Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Pam Bondi to bliska współpracowniczka Donalda Trumpa i była Porkurator Generalna Florydy.
Donald Trump zapowiedział w czwartek, że na stanowisko Prokuratora Generalnego USA nominuje Pam Bondi. Ogłoszenie nastąpiło kilkanaście godzin po tym, jak były kongresmen Matt Gaetz wycofał się z rozpatrywania swojej kandydatury. W tle jego decyzji znajdują się zarzuty dotyczące seksu z nieletnimi, zażywania narkotyków i przyjmowania korzyści majątkowych – w tej sprawie postępowanie prowadziła Komisja Etyki w Izbie Reprezentantów.
Pam Bondi, w przeciwieństwie do Gaetza, ma doświadczenie w wymiarze sprawiedliwości. W latach 2011-2019 była Prokuratorką Generalną Florydy. Jest także zaufaną współpracowniczką Donalda Trumpa.
Podczas jego pierwszej kadencji zasiadała w Komisji ds. Nadużywania Opioidów i Narkotyków. Była także jedną z jego obrończy w czasie pierwszego impeachmentu, który dotyczył wywierania nacisków na rząd Ukrainy. Jest także członkinią konserwatywnego think tanku America First Policy Institute, który wspiera polityka i biznesmena.
Kontakty Pam Bondi i Trumpa sięgają jednak jeszcze dawniejszych czasów. Jak przypomina Reuters, w 2013 roku Trump Foundation wpłaciła 25 tysięcy dolarów na kampanię Bondi, która w tym samym czasie podejmowała decyzję na temat umorzenia śledztwa w sprawie Trump University.
Donald Trump wielokrotnie zapowiadał głęboką reformę Departamentu Sprawiedliwości. Mówił o oczyszczeniu instytucji z „wrogów głębokiego państwa”, co zdaniem New York Times’a oznacza „zakończenie długotrwałej praktyki dochodzeń karnych Departamentu Sprawiedliwości, prowadzonych niezależnie od kierownictwa i ingerencji Białego Domu”. Sam Trump był obiektem takich dochodzeń.
Prezydent-elekt, kompletując swój nowy gabinet, szuka jak najwierniejszych współpracowników. Jego pierwotna propozycja, by Departament Sprawiedliwości objął Matt Gaetz, spotkała się z kontrowersjami nawet w obrębie Partii Republikańskiej i jego bliskich doradców. Istniało zagrożenie, że Senat nie zaakceptuje tej nominacji.
Matt Gaetz, namaszczony przez Donalda Trumpa na Prokuratora Generalnego i szefa Departamentu Sprawiedliwości USA, rezygnuje. W tle oskarżenia o seks z nieletnią
Matt Gaetz, kandydat Donalda Trumpa na kluczowe stanowisko w amerykańskim rządzie – Prokuratora Generalnego i szefa Departamentu Sprawiedliwości – ogłosił na platformie X, że rezygnuje. Wcześniej spotkał się z republikańskimi senatorami, badając szanse na zatwierdzenie swojej nominacji przez Kongres.
„Wczoraj odbyłem świetne spotkania z senatorami. Doceniam ich przemyślane opinie i niesamowite wsparcie tak wielu osób. Chociaż dynamika była silna, jasne jest, że procedura zatwierdzenia mnie [na stanowisku Prokuratora Generalnego – red.] zaczęła niesłusznie odwracać uwagę od kluczowych działań w trakcie przekazywania władzy obozowi Trump/Vance. Nie ma czasu do stracenia na niepotrzebnie przedłużające się waszyngtońskie przepychanki, dlatego wycofam swoje nazwisko kandydowania na stanowisko Prokuratora Generalnego. Departament Sprawiedliwości Trumpa musi być gotowy i ruszyć od pierwszego dnia” – napisał Gaetz.
„Będę nadal z oddaniem pracować na rzecz tego, by Donald J. Trump był najlepszym prezydentem w historii. Jestem i zawsze będę zaszczycony, że prezydent Trump nominował mnie na stanowisko szefa Departamentu Sprawiedliwości i jestem pewien, że uratuje Amerykę” – dodał.
Kandydatura Matta Gaetza była jedną z bardziej kontrowersyjnych nominacji prezydenta-elekta Donalda Trumpa, a kontrowersji przecież nie brakuje. Jak pisaliśmy, Gaetz wzbudził wyraźny sprzeciw nawet wśród Republikanów i części doradców Trumpa.
„Nie uważam go za poważnego kandydata” – powiedziała dziennikowi „The New York Times” republikańska senatorka z Alaski Lisa Murkowski po ogłoszeniu planów Trumpa. Inny Republikanin, senator John Barrasso, odmówił komentarza, zaznaczył tylko, że czeka na wszystkie nominacje.
Chodziło o postępowanie, które prowadziła Komisja Etyki w Izbie Reprezentantów. Dotyczyło oskarżeń kongresmena z Florydy o niewłaściwe zachowania seksualne (w tym o seks z nieletnią w 2017 roku), zażywanie narkotyków i przyjmowanie korzyści majątkowych. Komisja miała głosować nad raportem w tej sprawie 15 listopada, ale Gaetz jej to uniemożliwił. W środę 13 listopada 2024 nagle zrezygnował z mandatu – postępowanie musiało więc zostać zamknięte.
Zarówno Demokraci, jak i część Republikanów domagała się dostępu do ustaleń raportu przed przesłuchaniem Gaetza przed Kongresem. Raport nie został jednak udostępniony.
Jak pisał „Newsweek”, problemy Gaetza z prawem to dłuższa historia. Od 2020 roku kongresmen był prześwietlany przez Departament Sprawiedliwości pod kątem zarzutów o handel ludźmi w celach seksualnych. Śledztwo zamknięto w 2022 roku z uwagi na obawy dotyczące wiarygodności dwóch świadków. Komisja Etyki Izby Reprezentantów wszczęła swoje dochodzenie niedługo potem.
Gaetz należy do najbardziej zaciętych obrońców Trumpa. Był też jedną z osób, które przygotowywały go do debaty z Joe Bidenem, która cztery tygodnie później wyeliminowała Bidena z prezydenckiego wyścigu.
Rosja będzie używała rakiet balistycznych w odwecie na ataki zachodnią bronią na swoje terytorium. Ukraińcom da znać, by zdążyli się ewakuować. “Niech nikt nie wątpi, że Rosja odpowie na atak”. “Konflikt w Ukrainie stał się globalny”. “USA zniszczyły międzynarodowy system bezpieczeństwa".
Po trzech dniach od pierwszych ataków Ukrainy ATACMS-ami na obwód kurski w Rosji i cztery dni po decyzji USA, by Ukraina mogła ich przeciw Rosji używać, Putin w końcu zabrał głos. Rosyjska telewizja nadała jego wystąpienie „do obywateli”. Groził światu, ale nowością w tym wystąpieniu miało być to, że Rosja dysponuje nowym typem broni. A właściwie nie dysponuje, tylko go właśnie testuje „w warunkach bojowych”. W Ukrainie. I pierwszy test się powiódł.
Amerykanie skomentowali, że te nowe rakiety do broń dopiero eksperymentalna i Moskwa ma tylko kilka takich głowic.
Przypomnijmy, że cztery dni temu USA zgodziły się, by Ukraina mogła użyć dostarczonych przez Stany rakiet dalekiego zasięgu przeciwko obiektom na terytorium Rosji.
Pisaliśmy o tym tekście:
Putin powtórzył to, co mówił wcześniej, we wrześniu: Ukraina nie jest w stanie używać zachodnich rakiet bez udziału zachodnich specjalistów. A skoro tak, to Zachód włączył się do konfliktu.
Putin potwierdził, że 19 i 21 listopada wojsko ukraińskie użyło rakiet przeciw obiektom w obwodzie briańskim i kurskim. Jego zdaniem, od tego momentu regionalny konflikt zamienił się w konflikt globalny. Dlatego Rosja będzie używać swoich rakiet balistycznych i zrobiła to dziś w Ukrainie.
Poranny atak na zakłady w Dnieprze przeprowadziła przy użyciu nowego „nie jądrowego pocisku hipersonicznego”. Rosja przeprowadziła udany test „w warunkach bojowych” rakiety średniego zasięgu „Oresznik”. Tej takiety zdaniem Putina nikt nie przechwyci.
„Obiekty, które zostaną zniszczone w trakcie dalszych testów najnowszych rosyjskich systemów rakietowych, zostaną określone na podstawie zagrożeń dla Rosji”.
Przy czym, jak powiedział, wcześniejsze ukraińskie ataki rakietowe na obwód briański zostały odparte. Pożar wywołany odłamkami został ugaszony, nikt nie zginął. W obwodzie kurskim są ofiary, ale zaatakowany obiekt wojskowy działa — twierdził Putin.
Jednak — wbrew temu, co mówi kremlowska propaganda — według niezależnych źródeł, ukraińskie rakiety zniszczyły wielki skład pocisków artyleryjskich w obwodzie briańskim.
Rosja, podkreślił jak zawsze Putin, zamierza prowadzić operację w Ukrainie „do skutku”.
„Uważamy, że mamy prawo do użycia naszej broni przeciwko celom wojskowym tych krajów, które pozwalają na użycie swojej broni przeciwko naszym celom, a w przypadku eskalacji agresywnych działań również zareagujemy zdecydowanie i lustrzanie".
Wystąpienie Putina zostało nadane nagle, tuż po godz. 18 naszego czasu w środku wieczornych dzienników telewizyjnych. Godzinę po tym wystąpieniu rzecznik Putina Pieskow ogłosił, że Putin otwarty jest „na wszelkie kontakty w celu pokojowego rozwiązania konfliktu”.
Mamy więc raczej do czynienia z demonstracją, którą Putin musiał zrobić. Pochwalił się więc nową, ale niewytestowaną jeszcze bronią — powodem do radości ma być to, że nowa rakieta trafiła w cel w Ukrainie. Propaganda Kremla nie ukrywała od niedzieli, że Rosja stała się obiektem ataków, dzieje się to prawdopodobnie za zgodą prezydenta-elekta Trumpa, więc ludzie muszą przygotować się na ataki rakietowe.
W czwartek rano siły zbrojne Ukrainy poinformowały, że Rosja wystrzeliła na Ukrainę pociski balistyczne. Reuters, powołując się na informacje ze strony ukraińskiej, podał, że chodzi o pocisk RS-26 Rubież, który wystrzelono z obwodu astrachańskiego w Rosji.
To byłby pierwszy przypadek wykorzystania takiej broni przez Rosję od początku wojny w Ukrainie. Tego rodzaju pociski balistyczne to broń dalekiego zasięgu, zdolna do przenoszenia głowic jądrowych na tysiące kilometrów. Są ważnym elementem rosyjskiej doktryny odstraszania. W czwartkowym ataku wykorzystana miała zostać głowica konwencjonalna.
Poza pociskiem balistycznym Rosja przeprowadziła na obwód dniepropietrowski atak z wykorzystaniem pocisku hipersonicznego Kindżał oraz siedmiu pocisków manewrujących Ch-101, spośród których sześć zostało zestrzelonych. Pociski początkowo leciały w stronę Kijowa, zostały jednak przekierowane w stronę Dniepru.
Strona ukraińska podała, że celem w obwodzie dniepropietrowskim były zakłady przemysłowe, ale nie sprecyzowała, które. Teraz z oświadczenia Putina wiadomo, że były to zakłady Jużmasz.
To największe ukraińskie przedsiębiorstwo przemysłu rakietowo-kosmicznego z siedzibą w Dnieprze. Projektant i producent międzykontynentalnych pocisków balistycznych ICBM, rakiet nośnych, statków kosmicznych, silników rakietowych i innych produktów zaawansowanych technologii. Przedsiębiorstwo państwowe kontrolowane przez Ukraińską Agencję Kosmiczną.
Nieznane są jeszcze skutki ostrzału tego zakładu.
Prokuratura Krajowa przekazała Adamowi Bodnarowi wniosek o zgodę Sejmu na zatrzymanie i doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przed komisję śledczą ds. Pegasusa
Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak poinformował PAP, że wniosek o zatrzymanie i doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję został skierowany do prokuratora generalnego w celu przekazania go marszałkowi Sejmu. Chodzi o procedurę uchylenia immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości, obecnie posłowi PiS.
Sejmowa komisja ds. Pegasusa wniosek w tej sprawie złożyła w prokuraturze 8 listopada. Bo Zbigniew Ziobro już czterokrotnie nie stawiał się na jej wezwania do udziału w przesłuchaniu. Ostatni raz wezwanie zignorował 4 listopada, nie usprawiedliwił swojej nieobecności.
„Zbigniew Ziobro w sposób uporczywy i lekceważący ukrywał się przed funkcjonariuszami stanowiącymi zespół doręczeniowy wezwania na komisję śledczą. W tym dokumencie opisujemy szczegółowo nieudolną próbę gry w szachy Zbigniewa Ziobry z polską policją” – mówił członek komisji Witold Zembaczyński podczas konferencji, na której komisja poinformowała o złożeniu wniosku o doprowadzenie Ziobry.
Sejmowa komisja śledcza prowadzi dochodzenie ws. zakupu i wykorzystania przez rząd PiS programu do inwigilacji Pegasus, którym szpiegowani mieli być m.in. przedstawiciele ówczesnej opozycji.
Jednym z ważnych wątków w tej sprawie jest nielegalny zakup Pegasusa przez Centralne Biuro Antykorupcyjne za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości w 2017 roku. Dlatego kluczowym świadkiem jest Zbigniew Ziobro, który w tamtym czasie nadzorował Fundusz. Były minister początkowo uchylał się od przesłuchań w związku ze złym stanem zdrowia – w ubiegłym roku przeszedł operację wycięcia nowotworu. Twierdził, że nie jest w stanie zeznawać i przedstawiał zwolnienia lekarskie.
Komisja ds. Pegasusa pod koniec września 2024 powołała biegłego, który ocenił, że przy zachowaniu odpowiednich warunków Ziobro może wziąć udział w przesłuchaniu. Tę opinię sam Ziobro kontestował. Gdy w październiku okazało się jednak, że stawił się na przesłuchaniu w prokuraturze w związku z inną sprawą, komisja straciła cierpliwość. Przegłosowano wniosek o ukaranie posła grzywną. Teraz komisja domaga się doprowadzenia go siłą.
Pod decyzją o przekazaniu pieniędzy CBA podpisał się nie Zbigniew Ziobro, a ówczesny wiceminister sprawiedliwości odpowiadający za Fundusz Sprawiedliwości, Michał Woś. Woś jeszcze w marcu 2024 roku zeznawał przed komisją ds. Pegasusa. Tłumaczył, że w decyzji chodziło o bezpieczeństwo państwa, a nie o bezpodstawną inwigilację. W sierpniu Woś usłyszał zarzuty w śledztwie Prokuratury Krajowej wokół nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości – właśnie w związku z decyzją o przekazaniu CBA 25 mln zł na zakup Pegasusa.
Pierwszy akt oskarżenia ws. Funduszu Sprawiedliwości trafi do sądu na przełomie roku – poinformowała Prokuratura Krajowa. Głównym wątkiem jest dotacja dla Fundacji Profeto ks. Michała O.
Prokurator Prokuratury Krajowej Piotr Woźniak, prowadzący śledztwo wokół Funduszu Sprawiedliwości, przekazał dziś PAP, że pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie trafi do sądu na przełomie grudnia i stycznia.
„Na tym etapie planujemy skierowanie aktu oskarżenia wobec dziewięciu osób, obejmując je 21 zarzutami dotyczącymi głównie Fundacji Profeto i inwestycji »Archipelag – wyspy wolne od przemocy«, ale także kilku innych konkursów przeprowadzonych w Ministerstwie Sprawiedliwości” – powiedział prok. Woźniak.
„To jest dopiero początek, dlatego że w ramach postępowania mamy jeszcze bardzo wiele wątków i badamy cały czas kolejne konkursy na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, a także kolejne istotne wątki z nimi związane. Pamiętajmy zatem, że planowany obecnie akt oskarżenia nie kończy tej sprawy. To dopiero wierzchołek góry lodowej” – podkreślił Woźniak.
Zgodnie z art. 321 kodeksu postępowania karnego strony postępowania mogą teraz zapoznać się ze wszystkimi materiałami śledztwa, a także zgłosić do niego wnioski o uzupełnienie. Na koniec tego etapu prokuratorzy wydadzą postanowienie o zamknięciu śledztwa i skierują do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia.
Z komunikatu prokuratury wynika, że pierwszy akt oskarżenia będzie dotyczył szefa Fundacji Profeto, ks. Michała O., podejrzanego o popełnienie czterech przestępstw, a także ośmiorga byłych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości: Urszuli D. (podejrzanej o 5 przestępstw), Karoliny K. (5 przestępstw), Wojciecha Z. (1 przestępstwo); Moniki G. (2 przestępstwa), Moniki S. (1 przestępstwo), Marty G. (1 przestępstwo), Karoliny G. (1 przestępstwo).
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości od lutego 2024 roku prowadzi zespół śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej. Na jego czele stoi obecnie prok. Piotr Woźniak. Śledczy badają w jaki sposób pieniądze z Funduszu – które powinny służyć pomocy ofiarom przestępstw – były wydatkowane niezgodnie z przeznaczeniem za czasów rządów PiS. Ministrem Sprawiedliwości, czyli dysponentem Funduszu, był wówczas Zbigniew Ziobro, a za Fundusz odpowiadali wiceministrowie Michał Woś, a następnie Marcin Romanowski.
Śledztwo objęło kilka dotacji z Funduszu, jednak jak na razie głównym wątkiem jest w nim rekordowa dotacja przyznana Fundacji Profeto, którą kieruje ks. Michał O. Jak pisaliśmy, Fundacja miała początkowo otrzymać 43,3 mln zł, ale dzięki aneksom do umowy przyznano jej 98,9 mln zł. Ostatecznie wypłacono nieco ponad 66 mln, bo ostatnie transze zostały zablokowane przez nową władzę.
O podejrzanej dotacji dla Profeto pisaliśmy jako pierwsi w OKO.press jeszcze w 2020 roku. Rok później ujawniliśmy, że fundacja ks. Michała O., zajmująca się prowadzeniem katolickich mediów, planuje postawić za te pieniądze budynek wyposażony w reżyserki, studia nagrań i salę widowiskową. W lutym 2024 roku opisywaliśmy podejrzany obrót dotacją przez ks. Michała O. i zakon sercanów, do którego należy duchowny. Ujawniliśmy też, że ksiądz O. wielokrotnie spotykał się ze Zbigniewem Ziobrą w latach 2016-2021. Pokazywaliśmy, w jaki sposób konkurs z Funduszu Sprawiedliwości został ustawiony pod Fundację Profeto.
Materiał zgromadzony przez prokuraturę jest obszerny – obejmuje ok. 350 tomów akt.
Prokuratura zarzuca podejrzanym udział w zorganizowanej grupie przestępczej, popełnienie przestępstw urzędniczych, które przyczyniły się do przyznania szeregu dotacji na rzecz nieuprawnionych podmiotów, w tym właśnie Fundacji Profeto. Chodzi m.in. o fałszowanie dokumentacji co do spełniania wymogów formalnych i zawyżaniu punktacji w konkursie. Urzędnicy i ksiądz Michał O. mieli działać w porozumieniu i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Prokuratura zarzuciła też ks. O. „pranie pieniędzy”. Siedmiorgu urzędników grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat. W przypadku Urszuli D. i ks. O – do 25 lat.
Prokuratura podkreśla, że to jedynie wycinek śledztwa wokół Funduszu Sprawiedliwości. Łącznie zarzuty w nim usłyszały już 22 osoby, w tym wiceministrowie Marcin Romanowski i Michał Woś. Śledczy nie wykluczają, że postępowanie obejmie kolejnych podejrzanych.