Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Nieformalny szczyt liderów UE, w trakcie którego szefowie państw członkowskich mieli dogadać się w sprawie listy kandydatów na najwyższe stanowiska w unijnych instytucjach, zakończył się bez porozumienia.
Ponad sześć godzin trwało w poniedziałek 17 czerwca nieformalne spotkanie przywódców państw unijnych, w trakcie którego liderzy mieli wybrać kandydatów na cztery najwyższe stanowiska w UE: szefa lub szefowej Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej oraz unijnej dyplomacji.
Pomimo wcześniejszych optymistycznych zapowiedzi, jakoby umowa była już niemal gotowa, a liderzy nie chcieli przeciągać negocjacji w czasie, wygląda na to, że szefowie państw nie zrezygnują przedwcześnie z ogromnej uwagi mediów, którą są otoczeni w związku z podejmowaniem tych kluczowych po wyborach decyzji.
O tym, że nie udało się jeszcze osiągnąć porozumienia, poinformował szef Rady Europejskiej Charles Michel.
„Właśnie zakończyliśmy nasze nieformalne spotkanie (...). To była dobra rozmowa, idziemy w dobrym kierunku, ale na tym etapie dziś nie ma jeszcze umowy” – powiedział Michel zgromadzonym w Brukseli dziennikarzom.
Podkreślił, że najważniejszą rolę w tym procesie odgrywają grupy polityczne, które muszą dogadać się między sobą.
„[Grupy polityczne — red.] złożyły swoje propozycje, teraz muszą wypracować porozumienie” – powiedział Michel.
Ta wypowiedź przewodniczącego Rady Europejskie sugeruje, że podczas dzisiejszego spotkania nie udało się wyjść poza pierwszy punkt negocjacji — dogadania wspólnego stanowiska między grupami politycznymi, które chcą zawiązać w nowym parlamencie koalicję.
Wybory europejskie wygrała Europejska Partia Ludowa (190 mandatów), która na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej zaproponowała dotychczasową szefową Ursulę von der Leyen. EPL chce także dla swojej grupy stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Tu też politycy EPL proponują reelekcję Roberty Metsoli z Malty.
Dwie grupy, które zostały przez EPL zaproszone do tworzenia koalicji, to grupa Socjalistów i Demokratów (136 mandatów) oraz liberałowie z Odnowić Europę (80 mandatów).
Socjaliści i Demokraci chcą obsadzić stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej — na tą posadę typowany jest były portugalski premier Antonio Costa, zaś grupa Odnowić Europę chcę obsadzić stanowisko szefa unijnej dyplomacji. Do tej roli typowana jest estońska premier Kaja Kallas.
Gdyby ta lista została zatwierdzona przez liderów UE, pierwszy raz w historii UE, aż trzy najwyższe funkcje byłyby sprawowane przez kobiety.
Nieoficjalnie wiadomo, że jednym z powodów, dla którego nie udało się jeszcze dogadać listy kandydatów, jest to, że Europejska Partia Ludowa dość niespodziewanie zaproponowała w trakcie negocjacji, by Socjaliści i Demokraci podzielili się kadencją szefa Rady Europejskiej, tzn. by jedną połówkę pięcioletniej kadencji sprawował polityk S&D, a drugą — polityk EPL.
Z ramienia Europejskiej Partii Ludowej negocjacje prowadził premier Donald Tusk i premier Grecji Kyriakos Mitsotakis. Socjalistów i Demokratów reprezentował kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz premier Hiszpanii Pedro Sánchez. Frakcję Odnowić Europę prezydent Francji Emmanuel Macron oraz już niebawem były premier Holandii Mark Rutte.
Ostateczną decyzję w sprawie czwórki kandydatów na kluczowe stanowiska UE poznamy zatem dopiero po oficjalnym szczycie UE 27 i 28 czerwca w Brukseli.
O tym jak przebiegały negocjacje, przeczytasz tutaj i tutaj. Więcej o procesie wyboru osób na kluczowe stanowiska w UE przeczytasz w poniższych tekstach:
Ponad milion dolarów ma zainwestować Jared Kushner, mąż Ivanki Trump, w budowę luksusowego kompleksu hotelowego w samym sercu delty ostatniej dzikiej rzeki Europy — albańskiej Wjosy. Inwestycja jest możliwa dzięki niedawnej zmianie prawa
Firma zięcia Donalda Trumpa – Affinity Partners – wybuduje luksusowy kompleks hotelowy szwajcarskiej marki Aman Resorts w samej delcie Wjosy, najdzikszej rzeki Europy, u wybrzeży Adriatyku.
Kompleks hoteli ma powstać w granicach morskiego parku narodowego Karaburun-Sazan na wyspie Sazan. O sprawie jako pierwszy napisał dziennik New York Times. Jared Kushner potwierdził te doniesienia na platformie X, gdzie „podekscytowany” podzielił się wizualizacjami projektu.
Albańskie organizacje ekologiczne protestują przeciwko inwestycji i podkreślają, że jej realizacja nie byłaby możliwa, gdyby nie kontrowersyjna zmiana w prawie o terenach chronionych, którą albański parlament przyjął — pomimo protestów – w lutym 2024 roku.
Inwestycja Kushnera w parku Karaburun-Sazan to niejedyny projekt deweloperski planowany na terenie parku narodowego dzięki zmianie prawa o ochronie przyrody. Podobne inwestycje są planowane w parku narodowym Divjakë-Karavasta, także na wybrzeżu Adriatyku.
Każda grupa polityczna, która ma współtworzyć nową koalicję współdecydującą o sprawach UE, wystawiła dwóch negocjatorów odpowiedzialnych za powodzenie poniedziałkowych rozmów w sprawie obsady najwyższych stanowisk w UE.
Odpowiedzialność za powodzenie nieformalnego szczytu UE, którego celem jest wybór osób, które zdobędą nominację na kluczowe stanowiska w UE — szefa / szefowej Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, unijnej dyplomacji oraz osoby przewodniczącej Radzie Europejskiej — spoczywa w sumie na sześciu liderach.
Europejską Partię Ludową podczas poniedziałkowych negocjacji reprezentuje premier Donald Tusk oraz premier Grecji Kyriakos Mitsotakis (na zdjęciu powyżej).
Z ramienia Socjalistów i Demokratów za negocjacje odpowiedzialny jest kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz premier Hiszpanii Pedro Sánchez.
Frakcję Odnowić Europę reprezentuje prezydent Francji Emmanuel Macron oraz już niebawem były premier Holandii Mark Rutte.
Tusk, Mitsotakis, Scholz i Sánchez spotkali się sam na sam tuż przed rozpoczęciem szczytu, co nieco opóźniło rozpoczęcie wspólnego spotkania liderów. Później dołączyli do nich negocjatorzy z Odnowić Europę.
Najważniejsze rozmowy w pełnym gronie mają się toczyć podczas kolacji, która zaczęła się po 21.
Austriacka ministra środowiska Leonore Gewessler poparła wejście w życie prawa o odbudowie zasobów przyrodniczych (ang. Nature Restoration Law) wbrew stanowisku swojego rządu. Kanclerz Karl Nehammer zapowiada wobec niej konsekwencje.
“Wszyscy byliśmy świadkami tego, jak ministra Republiki łamie prawo. Zagłosowała w sposób, w jaki nie powinna była głosować. Tym samym złamała konstytucję" – w ten sposób kanclerz Austrii Karl Nehammer skomentował decyzję Leonore Gewessler, austriackiej ministry środowiska, która w poniedziałek 17 czerwca, wbrew stanowiska austriackiego rządu, poparła wejście w życie dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych.
To dzięki jej głosowi możliwe było przegłosowanie wejścia w życie tej kluczowej części Europejskiego Zielonego Ładu. Teraz mogą ją czekać poważne konsekwencje: Nehammer zapowiedział, że zostanie pociągnięta do odpowiedzialności za „nadużycie urzędu”.
Leonore Gewessler jest polityczką austriackich Zielonych. Resortem środowiska kierowała jeszcze w drugim rządzie Sebastiana Kurza. Pozostała na stanowisku także w trakcie zmian na stanowisku kanclerza — w październiku 2021, gdy nowym kanclerzem został Alexander Schallenberg oraz w grudniu 2021, gdy na czele gabinetu stanął Karl Nehammer.
Zieloni są członkami rządu koalicyjnego centroprawicowej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP, EPL).
Nehammer zapowiedział, że będzie chciał podważyć wynik poniedziałkowego głosowania na forum Rady UE ds. środowiska, ponieważ jego zdaniem, „ostateczna decyzja została podjęta ze złamaniem prawa”.
Służby prasowe Rady UE poinformowały jednak od razu po głosowaniu, że wynik głosowania jest wiążący — decyzja należy bowiem do ministrów środowiska państw członkowskich.
Zapytany o tę kwestię w Brukseli, tuż przed rozpoczęciem nieformalnego szczytu UE, kanclerz Niemiec podkreślił też, że dzisiejsza sytuacja podważa jego zaufanie do koalicjanta.
„Dla mnie jako kanclerza, który stoi na czele koalicji, to bardzo poważne nadużycie zaufania” – powiedział. Dodał jednak, że ponieważ wybory parlamentarne w Austrii odbędą się już za trzy miesiące, nie będzie zrywał koalicji.
W marcu 2024, przy pierwszej próbie przegłosowania dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych, w podobnej sytuacji znalazła się Paulina Henig-Kloska, polska ministra środowiska i klimatu z Polski 2050 – Trzeciej Drogi. Henig-Kloska – podobnie jak Leonore Gewessler – stała na stanowisku, że jej kraj powinien zagłosować za dyrektywą NRL. Jednak, wobec kategorycznego sprzeciwu premiera Donalda Tuska, Henig-Kloska zagłosowała przeciw.
Ze względu na to, że nie było szans na poparcie dyrektywy, urzędująca wówczas (i obecnie) prezydencja belgijska zdecydowała o przełożeniu głosowania na okres po wyborach.
Ostatecznie dopiero dziś, 17 czerwca, prawo o odbudowie zasobów przyrodniczych zostało przyjęte głosami 20 państw członkowskich przy sprzeciwie Włoch, Węgier, Holandii, Szwecji, Finlandii i Polski, oraz głosu wstrzymującego się Belgii. Rozporządzenie zakłada systemowe przywrócenie zdegradowanych ekosystemów kluczowych dla utrzymania bioróżnorodności oraz produkcji żywności.
Trwają negocjacje unijnych liderów w sprawie obsady najwyższych stanowisk w UE. Jak donosi portal Politico, Europejska Partia Ludowa niespodziewanie zaproponowała, by Socjaliści i Demokraci podzielili się stanowiskiem, który miało być obsadzone przez ich kandydata
Jednak nie mogło obyć się bez zaskoczeń podczas poniedziałkowego nieformalnego szczytu europejskich przywódców w Brukseli. Podczas wieczornego spotkania liderzy państw członkowskich usiłują dogadać listę kandydatów na najwyższe stanowiska w UE.
Do obsadzenia są stanowiska:
Jak wynikało z wcześniejszych ustaleń, Europejska Partia Ludowa, której jednym z dwóch głównych negocjatorów jest premier Donald Tusk, miała zaproponować osoby na dwa stanowiska: osoby przewodniczącej Komisji Europejskiej oraz osoby przewodniczącej Parlamentowi Europejskiemu. Socjalistom i Demokratom miało przypaść stanowisko szefa Rady Europejskiej, a liberałom z Odnowić Europę stanowisko szefa unijnej dyplomacji.
Tymczasem podczas poniedziałkowych obrad, EPL zaproponowała, by pięcioletnią kadencję szefa Rady Europejskiej, która jest podzielona na dwie części po 2,5 roku, Socjaliści i Demokraci sprawowali na przemian z Europejską Partią Ludową.
Taki pomysł miał zgłosić chorwacki premier Andrej Plenković podczas szczytu EPL, który odbył się w południe.
Taka propozycja to efekt mocnej pozycji EPL, która po pierwsze wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego, a po drugie w kluczowych krajach, pobiła Socjalistów i Demokratów. Tak się stało m.in. w Niemczech i Hiszpanii, gdzie centroprawica miażdżącą przewagą wygrała z rządzącymi w tych krajach partiami z S&D.
Ta sytuacja przekłada się na słabą pozycję negocjacyjną Socjalistów i Demokratów wobec EPL
Na podobnie słabej pozycji wobec liderów EPL są też liderzy z frakcji Odnowić Europę, w tym prezydent Francji Emmanuel Macron, którego partia przegrała ze skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym (30 proc. poparcia dla ZN do 15 proc. dla Odrodzenia). To m.in. dlatego prezydent Francji zgodzi się na nominację dla dotychczasowej szefowej KE Ursuli von der Leyen, która jest kandydatką Europejskiej Partii Ludowej.
Macron, który jeszcze w 2019 roku ustawił się w roli „kingmakera” w procesie obsadzania topowych stanowisk w UE, po wyborczej porażce miał nieco spuścić z tonu i nie forsować alternatywnego kandydata.