiec złożył rezygnację ze stanowiska na ręce premiera Donalda Tuska. Nadzór nad departamentami, które koordynował, przejmie ministra Hanna Wróblewska” – czytamy w opublikowanym 31 grudnia 2024 komunikacie na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
O tym, że rezygnacja Wyrobca jest prawdopodobna, pisał w maju „Dziennik Gazeta Prawna”. Dziennikarze informowali, że Wyrobiec może przenieść się do krakowskiego ratusza, gdzie szefem jest nowy prezydent Aleksander Miszalski. W czerwcu wiceminister wyznał „DGP”, że „jego serce jest w Krakowie, w teatrze”.
Andrzej Wyrobiec odpowiadał w Ministerstwie Kultury za politykę medialną, w tym za zmiany w mediach publicznych. Na pytania „DGP” o styl, w jakim doszło do przejęcia TVP, Polskiego Radia i PAP, Wyrobiec odpowiedział, że „nie jesteśmy [nowe władze – red.] grzecznymi chłopcami”. Zaznaczył przy tym, że „przejęcie” to złe słowo.
„Zmieniliśmy władzę w spółkach publicznych zgodnie z prawem, co ostatecznie potwierdził sąd. Dziś sytuacja w mediach jest jednak nadal trudna właśnie ze względu na finanse” – mówił w wywiadzie dla „DGP”.
W OKO.press o Andrzeju Wyrobcu pisaliśmy ostatnio w kontekście jego roli w konflikcie między MKiDN a odwołaną ze stanowiska szefowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Karoliną Rozwód.
Wyrobiec od lat związany jest z Platformą Obywatelską, pełnił też funkcję skarbnika i sekretarza generalnego PO. Wcześniej był członkiem Kongresu Liberalno-Demokratycznego oraz Unii Wolności. W 2010 roku został pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego, zaś w latach 2014-2015 podsekretarzem stanu w MKiDN.
Od 2018 do 2019 roku Wyrobiec był pełnomocnikiem dyrektora Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, a w 2020 roku objął stanowisko dyrektora Teatru Bagatela w Krakowie. W grudniu 2023 roku został ponownie powołany na stanowisko wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Prof. Ryszard Balicki z PKW w TVN24 tłumaczył swoją wczorajszą decyzję o wstrzymaniu się od głosu w sprawie sprawozdania finansowego PiS
Prof. Ryszard Balicki, członek Państwowej Komisji Wyborczej, wystąpił 31 grudnia rano w TVN24 w „Rozmowie Piaseckiego”. Pytany był m.in. o konsekwencje wczorajszej uchwały PKW dotyczącej sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. PKW ostatecznie, głosami 4:3 przyjęła sprawozdanie po tym, jak jej wcześniejszą decyzję o odrzuceniu zakwestionowała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Balicki był jednym z dwóch członków PKW, którzy wczoraj wstrzymali się od głosu w tej sprawie. Decyzja o wypłacie PiS zaległych środków z dotacji i subwencji spoczywa teraz na ministrze finansów Andrzeju Domańskim. To on zleca przelewy.
„Paradoksalnie politycy w tym momencie mogą trochę więcej, bo nie mają takich ram ograniczających aktywność, jak organ administracji specjalnej, jakim jest PKW. Na miejscu ministra finansów nie spieszyłbym się z wypłacaniem tych pieniędzy” – powiedział Balicki.
„To jest decyzja ministra finansów, a nie moja i nie samej Państwowej Komisji Wyborczej. Gdybym był na miejscu pana ministra finansów, pewnie bym tych pieniędzy nie wypłacił, ale to nie jest moja decyzja” – zaznaczył.
Wczorajsza decyzja o przyjęciu sprawozdania, to zwrot o 180 stopni wobec decyzji sprzed dwóch tygodni.
16 grudnia PKW głosami 5:4 zarządziła odroczenie decyzji o wypłacie pieniędzy do momentu, aż wypowie się na ten temat legalna izba Sądu Najwyższego. Przypomnijmy: w powołanej za PiS Izbie Kontroli Nadzwyczajnej SN zasiadają wyłącznie neo-sędziowie. Międzynarodowe trybunały uznały, że nie została ona prawidłowo utworzona, więc po prostu nie jest sądem. Problem w tym, że Izba ta pełni kluczową rolę w procesie wyborczym, m.in. orzeka o ważności (lub nieważności) wyborów.
PiS zaskarżył do SN decyzję PKW z sierpnia 2024, kiedy to Komisja zdecydowała o odrzuceniu sprawozdania komitetu wyborczego PiS ze względu na wykazane nieprawidłowości. Chodziło o finansowanie kampanii z budżetu państwa, poza środkami komitetu wyborczego.
„Jestem prawnikiem, który działa w ramach swojego rozumienia prawa i swojego poczucia sumienia – to są dla mnie granice postępowania. [Politycy PiS – red.] straszyli mnie od sierpnia, bo w sierpniu, kiedy przygotowaliśmy uchwałę o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS, usłyszałem, ile to lat spędzę w więzieniu za działalność na rzecz innych partii, a nie PiS-u. Ja nie działam na rzecz tej czy innej partii. Postępuję zgodnie z moim rozumieniem prawa” – powiedział dziś Balicki.
Sierpniowa decyzja PKW trafiła do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która 11 grudnia przyjęła skargę PiS. PKW ma obowiązek stosować się do decyzji SN, ale pojawiła się kwestia nielegalności tej konkretnej Izby. Dlatego 16 grudnia pięciu członków PKW (w tym Balicki) głosowało za odroczeniem decyzji do momentu, aż wypowie się legalny sąd. Balicki tłumaczył dziś, że ponowne głosowanie 30 grudnia narzucił przewodniczący PKW Sylwester Marciniak.
„Niestety pan przewodniczący nie dopuścił do głosowania ani wniosku o odroczenie, ani wniosku o zdjęcie tego punktu z porządku obrad. W związku z tym zostaliśmy postawieni w sytuacji, kiedy ta sprawa musiała być (zgodnie z wolą przewodniczącego) załatwiona na tym posiedzeniu. [...] To nie jest tak, że myśmy zmienili zdanie. Dalej uważamy, że ta sprawa powinna być rozpatrzona w sposób systemowy. Ale ta decyzja jest w rękach polityków, a nie Państwowej Komisji Wyborczej” – mówił gość TVN24.
Wstrzymanie się od głosu przez Ryszarda Balickiego i Macieja Skłodowskiego spowodowało, że ta część PKW, która chciała zastosować się do decyzji IKN SN zyskała liczbową przewagę 4:3. Przeciwko uznaniu orzeczenia tej izby głosowali pozostali trzej członkowie PKW wybrani za nowej władzy: Ryszard Kalisz, Maciej Kliś i Paweł Gieras.
Na skutek nowelizacji z 2018 roku PKW stała się w znacznym stopniu ciałem politycznym. Aż siedmiu z dziewięciu członków wybiera Sejm.