Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Na razie udało się uratować jedynie 12 z 154 osób, które próbowały dostać się przez Zatokę Adeńską do Jemenu.
Łódź, którą płynęło 154 migrantów wywróciła się u wybrzeży Jemenu. 68 afrykańskich migrantów zginęło, a 74 innych uznano za zaginionych – poinformowała Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM). Na razie wiadomo o 12 uratowanych osobach.
Na zdjęciu: migranci wsiadający na łódź u wybrzeży Equihen we Francji
Do tragedii doszło w niedzielę w Zatoce Adeńskiej, u wybrzeży prowincji Abyan w południowym Jemenie. IOM podaje, że zwłoki były rozrzucone po całym wybrzeżu. Jak informuje „The Guardian”, ciała 54 osób zostały wyrzucone na brzeg w dystrykcie Khanfar, a 14 innych ciał znaleziono i przewieziono do kostnicy szpitalnej w Zindżibarze, stolicy prowincji Abyan.
„Mała łódź przewoziła zdecydowanie zbyt wielu ludzi” – przekazał lekarz Salah Balleel, pracujący w dystrykcie Khanfar. „Udzieliliśmy pierwszej pomocy oraz innej pomocy medycznej, a wszyscy ocaleni opuścili już szpital” – dodał. Media cytują również Abdula Kader Bajamela, urzędnika służby zdrowia w Zindżibarze. „Ponieważ szpitalne kostnice nie mogły pomieścić tak dużej liczby ciał, a także aby uniknąć kryzysu ekologicznego, gubernator Abyanu nakazał natychmiastowy pochówek zmarłych i powołał komitet ratunkowy w celu poszukiwania zaginionych” – powiedział.
"To druzgocące zdarzenie podkreśla pilną potrzebę wzmocnienia mechanizmów ochrony migrantów podejmujących niebezpieczne podróże, często ułatwianych przez nieuczciwych przemytników, którzy wykorzystują desperację i bezbronność” – czytamy w oświadczeniu IOM.
IOM podaje, że trasa między Rogiem Afryki (chodzi o osiem krajów: Dżibuti, Erytrea, Etiopia, Kenia, Somalia, Sudan Południowy, Sudan i Uganda) a Jemenem jest jednym „z najbardziej ruchliwych i niebezpiecznych szlaków migracyjnych". W 2024 roku dziesiątki tysięcy ludzi próbowało pokonać tę trasę, uciekając przed konfliktami, ubóstwem, suszą i represjami politycznymi.
„New York Times” wyjaśnia: „Podróż statkiem przez Zatokę Adeńską to pierwszy etap jednego z najniebezpieczniejszych szlaków migracyjnych i przemytniczych na świecie, którym pokonują zdesperowani mężczyźni i kobiety z Etiopii i innych krajów Afryki Wschodniej”.
Migranci chcą później przedostać się przez Jemen, który ma długą i nieszczelną granicę z Arabią Saudyjską. Tam, w kraju bogatym w złoża ropy naftowej, mają nadzieję na znalezienie pracy. Sam Jemen jest rozdarty własną wojną od 2014 roku, od momentu, kiedy Huti odsunęli od władzy uznawany przez społeczność międzynarodową rząd w stolicy kraju, Sanie.
Przeczytaj także:
„Trzymam kciuki za ministra Waldemara Żurka i jego drużynę” — napisała w mediach społecznościowych Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, ogłaszając swoją rezygnację.
„Dziś złożyłam rezygnację ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości” – napisała na Facebooku Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. „Jako dziecko wychowane na teatralnych korytarzach posłużę się teatralną metaforą – ostatnie 19 miesięcy było fascynującą podróżą za kulisy funkcjonowania państwa. Jak to za kulisami bywa: czasem sufler zaśpi, intercom nie zadziała, aktor zasiedzi się w bufecie. Niemniej, przez większość czasu – praca nad spektaklem to magia, moc. Nie inaczej było w Ministerstwie Sprawiedliwości: możliwość wpływania na zmiany w Polsce była wspaniałym doświadczeniem” – dodała.
We wpisie wyliczyła zadania, za które była odpowiedzialna, w tym m.in.
Rudzińska-Bluszcz dodała: „Trzymam kciuki za ministra Waldemara Żurka i Jego Drużynę, w tym wiceministrów z którymi dotychczas miałam przyjemność pracować”.
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz została powołana na wiceministra sprawiedliwości w grudniu 2023 r. przez ówczesnego ministra Adama Bodnara. Bodnar 24 lipca został odwołany z tej funkcji w ramach rekonstrukcji rządu – zastąpił go dotychczasowy sędzia krakowskiego sądu okręgowego Waldemar Żurek.
Rudzińska-Bluszcz pracowała wcześniej w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, była również prezeską Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. W 2020 roku była kandydatką na Rzeczniczkę Praw Obywatelskich. Posłanki i posłowie Zjednoczonej Prawicy trzykrotnie zagłosowali przeciwko jej kandydaturze. W 2021 roku ogłosiła, że rezygnuje ze starań o stanowisko.
Przeczytaj także:
Przyszły ambasador USA w Polsce Tom Rose polemizując z Radosławem Sikorskim na platformie X zrównał Palestyńczyków ze Strefy Gazy z Rosjanami, a Izrael z Ukrainą
Na platformie X odbyła się w niedzielę 3 sierpnia nieco specyficzna wymiana poglądów na temat wojny w Strefie Gazy między ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, przyszłym ambasadorem USA w Polsce Tomem Rosem i premierem Donaldem Tuskiem. Specyficzna, bo po pierwsze, Polska niemal nie prezentuje na arenie międzynarodowej jednoznacznego stanowiska w sprawie tego konfliktu ani zbrodni wojennych popełnianych w jego trakcie, a po drugie, trudno ocenić, czy wypowiedź premiera lub szefa MSZ w mediach społecznościowych, jest, czy też nie jest, oficjalnym stanowiskiem polskiego państwa.
Zaczęło się od wpisu Radosława Sikorskiego, który linkując rozmowę ze sobą w podkaście Onetu, zacytował jej fragment: „Głodujące dzieci w Gazie nie wiedzą, co to jest Hamas. Izrael nawet wtedy, gdy działa w samoobronie, nie jest zwolniony z respektowania prawa międzynarodowego.” – napisał Sikorski.
Kilka godzin później na ten wpis odpowiedział przyszły ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Tom Rose. „Izrael nie zachowuje się jak tyrani historii. Postępuje zgodnie z prawem międzynarodowym, nawet gdy jego wrogowie lekceważą wszelkie jego nakazy.” – napisał Rose. Po czym posłużył się kompletnie nieadekwatnym porównaniem zrównującym konflikt w Strefie Gazy z wojną w Ukrainie: „Czy Ukraina powinna wysyłać konwoje z pomocą humanitarną, będąc pod ostrzałem, aby nakarmić rosyjską ludność cywilną na okupowanym Donbasie lub Krymie? Czy zrobiłaby to Polska? Byłyby to absurdalne żądania – dla Polski, dla Ukrainy, dla każdego kraju walczącego obronnie, a jednak Izrael stawia im czoła codziennie.” – taki wywód wysnuł Rose.
Następnie bez bezpośredniego odnoszenia się do wpisu Rose'a, ale dość wyraźnie w reakcji na niego, zabrał głos premier Donald Tusk.
Polska była, jest i będzie po stronie Izraela w jego konfrontacji z islamskim terroryzmem, ale nigdy po stronie polityków, których działania prowadzą do głodu i śmierci matek i dzieci. To musi być oczywiste dla narodów, które przeszły wspólnie przez piekło II wojny światowej. – napisał szef polskiego rządu.
Społeczność międzynarodowa coraz surowiej ocenia sposób prowadzenia przez Izrael wojny w Strefie Gazy. Zbrodnie wojenne, masowe wypędzenia cywili i posługiwanie się głodem jako formą wywierania presji na Palestyńczyków – to wszystko skutkuje tym, żę od Izraela zaczynają się odwracać dotychczasowi sojusznicy. W ostatnich tygodniach Francja, Wielka Brytania i Portugalia ogłosiły, że rozważają uznanie Palestyny za pełnoprawne państwo na forum ONZ. Wielka Brytania zastrzegła przy tym, że zrobi to jedynie, jeśli Izrael nie zaprzestanie popełniania zbrodni wojennych wobec cywili.
Tylko w lipcu z głodu w Strefie Gazy zmarły 63 osoby, w sumie już ponad 130, większość ofiar to dzieci. ONZ ogłosiło alarm. „To katastrofa humanitarna epickich rozmiarów” – mówił w ostatnich dniach lipca, po ogłoszeniu najnowszych danych dotyczących rozmiarów kryzysu, Antonio Guterres sekretarz generalny ONZ.
Przeczytaj także:
Międzynarodowa organizacja AOAV oskarża Izrael o tworzenie „schemat bezkarności” wobec sprawców zbrodni wojennych w Strefie Gazy. A na platformie X potępił władze Izraela za „działania prowadzące do śmierci z głodu matek i dzieci” premier Donald Tusk
Międzynarodowa organizacja monitorująca konflikty zbrojne Action on Armed Violence (AOAV) opublikowała raport dotyczący tego, jak państwo Izrael prowadzi postępowania w sprawie zbrodni wojennych, o których popełnianie w Strefie Gazy oskarżani są izraelscy żołnierze.
AOAV poinformowało, że przebadało doniesienia w mediach o łącznie 52 przypadkach, w których izraelskie wojsko oświadczyło publicznie, że przeprowadziło lub zamierza przeprowadzić dochodzenie w związku z zarzutami o zbrodnie wojenny wobec ludności cywilnej w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu w okresie od października 2023 r. do końca czerwca 2025 r. Dotyczą one śmierci 1303 Palestyńczyków i ranienia 1880.
Z badań AOAV wynika, że aż prawie dziewięć na dziesięć izraelskich dochodzeń wojskowych w sprawie zarzutów zbrodni wojennych lub nadużyć popełnionych przez żołnierzy od początku wojny w Strefie Gazy zamknięto bez określenia winnych lub pozostawiono bez dalszego biegu.
Tylko jedna taka sprawa zakończyła się wyrokiem więzienia. Na 7 (sic!) miesięcy aresztu skazano żołnierza, który wielokrotnie bił pięściami, pałką i karabinem skrępowanych palestyńskich więźniów w areszcie Sde Teiman. Tylko w pięciu przypadkach stwierdzono naruszenia prawa międzynarodowego lub regulaminów izraelskiej armii.
Zdaniem ekspertów z AOAV Izrael tworzy w ten sposób „schemat bezkarności” – stanowiący półoficjalną obietnicę przymykania oka przez organy państwa na przypadki stosowania przemocy wobec palestyńskich cywilów.
W trwającej od października 2023 roku wojnie w Strefie Gazy zginęło według danych palestyńskiego ministerstwa zdrowia nie mniej niż 60 tysięcy Palestyńczyków. Ze względu na katastrofalną sytuację humanitarną, w ostatnich tygodniach mnożą się ofiary wśród osób oczekujących na żywność. Na śmierć z wygłodzenia najbardziej narażone są dzieci. "Lemkin, który jako pierwszy opisał, jak wygląda ludobójstwo, miał na myśli głód jako narzędzie do zabijania ducha narodu. I to bardzo trafnie opisuje to, co Izrael robi dziś w Gazie” – tak mówił o tym ostatnio w wywiadzie dla OKO.press prof. Alex de Waal, antropolog i ekspert badający klęski głodu.
Przeczytaj także:
W niedzielę 3 sierpnia głos w sprawie Strefy Gazy zabrał natomiast Donald Tusk. „Polska była, jest i będzie po stronie Izraela w jego konfrontacji z islamskim terroryzmem, ale nigdy po stronie polityków, których działania prowadzą do głodu i śmierci matek i dzieci. To musi być oczywiste dla narodów, które przeszły wspólnie przez piekło II wojny światowej.” – napisał szef polskiego rządu na platformie X.
Pierwszy miesiąc kontroli na granicach z Niemcami i Litwą skutkował odmową wjazdu do Polski dla zaledwie 185 cudzoziemców – poinformował rząd
Kontrole na granicach z Niemcami i Litwą zostaną przedłużone o dwa kolejne miesiące, czyli do 4 października – poinformował w niedzielę 3 sierpnia minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński. Według Kierwińskiego jest to konieczne ze względu na konieczność „domknięcia szlaku migracyjnego” z terytorium Białorusi, który ma obecnie prowadzić przede wszystkim przez Litwę i Łotwę.
Kierwiński ogłosił tę decyzję podczas niedzielnej odprawy z wojewodami i szefami służb.
W trakcie odprawy generał brygady Straży Granicznej Robert Bagan przedstawił wyniki pierwszego miesiąca funkcjonowania kontroli na granicach z Niemcami i Litwą, których wprowadzenie oznaczało de facto zawieszenie obowiązywania porozumień z Schengen będących jednym z fundamentów wspólnoty europejskiej. Okazuje się, że skutkowało to zatrzymaniem na granicach zaledwie 185 osób.
„W tym czasie odmówiliśmy wjazdu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej 185 cudzoziemcom. Podstawę odmowy stanowił w szczególności brak dokumentów uprawniających do przekroczenia granicy państwowej” — mówił Bagan.
„Odpowiednio na granicy z Niemcami odmówiliśmy wjazdu 124 osobom i na granicy z Litwą odmówiliśmy wjazdu 61 osobom. W tym czasie do Polski przyjęliśmy 81 osób i były to wszystkie osoby, które przyjęliśmy od strony niemieckiej” – mówił generał.
Decyzja o przedłużeniu kontroli na granicach z Niemcami i Litwą nie była zaskoczeniem, przedstawiciele rządu mówili o takiej możliwości już w momencie ich wprowadzania na początku lipca. Początkowo kontrole graniczne, określane mianem tymczasowych, wprowadzono na 1 miesiąc. Decyzja była motywowana politycznie. Była to reakcja rządu Donalda Tuska na kampanię prawicy pod hasłem „obrony granicy zachodniej”.
Realną ówczesną sytuację na granicy polsko-niemieckiej opisywała w OKO.press Małgorzata Tomczak. „Liczby zawróceń przez Niemcy są w ostatnich miesiącach niższe niż rok wcześniej. Zdecydowana większość to Ukraińcy, a liczba demonizowanych przez prawicę „migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu” zdecydowanie spadła” – pisała Tomczak w oparciu o szczegółowe dane z granicy.
Przeczytaj także: