Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Jesteśmy zjednoczeni, silni i gotowi na odpowiedź. Każdy kraj UE będzie chroniony” – powiedział europoseł Andrzej Halicki, szef polskiej delegacji PO w Parlamencie Europejskim. Europosłowie chcą uspokajać opinię publiczną, ale tempo dozbrajania Europy pozostawia wiele do życzenia
Rosyjski atak dronowy na Polskę zdominował trwające właśnie obrady plenarne Parlamentu Europejskiego. O solidarności z Polską zapewniła podczas porannego przemówienia o stanie Unii Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
„Europa wyraża pełną solidarność z Polską” – powiedziała von der Leyen. „Europa będzie bronić każdego centymetra kwadratowego swego terytorium” – podkreśliła.
Na wnioski polskiej delegacji PO oraz PiS w czwartek 11 września rano odbędzie się debata plenarna na temat sytuacji w Polsce i bezpieczeństwa Europy w związku z rosyjską prowokacją.
Europosłowie PO i PiS, choć zadeklarowali złożenie osobnych wniosków, chcą w ten sposób wykazać się zdolnością do współpracy i zawieszenia podziałów w sytuacji poważnego zagrożenia.
„[Działanie Rosji – red.] to jest test, oczywiście, że to jest test. Około 20 dronów wleciało w polską przestrzeń powietrzną – tu nie można mówić o przypadku, to nie zbieg okoliczności, to celowe działanie. To wyraźny sygnał eskalacji. Sytuacja jest bardzo poważna, zwłaszcza, że na Białorusi zaraz zaczną się białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe Zapad” – powiedział szef polskiej delegacji PO do PE Andrzej Halicki.
„Dzisiejsza noc pokazała, że bezpieczeństwo Europy nie jest żadną abstrakcją. Rosyjskie drony lądowały nie tylko we wschodniej Polsce, ale również w centralnej. To pokazuje ogromną skalę rosyjskiej prowokacji” – powiedział Dariusz Joński. Podziękował za wyrazy solidarności, które popłynęły w stronę Polski ze strony europosłów Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, czy EPL.
„Europa jest silna, Europa jest solidarna i bardzo dobrze. I, jak powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej, będziemy bronić każdego centymetra ziemi Unii Europejskiej” – dodał Joński.
Magdalena Adamowicz podkreśliła, że ma nadzieję, że od dziś już nie będzie wątpliwości i że „każdy, kto nazywa Zachód wrogiem Polski, albo podsyca nienawiść do Ukrainy”, zostanie uznany za „głupca i zdrajcę”.
Europosłowie PiS oczekują, że jutrzejsza (11 września) debata zakończy się nie tylko „słowami solidarności”, ale „pójdą za nią czyny – także o charakterze finansowym” – powiedział Patryk Jaki, europoseł PiS i współprzewodniczący zrzeszającej partie narodowo-konserwatywne frakcji parlamentarnej EKR.
W środę nad ranem polską przestrzeń powietrzną naruszyło około 20 rosyjskich bezzałogowców. Większość z nich spadła lub wylądowała stosunkowo niedaleko wschodniej granicy, w lubelskim. Ale część przeleciała nawet kilkaset kilometrów i spadła w centralnej Polsce, np. w Oleśnie pod Elblągiem, gdzie drona w polu znalazł rolnik, albo w Mniszkowie koło Opoczna w łódzkim.
Na godzinę 15 polskie służby potwierdziły, że szczątki dronów znaleziono już w dziesięciu miejscowościach: Czosnówka, Cześniki, Krzywowierzba-Kolonia, Mniszków, Oleśno, Wielki Łan, Wohyń, Wyhalew, Wyryki, Zabłocie-Kolonia. W Wyrykach dron zniszczył niemal w całości dach domu, na szczęście nikt nie ucierpiał.
Szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała w trakcie orędzia o stanie Unii, że UE podejmie działania na rzecz szybkiego wzmocnienia ochrony przeciwdronowej. Solidarność z Polską wyraziła też przewodnicząca PE, Roberta Metsola.
Europosłowie PO skupili się w środę na uspokajaniu opinii publicznej w Polsce. Przekonują, że UE podejmuje wiele działań, dzięki którym europejska obronność jest wzmacniania. Jako przykłady wymieniają program SAFE, czyli 150 mld euro dostępne dla państw członkowskich w formie pożyczek na finansowanie wspólnych inwestycji obronnych i zwiększanie produkcji obronnej. Albo że pracują nad kolejnym programem dot. mobilności wojskowej. Chodzi o inwestycje w infrastrukturę podwójnego zastosowania.
Problem jest jednak taki, że program SAFE dopiero rusza, choć jak na standardy UE i tak był procedowany nadzwyczaj szybko; do listopada trwa składanie wniosków o wypłaty. Program mobilności wojskowej jest w fazie prac legislacyjnych. Poza tym w ostatnim czasie Unia Europejska wytworzyła kilka istotnych dokumentów strategicznych – plan rozwoju przemysłu zbrojeniowego (EDIP), z którym związane są pieniądze na inwestycje, czy białą księgę obronności. Ale to wszystko dopiero plany. Dość wspomnieć, że opracowywana przez komisarza ds. obronności Andriusa Kubiliusa europejska strategia gotowości obronnej zakłada osiągnięcie jej do... 2030 roku.
Europejskie młyny mielą powoli, a Rosja nie czeka na to, jak Europa się uzbroi.
O tym, że dozbrajanie Europy idzie bardzo wolno, w czerwcu 2025 alarmowały dwa ważne think tanki: Bruegel oraz Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii. Badacze ocenili, że aby dogonić tempo zwiększania produkcji zbrojeniowej przez Rosję, kraje UE i Wielka Brytania musiałaby w szybkim czasie zwiększyć swoją produkcję zbrojeniową pięciokrotnie. „Europa pozostaje zatem bardzo podatna na zagrożenia i zależna od Stanów Zjednoczonych” – stwierdzono w raporcie, o którym pisał portal Euractiv.
Przeczytaj także:
W nocy na 10 września Federacja Rosyjska przeprowadziła kolejny zmasowany atak na terytorium Ukrainy. Wystrzeliła 43 rakiety oraz ponad 400 dronów uderzeniowych. Co najmniej osiem naruszyło polską przestrzeń powietrzną
Według Sił Powietrznych Ukrainy z 458 celów udało się zestrzelić lub zneutralizować 413, w tym 27 (z 43) rakiet. Odnotowano trafienia 16 rakiet i 21 uderzeniowych bezzałogowych statków powietrznych w 17 lokalizacjach.
Pod atakiem – według prezydenta Ukrainy – znalazły się 15 obwodów m.in. żytomierski, chmielnicki i winnicki obwody.
Witalij Buneczko, szef żytomierskiej administracji wojskowej poinformował, że wskutek ostrzału uszkodzono kilka przedsiębiorstw cywilnych i domów prywatnych. Trwa likwidacja skutków. Jedna osoba zginęła, jedna została ranna.
W obwodzie chmielnickim Rosjanie zniszczyli fabrykę odzieżową, została uszkodzona stacja benzynowa, środki transportu, wybito szyby w okolicznych budynkach. Trzy osoby odniosły obrażenia.
W obwodzie winnickim pod ostrzałem rakiet skrzydłowych i szahedów znalazły się obiekty cywilnej infrastruktury przemysłowej. Uszkodzono ok. 30 domów mieszkalnych. Jedna osoba została ranna i trafiła do szpitala.
Na Czerkaszczyźnie również są zniszczenia infrastruktury cywilnej – fala wybuchowa częściowo zniszczyła oborę, zginęły dwie krowy. Pożar został ugaszony. Uszkodzono również okna i dachy w kilku domach, została uszkodzona też linia energetyczna.
„Co najmniej osiem wrogich bezzałogowych statków powietrznych przekroczyło granicę państwową Ukrainy w kierunku Rzeczypospolitej Polskiej” – podają również ukraińskie Siły Powietrzne.
Ukraińskie kanały informacyjne na Telegramie komunikowały o tym, że Shahedy wleciały na terytorium Polski oraz o tym, że Polska poderwała myśliwce około północy. Potem, o 00:37 zaczęły się pojawiać informacje o konkretnych kierunkach Shahedów: „Shahedy na Lublin i Przemyśl. Na terenie Polski pracuje Obrona przeciwlotnicza”. I dalej: „13 Shahedów trzyma kurs na Warszawę”. (Wydaje się, że informacja o tym, że pracuje obrona przeciwlotnicza pojawiło się po raz pierwszy, wcześniej komunikaty ograniczały się do tego, że Polska poderwała myśliwce w związku z kolejnym atakiem na Ukrainę).
Potem znowu kilka komunikatów dotyczyło ukraińskich miast, m.in. Lwowa. W nocy w ukraińskiej przestrzeni internetowej już rezonowała informacja o dronach w Polsce. Tymczasem w polskich mediach nie było o tym żadnych informacji. Ukraińcy byli poinformowani o tym, że jest zagrożenie możliwego ataku jeszcze po 22. (polskiego czasu) i mogli się przygotować – np. zejść do schronów.
Przeczytaj także:
„Moskwa zawsze testuje granice możliwości i jeśli nie spotyka się z silną reakcją, pozostaje na nowym poziomie eskalacji. Dzisiaj nastąpił kolejny krok eskalacji – rosyjsko-irańskie „szahedy” działały w przestrzeni powietrznej Polski, w przestrzeni powietrznej NATO. Nie był to jeden „szahed”, którego można by nazwać przypadkiem, ale co najmniej 8 dronów uderzeniowych, które były skierowane w stronę Polski” – napisał w mediach społecznościowych Wołodymyr Zełenski.
„To bardzo niebezpieczny precedens dla Europy. Dalsze kroki zależą całkowicie od skoordynowanych i zdecydowanych działań w odpowiedzi. Rosjanie muszą odczuć konsekwencje. Rosja musi zrozumieć, że wojny nie można rozszerzać i trzeba ją zakończyć. Ukraińska głowa państwa dodała, że zbyt długo trwa wprowadzenie kolejnych – mocniejszych – sankcji.
„Odłożenie ograniczeń wobec Rosji i jej wspólników oznacza jedynie zwiększenie brutalności uderzeń” – utrzymuje Zełenski.
„Potrzeba wystarczającej ilości broni, aby powstrzymać Rosję. Potrzebna jest silna odpowiedź, a może to być tylko wspólna odpowiedź wszystkich partnerów: Ukrainy, Polski, wszystkich Europejczyków, Stanów Zjednoczonych”.
„Ukraina jest gotowa przekazać Polsce dostępne dane dotyczące tego rosyjskiego ataku. Ukraina jest gotowa pomóc Polsce w stworzeniu odpowiedniego systemu ostrzegania i ochrony przed takimi rosyjskimi wyzwaniami. Oczywiste jest, że rosyjska agresja stanowi zagrożenie dla każdego niezależnego narodu w naszym regionie. W związku z tym tylko wspólne i skoordynowane działania mogą zagwarantować niezawodne bezpieczeństwo” – dodał ukraiński prezydent w następnym poście.
„Ważnym precedensem jest jednoczesne użycie lotnictwa bojowego kilku krajów europejskich w celu zestrzelenia rosyjskich środków rażenia i ochrony życia ludzkiego. Ukraina od dawna proponuje partnerom stworzenie wspólnego systemu obrony przeciwlotniczej i zapewnienie gwarantowanego zestrzelenia „szahidów”, innych dronów i rakiet dzięki połączonym siłom naszego lotnictwa bojowego i obrony przeciwlotniczej. Razem Europejczycy są zawsze silniejsi. Rosja musi poczuć, że odpowiedzią na ten eskalacyjny krok, a tym bardziej na próbę poniżenia jednego z kluczowych krajów europejskich, będzie jasna i zdecydowana reakcja wszystkich partnerów”.
Przeczytaj także:
„Europa będzie bronić każdego centymetra kwadratowego swego terytorium” – powiedziała przewodnicząca KE w orędziu o stanie Unii, uznając rosyjski nalot dronowy na Polskę za „lekkomyślny”. Zaapelowała w PE o jedność.
Ursula von der Leyen z piętnastominutowym opóźnieniem zaczęła swoje przemówienie o stanie Unii Europejskiej w Parlamencie Europejskim w środę 10 września. W ostatniej chwili dokonywała w nim poprawek, by uwzględnić rosyjski nalot dronowy na Polskę. W środę rano polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez około 20 rosyjskich dronów, których część prawdopodobne nadleciała z terytorium Białorusi. Niektóre z nich przeleciały nawet kilkaset kilometrów w głąb kraju. Drony zostały zestrzelone.
„Europa jest w stanie walki. Walki o kontynent, który chce żyć w pokoju. O wolną i niezależną Europę. O nasze wartości i demokracje, o naszą niezależność i sposób życia (…) To walka o naszą przyszłość” – zaczęła swoje przemówienie przewodnicząca KE.
Von der Leyen podkreśliła, że choć UE to projekt pokojowy, to wydarzenia na arenie międzynarodowej – brutalna, rosyjska wojna w Ukrainie, wojna w Gazie, powodują, że „nie możemy czekać aż sztorm przejdzie”.
„Dzisiejsza rzeczywistość jest bezlitosna (...) Właśnie teraz wytyczane są linie frontu w walce o nowy porządek świata oparty na sile. Więc tak, Europa musi walczyć. O swoje miejsce w świecie, w którym wiele mocarstw jest albo ambiwalentnych, albo otwarcie wrogich wobec nas wrogich. Świecie imperialnych ambicji i imperialnych wojen. Świecie, w którym zależności są bezlitośnie wykorzystywane. I właśnie dlatego czas na nową Europę” – powiedziała szefowa KE.
Rosyjski nalot dronowy na Polskę szefowa KE uznała ze „lekkomyślny i bezprecedensowy”.
„Wojna w Ukrainie musi się zakończyć trwałym i sprawiedliwym pokojem, bo wolność Ukrainy to wolność Europy (…) Będziemy wspierać wszelkie wysiłki dyplomatyczne na rzecz zakończenia tej wojny, choć widzimy co Rosja rozumie pod pojęciem dyplomacji (…) Właśnie dzisiaj byliśmy świadkami lekkomyślnego i bezprecedensowego naruszenia przestrzeni powietrznej Polski i Europy przez ponad 10 rosyjskich dronów typu Shahed. Europa wyraża pełną solidarność z Polską" – powiedziała, a po tym stwierdzeniu na sali rozległ się długi aplauz.
ABy przeciwdziałać zagrożeniu ze strony Rosji, szefowa KE zapowiedziała utworzenie tzw. Obserwatorium Wschodniej Flanki. Chodzi o plan monitorowania wschodniej flanki Europy za pomocą „nadzoru kosmicznego w czasie rzeczywistym”. Inicjatywa obejmowałaby kraje od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne.
„Nie mam wątpliwości: wschodnia flanka Europy broni całej Europy. Od Bałtyku po Morze Czarne. Musimy inwestować w jej wsparcie (...). Musimy inwestować w nadzór satelitarny w czasie rzeczywistym, aby żadne przemieszczenia sił u naszych granic nie pozostały niezauważone. Musimy odpowiedzieć na apel naszych bałtyckich przyjaciół i zbudować mur dla dronów. To nie jest abstrakcyjny zamiar, lecz podstawa wiarygodnej obrony” – zapowiedziała von der Leyen.
„Europa będzie bronić każdego centymetra kwadratowego swego terytorium” – podkreśliła, a na sali ponownie słychać było oklaski.
Ponadto szefowa KE zapowiedziała przeznaczenie 6 mld euro na „sojusz dronowy z Ukrainą”. Chodzi o kolejne wsparcie na rzecz budowy ukraińskiej i europejskiej obrony przed nalotami bezzałogowców.
Szefowa KE podkreśliła też, że UE musi przeznaczać jeszcze więcej na wsparcie Ukrainy.
„Nikt nie wniósł tak dużego wkładu na rzecz Ukrainy jak Europa – dotychczas przekazano prawie 170 mld euro pomocy wojskowej i finansowej. Ale potrzeba jeszcze więcej” – podkreśliła.
Zaapelowała o „pilne opracowanie rozwiązania, które umożliwi finansowanie wsparcia Ukrainy z zamrożonych rosyjskich funduszy”.
„Nie tylko europejscy podatnicy powinni ponosić koszty tej sytuacji. To Rosja powinna za to zapłacić” – podkreśliła von der Leyen.
Von der Leyen przekazała też, że Komisja „pracuje nad znalezieniem sposobu na przyznanie premii tym, którzy wspierają Ukrainę lub kupują ukraiński sprzęt”.
Orędzie o stanie Unii Europejskiej to coroczne przemówienie szefowej Komisji, w którym przedstawia ona najważniejsze wyzwania stojące przed UE, relacjonuje przebieg prac z zeszłego roku i zapowiada plany na kolejny rok.
Tymczasem, jak poinformowało Dowództwo Operacyjne polskich sił zbrojnych, właśnie w środę rano, w trakcie dzisiejszego ataku Federacji Rosyjskiej na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy, europejska przestrzeń powietrzna nad Polską została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony. Rosyjskich dronów było co najmniej 20. Zostały zestrzelone przez siły NATO, głównie holenderskie F-35 – podaje Rzeczpospolita.
Orędzie o stanie Unii to bardzo ważne wydarzenie na forum UE, które rokrocznie skupia ogromną uwagę państw członkowskich. Tymczasem jak wynika z informacji przekazanych przez ukraińskie źródła, nalot mógł być przez Rosję przygotowywany już od lipca. Za dwa dni na Białorusi rozpoczną się rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe „Zapad”.
Przeczytaj także:
W trakcie dzisiejszego ataku Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy, nasza przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez obiekty typu dron
Poinformowało o tym w środę nad ranem Dowództwo Operacyjne RSZ. O 8:30 na nadzwyczajnym spotkaniu zbierze się rząd. Prezydent zamierza poprowadzić nadzwyczajne posiedzenie BBN z udziałem premiera.
Więcej informacji:
Przeczytaj także:
Nie mamy jeszcze potwierdzenia, kto zginął w izraelskim ataku. Uderzenie podaje w wątpliwość, czy Izrael jest zainteresowany poważnymi rozmowami pokojowymi
Izrael dokonał dzisiaj ataku na liderów Hamasu w Katarze. Na tę chwilę nie wiemy, czy ktokolwiek zginął w ataku. Wiemy natomiast, że faktycznie kierownictwo grupy zebrało się dziś w stolicy Kataru ad-Dausze i według Katarczyków mieli omawiać odpowiedź na amerykańską propozycję zawieszenia broni w Gazie.
Biuro premiera Netanjahu przekazało, że atak był niezależną operacją izraelską. „Izrael ją zainicjował, Izrael ją przeprowadził i Izrael bierze za nią pełną odpowiedzialność” – czytamy w komunikacie. Izrael dodał jednak, że tuż przed atakiem poinformował o nim stronę amerykańską.
Spekuluje się, że wśród osób, które mogły się znajdować w miejscu ataku mieli być między innymi pełniący obowiązki lidera Hamasu Chaled Maszal, główny negocjator grupy Chalil al-Chajja czy lider skrzydła Hamasu na Zachodnim Brzegu Zaher Dżabarin.
Katar zdecydowanie potępił izraelski atak. Madżed al Ansari, rzecznik katarskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przekazał w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym czytamy:
"Ten przestępczy atak stanowi rażące naruszenie wszystkich międzynarodowych praw i norm oraz poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i ochrony mieszkańców Kataru oraz osób przebywających w tym kraju.[…]
Państwo Katar, zdecydowanie potępiając ten atak, potwierdza, że nie będzie tolerować tego nieodpowiedzialnego zachowania Izraela oraz ciągłego zakłócania bezpieczeństwa regionalnego, ani żadnych działań, które godzą w jego bezpieczeństwo i suwerenność”.
Atak potępiają też inne kraje arabskie, sąsiedzi Izraela.
Prezydent Libanu Joseph Aoun powiedział, że była to „część serii ataków przeprowadzonych przez Izrael, pokazująca jego determinację w podkopywaniu wszystkich wysiłków podejmowanych na rzecz osiągnięcia stabilności i bezpieczeństwa w krajach regionu oraz bezpieczeństwa ich mieszkańców”. Biuro egipskiego prezydenta w oświadczeniu mówi o niebezpiecznym precedensie i podkreśla, że Katar odgrywał ważną rolę w próbie osiągnięcia zawieszenia broni.
Sam premier Netanjahu powiedział, że atak był w pełni usprawiedliwiony. Twierdzi, że decyzję podjęto dzisiaj około godziny 12, gdy zidentyfikowano taką możliwość. Miał on być odpowiedzią na wczorajszy atak w Jerozolimie, w którym zginęło sześć osób. Przyznał się do niego Hamas.
To nie pierwszy raz, gdy po październiku 2023 roku Izrael dokonuje zamachu na życie przywódców politycznych poza granicami swojego kraju. Najgłośniejsze przykłady to zamach na przywódcę biura politycznego Hamasu Ismaila Haniję w lipcu 2024 roku w Teheranie i atak na członków Hezbollahu za pomocą pejdżerów we wrześniu tego samego roku w Libanie (42 ofiary śmiertelne, przynajmniej dwójka to dzieci). Hanija pełnił wówczas rolę głównego negocjatora z Izraelem.
Izrael po raz kolejny podaje w wątpliwość swoje intencje w rozmowach z Hamasem. Jeśli potwierdzi się, że w ataku zginął al-Chajja, będzie to drugi raz, gdy Izrael zabija główną osobę, z którą miał prowadzić rozmowy.
W negocjacjach między Izraelem i Hamasem od początku kluczową rolę odgrywał Katar. Od wielu miesięcy były one jednak jałowe i rozbijały się o najróżniejsze szczegóły. Stanowiska obu stron nie zbliżają się, bo ich cele są sprzeczne. Izrael domaga się zwrócenia wszystkich zakładników. Hamas z kolei chce gwarancji, że działania militarne Izraela w Strefie Gazy się zakończą. Izrael nie zamierza się na to zgodzić, a bez zakładników Hamas traci większość swojej siły przetargowej w rozmowach.
Atak niemal z pewnością cofa i tak słabe postępy w rozmowach. I pokazuje, że Izrael dalej czuje się w pełni bezkarny — zarówno w Strefie Gazy, jak i poza granicami swojego kraju. Niemal wszystkie klucze do ewentualnego nacisku na Izrael dzierżą Stany Zjednoczone. A Donald Trump nie daje żadnych sygnałów, by chciał Izrael powstrzymać.
Przeczytaj także: